„Prałam, sprzątałam, gotowałam i ogarniałam trójkę dzieci, a mój mąż i tak mówił, że siedzę w domu i nic nie robię”

Zmęczona matka fot. iStock by GettyImages, SolStock
„Mój mąż to wychuchany maminsynek. Po pracy wkłada kapcie, bierze gazetę i rozsiada się w fotelu. Myśli, że przy trójce małych dzieci, ja całymi dniami zbijam bąki. Gdyby nie opieprz teściowej, pewnie byłoby tak już zawsze”.
/ 20.12.2023 12:29
Zmęczona matka fot. iStock by GettyImages, SolStock

Dokuczał mi ból głowy. Moje dwuletnie bliźniaczki się przekomarzały, Janeczka nieustannie domagała się karmienia, a ja dostałam od męża sms, że się spóźni.

"Niech to szlag!" – prawie krzyknęłam z irytacją.

Liczyłam na to, że po obiedzie zabierze dziewczynki na spacer, żebym miała, choć chwilę na drzemkę. Ale nic z tego. Wtedy usłyszałam dźwięk domofonu. Podeszłam, z dzieckiem przyczepionym do piersi. Odebrałam. Teściowa. Totalny koszmar!

Matka Jurka jest specydiczna

To nie jest tak, że nie lubię teściowej. Wręcz przeciwnie, zawsze była dla mnie miła i uprzejma, nie ingerowała w nasze relacje. Jednak pomimo tego, stale czułam się od niej gorsza. Urodziła czworo dzieci, jedno za drugim, a jej sylwetka wyglądała modelowo. Zawsze była oddana wychowaniu swoich dzieci i prowadzeniu domu, nigdy nie narzekała. Wszystko, co robiła, było idealne. Była mistrzynią utrzymania porządku i organizacji. Potrafiła wyśmienicie gotować, nawet w czasach, gdy sklepy straszyły pustkami. Była wspaniałą matką. Idealną małżonką.

Teść był traktowany niczym król, nie musiał się niczym zajmować, wszystko podawano mu na srebrnej tacy. Niestety, jego syn oczekiwał, że ja będę zachowywać się identycznie. I tu pojawiały się pewne komplikacje.

Jurek nie wykazywał zbytniego entuzjazmu do pomagania w domu. Uważał, że to mój obowiązek i powinnam sobie radzić z nim sama. Przecież ja też nie zastępowałam go w jego obowiązkach zawodowych. Problemem było to, że czułam się całkowicie niekompetentna w moich domowych obowiązkach. Nie nadążałam ze wszystkim. Zawsze coś odkładałam na później, na weekend. Mycie naczyń, pranie, prasowanie.

Radzenie sobie z bliźniaczkami stanowiło dla mnie duże wyzwanie, a kiedy niespodziewanie na świecie pojawiła się Janka, czułam, że kompletnie nie ogarniam bałaganu w naszym domu. Szczególnie kiedy byłam porównywana do jego mamy. Rzucała na mnie znaczące spojrzenia, podnosząc brwi.

Cudownie... I teraz ta kobieta, która była żywym ideałem, właśnie zmierzała do naszego mieszkania. Zapewne rześka i pełna energii jak zawsze.

– Czy Jurek nadal jest w biurze? Przepraszam za niezapowiedzianą wizytę, ale byłam u przyjaciółki i pomyślałam, że mogę wpaść na chwile, zobaczyć, czy jesteście w domu, odwiedzić dziewczynki... – mówiła, zdejmując kurtkę i myjąc dłonie.

Następnie wzięła ode mnie Jankę i rozejrzała się po pomieszczeniu.

– Dlaczego tu jest taki bałagan?

Chociaż zaraz skierowała rozmowę w innym kierunku, ja czułam już ucisk w gardle.

– Przygotuję mamie kawę. Niestety nie zdążyłam upiec ciasta. Przepraszam...

Moja teściowa jedynie na mnie spojrzała, podnosząc brew, a potem wróciła do zabawy z dziećmi. O mój Boże, jaka jestem niezorganizowana. Przecież pod naszym blokiem jest sklep, mogłam zaproponować, że wyjdę i coś kupię... W końcu i tak planowałam zrobić zakupy, a w drodze powrotnej pospacerować z najmłodszą córką, kiedy Jurek już wróci i zajmie się bliźniaczkami.

– Alinko, czy zmieniłaś Jance pampersa? Wydaje się niezwykle ciężka... – powiedziała teściowa, stając w progu kuchni.

– Zaraz się za to wezmę, mamo. Wytrzyma jeszcze dwie minuty...

