„Przez nasze nocne harce babcia ubzdurała sobie, że Janusz mnie krzywdzi. To nie moja wina, że wieś nas tak podnieca”

Zakochana para fot. Adobe Stock, Jacob Lund
„Chyba powinniśmy poważnie rozważyć przeprowadzkę na wieś po ślubie, bo już dawno nie widziałam Janusza tak napalonego. Chyba jakieś fluidy unosiły się w babcinym domu, bo nie mogłam się mu oprzeć. Gdyby nie względy grzeczności, chyba wcale nie wychodzilibyśmy z łóżka!”.
/ 17.02.2022 08:25
Zakochana para fot. Adobe Stock, Jacob Lund

Odetchnęłam z ulgą, bo Janusz wyraźnie przypadł jej do gustu. Tylko rano tak dziwnie na nas
patrzyła. Zwłaszcza na mnie… Naprawdę bardzo mi zależało, żeby Janusz spodobał się babci Helence. Toteż gdy tylko upewniłam się, że będziemy mogli odwiedzić ją w te wakacje, od razu zaczęłam go urabiać.

– Nie klnij – przypominałam, gdy coś mu się wyrwało. – Musisz być „galantym kawalerem”.

– To nie jestem? – podpuszczał mnie z uśmieszkiem.

– I nie rzucaj kurtki na krzesło – pilnowałam bez wytchnienia. – A poza tym zabierz tę brudną szklankę, jak wstajesz od stołu. Odkąd to gosposię mamy?!

– Matko boska, Grażka! – czasem wręcz tracił cierpliwość. – Już sam nie jestem pewien, czy zasługuję na taką hrabiankę…

Czy on, mieszczuch, nie da plamy na wsi?

Też coś! Żadna ze mnie hrabianka. Po prostu moja babunia musi zobaczyć, że Janusz to elegancki facet, który potrafi sam o siebie zadbać, i szuka towarzyszki życia, a nie służącej!
Tego by nie zniosła…

Wystarczy, że mój ojciec nie potrafi sam sobie jajecznicy zrobić, ba, nawet kanapki! Mało się nasłuchałam, jak truła mamie, że wyszła za dziecko, a nie za mężczyznę?!

– Czy kobiety w waszej rodzinie w ogóle nie sprzątają?! – zeźlił się w końcu Janusz.

– Owszem, sprzątają – wyjaśniłam. – Po sobie. Ewentualnie po dzieciach, dopóki są małe.

O dziwo, to jakoś załatwiło sprawę. Czyli Janusz jest ambitny, to też się powinno spodobać.
Tak naprawdę nie miałam wątpliwości, że to TEN; akceptacja babci miała być tylko wisienką na torcie mojej miłości. W końcu, jak już człowiek ma się czuć szczęśliwy, to czemu nie bezgranicznie?

Tak bym chciała, żeby Janusz i babcia Helenka, dwie najważniejsze osoby w moim życiu, najbliższe mi, się polubili! Trochę się obawiałam, jak mój chłopak zareaguje na wieś – był takim mieszczuchem… Wychowywał się w Krakowie, a teraz od lat mieszkał w centrum Glasgow. Jeśli zacząłby panikować na widok kury albo krowy, czekałaby mnie sromotna porażka.

– Spoko, Grażynka, nie stresuj się – uspokajał mnie. – Nie narobię ci wstydu, dziewczyno.

I rzeczywiście, chyba niepotrzebnie się przejmowałam, bo ledwo dotarliśmy na Pomorze, a Janusz zaczął się wszystkim zachwycać. Usta mu się nie zamykały. Jakie piękne lasy, a jakie łąki, aleja bukowa jak z krainy elfów! Mało brakowało, a uznałby stary autobus za karetę wróżki…

– Pałac? – stanął osłupiały u celu naszej podróży. – Nie mówiłaś, że twoja babcia żyje w pałacu, hrabino!

– Bo tak nie jest, dzięki Bogu – westchnęłam. – Dom babci stoi z tyłu, za pałacem. Kiedyś był mieszkaniem zarządcy.

– Może i lepiej – stwierdził Janusz, gdy dostrzegł, w jakim stanie jest dawna siedziba rodu von Zitzewitzów. – Przecież to może runąć w każdej chwili.

Babcia już na nas czekała ze swoim słynnym ciastem z wiśniami i lipową herbatką. Widziałam, jak przyglądała się Januszowi, i zauważyłam z ulgą, że jej twarz się rozpogadza – nie było źle, z chwili na chwilę wręcz coraz lepiej. A kiedy jeszcze mój chłopak zaproponował, że na niedzielny obiad przygotuje włoską potrawkę z kurczaka, zapunktował niesamowicie.

– Lizus – pokazałam mu język, gdy już znaleźliśmy się sami w moim dawnym pokoiku na facjatce. – Może jeszcze ukręcisz lody na deser?

– Lody? Mówiłaś coś o lodach? – Janusz złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko. – Boże, czuję, że to świeże powietrze robi ze mnie seksualnego potwora. Chodź tu na chwilę, dziewczynko… Pokaż, co tam masz w swoim koszyczku?

