„Po śmierci dziadka, rodzina rzuciła się na spadek. Wyrywali sobie obrazy, lecz nie znali ich tajemnicy”

załamana kobieta fot. iStock, MangoStar_Studio
„Patrzyłam na naszą rodzinę, widząc smutek i żal w oczach każdego z nas. Przez lata wierzyliśmy, że kolekcja jest naszym zabezpieczeniem, naszym dziedzictwem. Teraz musieliśmy stawić czoła rzeczywistości”.
/ 18.08.2024 18:30
załamana kobieta fot. iStock, MangoStar_Studio

Dziadek Jan zawsze był dla mnie kimś wyjątkowym. Od najmłodszych lat opowiadał mi o swoich podróżach, o przygodach, które przeżył, a najbardziej fascynowały mnie jego historie związane ze sztuką.

Każde wakacje spędzane u dziadka były pełne odkryć – małych i wielkich tajemnic skrytych w jego starym, pełnym zakamarków domu. Jego kolekcja obrazów była niezwykła, pełna dzieł, które zbierał przez całe życie.

Po jego śmierci, rodzina spotkała się, aby podzielić jego majątek, a szczególnie cenną kolekcję. Dziadek zawsze podkreślał, jak ważna była dla niego ta kolekcja, więc dla nas wszystkich stała się ona symbolem jego pasji i poświęcenia.

W powietrzu unosił się zapach farby

Rodzina zgromadziła się w salonie dziadka Jana. Obrazy stały oparte o ściany, czekając na swoją nową drogę. W powietrzu unosił się zapach kurzu i starej farby.

– Ten obraz to prawdziwe dzieło sztuki – powiedział mój ojciec, Sławek, z błyskiem w oku. – Zawsze podziwiałem dziadka za jego gust.

Kasia, moja ciotka, przeglądała obrazy, marszcząc czoło.

– Zastanawiam się, skąd dziadek miał tyle pieniędzy na te obrazy. Czy ktoś wie coś więcej? – spytała, patrząc na nas z wyczekiwaniem.

Ojciec milczał przez chwilę, jakby zastanawiał się, jak odpowiedzieć. Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć jego milczenie. Dziadek Jan zawsze miał z nim bliską więź, ale nigdy nie dzielił się szczegółami swojej kolekcji. Dlaczego teraz Sławek był tak zaangażowany w te obrazy? Czułam, że coś jest nie tak.

Kasia wyjęła jeden z obrazów i przyjrzała mu się uważnie.

– Może powinniśmy to ocenić u specjalisty? – zaproponowała, a w jej głosie było wyraźnie słychać wątpliwości.

Ojciec kiwnął głową, ale jego oczy błyszczały w sposób, który wzbudził moje podejrzenia. Zaczęłam się zastanawiać, co naprawdę kryje się za tą kolekcją i dlaczego nagle stała się tak ważna

Czułam, że coś ukrywa

Czułam, że coś jest nie tak, więc postanowiłam porozmawiać z ojcem na osobności. Zastałam go w gabinecie dziadka, przeglądającego dokumenty.

– Tato, dlaczego tak ci zależy na tych obrazach? Coś mi tu nie pasuje – zapytałam, starając się zachować spokój.

Ojciec uniósł wzrok i westchnął.

– Zuza, nie wiesz, o czym mówisz. Te obrazy są ważne dla naszej rodziny. Powinniśmy je chronić – odpowiedział defensywnie.

Próbowałam zrozumieć jego zachowanie. Ojciec zawsze był spokojny i opanowany, ale teraz wydawał się nerwowy i skryty. Co mogło być tak ważnego w tych obrazach?

– Ale dlaczego teraz? Dlaczego nigdy wcześniej nie wspominałeś o ich wartości? – naciskałam.

– To nie jest tak proste, jak myślisz. Po prostu zaufaj mi, Zuza – powiedział, unikając mojego wzroku.

Czułam, że coś ukrywa. Przeszukiwałam dom dziadka, szukając wskazówek. W jednej z szuflad znalazłam listy, które sugerowały, że kolekcja miała swoją mroczną tajemnicę. Było jasne, że muszę dowiedzieć się więcej.

Kolekcja miała swoją mroczną tajemnicę

Tej nocy, gdy wszyscy poszli spać, nie mogłam zasnąć. Coś mi nie dawało spokoju. Postanowiłam wstać i rozejrzeć się po domu. Wchodząc do kuchni, usłyszałam ciche głosy dochodzące z salonu. Podkradłam się bliżej i zobaczyłam rodziców rozmawiających szeptem.

– Nie możemy pozwolić, aby ktoś dowiedział się prawdy. To by zniszczyło wszystko – mówił ojciec.

– Ale co, jeśli ktoś się domyśli? Co wtedy zrobimy? – pytała mama, z niepokojem w głosie.

Zamarłam. Co oni ukrywają? O co chodzi z tymi obrazami?

– Sławek, musimy być ostrożni. Zuza jest podejrzliwa – dodała mama.

