„Po śmierci rodziców musiałam niańczyć o 2 lata młodszą siostrę. Zajęta jej sprawami, latami nie miałam czasu na miłość”

kobieta, która nie miała czasu na miłość fot. Adobe Stock, Bojanikus
„Próbowałam zapisać się na portal randkowy, ale poległam już przy zakładaniu swojego profilu. Mimo wysiłku nie potrafiłam wpisać niczego ciekawego w rubryczce dotyczącej moich zainteresowań, a po pytaniu o potencjalnego partnera napisałam jedynie, że chcę, aby akceptował moją siostrę i siostrzeńców”.
/ 24.08.2022 06:30
kobieta, która nie miała czasu na miłość fot. Adobe Stock, Bojanikus

– Siostrzyczko! Mateusz poprosił mnie o rękę! Bierzemy ślub! – Julka z piskiem rzuciła mi się na szyję, a ja odetchnęąłm z ulgą.

Byłam wdzięczna losowi, a przede wszystkim Mateuszowi, że zdecydował się zaopiekować moją siostrą i dwójką jej dzieci.

– Julka chce zorganizować wesele już w październiku – odezwał się jej narzeczony. – Wiem, zostało nam mało czasu, ale znajomy ksiądz poszedł nam na rękę. Oglądaliśmy też salę w restauracji, w której w tym terminie zwolniło się miejsce. Musimy tylko pośpieszyć się z zaliczką… – od razu przeszedł do sedna sprawy.

Zaliczka? Wesele? O czym on mówi?! Przecież ani ja, ani tym bardziej Julka nie mamy pieniędzy na podobne szaleństwa… Już chciałam przywołać chłopaka do porządku, gdy dotarło do mnie, że huczne przyjęcie jest pomysłem Julki. Moja siostra zapragnęła świętować swoje szczęście z pompą, choć tonęła w długach, odkąd ojciec jej dzieci uznał, że nie dojrzał do związku, i wyjechał za granicę. Co prawda w końcu odnalazłam drania, ale po wielu miesiącach walki przed sądem udowodnił, że nie może wykazać żadnych dochodów, bo żyjąc na hiszpańskim wybrzeżu, utrzymuje się z dorywczej i nigdzie niezarejestrowanej pracy.

Udawałam, że nie wiem, czego chcą

– Skąd weźmiecie pieniądze? – udałam, że nie domyślam się powodów ich wizyty.

– Moi rodzice z przyjemnością zapłacą za wynajęcie zespołu, fotografa i alkohol. Opłacą nawet zakup sukni Julii… – Mateusz wziął na siebie negocjacje, a Julka udała głuchą.

Zawsze zachowywała się w ten sposób, gdy rozmowa schodziła na trudne dla niej tematy – niespłaconą na czas kartę kredytową, odsetki od pożyczki czy zaległe rachunki. Tym razem ja też udawałam kretynkę i zapytałam:

– A kto opłaci jedzenie, salę i księdza?

– W zasadzie za tę część odpowiadają rodzice przyszłej panny młodej…

Twarz Mateusza przypominała teraz jedną, wielką rozżarzoną do czerwoności plamę, jednak ja nie zamierzałam odpuszczać. Cała nasza trójka doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kim są owi rodzice. Nasz tata zginął potrącony przez pijanego kierowcę, kiedy Julia miała dwa lata, a ja cztery. Mama umarła po długiej i wykańczającej walce z rakiem dwa miesiące przed moimi osiemnastymi urodzinami.

Odchodząc, poprosiła, abym zawsze opiekowała się młodszą siostrą, a ja nie śmiałam jej odmówić. Po stracie mamy obie z Julką byłyśmy dziećmi zagubionym i przerażonymi nową sytuacją, ale to ja wzięłam na siebie wszystkie obowiązki domowe i te wobec siostry. Marzyłam o projektowaniu strojów, ciągle coś przerabiałam, kroiłam i zszywałam na nowo, lecz w trudnej sytuacji zamiast studiów na akademii sztuk pięknych wybrałam ekonomię i finanse, żeby szybciej znaleźć pracę i utrzymać nas obie.

