Poskromienie biurowej złośnicy

Poskromienie biurowej złośnicy fot. Dreamstime.com
Kto się czubi, ten się lubi? Ależ tak! Długo do mnie nie docierało, że moje biurowe potyczki z tym kolesiem mają drugie dno. Zastawiłam na niego pułapkę i...chyba wpadłam we własne sidła.
/ 25.06.2010 16:02
Poskromienie biurowej złośnicy fot. Dreamstime.com
Co za palant z tego Damiana – pomyślałam, gotując się aż ze złości. Jemu się chyba wydaje, że wszystkie dziewczyny w biurze na niego lecą i dlatego może robić, co chce!
Dzisiaj po operatywce podszedł do mnie jakby nigdy nic i poprosił o kontakty do kluczowych klientów!
– Szefowa mnie poprosiła, żebym zrobił dla niej taką listę, mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko temu? – zapytał, uśmiechając się niewinnie. – No wiesz, zostałem właśnie jej asystentem.
Owszem, miałam, i to wiele! To byli przecież moi klienci! Zdobywałam te kontakty miesiącami, i co? Teraz miałam mu je tak po prostu oddać?
Nie mogłam odmówić wprost.
– Wpadnij za godzinę, teraz jestem zajęta – zbyłam go z rozkosznym uśmiechem.
Chciałam zyskać trochę na czasie, dostać się do szefowej i sprawdzić, czy to naprawdę jej decyzja. Jeśli tak, to dlaczego nie przesłała mi takiego polecenia e-mailem? Zawsze tak robiła… Jednak Damian nie kłamał.
– Pani Joasiu, istotnie tak postanowiłam. I proszę się do mojego polecenia zastosować jak najszybciej! – usłyszałam wkrótce z jej wymalowanych ust.
Aż się zagotowałam. Damian, zyskując kontakty do moich klientów, mógł zacząć z nimi podpisywać nowe umowy na ubezpieczenia, tym samym pozbawiając mnie zarobków! Doprawdy nie wiem, dlaczego nagle zaczął się cieszyć względami szefowej!
– Naprawdę się nie domyślasz? – Magda uśmiechnęła się ironicznie, gdy poszłyśmy do kuchenki zrobić sobie kawę. – Damian ostatnio nawiązał z szefową naprawdę ciepłe stosunki…
O kurczę! Sypiają ze sobą! No, na to już nie znajdę rady. Chyba że…
Do szefowej dojdą brzydkie plotki o biurowych podrywach Damiana, wtedy wykopie go ze swojego łóżka! I cóż z tego, że będę musiała nieco pozmyślać? Jestem w tym naprawdę dobra!
– A ty wiesz… – pochyliłam się natychmiast do Magdy. – On miał wcześniej romans z tą rudą Agatą z kadr!
Brzmiało to całkiem prawdopodobnie, bo widziałam parę razy, jak podwoził Agatę do pracy. Podobno mieszkali niedaleko siebie i po prostu zgarniał ją z przystanku, ale… Mogli się tylko tak kamuflować, prawda?
– No co ty? – podchwyciła natychmiast Magda, a robiąca sobie herbatę dziewczyna z kadr niby była zajęta czajnikiem, ale też wyraźnie zastrzygła uszami.
Plotka poszła w korytarze. Tylko że jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc musiałam być bardziej kreatywna!
Zaczęłam baczniej obserwować, z którymi dziewczynami Damian lubi rozmawiać najbardziej. Nie było to trudne, bo gadał praktycznie ze wszystkimi. I był wyjątkowo uczynny! A to Monice zrobił kawę, a to Sylwii przyniósł kwiatek, gdy płakała po rozstaniu z chłopkiem. Zawsze milusi to obłędu, szarmancki, aż można było mdłości dostać. Po prostu biurowa maskotka!

