„Bez sensu tak się ukrywać, nie mam przecież nic na sumieniu” – pomyślałem, wychodząc z telefonem do drugiego pokoju.
Mogłem powiedzieć Reni, że dzwoni Oskar, mój brat, albo ojciec, ale nie chciałem kłamać. To była ona, Maja. Tego też nie chciałem powiedzieć żonie.
– Przeszkadzam? Błagam, powiedz, że nie. Nie mam do kogo zadzwonić.
Od pewnego czasu zdawałem sobie sprawę, że Maja mnie wykorzystuje, wkraczając do mojego życia, kiedy potrzebowała i kiedy było jej wygodnie. Z równą nonszalancją je opuszczała, nie patrząc, że zostawia za sobą zgliszcza.
Głupiałem na jej widok, to było fatalne zauroczenie
– Jesteś jedynym człowiekiem, któremu mogę zaufać – powiedziała cicho.
Maja, Majeczka, piękna, szalona i tak niezwykła, że nie umiałem o niej spokojnie myśleć. Kochałem ją… kiedyś, a ona o tym doskonale wiedziała. Robiłem za głupka, wszyscy w promieniu stu kilometrów byli świadomi, że bezskutecznie latam za Mają. Powinienem był odpuścić, ale nie mogłem. Mówiła, że jestem jej najlepszym przyjacielem i tak chyba było, chociaż wolałbym być dla niej kim innym.
Maja trzymała się mnie, bo nie dogadywała się z dziewczynami, była na to za ładna, zbyt seksowna i zbyt odważna, by to ukrywać. Robiła, co chciała, miała gdzieś cały świat, dlatego mnie potrzebowała, jak odbicia w lustrze, które zawsze jej powie, że jest najwspanialsza na świecie.
To, że jestem idiotą, pozwalającym wodzić się za nos, uświadomiła mi Renia, w sposób prosty i bezpośredni. Spotykaliśmy się wtedy od dwóch miesięcy, z resztą z jej inicjatywy. Pewne sprawy dojrzewają powoli, rosną i umacniają się niepostrzeżenie, aż w końcu trudno się bez nich obejść.
Tak było ze mną i Renią, mało romantycznie. Ona mnie chciała, mnie było to dość obojętne, chociaż podobała mi się ta energiczna, zgrabna dziewczyna. Renia wiedziała o Mai, bo była to tajemnica poliszynela, ale miała nadzieję, że moje zauroczenie wypaliło się.
Bo jak długo można kochać bez wzajemności? O to właśnie spytała mnie Renia.
Zastanowiłem się uczciwie, zasługiwała na szczerość
– Nawet nie wiem, czy to była miłość, raczej choroba, uzależnienie, przyciąganie, chemia. Nie umiem tego lepiej wyjaśnić.
– Przeszło ci? – spytała konkretnie Renia.
Wiedziałem, że od mojej odpowiedzi dużo zależy, przywiązałem się do tej dziewczyny, ona w przeciwieństwie do Mai kochała mnie, a to wiele dla mnie znaczyło.
– Od dawna nie widziałem Mai, nie kontaktujemy się – powiedziałem ostrożnie.
Mówiłem prawdę, ale nie całą. Nie o to przecież pytała Renia. Od pewnego czasu nie była już mi obojętna, może nawet kochałem ją, cokolwiek to może znaczyć. Była dla mnie ważna, dobrze nam było razem, nie chciałem jej stracić przez Maję, niedościgniony miraż, który od czasu do czasu mieszał mi w głowie.
Uzgodniliśmy, że się pobierzemy, obyło się bez klękania, pierścionek kupiliśmy razem, żeby na pewno pasował i podobał się Reni.
Pobraliśmy się i żyliśmy szczęśliwie, chociaż zwyczajnie, dziecko, kredyt na mieszkanie, pies, niedzielne wizyty u teściów, czasem wypad z przyjaciółmi. Z Renią było mi dobrze, ona też wyglądała na zadowoloną, byliśmy udanym małżeństwem, niejedni mogliby nam pozazdrościć.
I nagle ten telefon od Majki
Ile to już lat minęło? Chyba pięć, sześć, przestałem liczyć. Moje myśli nie kręciły się już wokół roześmianej dziewczyny z kasztanowymi włosami i iskrą bezczelności w oczach. Prawie o niej zapomniałem.
Słyszałem, że Maja zmieniała mężczyzn jak rękawiczki, Renia pokazała mi nawet jakieś fotki z balu charytatywnego: piękna Maja w wieczorowej sukni u boku przystojniaka z kieszeniami wypchanymi złotem. Był wschodzącą gwiazdą biznesu czy bankowości, dla mnie jeden czort, liczyło się, że mógł dać Mai oprawę, na jaką nigdy nie byłoby mnie stać.
Wkurzyłem się. Znowu byłem zazdrosny o dziewczynę, która miała mnie w nosie, to było silniejsze ode mnie. Renia wyczuła, co się ze mną dzieje, bo zabrała zdjęcia sprzed moich oczu i nie powiedziała ani słowa, chociaż z początku wyraźnie miała ochotę poplotkować o naszej dawnej koleżance.
– Maja, ja… nie wiem… Tyle zdążyłem powiedzieć, oszołomiony tym, że nagle wróciła do mojego życia.
– Rozmawiasz z Majką? Nie zauważyłem, kiedy Renia weszła do pokoju i stanęła za moimi plecami. Musiałem mieć głupią minę, bo twarz jej się zmieniła. Takiej jej jeszcze nigdy nie widziałem.