Chciałam, żeby Julka też skończyła studia. Nie protestowałam, kiedy wybrała enigmatycznie brzmiące kulturoznawstwo, i zrezygnowała z niego pół roku później, bo straciła głowę dla ojca swoich dzieci. Nie przejmowała się, że oboje nie mają konkretnego wykształcenia, ani stałego źródła dochodów, gdy postanowiła ofiarować ukochanemu największy dowód swojej miłości, czyli dziecko. Nie musiała, bo od czego miała starszą siostrę?

To ja zmieniałam pracę w poszukiwaniu lepszych pieniędzy, brałam dodatkowe zlecenia, pożyczki z banku, żeby pomóc zapewnić byt mojej siostrze. Skoro nie mam dzieci, to powinnam ją wspierać – potarzałam znajomym, którzy nie mogli uwierzyć w moje uzależnienie od siostry.

Choć mogłabym pozwolić sobie na wszystko – kupiłam malusieńką kawalerkę i tani, używany samochód, żeby resztę pieniędzy trzymać, na wypadek gdyby mojej siostrze powinęła się noga. Nie bywałam w klubach, nie chodziłam do restauracji, nie ubierałam się w sklepach, na które byłoby mnie stać, bo każdą złotówkę oglądałam dwa razy.

Jedyną moją fanaberią był tydzień spędzany nad polskim morzem lub w górach, ale i tę chwilę przyjemności przypłacałam poczuciem winy, że nie zabieram ze sobą siostrzeńców, aby dać odetchnąć samotnej matce. Nie żeby Julka oczekiwała ode mnie podobnego poświęcenia. Nie musiała, wyssałam z mlekiem matki odpowiedzialność za nią

Kolejna pożyczka? Nie ma mowy!

Gdy została sama z dziećmi, bez wahania odstąpiłam jej mieszkanie mamy, nie oczekując spłaty swojej części. Nawet teraz, gdy zamierzała zostać żoną Mateusza, nie przyszłoby mi do głowy żądać od niej pieniędzy. Zawsze postrzegałam ją jako młodszą, słabszą siostrę.

Ja sobie poradzę – powtarzałam w myślach, opłacając wydatki Julki i opiekunkę do dzieci, aby mogła dorabiać przez kilka godzin w tygodniu do groszy z Funduszu Alimentacyjnego. Nie mogę powiedzieć, siostra nigdy nie unikała pracy, jednak bez kwalifikacji dostawała jedynie najgorzej płatne, fizyczne prace.

Gdy zaczęłam Julce sugerować studium podyplomowe w nadziei, że po jego skończeniu znajdzie dobre zajęcie i wreszcie się usamodzielni, poznała Mateusza. Pracowitego, prostolinijnego chłopaka, który wskoczyłby w ogień za swoją dziewczyną i jej dziećmi.

Cieszyłam się jej szczęściem, bo wiedziałam, że nie jest jej łatwo, a także dlatego, że wreszcie i ja mogłam zająć się swoim życiem. Dotąd może z trzy razy umówiłam się na randki, z których i tak nic nie wyszło. Próbowałam zapisać się na portal randkowy, ale poległam już przy zakładaniu swojego profilu. Mimo wysiłku nie potrafiłam wpisać niczego ciekawego w rubryczce dotyczącej moich zainteresowań, a po pytaniu o potencjalnego partnera napisałam jedynie, że chcę, aby akceptował moją siostrę i siostrzeńców.

Znajoma z pracy, która zachęcała mnie do wirtualnych randek, widząc to zdanie, zapytała, czy szukam faceta dla siebie, czy dla siostry. Zawstydzona jej opinią w ogóle zaprzestałam poszukiwań.

Nie byłam brzydka, nie należałam też do szarych myszek, a jednak nie potrafiłam nawiązywać trwałych relacji z mężczyznami. Może dlatego, że myślami ciągle krążyłam wokół problemów siostry i jej dzieci.

– Jeśli nie, to weźmiemy pożyczkę. Albo moi rodzice ją wezmą… – z zamyślenia wyrwał mnie głos Mateusza.