Naprawdę miałam więc z czego tworzyć swoje historie. Z rozmysłem dobierałam koleżanki, którym powierzałam w najgłębszym sekrecie moje podejrzenia co do romansów Damiana. Musiały to być znane
w biurze plotkary, a w dodatku niespełnione w uczuciach, żeby z zazdrości obrobiły tyłek wybranej szczęściarze. Plotka powinna dotrzeć do szefowej! I to w dojrzałej, bardziej smakowitej formie!
Każda z osób w łańcuszku dodawała zapewne swoje szczegóły, a ja bawiłam się wyśmienicie całą tą sytuacją!
Po miesiącu nagle już nie było mowy o tym, że Damian ma przejąć kluczowych klientów, a po dwóch…
– Słyszałaś, że szefowa zmieniła sobie asystenta? – Magda jak bomba wpadła do mnie do pokoju.
– Ma nowego? A co z Damianem? Wywaliła go na zbity pysk? – czujnie uniosłam głowę znad papierów.
– Jeszcze nie! – Magda z podniecenia aż się zasapała. – Podobno został przeniesiony do kontrolingu!
– No to tam sobie nie poszaleje! – zaśmiałam się złośliwie. W kontrolingu pracowali prawie sami faceci i tylko kilka statecznych pań koło pięćdziesiątki.
– Podobno kiedy usłyszał nowinę, minę miał nietęgą. I zarzekał się, że znajdzie tego plotkarza, który o nim opowiada niestworzone rzeczy, i obedrze go ze skóry! – Magdzie roziskrzyły się oczy.
Wzruszyłam ramionami. Plotki wprawdzie wyszły ode mnie, ale na pewno każda z osób, które je kolportowały po biurze, przypisała sobie wszystkie zasługi, więc praktycznie… byłam nie do namierzenia!
A jednak…

Kilka dni później zostałam w biurze chwilkę dłużej. Musiałam sprawdzić polisy, wydzwonić kilku klientów i z nimi porozmawiać. Potrzebny był mi do tego spokój.
U mnie paliła się tylko lampka na biurku, reszta pomieszczenia tonęła w mroku, gdy ktoś stanął
w drzwiach. Jakiś rosły cień…
Poczułam niepokój. Wprawdzie na dole siedział strażnik, ale przecież mógł nie zauważyć intruza, który wszedł tutaj, do mojego pokoju, żeby…
Przełknęłam głośno ślinę. Ledwo mi przeszła przez ściągnięte strachem gardło, kiedy intruz zbliżył się do mojego biurka i nagle znalazł się z kręgu światła. Damian!
– Cześć! Podobno jesteś jedną osobą w biurze, z którą jeszcze nie spałem! – zagadnął mnie rzeczowo i bez ogródek.
Spłonęłam rumieńcem.
– Ale… Coś ty... Nie wiem, o co ci chodzi! – wydukałam niezbyt pewnie.
– O te dziwne plotki, które o mnie rozpuszczasz! – stwierdził, pochylając się nade mną.
Poczułam zapach jego wody toaletowej i jeszcze czegoś… Tak pachniały chyba drapieżniki, gdy namierzyły już swoją ofiarę i szykowały się do ataku!
Chciałam wstać, ale popchnął mnie znowu na krzesło.
– Zacznę krzyczeć! – zapowiedziałam.
– Krzycz! – zgodził się spokojnie. – Na całym piętrze nie ma nikogo, a pan Jasio siedzi w swojej kanciapie i ogląda mecz na cały regulator. Myślisz, że cię usłyszy?
– Są jeszcze kamery! – dodałam słabo.
– Tak, są na korytarzu! A my jesteśmy tutaj! – rozłożył ręce.
– Co chcesz zrobić? – znowu przełknęłam głośno ślinę.
– Porozmawiać. Tylko porozmawiać!
– To rozmawiajmy… – zgodziłam się słabo, po czym nagle poderwałam się z krzesła. Chciałam pokonać kilkoma susami przestrzeń dzielącą mnie od drzwi i wypaść na korytarz, gdzie byłabym już bezpieczna, ale…
Damian przewidział moje zamiary! Wyrósł nagle między mną a drzwiami i wpadłam prosto w jego silne ramiona, które zacisnęły się wokół mnie
– Puszcz… – zaczęłam słabo, ale owinął mnie sobą niczym boa dusiciel i nagle jego usta znalazły się na moich i spiły z nich słowa protestu. Ze zdumieniem odkryłam, że wcale nie chcę już protestować! Jakby Damian mnie zaczarował tym pocałunkiem i zmienił w zupełnie inną Aśkę, słabą i uległą…

