Trudno jest kobiecie zrozumieć mężczyznę, podobnie jak mężczyznom niełatwo zrozumieć kobiety. Mimo to, jest coś, co nas łączy. Na przykład strach przed starzeniem się. Każdy z nas na swój sposób próbuje bronić się przed upływem czasu. Ci, którzy doświadczają kryzysu, często wpadają w panikę i podejmują irracjonalne decyzje.
Kobiety, które boją się utraty młodości, zwykle wydają ogromne sumy pieniędzy na kosztowne kosmetyki, maskują zmarszczki warstwami makijażu, ubierają się coraz bardziej odważnie, a jeśli stać je na to, korzystają z usług chirurgii plastycznej.
Z kolei mężczyźni zaczynają ćwiczyć na siłowni, farbują włosy i kupują coraz nowocześniejsze samochody. Oczywiście, wszystko to w granicach ich możliwości finansowych. Mówię o tym z własnego doświadczenia, bo i ja kiedyś byłem takim desperatem.
Kiedy miałem 45 lat, moje małżeństwo dobiegło końca. Wtedy uświadomiłem sobie, że nie mam już wiele czasu do dyspozycji, aby cieszyć się życiem. Zszokowało mnie to i popadłem w tzw. kryzys wieku średniego. Chciałbym podzielić się moją historią, jak udało mi się z tego stanu wyjść. Mam nadzieję, że ta hiatoria posłuży jako ostrzeżenie dla tych, którzy próbują odnaleźć straconą młodość w objęciach o wiele młodszych partnerów.
To były niewinne zaloty
Przewidywałem rozstanie z moją żoną. Od długiego czasu nasz związek nie był udany. Oddzieliliśmy się od siebie do takiego stopnia, że nie mieliśmy już siły ani chęci się kłócić. Kiedy powiedziała mi, że znalazła kogoś innego, zareagowałem na tę wiadomość bardzo spokojnie. Nie krzyczałem, nie płakałem, nie groziłem, że skrzywdzę siebie czy ją. Po prostu nie miałem ochoty z nią rozmawiać ani na nią patrzeć – tyle!
Nasze dwie córki już opuściły dom rodzinny, by rozpocząć swoją edukację na studiach, więc dla nich ten moment nie oznaczał końca świata. Nasz rozwód przeprowadziliśmy szybko i bez niepotrzebnego cierpienia. Kwestia podziału majątku nie była dla nas problemem – zdecydowaliśmy się na sprawiedliwy podział wszystkiego, co udało nam się zgromadzić.
A mieliśmy co dzielić, ponieważ prowadziłem własną firmę, a także udało nam się nabyć dom oraz dwa mieszkania. Nie jestem osobą, która trzyma się kurczowo swojego majątku, a moja żona nigdy nie wykazywała zachłanności, dlatego udało nam się dojść do porozumienia bez większych konfliktów.
Pozostałem z gotówką, z druzgocącym poczuciem rozbitego istnienia i palącym pragnieniem, aby jak najbardziej efektywnie spożytkować te lata, które mam jeszcze przed sobą. Jak gdyby to było wczoraj, przypominam sobie, jak siedziałem w opustoszałym domu, przed olbrzymim telewizorem, zastanawiając się, co powinienem zrobić ze swoim życiem.
Poranek rozpocząłem od przygotowania sportowej torby, po czym udałem się na trening. Na siłowni przekraczałem swoje granice, patrząc w lustra i zapewniając sam siebie, że nadal wyglądam atrakcyjnie i mam przed sobą jeszcze wiele możliwości. W tym momencie, jakby odpowiedzią na moje myśli, pojawiły się dwie młode, ledwie trzydziestoletnie kobiety, które zaczęły spoglądać w moim kierunku. Po raz pierwszy od wielu lat poczułem się męski – powrócił ten młodzieńczy dreszcz flirtu i ekscytacji.
Niestety, uległem temu uczuciu
W tamtym momencie brakowało mi odwagi, aby podejść do jednej z nich, zaproponować spotkanie przy kawie. Jednak zaraz po opuszczeniu siłowni udałem się na zakupy, gdzie wyselekcjonowałem kilka stylowych elementów garderoby. Gdy wróciłem do mieszkania, przymierzyłem wszystko, a następnie ponownie przyjrzałem się sobie w lustrze. Nie wyglądałem wcale tak źle.
Podjąłem decyzję o przemianie mojego życia. Regularnie trenowałem, robiłem zakupy i nieprzerwanie edukowałem się na temat diet oraz metod poprawy wyglądu. Wprowadziłem to wszystko w praktykę. Wraz z postanowieniem, że nie przegapię następnej okazji, czyli sympatycznych spojrzeń jakiejś młodej kobiety. Czas najwyższy nadrobić braki w sferze erotycznej.