– Porozmawiajmy we trójkę – powiedziała dziwnie spokojnie.
Nie mogłem odmówić.
– Maja, włączam głośnik, Renia tu jest - powiedziałem do słuchawki.
Czuły mikrofon wyłapał pogardliwe parsknięcie mojej żony.
– Kopę lat, chcesz zapytać, co u nas?
– Myślałam, że mogę… Mam kłopoty. Dobra, zapomnijcie, to nieważne. W głosie Mai wyraźnie usłyszałem łzy.
– Zaczekaj, nie rozłączaj się – krzyknąłem podminowany. – Powiedz, co się dzieje.
– Pewnie śnił jej się koszmar i nie ma go komu opowiedzieć – syknęła Renia.
– Stłukłam szybę, mam przeciętą rękę, ale to nic, pojadę do szpitala, zaszyją i…
– A ta szyba, gdzie ona była?
Renia porzuciła złośliwy ton, teraz mówiła bardzo poważnie. Byłem jej za to wdzięczny, ale za cholerę nie wiedziałem, co ją tak odmieniło.
– W łazience. Zamknął mnie i wyszedł. To było wczoraj, ale uwolniłam się.
Ledwie można było ją zrozumieć, Maja ledwie szemrała w słuchawkę. Wrzasnąłem coś nieparlamentarnego, kiedy dotarł do mnie sens jej słów. Jaki on? Ten ze zdjęcia, młody piękny i bogaty? Często ją zamykał? Co jeszcze jej robił?
– Gdzie teraz jesteś? – spytała trzeźwo Renia. – Maciek po ciebie pojedzie, zabierze cię do szpitala. Przenocujesz u nas, tutaj zastanowimy się, co dalej.
Maja opowiedziała mi w samochodzie o swoim facecie, którego czasem ponosiło. Twierdziła, że odreagowuje stresy, nawet zaczęła wybielać skurczybyka, twierdząc, że to przejściowe. Widocznie jeszcze nie dostała na tyle mocno, by przejrzeć na oczy.
Było jej dobrze w złotej klatce, oczywiście poza momentami, kiedy szarpał ją za włosy albo zamykał na noc w łazience. Zaciskałem zęby, słuchając jej wynurzeń, gdybym powiedział wszystko, co myślę, straciłbym jej zaufanie.
Było mi Mai strasznie żal, ale Renia miała znacznie twardsze serce
– Posłuchaj, Majka – powiedziała rzeczowo, kiedy przywiozłem ją do nas. – Maciek jest moim mężczyzną, to jest mój dom i ja dyktuję warunki. Nie rozwalisz mi tego. Nie mam do ciebie za grosz zaufania, ale teraz ci pomogę. Obyś potrafiła z tego skorzystać.
Nie przy puszczałem, że Renię stać na taką bezwzględną szczerość, Majka też była zdziwiona. Nie oburzona, tylko zdumiona. Zalęgło się we mnie niejasne podejrzenie, że do tej pory uważała Renię, a może i mnie, za osoby, którymi łatwo jest sterować. No to moja żona pokazała jej, że bardzo się myliła.
Byłem z niej dumny, ale jednocześnie rozdarty między dwiema kobietami mojego życia. Obie kochałem, choć każdą inaczej.
Przegadaliśmy we trójkę całą noc
Renia nie miała takich oporów jak ja, jasno postawiła sprawę. Jeśli raz uderzył, zrobi to znowu. Nie można się oszukiwać, usprawiedliwiać tego, co robi, stresem, albo przypisywać sobie winy. To tak nie działa.
Maja powtórzyła wszystkie argumenty, które już słyszałem, mówiła, że to w gruncie rzeczy porządny człowiek, że ją kocha, tylko czasem ma problem z emocjami.
– Pfff! – parsknęła niegrzecznie Renia. – No to powiem ci, o czym wróble ćwierkają. Facet lubi wyżyć się na swojej kobiecie, nie jesteś pierwsza. Takie krążą plotki, sądząc po tym, co ci zrobił, jest w nich wiele prawdy. Uciekaj, Majka, od niego, nie oglądaj się za siebie, niczego nie żałuj. Ułóż sobie życie z dala od popaprańca.
Wróciła do agresora, bo był bogaty?
Maja pomieszkała u nas dwa dni, potem ktoś do niej zadzwonił, podziękowała za gościnę, ucałowała Renię, przytuliła się mocno do mnie i wyszła. Wróciła do niego, widziałem ich zdjęcie, wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Wiem, że to na pokaz, ale nic nie mogę zrobić dla Mai, jeśli ona sama tego nie chce.
Często o niej myślę, to rodzaj nałogu, którego nie umiem się pozbyć. Czasem tęsknię za wyidealizowaną kobietą z kasztanowymi włosami. Czy to wciąż Majka? Nie wiem, bardzo mnie to męczy. Zastanawiam się, czy każdy mężczyzna ma jakąś tajemnicę, czy też tylko mnie się tak trafiło.
Czytaj także:
„Gdy odkryłam romans męża, nie poddałam się. Udowodniłam jego kochance, że jesteśmy idealnym małżeństwem”
„Mam nieudane życie, a obok siebie człowieka, którego nie potrafię już nawet tolerować”
„Nie szukałam miłości, panicznie bałam się dzieci. Wtedy w moim życiu pojawił się on i… jego córka”