„Poszłam na wojnę z sąsiadką, której pożyczyłam 20 tysięcy zł. Narobiłam jej takiego wstydu, że nie zapomni o długu”

Starsza kobieta w domu fot. iStock by Getty Images, Koldunova_Anna
„Wyszłam z mieszkania sąsiadki, czując mieszankę gniewu i rozczarowania. Wiedziałam, że teraz sprawy będą się tylko komplikować. Ale nie mogłam dłużej czekać. Zaczęłam wymyślać pewien plan, który obnaży jej działania”.
/ 09.07.2024 14:30
Starsza kobieta w domu fot. iStock by Getty Images, Koldunova_Anna

Przez większość mojego życia pracowałam jako nauczycielka. Odkąd przeszłam na emeryturę, moje dni płyną spokojnie i jednostajnie, wypełnione drobnymi obowiązkami domowymi, spotkaniami z przyjaciółkami i opieką nad działką. Mieszkam w małym bloku na obrzeżach miasta, gdzie wszyscy sąsiedzi znają się od lat. Moją najbliższą sąsiadką jest Barbara – młodsza ode mnie o 15 lat, energiczna kobieta z tysiącem pomysłów.

Basia zawsze wydawała mi się sympatyczna. Często spotykałyśmy się na klatce schodowej, wymieniając uprzejmości i ploteczki. Kiedyś, gdy przyniosłam ciasto na zebranie wspólnoty, pochwaliła moją szarlotkę i od tego czasu zaczęłyśmy rozmawiać częściej. Zaufałam jej. Kiedy dowiedziałam się, że Basia ma kłopoty finansowe, bez wahania zaproponowałam jej pomoc. Pożyczyłam jej sporą sumę pieniędzy, bo 20 tysięcy złotych, wierząc, że wkrótce mi je zwróci.

Od tego momentu zaczęły się problemy. Basia zaczęła unikać kontaktu ze mną. Przestała odbierać telefony, rzadziej wychodziła z domu, a kiedy przypadkiem ją spotykałam, szybko kończyła rozmowę. Początkowo myślałam, że jest zapracowana, ale z czasem zaczęłam podejrzewać, że celowo unika spotkań ze mną. Czułam się coraz bardziej sfrustrowana i oszukana. Czy moja dobroć naprawdę została tak bezczelnie wykorzystana?

Zaczęłam się niecierpliwić

– Sławek, nie mogę już wytrzymać! – rzuciłam do męża, kiedy wieczorem siedzieliśmy przy kolacji. – Baśka unika mnie, jak tylko może. Minęło już pół roku, a ona nawet nie wspomniała o zwrocie pieniędzy.

– Janina, daj spokój – odpowiedział spokojnie Sławek, odkładając widelec. – Może ma jakieś problemy, których nie znamy. Powinnaś być bardziej cierpliwa.

– Cierpliwa? – wybuchnęłam. – Pożyczyłam jej nasze oszczędności! Zawsze byłam dla niej życzliwa, a teraz czuję się jak idiotka.

Sławek westchnął, próbując znaleźć słowa, które mnie uspokoją.

– Może powinnaś spróbować z nią porozmawiać? Spokojnie, bez emocji.

– Próbowałam, ale ona ciągle unika tematu – westchnęłam, opadając na krzesło. – Może masz rację, spróbuję jeszcze raz. Ale jeśli znów będzie unikać odpowiedzi, nie ręczę za siebie.

Mąż podszedł do mnie i objął ramieniem.

– Kochanie, nie warto się tak denerwować. Porozmawiaj z nią jutro. Może to tylko jakieś nieporozumienie.

Leżałam w łóżku, przewracając się z boku na bok, myśląc o Barbarze. Czy naprawdę była taką oszustką, jak mi się wydawało? Czy to ja byłam zbyt podejrzliwa? Jutro miało wszystko wyjaśnić.

Miałam po dziurki w nosie jej wymówek

Następnego dnia zebrałam się na odwagę i poszłam do Basi. Zadzwoniłam do jej drzwi i czekałam, czując, jak serce bije mi coraz szybciej. Po chwili otworzyła.

– Janina! Co za niespodzianka – jej uśmiech wydawał się wymuszony.

– Basiu, chciałabym wiedzieć, kiedy zamierzasz oddać pieniądze, które ci pożyczyłam – od razu przeszłam do konkretów.

Barbara spuściła wzrok.

– Wiesz, miałam ostatnio dużo na głowie... Ale spokojnie, oddam ci, obiecuję.

– Słyszałam to już wiele razy – przerwałam jej. – Potrzebuję konkretnej daty.

