Ja i Marcin poznaliśmy się 3 lata temu. Szybko zaczęliśmy planować wspólne życie - to może brzmieć banalnie, ale wiedzieliśmy że będziemy razem już na zawsze. Marcin oświadczył mi się po kilku miesiącach znajomości i zaczęliśmy organizować wesele. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, dlatego szukaliśmy zespołu, sali i kamerzysty już 2,5 roku wcześniej. Wielki dzień zbliżał się dużymi krokami. Nasz ślub miał się odbyć w maju 2020.
Majowych zaliczek nie udało się odzyskać
Dalszego ciągu możecie się domyślać - pandemia koronawirusa pokrzyżowała nam plany. Zdecydowaliśmy się przełożyć ślub na 24 października. Ja nalegałam na sierpień - i tak mieliśmy mieć wesele w piątek z powodu braku dostępnych terminów. Marcin jednak zdecydowanie upierał się na październik.
- Może pogoda już gorsza, ale przynajmniej mamy pewność, że przez 5 miesięcy nie będzie śladu po epidemii. Do sierpnia minie za mało czasu i nie ma gwarancji, że znowu nie będzie trzeba wszystkiego odwoływać.
Zgodziłam się. Majowych zaliczek nie udało się odzyskać, więc straciliśmy dobrych kilka tysięcy - nie chcieliśmy nawet dokładnie obliczać ile, żeby oszczędzić sobie nerwów. Tylko fotograf poszedł nam na rękę, powiedział że skoro przesuwamy termin na październik i nadal zamierzamy korzystać z jego usług, to nie chce nas narażać na dodatkowe koszty. Ale to kropla w morzu - wiadomo ile kosztuje organizacja wesela.
Zaczęliśmy się martwić pod koniec września, kiedy fala zachorowań znowu wzrosła. Liczyliśmy się z tym, że trzeba będzie zmniejszyć ilość gości do 50. Profilaktycznie przygotowaliśmy rozpiskę, kogo ewentualnie wykreślimy. To była jakaś chora kalkulacja, bo oboje mamy duże rodziny i wielu znajomych. Nie mogłam spać po nocach ze stresu.
Temat wesela zdominował nasze rozmowy i myśli. Ciągle się zastanawialiśmy - może limity pozwolą na zaproszenie chociaż 75 gości? Samo to mocno by nas poratowało. Ciągle śledziliśmy wiadomości i przyrost zachorowań. Nikt z naszych bliskich nie chorował, tylko jedna kuzynka trafiła na kwarantannę. Miałam coraz większą nadzieję, że jednak wszyscy bliscy zobaczą mnie w białej sukni z welonem, a Marcin przysięgnie mi przed ołtarzem, że nie opuści mnie aż do śmierci.
Biała suknia od kwietnia czeka w szafie i zaczynam wątpić, że kiedykolwiek ją założę
Wszystko legło w gruzach, kiedy okazało się że dzienna liczba zachorowań dochodzi do 8-10 tysięcy na dobę. Rząd wprowadził zakaz organizacji imprez w czerwonych strefach, a nasz powiat od tygodni miał bardzo wysoki przyrost chorych. Znowu odwołujemy wszystko w ostatniej chwili. Kolejnych zaliczek nikt nam nie zwróci.
Biała suknia od kwietnia czeka w szafie i zaczynam wątpić, że jeszcze kiedykolwiek ją założę. Marcin nalega, żebyśmy wzięli cichy ślub i zrezygnowali z całej otoczki. Mówi, że wesele równie dobrze możemy zrobić za rok czy 2 lata, gdy epidemia minie. Ja nie jestem przekonana. Od zawsze marzyłam o hucznym przyjęciu. Kłócimy się coraz bardziej. Chciałabym wyznaczyć nową datę ślubu, ale na kiedy? Czy jakikolwiek termin daje gwarancję, ze po raz trzeci nie będzie trzeba wszystkiego odwoływać? A może ciąży nad nami klątwa i w ogóle nie jesteśmy sobie pisani?!
Sukienki na imprezy weselne. Wejdź na Modago.pl i kup dla siebie sukienki na wesele.
Zobacz więcej prawdziwych historii:
Mój mąż tak zabalował na pępkowym, że zapomniał odebrać mnie ze szpitala
Ukochany nie powiedział mi, że w wieku 19 lat został ojcem
Adopcja to była zdecydowanie najlepsza decyzja w naszym życiu
Mąż nie zajmuje się córką, więc chcę go zostawić
Mój mąż był cudowny, ale przebierał się w kobiece ciuszki