Nie mogłam tego dłużej znieść. Wpadłam do pokoju, nie zważając na ich zaskoczone miny.

– Słyszałam waszą rozmowę. Co naprawdę ukrywacie? – zapytałam stanowczo, czując, jak serce bije mi w piersi.

Ojciec spojrzał na mnie z mieszanką złości i strachu.

– Zuza, te obrazy... one są fałszywe. Prawdziwa kolekcja została sprzedana przez dziadka lata temu – wyznał niechętnie.

– Co?! – wykrzyknęłam, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.

– Dziadek sprzedał prawdziwą kolekcję, żeby spłacić swoje długi. Te obrazy to tylko repliki – powtórzył ojciec, jakby chcąc mnie przekonać.

Dziadek nie miał wyjścia

Siedziałam w milczeniu, próbując przetrawić te informacje. Ojciec wyjaśniał dalej, ale jego słowa zdawały się docierać do mnie jak przez mgłę.

– Zuza, dziadek nie miał wyboru. Miał ogromne długi, które musiał spłacić. Sprzedał prawdziwą kolekcję i zastąpił ją replikami, żeby nikt się nie domyślił. Chciał nas chronić przed skandalem – mówił ojciec, patrząc na mnie z mieszaniną smutku i wstydu.

– Ale co teraz? – zapytałam, czując, jak rozczarowanie zalewa mnie falą. – Myślałam, że te obrazy są naszą przyszłością, że będziemy mogli je sprzedać i zapewnić sobie lepsze życie.

Mama próbowała mnie uspokoić.

– Kochanie, to nie jest koniec świata. Dziadek zrobił to, co uważał za najlepsze. Musimy zrozumieć jego decyzje i nauczyć się żyć z tym, co mamy.

Ale ja czułam się oszukana. Nie będzie żadnych pieniędzy ze sprzedaży, które mogłyby nam pomóc.

Czułam się oszukana

Następnego dnia poszłam odwiedzić ciocię Kasię. Wiedziałam, że muszę podzielić się z nią prawdą o obrazach. Spotkałam ją w kuchni, przygotowującą kawę.

– Ciociu, muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam niepewnie, czując, jak moje serce bije szybciej.

Kasia spojrzała na mnie, zauważając mój niepokój.

– Co się stało, Zuza? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.

– Te obrazy... są fałszywe. Dziadek sprzedał prawdziwą kolekcję lata temu, żeby spłacić długi – powiedziałam szybko, starając się, by to zabrzmiało jak najmniej bolesne.

Twarz Kasi zmieniła się natychmiast. Złość i rozczarowanie pojawiły się w jej oczach.

– Co? Fałszywe? Jak to możliwe? Myślałam, że te obrazy są warte fortunę! – wybuchła.

– Wiem, ciociu, wszyscy tak myśleliśmy. Dziadek musiał spłacić ogromne długi. Nie miał wyboru – próbowałam ją uspokoić, ale czułam, jak narasta jej frustracja.

– Myślałam, że w końcu będziemy mogli z tego coś mieć, że te obrazy zapewnią nam stabilność finansową – mówiła, a jej głos drżał od złości. – A teraz okazuje się, że są nic nie warte. Dlaczego nikt nam tego nie powiedział wcześniej?

– Dziadek  nie chciał, żebyśmy wiedzieli – tłumaczyłam, chociaż sama ledwo w to wierzyłam.

Atmosfera była pełna rozczarowania

W ciągu następnych tygodni atmosfera w naszej rodzinie była napięta. Każdy z nas musiał zmierzyć się z prawdą o fałszywych obrazach. Siedzieliśmy w salonie, gdzie jeszcze niedawno omawialiśmy podział kolekcji, teraz jednak wszystko wyglądało inaczej. Pustka i rozczarowanie wisiały w powietrzu.

– Myślałam, że te obrazy zapewnią nam przyszłość – westchnęła Kasia, wpatrując się w jedno z dzieł. – Teraz okazuje się, że nie są nic warte.

Ojciec, siedzący obok, spuścił głowę.

– Wiem, że jesteście rozczarowani.

Patrzyłam na naszą rodzinę, widząc smutek i żal w oczach każdego z nas. Przez lata wierzyliśmy, że kolekcja jest naszym zabezpieczeniem, naszym dziedzictwem. Teraz musieliśmy stawić czoła rzeczywistości.

– Może powinniśmy sprzedać dom i podzielić się pieniędzmi? – zaproponowała Kasia, choć w jej głosie słychać było wątpliwości.

– To może być rozwiązanie – zgodził się ojciec

Zuza, 23 lata

Czytaj także:
„Czekałam 7 lat, aż ukochany dojrzeje do oświadczyn. Umrę jako stara panna, związałam się z dzieciakiem”
„Straciłem głowę dla staroświeckiej singielki. Nigdy nie dbała o wizyty u fryzjera i oszczędzała na depilacji”
„Faceci lecieli do mojej przyjaciółki jak do miodu. Chciałam dać jej nauczkę, a sama narobiłam sobie szkody”

Redakcja poleca

REKLAMA