Zawisłam bezwolna w jego ramionach, a on oparł mnie o brzeg biurka i przegiął tak, że położyłam się na papierach.
„Moje umowy” – przemknęło mi jeszcze przez myśl, ale zaraz straciłam całkowicie poczucie rzeczywistości.
Damian nacierał na mnie całym ciałem, biorąc moje piersi w posiadanie jak swoją własność. I rozpalając we mnie żądze, o które absolutnie się nie podejrzewałam! Rozpiął mi sukienkę od góry do dołu i z dużym zaskoczeniem odkrył pod nią samonośne pończochy, moją wielką słabość.
– Mmmmm… Wiedziałem, że się co do ciebie nie mylę. Tylko ktoś tak namiętny mógł wygadywać te wszystkie bzdury o moich romansach! – mruknął tylko.
Oddech skrócił mu się do granic możliwości, a między nogami nabrzmiało pożądanie, którego już nie był w stanie ukryć.
Po chwili poczułam go w sobie. Moje ciało harmonijnie dostosowało się do ruchów jego ciała, po czym w ułamku sekundy wysłał mnie do gwiazd! Wijąc się z rozkoszy, roztrąciłam przedmioty na biurku, które posypały się na podłogę z głuchym łoskotem. Ale my nie zwróciliśmy na to uwagi zajęci własnymi doznaniami, spleceni w uścisku, który... Nie wiadomo, czy walką był jeszcze, czy już miłością…
– Kochanie… – wyszeptał mi na koniec do ucha Damian, wkładając w to jedno słowo tygodnie niespełnionego pożądania, które – jak sobie teraz uświadomiłam – narastało w nim i we mnie, podczas naszych biurowych potyczek. – Kochanie…
Kiedy godzinę później, doprowadziwszy się do porządku, wychodziliśmy razem do domu, Damian nie miał w swojej teczce służbowych papierów, tylko wydruk ksero z odciskiem mojej zgrabnej pupy…
– Wezmę go sobie na pamiątkę! – stwierdził ze śmiechem.
– Po co, skoro będziesz miał teraz pod ręką oryginał? – zapytałam go przekornie.
Ale on tylko pocałował mnie w ucho.
– Widziałaś? – zapytała mnie na drugi dzień Magda, gdy tylko weszłam do biura. Była aż spocona z przejęcia.
– Co miałam widzieć? – wzruszyłam ramionami.
– Dowód na romanse Damiana, które ma w pracy! Wisi na tablicy informacyjnej! – Magda aż zachłysnęła się z przejęcia. – Mówię ci, szefowa dostała szału!
Dowód? Trochę szybciej niż zamierzałam, pognałam korytarzem do tablicy. No, jeśli on naprawdę ma z kimś romans, to… Już ja mu pokażę! – myślałam wściekła.

W ostatniej chwili wyhamowałam przed tablicą i omal nie zaniosłam się śmiechem. Wisiało na niej… ksero mojej pupy! Jeden egzemplarz musiał nam sfrunąć na podłogę i ktoś go rano znalazł. Byłam nierozpoznawalna, za to dłonie Damiana jak najbardziej, bo widniała na nich charakterystyczna srebrna obrączka, którą zawsze nosił!
– Miałaś rację co do tych jego romansów! A ja myślałam, że trochę fantazjujesz – stwierdziła Magda.
Damian za ten wyskok wyleciał z pracy. Może to i lepiej dla nas, bo w końcu i tak by się kiedyś wydało, że jesteśmy parą. I wtedy pewnie szefowa wylałaby nas oboje!

Redakcja poleca

REKLAMA