I ponownie, to znaczące spojrzenie i podniesione brwi.

– Dobrze, ja to zrobię – zadecydowała teściowa i wyszła z pokoju.

Nie musiała mówić mi wprost, że jestem nieodpowiedzialną matką, kiepską gospodynią domową i słabą żoną. Dostrzegałam to w jej spojrzeniu. Za każdym razem, kiedy na mnie patrzyła. Najpewniej nie rozumiała, jak matka może pozwolić dziecku chodzić w pieluszce jeszcze przez dwie minuty. Następnie uświadomiłam sobie, że w pokoju Janki, który jednocześnie pełnił funkcję naszej sypialni, leżały dwa stosy brudnej bielizny.

Z kubkiem kawy w ręku pomaszerowałam do mamy. Zasugerowałam jej, żeby poszła do dużego salonu i pobawiła się chwile z bliźniaczkami, albo zajęła czymś innym. Tymczasem ja szybko uprzątnę ten bałagan.

– No cóż, ten bałagan, to chyba na dłużej niż kilka minut... – skwitowała i odeszła.

Doskonale o tym wiem – pomyślałam.

Co ja mam robić?

Jak mam sprawić, żeby stos prania sam się wyprasował i odstawił do garderoby? To niemożliwe, więc... go zignorowałam. Tak czy inaczej, moja teściowa już to zauważyła. Ach... Złapała mnie następna fala migreny. Jak bardzo tęskniłam za skutecznymi lekami... bo te, które są bezpieczne dla karmiących matek…. Ech nawet nie warto o nich wspominać.

Usiadłam na fotelu, trzymając Jankę przy sobie i zaczęłam zastanawiać się, na jaki temat, poza moim brakiem umiejętności w zakresie gospodarowania, mogłabym porozmawiać ze swoją teściową. Na pewno dostrzegła również kurz osiadający na meblach, którego nie uprzątnęłam od kilku dni, a także rozrzucone po pokoju zabawki bliźniaczek, które gdybym je codziennie sprzątała, to nie miałabym czasu na nic innego. Może skupi się na zabawie z wnuczkami i zrezygnuje z wytykania mi błędów? Miejmy taką nadzieję.

Gdy w końcu pojawił się Jurek, wyglądał na zaskoczonego niespodziewaną wizytą matki. Pozwoliłam im na spędzenie czasu sam na sam, poprosiłam go, aby podgrzał sobie coś do jedzenia, bo ja muszę zrobić zakupy na jutro.

Włożyłam Jankę do wózka i pomaszerowałam do sklepu. Chciałam, choć na chwilę uciec z tego miejsca. Od uwag, że jestem beznadziejną matką i gospodynią domową. Przechadzałam się bez pośpiechu między półkami, mając nadzieję, że po powrocie nie spotkam już teściowej. Niestety, ciągle tam była. Zdecydowała się nawet zostać na dłużej, aby wykąpać dziewczynki, a następnie przeczytała im książkę na dobranoc i pomogła mi je położyć do snu.

– Chcę z wami porozmawiać – oznajmiła z poważnym wyrazem twarzy, gdy maluchy już spały. Jej deklaracja nie zapowiadała niczego dobrego. Zasiedliśmy do stołu, a ja robiłam wszystko, aby przy nim nie zasnąć. Byłam wyczerpana po całym dniu. Zmęczona bólem głowy, stresem. Doskonale wiedziałam, że moja teściowa zauważyła, że daleko mi do doskonałości.

– Czy mama chce jeszcze herbaty? Kupiłam jeszcze ciasto... – zaproponowałam, zrywając się od stołu.

– A może jeszcze odkurzysz sufit? – odrzekła z sarkazmem. – Usiądź. Musisz odpocząć! Czemu nie załatwiłeś zakupów po drodze z pracy? – zapytała, zwracając się do syna. – Czy Alina po całym dniu spędzonym na opiece nad dziećmi i domem, ma jeszcze latać po pieczywo, aby szacowny pani miał co zjeść na śniadanie rano?

– Ale przecież ona przecież jest w domu...

– Jest w domu? Ty widzisz, co tu się dzieje? Spędziłam tu cztery godziny i nie widziałam, żeby choć na chwilę usiadła! – powiedziała teściowa z wyraźnym zirytowaniem.

Byłam w takim szoku, że aż wstrzymałam oddech.

– Ciągle zajmuje się dziećmi. Doskonale to rozumiem, ponieważ opieka nad niemowlęciem oraz parą dwuletnich dzieci nie jest prostym zadaniem. Mam pewne doświadczenie w tej kwestii. Różnica polega na tym, że ja nie była matką bliźniaków, a kiedy byliście jeszcze małymi dziećmi, moja matka mieszkała z nami i we wszystkim mi pomagała. Alina nie ma nikogo, kto by ją mógł wesprzeć.