Sąsiadka westchnęła, nerwowo zaciskając dłonie.

– Naprawdę chciałabym ci je oddać, ale teraz mam trochę problemów finansowych...

Już wcześniej miałaś kłopoty, dlatego pożyczyłam ci pieniądze – uniosłam brwi. – Unikasz mnie, jakbyś miała coś do ukrycia.

Spojrzała na mnie, w jej oczach błysnęła złość.

– Nie unikałam cię. Po prostu... po prostu nie chciałam cię martwić. A teraz, gdy mnie tak naciskasz...

– Naciskam? – Zrobiłam krok w przód, czując, jak gniew we mnie narasta. – Pożyczyłam ci nasze oszczędności, Baśka! Masz obowiązek je zwrócić!

Barbara przygryzła wargę, próbując zebrać myśli.

Daj mi jeszcze trochę czasu, proszę...

– Jeszcze więcej czasu? – wybuchłam. – Nie wiem, czy mogę ci zaufać. Jeśli do końca miesiąca nie zwrócisz pieniędzy, będę zmuszona podjąć inne kroki.

Wyszłam z mieszkania sąsiadki, czując mieszankę gniewu i rozczarowania. Wiedziałam, że teraz sprawy będą się tylko komplikować. Ale nie mogłam dłużej czekać. Nie miałam zamiaru czekać w nieskończoność.

Wymyśliłam pewien plan

Na kolejnym zebraniu sąsiadów nie wytrzymałam. Wszyscy siedzieliśmy w małej sali, omawiając sprawy osiedla, kiedy postanowiłam poruszyć temat. Wstałam, czując, jak wzbiera we mnie gniew.

– Chciałabym powiedzieć coś ważnego – zaczęłam, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. – Barbara od miesiąca unika zwrotu pieniędzy, które jej pożyczyłam. Czuję się oszukana i chcę, żebyście wszyscy o tym wiedzieli. Przynajmniej wy nie wpadniecie w jej sidła.

Basia zbladła, a potem zaczerwieniła się ze złości.

Janina, no wiesz co?! Nie tutaj! – syknęła.

– A dlaczego nie? – odpowiedziałam, czując, jak emocje mnie przytłaczają. – Wszyscy powinni wiedzieć, jak mnie potraktowałaś!

Inni sąsiedzi zaczęli szeptać między sobą. Maria, starsza pani z parteru, spojrzała na Barbarę z niedowierzaniem.

– Pani Basiu, czy to prawda?

– Oczywiście, że nie! – Barbara próbowała się bronić. – Janina wyolbrzymia całą sytuację. Po prostu miałam trudny okres.

– Trudny okres? – prychnęłam. – Unikasz mnie, nie odbierasz telefonów. To nie jest trudny okres, to zwykłe oszustwo!

– Kłamiesz! – Barbara wybuchła, wstając ze swojego miejsca. – Zawsze byłaś wścibska i zazdrosna! A teraz próbujesz zniszczyć moją reputację!

– To nieprawda! – krzyknęłam. – Chcę tylko odzyskać swoje pieniądze!

W tym momencie do sali wszedł Andrzej, mąż Barbary.

– Co tu się dzieje? – zapytał, patrząc to na mnie, to na swoją żonę.

Twoja żona jest oszustką! – rzuciłam, nie zważając na jego obecność. – Obiecała oddać pieniądze i nie dotrzymała słowa!

Sąsiadka zaczęła płakać.

– Andrzej, proszę, wyjaśnij im, że to nie tak!

Sąsiad westchnął, widząc napiętą atmosferę.

Naprawdę mamy problemy. Obiecuję, że zwrócimy ci te pieniądze.

– Słyszałam to już wcześniej – odpowiedziałam. – Nie chcę obietnic, chcę konkretów.

Nagle do moich uszu dobiegł cichy szept.

– Słyszałam, że Barbara miała długi już wcześniej – powiedziała Maria do innej sąsiadki. – Może nigdy nie miała zamiaru oddać tych pieniędzy.

To była kropla, która przelała czarę goryczy.

– A więc to prawda! – zawołałam. – Nie miałaś zamiaru mi ich oddać, co?

Barbara milczała, patrząc na mnie z nienawiścią. Wtedy zrozumiałam, że nasze relacje już nigdy nie będą takie same.

Nie czułam się winna, ale...

Następnego dnia Basia poprosiła, abym ją odwiedziła i obiecała, że wszystko mi wytłumaczy. Poszłam, choć nie miałam na to wielkiej ochoty.

