„Policja aresztowała szwagra za handel narkotykami. Robił to, żeby spełniać zachcianki mojej siostry"

mężczyzna w kajdankach fot. Adobe Stock, Monika Gruszewicz
„– Mamo, widziałaś? Pod domem cioci Agaty stoją dwa radiowozy. Coś się tam dzieje, chyba widziałem wujka Jurka – krzyczał mój syn. Dopiero tydzień po zajściu dowiedzieliśmy się, że Jurek usłyszał zarzut udziału w grupie przestępczej, która zajmowała się handlem narkotykami w całej Europie".
/ 16.08.2021 14:28
mężczyzna w kajdankach fot. Adobe Stock, Monika Gruszewicz

–Mamo, widziałaś? – do kuchni wpadł podekscytowany Damian. –  Pod domem cioci Agaty stoją dwa radiowozy. Coś się tam dzieje, chyba widziałem wujka Jurka, jak wsiadał do jednego z nich.

Szybko odłożyłam nóż, którym kroiłam chleb na kanapki dla dzieci, i wybiegłam na ganek. Przed domem mojej siostry stał już tylko jeden wóz policyjny z błyskającym kogutem, drugi właśnie odjeżdżał. Wróciłam do domu po kurtkę i pędem ruszyłam, żeby dowiedzieć się, o co chodzi.

Agata stała w szlafroku przed drzwiami swojego domu i płakała. Przy niej stał jeden mundurowy i jakiś inny gość w czarnym płaszczu. Coś jej tłumaczyli. Podeszłam bliżej i wtedy tamci pożegnali się z siostrą i odjechali drugim radiowozem.

– Zabrali Jurka – szlochała Agata. – W kajdankach go wyprowadzili, do aresztu zabrali. Dobrze, że Jacek wcześniej do szkoły pojechał…

– Jak to w kajdankach? Za co?

– Nie wiem. Ten w płaszczu, mówił, że Jurek jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Ala, czy ty coś z tego rozumiesz? – siostra pytała bezradnie.

Rozejrzałam się. W oknach naprzeciwko stali sąsiedzi. Gapili się na nas, więc wepchnęłam Agatę do domu. Posadziłam ją przy stole w kuchni i poprosiłam, żeby opowiedziała mi, co się wydarzyło. Agata nie zdążyła nawet się ubrać, więc wszystko musiało się odbyć błyskawicznie.

– Nie wiem, która była – zaczęła drżącym głosem. – Za dziesięć siódma czy coś koło tego. Jurek był już
w kuchni gotowy do pracy. Kończył pić kawę i pakował drugie śniadanie do torby. Nawet sam sobie dzisiaj robił, bo ja zaspałam.

– No i co? – niecierpliwiłam się.

– Zadzwonili normalnie do drzwi i… Nie pamiętam, to działo się tak szybko. Kazali mu zostawić torbę. Ten jeden, w mundurze, zajrzał, co jest w środku, wyjął kanapki, jabłko i jogurt, a torbę prawie na lewą stronę wybebeszył… Ala, co to będzie? O co to wszystko? Jurek nie jest żadnym przestępcą! – płakała Agata.

– No pewnie, że nie jest. To jakaś pomyłka, przecież zdarzają się – mówiłam, żeby coś gadać, bo sama byłam w szoku. – Chyba że komuś zalazł za skórę i tamten rzucił fałszywe oskarżenie, ale wszystko się wyjaśni, zobaczysz – pocieszałam siostrę.

Byłam pewna, że to aresztowanie to gigantyczne nieporozumienie

Agata tylko kiwała głową, ale wciąż trzęsła się i nie potrafiła zapanować nad płaczem. Nakazałam jej się położyć. Miałam w domu jakieś ziołowe pastylki uspokajające, więc postanowiłam je zaraz przynieść.

Jak tylko doszłam do drzwi domu siostry i je otworzyłam, na progu zobaczyłam kilku mężczyzn. Trzech w mundurach, trzech innych w cywilnym ubraniu. Spytali, czy ja to Agata, pokazali identyfikatory i jakiś dokument. Z nerwów nic nie widziałam, nie umiałam przeczytać nawet tego, co było grubymi literami napisane.

– Mamy nakaz przeszukania domu, a skoro pani jest siostrą właścicielki, może być pani świadkiem czynności.

Bałam się, że Agata tego nie przeżyje. Na jej twarzy i szyi pojawiły się czerwone plamy, a ręce trzęsły się w niekontrolowany sposób. Zgodziłam się zostać świadkiem, wyjaśniłam jednak, że powinnam dzieci wyprawić do szkoły, więc muszę pójść do swojego domu. Powiedziałam też o proszkach uspokajających dla siostry.

– Dobrze, kolega pójdzie z panią.