– Jurek naprawdę ciężko pracuje... – odezwałam się cicho, chcąc bronić męża.

– A ty co, lenisz się? Kochanie, gdybym teraz miała możliwość wyboru, wszystkie moje cztery pociechy trafiłyby do przedszkola, a ja spędzałabym czas w pracy na poczcie, pracując jedynie regulaminowe osiem godzin. Taka praca to prawie odpoczynek w porównaniu z tym, co trzeba zrobić przy trójce dzieci i jeszcze zająć się domem. Zatem zaraz się napijesz herbaty, którą specjalnie dla ciebie przygotuję, a Jurek weźmie do ręki żelazko i upora się z tą górą bielizny, która zalega w sypialni.

– Właśnie...

– Nie dyskutuj ze mną! – zagroziła podniesionym palcem. – Twój tata był zdania, że ma prawo traktować kobietę jak woła roboczego, a ja, wychowana na tych samych zasadach co on, tego nie negowałam. Dzisiaj sytuacja jest nieco inna. Mieszkasz w tym domu. Tak samo, jak wszyscy brudzisz naczynia i bieliznę, a te dzieci są również twoje. Zatem powinieneś mieć takie same obowiązki jak twoja żona. Chcesz odpocząć po ośmiu godzinach pracy? W takim razie Alina także zacznie liczyć czas swojej pracy i ogłaszać koniec zmiany. A później będzie tak jak ty teraz, domagać się obsługiwania. Czy taka sytuacja ci odpowiada? Nie sądzę – powiedziała moja teściowa, a ja zaniemówiłam.

– Zatem idź teraz, poszukaj żelazka – pokazała mu palce drzwi. – Jeśli nie umiesz prasować, to najwyższy czas się nauczyć, albo będziesz chodzić w pogniecionych koszulach. Alinko, przepraszam cię, że dzisiaj narzuciłam ci dodatkowe obowiązki, jednak dobrze się stało, że mogłam zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Gdybyś potrzebowała wsparcia, daj mi znać, przyjadę, posprzątam, zabiorę dzieci na spacer, a ty w tym czasie będziesz mogła się zdrzemnąć. Chociażby kilka dni w tygodniu.

– Mama przecież nie musi...

– Wiem, że nie muszę, ale chcę. Jestem przekonana, że Zosia również by ci pomogła, gdyby tylko mieszkała bliżej.

Ma rację, moja matka z pewnością zamieszkałaby ze swoimi wnuczkami. Niestety mieszkała trzysta kilometrów od naszego domu.

– Nie chciałam się wam narzucać, bo rozumiem, jak to jest, kiedy teściowa miesza się do życia młodszych, jednak nie krępuj się i poproś o wsparcie, gdy tylko będziesz go potrzebować.

Byłam w głębokim szoku. Nie tylko ze względu na to, że moja teściowa stanęła po mojej stronie, stawiając Jurka do pionu. Także dlatego, że odkryłam inne oblicze jego rodziny. Mama mojego męża okazała się nie być tak perfekcyjna, jak wcześniej myślałam. Czyżby przeoczył fakt, że jego babcia wspierała matkę? Czy może był zbyt mały, żeby to rozumieć? Oczywiście zgodziłam się na jej pomoc. Nie zamierzałam unosić się dumą.

Od tamtej pory moja teściowa zaczęła nas odwiedzać znacznie częściej, stając się praktycznie częścią naszego domu i wspierając mnie w opiece nad dziewczynkami. To pozwoliło mi w końcu uporać się z resztą obowiązków, których było zresztą coraz mniej, ponieważ Jurek zaczął aktywnie pomagać w domu.

Oprócz ulgi zyskałam też przyjaciółkę, z którą mogłam spokojnie napić się kawy, kiedy dziewczynki odpoczywały. Mogłam porozmawiać, wygadać się, posłuchać o dawnych czasach, które na szczęście odeszły w zapomnienie.

Czytaj także:
„W łóżku nie jestem kłodą, lubię pofiglować, ale mój mąż przesadza. Chyba chce ze mnie zrobić pannę lekkich obyczajów”
„Mój zięć traktował mnie jak popychadło. Zaczął się do mnie łasić, kiedy okazało się, że mam spory majątek”
„Jak co roku w pracy będą świąteczne upominki i bony. Wkurzam się, bo najwięcej dostają dzieciaci, to jest dyskryminacja”

Redakcja poleca

REKLAMA