„Pracowałem jako masażysta, ale oferowałem kobietom niecodzienne doznania. Niestety, ich mężowie nie byli tym zachwyceni”

mężczyzna jest smutny w pracy fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„Ta zapracowana bizneswoman w średnim wieku zazwyczaj umawiała się późnym popołudniem, gdy udało jej się uporać z papierkową robotą w biurze i mogła prosto z firmy przyjechać do mojego gabinetu. Niewiele wiedziałem o jej życiu osobistym poza tym, że jest mężatką, co zdradzała obrączka na serdecznym palcu”.
/ 03.06.2023 18:30
mężczyzna jest smutny w pracy fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Wcale tego nie planowałem. Na „masaż erotyczny”, a potem wpisanie go na stałe w paletę moich usług, namówiła mnie jedna z dobrych, stałych klientek. Wcześniej oferowałem w swoim gabinecie jedynie „klasykę” – masaże relaksacyjne, a także wyszczuplające dla pań i nie mogłem narzekać na brak chętnych. Ale wiadomo, jak to jest w biznesie: trzeba nieustannie się rozwijać, poszerzać swoją ofertę, żeby wciąż być konkurencyjnym na rynku.

– Panie Adamie, kto jak kto, ale pan będzie w tym świetny! Ja z pewnością się na coś takiego piszę! – namawiała mnie stała bywalczyni mojego studia masażu.

Długo się wahałem

Przeczytałem  mnóstwo zarówno pozytywnych, jak i negatywnych opinii w internecie, i wreszcie zdecydowałem się spróbować. Oczywiście najpierw odpowiednio podszkoliłem się w tym zakresie, bo jednak masaż erotyczny to trochę inna bajka niż standardowe sesje. A gdy już czułem się na siłach, wrzuciłem ten zabieg do mojego stałego „repertuaru”.

To był strzał w dziesiątkę! Zaczęły odwiedzać mnie panie w różnym wieku, od zapracowanych dziewczyn świeżo po studiach, po dojrzałe kobiety, jak to mówią, 50+. Różne przyczyny ciągnęły je w kierunku mojego stołu do masowania.

Niektóre z nich – jak zwierzały się panie, które po kilku spotkaniach same chciały się przede mną otworzyć – nie miały czasu na facetów i „te” sprawy, a inne były albo średnio, albo zupełnie niezadowolone z pożycia seksualnego ze swoim partnerem.

Odpowiedni dotyk miał im po części zrekompensować te braki i chociaż na parę chwil zapewnić subtelne, rozkoszne doznania, których przecież każda kobieta potrzebuje...

Poza tym wciąż był to tylko masaż

A zatem zaspokojenie „tych” potrzeb bez szukania szczęścia w łóżku z innymi. Jak mogłem się spodziewać i jak zapewniał mnie jeden z kolegów po fachu, prędzej czy później któraś z tych rozpalonych pań będzie chciała czegoś więcej... I faktycznie zaczęły zdarzać się propozycje na przejście od masażu do bardziej intymnego kontaktu. Ja jednak postanowiłem sobie, że moje usługi kończę na masażu i nic ponad to.

Słyszałem o salonach, gdzie tak naprawdę masaż był tylko swoistą grą wstępną przed znacznie bliższą relacją między masażystą a klientką. Jednak nie u mnie – ja szanuję moje klientki i dbam o własną reputację, więc nie robię u siebie domu rozpusty. Zapewniam paniom miłe doznania, ale wyłącznie w ramach masażu.

Panie, tak czy owak, musiały być zadowolone z moich usług, bo chętnie do mnie wracały, umawiając się na kilka sesji z góry. Do gabinetu, który prowadziłem w mieszkaniu specjalnie wynajmowanym na ten cel, zaczęła ustawiać się spora kolejka chętnych – oczywiście spora jak na tego typu usługę, która wśród kobiet nie jest aż tak popularna. Grafik codziennych odwiedzin szybko wypełnił się aż do późnego wieczoru.