Wróciłam do domu w towarzystwie policjanta w mundurze. Dzieci trochę się wystraszyły, ale powiedziałam, że później wszystko wyjaśnię. Nakazałam im dokończyć śniadanie, iść do szkoły i pod żadnym pozorem nie rozmawiać z nikim o tym, co wydarzyło się u wujostwa.

Przeszukiwanie domu trwało aż siedem godzin

Zaglądali w każdy najciemniejszy kąt, wyjmowali nawet brudną bieliznę z kosza...

Zabezpieczyli komputer mojego siostrzeńca, dokładnie przejrzeli telefon komórkowy siostry. Mimo że zachowywali się grzecznie, za każdym razem prosili o pozwolenie na wejście do kolejnego pomieszczenia, całe to przeszukanie było bardzo traumatycznym przeżyciem dla nas obu.

Myślę, że siostra wolałaby nawet, gdyby byli bardziej oficjalni, wtedy i ona mogłaby traktować ich inaczej.
W każdym razie żadnych dowodów obciążających szwagra nie znaleźli.

Przez kilka dni nie było wiadomo, gdzie Jurek jest przetrzymywany, nikt też nie chciał powiedzieć, dlaczego go aresztowano. Dopiero tydzień później mój mąż poprzez dawnych kolegów dowiedział się, że mężowi siostry rzeczywiście postawiono zarzut udziału w grupie przestępczej, która zajmowała się handlem narkotykami w całej Europie.

– Jak to możliwe, Agata, że nic nie wiedziałaś? – spytałam siostrę, kiedy już te wieści do nas dotarły.

– Nie miałam pojęcia, że coś kombinuje! A teraz rozumiem, skąd miał nagle tyle pieniędzy – mówiła rozżalona. – Najpierw mówił, że dostał podwyżkę, a potem premię. Wierzyłam, ale teraz do mnie dotarło, że nigdzie nie dają teraz takich podwyżek.

Opowiedziała mi o tym, jak nieoczekiwanie Jurek zaczął kupować sobie i synowi różne gadżety, jej kupił drogie botki i skórzany płaszczyk.

– A potem telewizor. Nawet się z nim pokłóciłam, bo co innego komórka czy buty… Ale telewizor za pięć tysięcy?! To już przesada, nie? – Agata popukała się palcem w czoło.

– No pamiętam, jak Jurek się naszym zachwycał… Pewnie pozazdrościł.

Agata spojrzała na mnie dziwnie.

– Nie martw się, siostra. To pewnie się wyjaśni… Nadal nie mogę uwierzyć, że Jurek cokolwiek mógł skręcić albo maczać palce w narkotykach.

Siostra gestem nakazała mi zamilknąć, bo właśnie w drzwiach kuchni stanął jej syn. Widać było, że Jacek jest wystraszony, nie wszystko rozumie, a jednak pewnie i on domyślił się, że jego tata jest zamieszany w jakąś grubszą sprawę.

Mijały dni, tygodnie, a mój szwagier siedział w areszcie. Pod koniec drugiego miesiąca Agata dostała pozwolenie na widzenie.

Jurek był załamany

Nie powiedział Agacie zbyt wiele, tylko tyle, że w całej sprawie był tylko małym pionkiem, przymykał oko, na to, co się działo w ekspedycji w jego firmie, brał dolę za milczenie, i za to go zamknęli.

Po trzech miesiącach Jurek opuścił areszt i zaczął szukać pracy. W życiu mojej siostry i jej rodziny nadeszły ciężkie czasy, było jeszcze gorzej niż wtedy, gdy Jurek siedział w areszcie. Siostra miała pretensje do męża, że w taki sposób zdobywał pieniądze, on wyrzucał jej, że ciągle była niezadowolona z jego zarobków i zazdrościła innym dobrobytu…

Któregoś dnia zaniosłam im kawałek pieczonego schabu. Siostra płakała w kuchni. Szwagier siedział, gapiąc się bezmyślnie w telewizor.

– Ty wiesz, jaka grzywna mu grozi? – odezwała się Agata. – Pomrzemy z głodu, a tu dzieciak… Trzeba go karmić, kształcić, i za co?

Szwagier musiał to usłyszeć, bo nagle wpadł do kuchni i wrzasnął:

– Teraz się zastanawiasz, co do garnka włożysz? Miałaś i jedzenie, i ubranie, i dzieciak był zadbany, dom po rodzicach wyremontowałem, ale tobie wciąż było mało! A kto ciągle mówił, że mało, i wszystkim dokoła zazdrościł? A najwięcej rodzonej siostrze. Kto mówił: „Zobacz, Alka z Mariuszem nowe auto kupili. A widziałeś, jakie dzieciaki Mariuszów mają kurtki na zimę. A ty wiesz, że oni do restauracji chodzą?” – szwagier naśladował piskliwy głos Agaty. – Czyje to słowa, żono kochana? – zrobił się cały czerwony na twarzy. – A teraz płaczesz, że grzywna będzie wysoka. A jak mnie dalej zapuszkują, to co? To się nie liczy? – widziałam, że Jurek za chwilę dostanie zawału albo innego udaru.

