Zawsze uważałam, że jesteśmy idealnym małżeństwem. Byliśmy nim już 7 lat. Mieliśmy podobne zainteresowania, świetnie się dogadywaliśmy, rzadko kłóciliśmy. Niestety okazało się, że mój mąż ma na ten temat inne zdanie. Przekonałam się o tym, gdy ni z tego ni z owego oświadczył mi, że jednak nie jest ze mną szczęśliwy.
Tamtego wieczoru nie zapomnę chyba do końca życia. Były urodziny Darka. Czekałam na jego powrót z niecierpliwością. Kolacja stała na stole, wino chłodziło się w lodówce. Pod sukienką miałam nową, seksowną bieliznę. Taką jaką lubił, czarną, z mnóstwem koronek. Byłam przekonana, że jak już zjemy, to pójdziemy do łóżka.
Uwielbiałam kochać się z Darkiem. Niektórzy twierdzą, że po kilku latach małżeństwa seks z partnerem nie smakuje już tak wspaniale jak na początku związku. U nas było inaczej. Nie mogliśmy się sobą nasycić. Przynajmniej tak mi się wydawało…
Co prawda od trzech miesięcy kochaliśmy się rzadziej niż kiedyś, ale nie widziałam w tym niczego niepokojącego. Darek dużo pracował, miał prawo być przemęczony. Byłam pewna, że jak już skończy najnowszy projekt, to wszystko wróci do normy.
Przyjechał spóźniony
Godzinę. Wszedł do mieszkania i wręczył mi bukiet przepięknych, białych róż.
– Dziękuję, kochanie, ale to raczej ja powinnam dać ci kwiaty. Masz przecież urodziny – przytuliłam się do niego.
– To na przeprosiny – delikatnie mnie od siebie odsunął.
– Za spóźnienie? Nie gniewam się. Wiem, że masz mnóstwo pracy – uśmiechnęłam się.
– Nie o to chodzi… Odchodzę… Nie chcę cię dłużej oszukiwać – wykrztusił.
Poczułam, jak krew zaczyna we mnie buzować.
– Masz kogoś? Co to za jedna? Koleżanka z pracy? Dawna znajoma? Sąsiadka? – zarzuciłam go pytaniami.
– To nie ona... – przerwał mi. – To on – wyznał. – Ma na imię Piotr.
. A on?
Zaczął opowiadać. Że kiedyś, jeszcze w czasach studenckich, miał romans z przyjacielem z roku. Spotykali się w tajemnicy przez kilka miesięcy, ale potem zakończyli znajomość. Bali się, że ich związek wyjdzie na jaw, że staną się obiektem drwin. Poczułam, jak wzbiera we mnie wściekłość.
– I dlatego się ze mną ożeniłeś? Żeby inni myśleli, że jesteś normalny? – wrzasnęłam.
– Nie. Naprawdę cię kochałem. Jeszcze trzy miesiące temu byłem przekonany, że spędzę z tobą resztę życia, a tamta przygoda była tylko nic nie znaczącym epizodem, głupotą młodości – odparł.
– Zmieniłeś zdanie…
– No właśnie. Spotkaliśmy się przypadkowo na szkoleniu… Spojrzeliśmy na siebie i wszystko odżyło. Jeszcze tego samego dnia wylądowaliśmy w łóżku…
– Wystarczy! Oszczędź mi szczegółów!
– Przepraszam, nie chciałem cię skrzywdzić. Ale nie potrafię dłużej walczyć z tym uczuciem. To silniejsze ode mnie – wyznał i zaczął się pakować.
Nie próbowałam go zatrzymać, nie płakałam. Po prostu siedziałam i patrzyłam, jak wrzuca do walizek swoje rzeczy. Wtedy jeszcze chyba do końca nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę, że to nie sen…
Kiedy dotarło do mnie, że Darek jednak odszedł?
Chyba dwa dni później. Obudziłam się w pustym łóżku i ogarnęła mnie potworna rozpacz. Przepłakałam potem wiele nocy i dni. Czułam się oszukana, poniżona, zdradzona. Zamknęłam się w sobie, nie chciałam nikogo widzieć z nikim się spotykać. Myślałam nawet o samobójstwie.
Mimo wszystko kochałam męża i nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Minęło wiele miesięcy nim pogodziłam się z jego odejściem, otrząsnęłam się z rozpaczy, odzyskałam równowagę i spokój. Ale wtedy stało się coś, co ten spokój znowu zburzyło.
To było późnym wieczorem. Właśnie szykowałam się do snu, gdy zadzwoniła komórka. Spojrzałam na wyświetlacz. Nieznany numer.
„Pewnie znowu jakiś natrętny akwizytor” – pomyślałam. Odrzuciłam połączenie i położyłam się do łóżka. Telefon jednak znowu się odezwał. I tak z pięć razy. W końcu odebrałam.
– Od razu uprzedzam, że nie kupię żadnych cudownych garnków, lamp leczniczych, pościeli i tym podobnego badziewia. Jeżeli więc dzwonisz człowieku w tej sprawie, to spadaj – wrzasnęłam do słuchawki.