Jedną z kobiet, była pani Anita

Ta zapracowana bizneswoman w średnim wieku zazwyczaj umawiała się późnym popołudniem, gdy udało jej się uporać z papierkową robotą w biurze i mogła prosto z firmy przyjechać do mojego gabinetu. Niewiele wiedziałem o jej życiu osobistym poza tym, że jest mężatką, co zdradzała obrączka na serdecznym palcu.

Raz zresztą wspomniała o swoim mężu, że do późna siedzi w pracy i ciągle nie ma go w domu, co mogło sugerować, że brakuje jej męskiego ciepła, bliskości, dotyku. Zapewne stąd pomysł na masaż erotyczny, który dawał jej namiastkę tego wszystkiego.

Tamtego zimowego popołudnia pani Anita zjawiła się punktualnie. Szybko rozebrała się i położyła na stole w oczekiwaniu na porcję zmysłowych doznań.

Włączyłem płytę z przyjemnie wyciszającą muzyką, zapaliłem świece, po czym rozpocząłem masaż od zroszenia jej pleców kilkoma kroplami ciepłego, aromatycznego olejku. Ledwo zacząłem wcierać go w skórę, powoli zataczając koła od pleców w stronę pośladków i ud, i już miałem zacząć delikatnie muskać te najwrażliwsze partie ciała, gdy niespodziewanie rozległo się głośne pukanie do drzwi.

Normalnie zignorowałbym to i kontynuował zabieg, ale pukanie nie ustawało i dekoncentrowało zarówno mnie, jak i klientkę. W tej sytuacji musiałem na chwilę przerwać masaż i podejść do drzwi. Ledwo przekręciłem klucz w zamku, gdy do środka z impetem wtargnął jakiś facet.

– Gdzie ona jest? Gdzie Anita?! – wrzasnął i skoczył w stronę zamkniętego pokoju, w którym zazwyczaj robię masaż.

– Proszę pana, ale o co chodzi? To jest prywatny gabinet! Proszę stąd wyjść, bo wezwę policję! – ostrzegłem go, zdezorientowany tą niecodzienną wizytą.

– Gdzie ona jest?! – facet powtarzał jak w amoku, po czym szarpnął drzwi do pokoju i krzyknął jeszcze głośniej: – A więc to tak! Ty zdziro! Jak mogłaś mi to zrobić?!

Marian?! Co ty tu robisz? – pytała speszona Anita, okrywając się ręcznikiem.

„No pięknie, trafił się wkurzony małżonek”

– Pytam, skąd się tu wziąłeś? Śledziłeś mnie po pracy?! – zmieszanie Anity powoli przeradzało się w zdenerwowanie.

– Mniejsza, jak ja tu trafiłem. Ważniejsze, co ty tutaj robisz z tym... z tym... chłystkiem! – wysyczał intruz, wskazując na mnie.

– Proszę natychmiast opuścić ten gabinet! – próbowałem być jeszcze bardziej stanowczy i nie wdawać się w dyskusję.

Nie chłystkiem, tylko masażystą! – zaperzyła się klientka, broniąc mojego dobrego imienia.

– Masażysta? A ty z tyłkiem i cyckami na wierzchu?! – oburzył się facet, po czym wysyczał wściekle do mnie: – Ty gnojku, już ja ci dam obmacywać moją żonę!

Chwilę później z całej siły pchnął mnie na ścianę. Niestety, nie byłem w stanie stawić oporu masywnemu drabowi.

– Marian, zostaw go! – wrzasnęła Anita – Nie ma cię całymi dniami w domu, ciągle praca i praca, już nie pamiętam, kiedy mnie ostatnio przytuliłeś czy dotknąłeś w łóżku! A ja też mam swoje potrzeby, rozumiesz?! Też potrzebuję czułości! – wyrzuciła z siebie rozemocjonowana, po czym dodała szybko: – Zresztą to tylko masaż, nic więcej...

