„Przez całe życie muszę pożyczać pieniądze bratu i ratować mu tyłek. Swoje pieniądze przepuszcza w mgnieniu oka”

Pożyczanie pieniędzy rodzinie fot. Adobe Stock
Wiele razy chciałam powiedzieć stop i przestać mu pomagać. Ale to mój brat i nie umiem zostawić go na lodzie. Nie wiem już, co robić.
/ 25.02.2021 12:08
Pożyczanie pieniędzy rodzinie fot. Adobe Stock

Wielokrotnie słyszałam, że jestem głupia i powinnam już dawno kopnąć mojego brata w tyłek, kiedy prosi o pieniądze. Łatwo im mówić, ciekawe, czy też wystawiliby do wiatru własną rodzinę. Nie umiem mu odmówić, ale może taka „twarda miłość” w końcu nauczyłaby go dbania o finanse? Mam mętlik w głowie.

Siostrzany bank

Mój brat jest ode mnie młodszy o 4 lata, ale zupełnie różnimy się charakterami. Ja -  wyważona, cicha i spokojna, On - wulkan energii i chaotyczny imprezowicz. Już w dzieciństwie to Robert broił, a ja po nim sprzątałam i kryłam przed rodzicami. Przecież tak robi rodzeństwo, prawda?

On też mi pomagał, tylko w inny sposób. Mogłam mu się zawsze wygadać, chętnie zabierał mnie na imprezy, na których mogłam poznać kogoś fajnego. Dla takiej wstydliwej introwertyczki to było naprawdę duże wsparcie. Do dziś z każdym kłopotem mogę do niego przyjść i mu się zwierzyć. 

Wszystko wygląda więc zupełnie normalnie, jak to w rodzinie, prawda? Nie do końca. Robert prawie co miesiąc zwraca się do mnie z prośbą o pożyczenie pieniędzy. Po wypłacie oddaje mi kasę, ale i tak za 2-3 tygodnie prosi o kolejne wsparcie finansowe. Jestem tym już trochę zmęczona. 

On wszystko roztrwoni!

Żeby uniknąć wątpliwości - Robert nie jest w trudnej sytuacji życiowej. To zdrowy, inteligentny facet. Skończył świetny kierunek studiów na politechnice i teraz pracuje w międzynarodowej korporacji. Zarabia, jak na polskie warunki, bardzo przyzwoicie. Skąd więc ten brak pieniędzy? Z jego stylu życia. 

Mój brat kocha przepych i przyjemności. Jeśli coś mu się podoba - kupuje to, rzadko zwracając uwagę na cenę. Uwielbia imprezować w drogich klubach i jeść w modnych knajpach. Jego życiową dewizą jest to, że pieniędzy przecież nie zabierze do grobu. Nic dziwnego, że po tygodniu od wypłaty już nie ma kasy. 

A jak trwoga to do kogo? Do siostrzyczki. Ja zarabiam podobnie, ale zawsze byłam uczona, żeby robić oszczędności na czarną godzinę. Dlatego wydaję pieniądze na najpotrzebniejsze rzeczy, a na przyjemności pozwalam sobie tylko od czasu do czasu. Rzadko kupuję nowe ubrania i luksusowe kosmetyki, na wakacje jeżdżę z przyjaciółkami na Mazury, a nie do zagranicznych kurortów, a obiady jem w domu. Zawsze mam więc na koncie jakieś awaryjne pieniądze, które chciałabym przeznaczyć na kupno swojego mieszkania. 

Zamiast tego, co miesiąc wspieram finansowo swojego brata. On mi oczywiście oddaje wszystkie pożyczki, ale irytuje mnie to, że pozwala sobie roztrwonić wszystkie pieniądze, bo wie, że ja i tak mu pomogę. To ja robię sobie tyle wyrzeczeń, żeby być bezpieczna finansowo, a on sobie baluje bez granic i to ja muszę za to płacić? 

Kocham Roberta, to cudowny brat, ale zaczyna mnie wkurzać jego beztroska. Zaraz będzie miał 30 lat i powinien już myśleć przyszłościowo o swoich finansach. Na swobodę i szaleństwa był czas na studiach. Teraz jest dorosłe życie. Gdybym jednak odmówiła mu pieniędzy, pewnie wziąłby jakieś szemrane pożyczki i napytał sobie jeszcze więcej biedy. 

Jestem w kropce. Nie wiem, czy powinnam ukrócić pożyczki Roberta i nauczyć go w ten sposób odpowiedzialności za swoje finanse, czy dalej ratować jego tyłek i chronić przed jakimiś poważnymi długami? Coraz częściej skłaniam się do tego pierwszego. 

Przeczytaj więcej listów do redakcji:„Mąż zamykał mnie w domu. Znęcał się nade mną i bił dzieci. Jakimś cudem udało mi się uciec”„Urodziłam chorego syna, a mąż odszedł do innej kobiety, żeby zacząć wszystko od nowa”„Ja i moja córka byłyśmy w ciąży w tym samym czasie. Agatka jest młodsza o dwa tygodnie od Oli, ale jest... jej ciocią”

Redakcja poleca

REKLAMA