Widziałam, że nie jest zadowolony ze swojej roli, ale kochał Julkę nad życie, a skoro ja chciałam się uwolnić od odpowiedzialności… Nagle przyszedł mi do głowy szatański pomysł.

Już czas zająć się własnym życiem

– Nie mogę wziąć kolejnej pożyczki, ponieważ już spłacam dwie karty Julki i zimowe ferie maluchów, nie wspominając o comiesięcznym opłacaniu rachunków za prąd i wodę – moich i Julki. Dlatego proponuję inne rozwiązanie – ruchem dłoni wskazałam im krzesła przy kuchennym stole i zaproponowałam herbatę.

W pracy uchodziłam za twardą negocjatorkę, wiedziałam, w jaki sposób modulować głos i budować zdania, żeby przekonać do swych racji kontrahentów, tak aby nie czuli, że muszą coś poświęcić.

– Kochani – przystąpiłam do ataku, gdy już siedzieliśmy nad parującymi kubkami. – Mieszkanie naszych rodziców w kamienicy, które odziedziczyli po dziadkach… – tu spojrzałam na Julkę – jest duże, według mnie o wiele za duże jak na naszą czy waszą rodzinę. Dotąd trzymałyśmy je z sentymentu. Myślę, że skoro Julia pragnie wesela z prawdziwego zdarzenia, a nikt z nas nie ma na nie środków, przyszła pora, aby wykorzystać to lokum w słusznym celu. Sprzedamy je, ja zrzeknę się swojej części, w zamian wy kupicie sobie coś mniejszego i wyprawicie wesele, o jakim marzycie.

Julka z przestrachem spojrzała na narzeczonego, pewnie gotowa zaprotestować, ale Mateusz bacznie nadstawił uszu.

– W zamian… – uśmiech wciąż nie schodził z mojej twarzy – …spiszę z Julią umowę, taką miedzy nami w towarzystwie notariusza, że nie tylko zrzekam się swojej części spadku, ale także po spłacie jej obecnych zaległości nie biorę na siebie kolejnych.

– Bardzo dobra propozycja! Co o tym myślisz kochanie? – rozpromieniony Mateusz zwrócił się do Julki, której twarz nieoczekiwanie przybrała odcień buraka.

Czułam, że siostra zaraz wybuchnie i w gniewie zerwie ze mną stosunki albo wyzwie od najgorszych, więc nie czekając na jej reakcję, podeszłam do niej i mocno ją objęłam.

– Zawsze będę po twojej stronie i nigdy cię nie zostawię, ale pora, byśmy wreszcie zostały po prostu siostrami – przytuliłam ją mocno i poczułam drżenie jej ciała.

Płakała, lecz nie ze złości.

Moja Julka jest dobrą dziewczyną, tylko nigdy nie musiała brać odpowiedzialności za swoje czyny. W tamtej chwili wreszcie to do niej dotarło. W zasadzie do nas obu.

Julia miała piękne wesele, choć nie odbyło się w październiku, a na wiosnę, gdy sprzedała mieszkanie za cenę, jakiej oczekiwała. Przy okazji wyszło na jaw, że dziewczyna ma głowę na karku i potrafi dopiąć swego. Tak więc gdy opadł już weselny kurz, zapisała się do studium menadżerskiego i zatrudniła w biurze nieruchomości.

A co do samego wesela… Tak jakoś wyszło, że zaprosiłam na nie swojego kolegę z pracy, miłego, uczynnego chłopaka, z którym zawsze dobrze mi się rozmawiało. I tak do słowa do słowa, od tańca do tańca zostaliśmy parą. Ale to już inna historia. Tym razem moja, bez Julki.

Czytaj także:
„Stres w pracy doprowadził mnie na skraj załamania nerwowego. Przez moją głupią pomyłkę ucierpiał niewinny człowiek”
„Ukochany pomógł mi wyrwać się z biedy i pokazał, czym jest miłość. Żyłam jak w bajce, aż do tego straszliwego wypadku”
„Mój wnuk został policjantem, bo jego ojciec tylko ten zawód uważał za męski. Wyzywał syna od ofiar losu i mamałyg”

Redakcja poleca

REKLAMA