– Ja nie w tej sprawie – usłyszałam trochę zaskoczony męski głos.
– Nie? W takim razie słucham – spuściłam nieco z tonu.
– Dobry wieczór. Mówi Piotr.
– Przepraszam, nie kojarzę. Znamy się?
– Chyba tylko z opowiadań. Jestem przyjacielem pani męża – wyjaśnił.
Zrobiło mi się gorąco
A więc to ten facet zrujnował mi życie! W pierwszej chwili chciałam go zwyzywać od najgorszych, ale jakoś się opanowałam.
– Halo, jest pani tam jeszcze? – zapytał zaniepokojony moim milczeniem.
– Jestem. Czego pan chce? – warknęłam.
– Porozmawiać.
– O kim?
– O Darku.
– Coś się z nim stało? Jest chory? – zaniepokoiłam się.
– Nie, zdrowy jak rydz.
– To o co chodzi?
– Rozstaliśmy się, trzy miesiące temu. Tym razem definitywnie. Nie wyszło nam. A właściwie to jemu nie wyszło. Chociaż bardzo się starałem, nie był ze mną szczęśliwy i postanowił odejść.
– Po co mi pan to mówi?
– Tak na wszelki wypadek.
– Na jaki wszelki wypadek? – zdenerwowałam się.
– Gdyby pani jeszcze nie wyrzuciła go do końca z pamięci.
– Chce pan powiedzieć, że Darek chciałby do mnie wrócić?
– Nigdy nie powiedział mi tego wprost, ale myślę, że właśnie to było przyczyną naszego rozstania. Nie potrafił o pani zapomnieć. Cieszył się, że nie złożyła pani pozwu o rozwód…
– Bo nie miałam do tego głowy. Byłam w depresji! Ale teraz na pewno to zrobię.
– A może się pani jeszcze zastanowi? Darek wciąż panią kocha i raczej nic tego nie zmieni. Wystarczyłby jeden drobny gest, jakiś sygnał i…
– Ale ja go nie kocham. I nie chcę go znać. Może mu pan to powtórzyć!
– Nie widzieliśmy się od dnia rozstania. Nie ma pojęcia, co się z nim dzieje. Nie odpowiada na maile, SMS-y…
– On nic nie wie o tym telefonie? Nie prosił, żeby pan do mnie zadzwonił?
– Nie. Przysięgam.
– To dlaczego pan to zrobił?
– Bo jest mi bardzo bliski. I chcę, żeby był szczęśliwy. Nawet z dala ode mnie– odparł drżącym głosem i się rozłączył.
Po tej rozmowie długo nie mogłam zasnąć. Przez głowę przelatywało mi setki myśli. Byłam wściekła na Piotra. Dopiero co poukładałam sobie świat od nowa, a ten jednym telefonem rozjechał go jak buldożer.
Najgorsze było jednak to, że uświadomiłam sobie, że mimo wszystko wciąż coś czuję do Darka. Gdy mnie porzucił, obiecałam sobie, że wymarzę go na zawsze z pamięci. Ale tak naprawdę nigdy mi się to nie udało. Może więc powinnam dać mu jeszcze jedną szansę? Nad ranem obiecałam sobie, że przez następne dni rozważę wszystkie za i przeciw i podejmę decyzję.
Biłam się z myślami przez tydzień
Przypominałam sobie wszystkie nasze dobre i złe chwile, analizowałam. I w końcu zadzwoniłam do Darka.
– Pewnie chcesz mi powiedzieć, że złożyłaś pozew o rozwód – usłyszałam.
– Nie. Chcę się spotkać, pogadać, dowiedzieć się co u ciebie – odparłam.
– Naprawdę? To może pójdziemy na kolację? – zaproponował.
Zgodziłam się. Na początku byłam trochę spięta, ale w końcu się rozluźniłam. Zwłaszcza jak Darek wyznał, że jego związek z Piotrem był pomyłką, że kocha tylko mnie. Spędziliśmy miły wieczór. Ten, a potem następne.
Mój mąż się nie zmienił. Jest tym samym mężczyzną, w którym się kiedyś zakochałam. Błyskotliwym, dobrym, opiekuńczym. Chętnie pozwoliłabym mu wrócić do domu, zwłaszcza że widzę, jak bardzo mu na tym zależy.
Powstrzymuje mnie tylko jedna rzecz: seks. Z jednej strony marzę o tym, by Darek znowu wziął mnie w ramiona. Było mi z nim tak wspaniale w łóżku. Gdyby zdradził mnie z kobietą, pewnie byłoby już po sprawie. Wybaczyłabym mu. Ale o Piotrze nie potrafię na razie zapomnieć…
Czytaj także:
„Młoda sąsiadka bezczelnie podrywała mojego starego męża. Szczerzy do niego zęby i ślini się tak, że wszyscy to widzą”
„Sprosiłam do domu byłą dziewczynę syna. Teraz ta smarkula grozi, że nie wyjedzie dopiero, jak jej nie zapłacę”
„Mama wiele lat trwała przy ojcu alkoholiku, ale pewnego dnia z wyszła z domu z jedną walizką. Zaczęła nowe życie”