– Kiedyś nie miałam takich problemów – zaczęła Barbara, siedząc naprzeciw mnie w swojej kuchni. – Prowadziłam sklep z odzieżą, który dobrze prosperował. Ale potem przyszedł kryzys, a ja zaczęłam tracić klientów. Miałam nadzieję, że wszystko się ułoży, ale długi tylko rosły. Kiedy poprosiłam cię o pomoc, myślałam, że to tylko chwilowe. Ale sytuacja była gorsza, niż mogłam się spodziewać.

Siedziałam w milczeniu, słuchając jej opowieści. Z jednej strony czułam złość, ale z drugiej… zaczynałam ją rozumieć.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – zapytałam cicho. – Mogłyśmy to jakoś wspólnie rozwiązać.

Basia spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

Bałam się, że mnie osądzisz. Że stracę twój szacunek. A kiedy długi zaczęły mnie przytłaczać, nie wiedziałam, jak sobie poradzić. Każda próba odbudowania sklepu kończyła się niepowodzeniem. Andrzej też miał problemy w pracy. Byliśmy zdesperowani.

– To nie usprawiedliwia tego, co zrobiłaś – powiedziałam, choć teraz mój głos był łagodniejszy. – Mogłaś być szczera od samego początku.

– Wiem – westchnęła. – Chciałam ci to wszystko wyjaśnić, ale kiedy zaczęłaś naciskać, czułam się osaczona. Wiem, że popełniłam błąd. Nie proszę o wybaczenie, ale może chociaż o zrozumienie.

Wyszłam, nie wiedząc, co myśleć. Spacerowałam po okolicy, próbując uspokoić myśli. Czy powinnam była być bardziej wyrozumiała? A może to Barbara powinna była być szczera od samego początku? Wracając do domu, natknęłam się na Marię.

No i co pani Janko, wyjaśniło się coś?

– Rozmawiałam z Basią – odpowiedziałam. – Mówiła, że naprawdę ma kłopoty. Ale to nie zmienia faktu, że czułam się oszukana.

Maria pokiwała głową.

Czasem sytuacje są bardziej skomplikowane, niż nam się wydaje. Może warto dać jej szansę na naprawienie błędów?

– Racja – westchnęłam. – Ale najpierw muszę to wszystko przemyśleć.

Przez resztę dnia myśli kłębiły mi się w głowie. Czułam się rozdarta między gniewem a zrozumieniem. Wiedziałam, że muszę porozmawiać ze Sławkiem, aby uporządkować swoje emocje.

Plan trzeba było zmienić

Wieczorem usiadłam ze Sławkiem w salonie.

– Rozmawiałam z Barbarą. Wiesz, miała poważne problemy finansowe, których nie mogła rozwiązać.

Sławek spojrzał na mnie z troską.

– I co teraz myślisz?

– Nie wiem. Z jednej strony czuję się oszukana, z drugiej rozumiem jej sytuację. Ale nie mogę tak po prostu zapomnieć o pieniądzach.

– Może warto spróbować jeszcze raz porozmawiać? – zaproponował Sławek. – Może znajdziecie jakieś rozwiązanie.

Następnego dnia odwiedziłam Barbarę.

 – Barbara, chcę dać nam jeszcze jedną szansę – zaczęłam. – Ale musimy być ze sobą szczere.

Barbara skinęła głową.

– Masz rację. Przepraszam za wszystko. Chcę to naprawić.

Rozmowa była pełna emocji, ale szczera. Barbara obiecała, że zacznie spłacać dług w małych ratach. Czułam, że to krok w dobrą stronę.

Minęły tygodnie. Barbara rzeczywiście zaczęła spłacać dług, choć stopniowo. Każda jej wpłata była krokiem w kierunku naprawy naszego zaufania. Społeczność osiedla powoli zaczęła się uspokajać, choć nadal czułam, że nie wszyscy mi wierzą.

Z Basią nasze relacje były chłodne, ale uprzejme. Rozmawiałyśmy krótko, bez zbędnych emocji. Wiedziałam, że nie odzyskam dawnych relacji, ale cieszyłam się, że przynajmniej próbujemy. No i mam nadzieję, że odzyskam również całą swoją pożyczkę.

Janina, 65 lat

Czytaj także:
„Wykorzystałam kłopoty przyjaciółki, by na tym zarobić. Poszłam na dywanik do szefa i puściłam ją z torbami”
„Starzy sąsiedzi nie mieli na kogo liczyć, więc ruszyłam z odsieczą. Teraz spadła na mnie duża odpowiedzialność”
„Córka ciągnie ode mnie kasę, a zięć ma za pomywaczkę. Ich rozwód to byłby najpiękniejszy prezent od losu”

Redakcja poleca

REKLAMA