Jednak zanim zebrałem się na odwagę, by zagadać do młodszej ode mnie dziewczyny, upłynęło trochę czasu. Sytuacja miała miejsce w banku. Oczekiwałem w kolejce, ponieważ musiałem załatwić istotną rzecz. Zaraz za mną, w niespokojnym stanie, stojąc nieruchomo, znajdowała się całkiem urocza kobieta w wieku trzydziestu lat. Cicho marudziła na bankierki, aby pospieszyły swoje ruchy.
– Mogę panią przepuścić. Mam trochę wolnego czasu – zasugerowałem.
– Serio? – rzuciła na mnie wdzięczne spojrzenie. – Jestem panu bardzo wdzięczna, jest pan jak anioł!
– Chyba nie zna mnie pani na tyle dobrze, żeby nazywać mnie aniołem – odgryzłem się, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – Proszę się nie obawiać. W ten niezdarny sposób staram się nawiązać z panią dialog, który zaprowadziłby nas do spotkania przy filiżance kawy – uśmiechnąłem się.
– No nie jestem pewna – odparła niezdecydowanie.
– Tylko spokojnie, nie jestem typem podrywacza. Mówiąc zupełnie szczerze, jest to dla mnie premiera – oznajmiłem jej bez ogródek.
– Ale…
– Mogę kontynuować kompromitujący flirt, choć gdyby pani od razu zgodziła się na spotkanie, oszczędziłoby mi to wiele cierpienia. I zawstydzenia – zacząłem żartować.
Chwilę zastanawiała się, ale ostatecznie przekazała mi swój numer. Właśnie w ten sposób. Następnie umówiliśmy się na kawę. Po trzech spotkaniach osiągnąłem swój cel – doświadczyłem pierwszej od ćwierćwiecza erotycznej przygody. To właściwie była moja pierwsza partnerka po małżeństwie. Później pojawiły się kolejne.
O nie, jaki wstyd...
Nie zamierzam się rozpisywać na temat tych znajomości, aby nie wywołać wrażenia, że się chwalę. Te historie to raczej dowód mojej porażki, dlatego postanowiłem zachować je dla siebie. Chciałbym natomiast podzielić się historią o pewnej dziewczynie. To właśnie obok niej uświadomiłem sobie, że podążam niewłaściwą drogą. Toczę się w dół jak po zjeżdżalni...
Spotkałem ją całkowicie nieoczekiwanie. Dostrzegłem ją i po prostu podszedłem, utwierdzając się, że to mój pierwszy taki krok. Właściwie zawsze tak postępowałem i za każdym razem wszystko układało się według założonego scenariusza. Tak było i tym razem. Zaczęliśmy od małej rozmowy, a na koniec dziewczyna zgodziła się na spotkanie przy kawie.
Byłem niesamowicie podekscytowany, bowiem wydawała mi się młoda i atrakcyjna. Szacowałem, że ma dwadzieścia pięć lat i mój osąd okazał się trafny. Dokładnie tyle lat miała. Dzisiaj przyznaję to z pewnym zakłopotaniem – wówczas było to dla mnie powodem do dumy.
Zaplanowaliśmy spotkanie w kawiarni. Nosiła imię Maja. Siedzieliśmy, piliśmy kawę, rozmawialiśmy. Atmosfera była bardzo miła. A potem... Potem wydarzenia toczyły się zgodnie z moim zwyczajem – pierwsze spotkanie, drugie, trzecie, wykwintna restauracja, seans w kinie, jakiś upominek, a na sam koniec noc w hotelu. I nie dzwoniłem do niej więcej. To był mój sposób na odzyskanie młodości.
Nie pamiętałem już tej dziewczyny, jedynie jej imię utkwiło mi w pamięci. Nie wyobrażałem sobie, że Maja kiedykolwiek znowu pojawi się w moim życiu. Po upływie trzech miesięcy od naszego romansu w hotelu, do miasta przybyła moja młodsza córka. Właśnie kończyła studia, miała coraz więcej wolnego czasu i pragnęła spędzić kilka dni w moim towarzystwie.
Zawsze utrzymywałem bliskie relacje z moimi córkami. Gdy dotarła do domu, zamówiliśmy pyszne jedzenie i obejrzeliśmy film. Planowała zanocować, ale poprosiła mnie, aby zawieźć ją z powrotem do centrum miasta, ponieważ umówiła się na spotkanie z przyjaciółką. Zgodziłem się.
Wsiedliśmy do samochodu, następnie ruszyliśmy w kierunku centrum. Zatrzymałem auto na parkingu, nie daleko od małej kawiarni, miejsca spotkania dziewczyn. Opuściłem auto, bo chciałem się przywitać. Dopiero, gdy byłem o kilka kroków od kawiarni, dostrzegłem, kto tam jest. Maja.
Na moment jeszcze miałem nadzieję, że jest tam tylko przez przypadek. Żeby to nie ona była tą znajomą, z którą umówiła się moja córka. Niestety – moje modlitwy okazały się daremne... Miałem wrażenie, że zaraz zapadnę się pod ziemię.
– Witajcie, już jestem! – oznajmiła moja córka, serdecznie witając się z dziewczyną.