– Daj spokój, Jurek. Nikt was bez pomocy nie zostawi – próbowałam ratować sytuację.

Szwagier odwrócił się na pięcie i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.

Miał dość biadolenia żony, zaczął kombinować

Patrzyłam na siostrę z niepokojem. Znów była roztrzęsiona, płakała.

– No już, nie płacz, Agatka. Wszystko się ułoży, tylko trzeba czasu…

Nic nie odpowiedziała, patrzyła na mnie ze złością. Może wstydziła się, że Jurek to wszystko powiedział przy mnie. Bardzo jej współczułam i nawet trochę rozumiałam. 

Pamiętam, że kiedy Agata wychodziła za mąż, cieszyła się, że wreszcie będzie miała swój dom i rodzinę. Jurek miał dobrą pracę w międzynarodowej firmie transportowej, zarabiał przyzwoicie. Pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie choroba Jacka. Mój siostrzeniec urodził się z poważną wadą serca, wymagał szczególnej troski, ciągłego dozoru, dlatego Agata nigdy nie poszła do pracy, a pieniądze szły na leki, rehabilitację, częste wyjazdy nad morze. Dziś po trzech operacjach siostrzeniec żyje normalnie i wszystko z jego zdrowiem jest w porządku, ale Agata wciąż nie zarabia…

Moje życie ułożyło się inaczej. Kiedy dzieci zaczęły uczyć się w szkole, ja poszłam do pracy. Mój mąż od kilkunastu już lat prowadzi własną firmę. Nie jesteśmy żadnymi bogaczami, ale żyjemy dostatnio. Czy tego można zazdrościć? Fakt, nie każdy ma tyle szczęścia. 

Na wyrok w sprawie szwagra czekaliśmy wszyscy w napięciu. Śledztwo przedłużało się, większość członków przestępczej szajki siedziała już od ponad roku w więzieniu. Kiedy wreszcie doszło do ostatniej rozprawy, odetchnęłam z ulgą. Jurek dostał rok w zawieszeniu oraz sporą grzywnę. Mogło być naprawdę gorzej, bo jeden z kierowców próbował dodatkowo obciążać szwagra.

Tamtego wieczoru poszliśmy do domu mojej siostry z butelką wina. Jurek bardzo zdziwił się na nasz widok, a Agata od razu uciekła na górę.

– No, stary, nalej wina, pogadamy, jak się z tym waszym długiem uporać – zaczął mój mąż.

– Ale ja myślałem… to znaczy, ja muszę jakiś kredyt chyba wziąć – Jurek drapał się w głowę.

A kto ci da kredyt? Praca na zlecenie to dzisiaj nic pewnego… Pogadamy – Mariusz zaciągnął Jurka do pokoju.

Ja poszłam na górę szukać siostry.

Leżała tyłem na łóżku skulona, wystraszona, znowu roztrzęsiona. Pogłaskałam Agatę po głowie.

– Nie gniewasz się, Ala? – odwróciła się do mnie.

– A o co mam się gniewać?

– Bo to wszystko przeze mnie, Jurek mówił prawdę. Strasznie wam zazdrościłam. Gdyby nie ja, to moje biadolenie, Jurek nie zrobiłby żadnego głupstwa. To ja go tak nakręciłam, a teraz po nocach spać nie mogę. Wstyd mi przed tobą, przed dzieckiem, przed wami wszystkimi.

– Zazdrość to takie dziwne uczucie… Każdemu się zdarza. Ja też czasem zazdroszczę ludziom różnych rzeczy. Nawet tobie zazdroszczę, wiesz? Zawsze chciałam mieć takie kręcone włosy jak ty, a nie proste jak druty. 

Na twarzy siostry pojawił się uśmiech

– Za to ty masz większy biust… Ale nie o taką zazdrość mi chodzi. Teraz się tego tak strasznie wstydzę, wszystkiego, co się stało. Ciągle mam przed oczami miny sąsiadów po tym, jak Jurka w kajdankach zabrali. A najgorsze, że on przeze mnie cierpiał.

– Agata, Jurek jest dorosły, ma swój rozum. Wiedział, co robi. Uległ pokusie, ale zrobił to świadomie. Najważniejsze, że z tego wyszedł cało. Już na pewno więcej takiego błędu nie popełni. Więc w sumie dobrze się stało.

Czytaj więcej:
„Po 7 latach małżeństwa Darek oznajmił mi, że... jest gejem. Zostawił mnie dla innego faceta. Byłam tylko przykrywką"
„Olgierd był idealny. Traktował mnie jak księżniczkę. Zapomniał wspomnieć, że jest gangsterem i handlarzem narkotyków"
„Młoda sąsiadka bezczelnie podrywała mojego starego męża. Szczerzy do niego zęby i ślini się tak, że wszyscy to widzą”

Redakcja poleca

REKLAMA