Ooo… Już dawno nie widziałam go takiego napalonego! Chyba powinniśmy poważnie rozważyć przeprowadzkę na wieś po ślubie. Kochaliśmy się przez pół nocy, a potem bladym świtem jeszcze raz.

Tu chyba feromony fruwają w powietrzu!

Przy śniadaniu babcia zapytała, czy dobrze się czuję, podobno byłam blada. Bąknęłam coś, że mało spałam, bo nowe miejsce, takie tam bla bla… Ale chyba się martwiła, bo widziałam, że popatruje badawczo.

Musiałam się trochę pokręcić, żeby jej udowodnić, że nic mi nie jest. Oplewiłam truskawki
w ogrodzie, a potem zaproponowałam wyprawę do lasu. Muszę powiedzieć, że chyba jakieś fluidy unosiły się w babcinym domu, bo i mnie naszła straszna ochota na seks.

Wszystkie te nowe dźwięki i zapachy, do tego pyszne, świeże jedzenie sprawiły, że gdy tylko zostawaliśmy z Januszem sami, natychmiast rzucaliśmy się na siebie jak po długotrwałym poście.

– Grażynko, a może wolałabyś spać na dole? – zaskoczyła mnie pytaniem babcia któregoś dnia. – Facjatka taka maleńka… Nie ciasno wam we dwoje?

– Eee – zacukałam się. – Mieścimy się bez problemu, babciu. Jest dobrze, naprawdę.

Patrzyła na mnie długo i zrobiło mi się głupio. Może ona, mimo że głuchawa, słyszy z dołu, jak się kochamy? Może uważa, że nie wypada przed ślubem, i w ten delikatny sposób daje mi to do zrozumienia?

Próbowałam uważać, jednak nie dało się upilnować zmysłów. Ogarnęło nas istne szaleństwo… Gdyby nie względy grzeczności, chyba wcale nie wychodzilibyśmy z łóżka! Pozwoliliśmy sobie nawet na mały numerek w czasie nocnej wyprawy nad jezioro, mało nie zatapiając przy okazji starej łodzi dziadka.

Słowo daję, aż szkoda było wyjeżdżać, no ale urlop powoli się kończył, a jeszcze obiecaliśmy wstąpić do moich i Janusza rodziców, czyli przejechać Polskę wzdłuż i wszerz.

– I dobrze – stwierdziłam w ostatni wieczór. – Jakbyśmy tak dłużej poszaleli, niechybnie wyjechalibyśmy stąd we trójkę.

– No to co? – beztrosko zapytał Janusz. – Wcześniej czy później tak się stanie…

Nazajutrz, tuż przed wyjazdem, babcia poprosiła jeszcze, żeby mój narzeczony przyniósł jej zakupy ze sklepiku, gdyż, jak stwierdziła, nieprędko trafi jej się chłop do dźwigania. Chciałam z nim iść, ale dała znak, żebym została.

„Cholerka, czyżby jednak jej się nie spodobał i teraz mi to powie?” – zmartwiłam się.

– Grażynko – babcia wzięła mnie za rękę przez stół. – Czy ty jesteś szczęśliwa?

– Jasne, babciu – zapewniłam ją z ogniem. – Nawet bardzo.

– Ale ty wiesz, dziecko, że nie musisz świadczyć mężczyźnie zawsze, kiedy on chce? Nie musisz z nim… No, wiesz.

Byłam zawstydzona i trochę zła, no bo co też przyszło tej mojej staruszce do głowy?

– Wczoraj słyszałam, że krzyczałaś – dodała babcia bezradnie. – On cię krzywdzi?

– Brzuch mnie bolał w nocy – wymyśliłam naprędce. – Pewnie po tych grzybach na kolację.

Na szczęście Janusz wrócił z zakupami i wybawił mnie z opresji, a potem już musieliśmy iść na autobus.

– Bądź dobry dla mojej wnuczki – poprosiła babcia, gdy się z nim żegnała. – Mężczyzna nie może myśleć tylko o sobie, powinien być opiekunem.

Spojrzał na nią osłupiały i bąknął, że tak, wie przecież. I jeśli chodzi o to, bardzo się stara. Jestem przecież jego największym skarbem!

– Nie wiesz, o co babci chodziło, Grażynko? – zapytał mnie Janusz później, gdy już jechaliśmy do jego rodziców.

Wzruszyłam ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie mam pojęcia. Jednak, prawdę mówiąc, cały czas mnie gryzie to, co powiedziała. Głupio mi, gdy pomyślę, że siedzi sama
w domu i się o mnie martwi… Czy kobiety w czasach młodości babci Helenki nie czerpały żadnej przyjemności z seksu?

Czytaj także:
„Biologiczny ojciec porzucił mnie, gdy miałem 1,5 roku. To obcy człowiek, ale boli mnie, że jestem niechcianym dzieckiem”
„Miał 4 kobiety, które wiedziały o sobie i żadnej to nie przeszkadzało. W walentynki postanowił uwieść i mnie”
„Żonaty szef przez 3 lata wciskał mi kit, że zostawi dla mnie rodzinę. Zapewniał, że nie sypia z żoną. To z kim była w ciąży?”

Redakcja poleca

REKLAMA