– Już ja wiem, jaki to masaż! Dobrze wiem! – nie spuszczał z tonu urażony mąż, ponownie zwracając się w moim kierunku. – To ja ci też zafunduję masaż, chłopczyku... Co powiesz na masaż szczęki?! – ryknął i wymierzył mi cios prosto w twarz.

Na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami

Runąłem jak długi na ziemię. Słyszałem jeszcze wokół siebie jakieś wrzaski, szamotaninę, potem trzaśnięcie drzwiami i wreszcie przejęty głos mojej klientki.

– Panie Adamie... panie Adamie... Nic panu nie jest? – dotarło do mnie, a jednocześnie poczułem zimno na policzku.

To pani Anita przykładała mi zimny okład. Agresora już na szczęście nie było.

– Przepraszam, naprawdę bardzo pana przepraszam za mojego męża... – zaczęła się usprawiedliwiać klientka.

„Czy ja robię coś nie tak? – zastanawiałem się w kolejnych dniach, powoli dochodząc do siebie. – Przecież to nie ja lgnę do tych kobiet, tylko one same przychodzą do mnie! Zaniedbane przez mężów, pozostawione samym sobie. Poza tym nie jestem żadnym ich kochankiem, tylko masażystą”.

Jak się okazało, fioletowe limo pod okiem to nie była jedyna pamiątka, którą mi pozostawił zirytowany małżonek pani Anity. Kilka dni po feralnym zdarzeniu rozdzwonił się telefon do mojego gabinetu. Chętnych na masaż zaczęło przybywać w nadzwyczajnie szybkim tempie.

Nie wiedziałem, jak tłumaczyć ten nagły wzrost zainteresowania, aż z ciekawości zapytałem o to jedną z moich nowych klientek.

Okazało się, że pani dowiedziała się o moich usługach na jednym z popularnych forów internetowych, gdzie niezłą reklamę zrobił mi... prawdopodobnie właśnie urażony mąż pani Anity.

Uważajcie, bo i wam zbałamuci żonę! Ten gnojek równo miesza babom pod deklem i żadnej nie odpuści! Moja żona tylko do niego łaziłaby na macanki. Unikajcie go!” – pisał anonimowy użytkownik forum, a ja nie miałem wątpliwości, że to Marian, który chciał się odegrać i ukarać mnie za rzekome „bałamucenie” jego ślubnej.

Znalazłem nieciekawe wpisy

Facet musiał być naprawdę sfrustrowany. Najśmieszniejszy jest jednak fakt, że sporo pań odebrało to nie jako ostrzeżenie, tylko jako intrygującą zachętę do spróbowania mojego masażu...

– Panie Adamie, mnie proszę też nie odpuszczać na kolejnej wizycie – zażartowała jedna z pań tuż po zakończeniu zabiegu.

W ten właśnie sposób to, co miało mnie pogrążyć, zaczęło napędzać mi klientki spragnione elektryzujących, niecodziennych erotycznych wrażeń podczas masażu!

Niezmiennie uważam, że nie robię nic złego, masując te panie tak, aby zapewnić im doznania, których brakuje im w życiu. Na wszelki wypadek jednak zamontowałem dodatkowy zamek w drzwiach.

Pani Anita od czasu feralnego incydentu przestała przychodzić do mnie na masaże. Być może było jej wstyd po całym tym żenującym zajściu. A może po prostu  to zamieszanie skłoniło jej męża do większego zainteresowania małżonką?

Czytaj także:
„Myślałem, że praca listonosza to banał i srogo się zawiodłem. Zamiast darmowych obiadków, dostałem figę z makiem”
„Mieszkańcy wzbraniali się przed osiedlowym monitoringiem. Szczęka im opadła, gdy zobaczyli, co się nagrało”
„Teściowie to desperaci. Tak bardzo chcieli zatrzymać swojego synalka w domku, że posunęli się do najgorszego”

Redakcja poleca

REKLAMA