– No, hej – odpowiedziała Maja, w jej głosie słychać było niepewność.
Spojrzała na mnie z wyraźnym strachem
– A to jest mój ojciec. Zapoznajcie się.
Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń. Nie wypowiedziała żadnego słowa. Podała mi rękę i przedstawiła się:
– Witam. Mam na imię Maja.
– Nie kojarzysz Mai, tato? – zaskoczyła się moja córka.
Okazało się, że znały się od dziecka. Maja była przyjaciółką Zosi z osiedla, z naszego pierwszego lokum...
– Wydaje mi się, że nie pamiętam. Przykro mi – kontynuowałem grę, mając nadzieję, że Maja mnie nie zdemaskuje i nie skompromituje.
Zdawało się, że ona również wstydziła się tego związku, ponieważ nie wyjawiła niczego. Pożegnaliśmy się z wymuszonymi uśmiechami i rozeszliśmy – one do kawiarni, ja natomiast do samochodu. Moja córka niczego nie zauważyła.
Jednakże to wówczas nie miało już większego znaczenia. Nic nie było w stanie poprawić mojego nastroju. Poczułem się naprawdę okropnie. Zeszło mi kwadrans, zanim doszedłem do siebie po tym szoku i uruchomiłem silnik. Następnie po prostu pojechałem do domu. Pragnąłem schować się przed światem.
Powiedziałem jej, co mnie niepokoi
Gdy wróciłem do domu, zadzwoniłem do mojej córki z prośbą o powrót taksówką, za którą zaoferowałem zapłatę. Następnie wydobyłem z barku butelkę i nalałem sobie trochę wódki. Wypijałem jeden kieliszek, a potem kilka następnych, praktycznie bez przerw między nimi. Alkohol zabrałem ze sobą i rozsiadłem się w fotelu. Nie włączyłem muzyki czy telewizora, po prostu siedziałem tam, zastanawiając się, jak bardzo jestem żałosny.
Z każdym kolejnym łykiem moje myśli stawały się coraz mroczniejsze, a wtedy – tuż przed zanurzeniem się w alkoholową apatię – zdałem sobie sprawę, że to siedzenie i picie jest tylko następnym krokiem w pogłębianiu groteski mojego kryzysu.
Następnie skierowałem swoje kroki do łazienki, z zamiarem zanurzenia się w zimnej wodzie. Po zmianie ubrań na codzienne, wydobyłem z szafy część z ubrań, które nabyłem nie tak dawno – wyselekcjonowałem te o najbardziej młodzieżowym charakterze, najbardziej odważne. Spakowałem je do pudła, które przechowywałem w garażu, co natychmiast poprawiło mój nastrój.
Następnie przygotowałem sobie solidną kawę i zasiadłem przed monitorem, ponieważ od dłuższego czasu zaniedbywałem kwestie związane z firmą. Tego wieczora nic konkretnego nie udało mi się zrobić, ponieważ byłem zbyt pijany, ale pragnąłem ponownie poczuć, że moje życie ma znaczenie, ma sens. Że robię wartościowe rzeczy, a nie tylko marnuję czas na strojenie piór i gonienie za tym, co już przeszło.
Powoli wracając do rzeczywistości, uświadomiłem sobie, że jestem dorosłym mężczyzną i kierownikiem prężnie rozwijającej się firmy. Mam na swoich barkach odpowiedzialność za osoby tam zatrudnione, za moje pociechy, które jeszcze przez długi czas będą mnie potrzebować. Mam jeszcze wiele do zaoferowania. Podczas walki z alkoholowym zatraceniem, przyrządziłem posiłek dla mojej córki, która miała wkrótce powrócić do domu.
– Co ci się stało? – zadała pytanie, gdy przekroczyła próg naszego domu.
– Nic takiego, drobne niepowodzenie przy pracy – skrzywiłem usta w kpiącym uśmiechu.
– Wydaje mi się, że ostatnimi czasy nie idzie ci najlepiej… Czy chciałbyś porozmawiać?
– Wiesz co, chyba tak. Myślę, że moglibyśmy porozmawiać…
Podczas wieczornego posiłku podzieliłem się z nią moimi problemami związanymi z odczuwaniem nietrwałości istnienia. O moich strachach, o lęku. Nie zanurzałem się w zbyt wiele szczegółów, ale Zosia jest bystra i wszystko sobie dokładnie wydedukowała.
Nie wspomniałem o Mai, bo brakło mi odwagi. Kiedy wysłuchała wszystkiego, spojrzała na mnie z uśmiechem. Rozumiałem jej reakcję, bo w końcu w jej wieku moje problemy zdają się być absolutnym absurdem.
– Pomyśl, ile jeszcze przed tobą – powiedziała z pewnością siebie.
– Tak, prawdopodobnie masz rację.
– Wiem, że mam. Pomyśl choćby o wnukach! – uśmiechnęła się, a ja czułem, jak moje serce wskakuje mi do gardła.
– O mój Boże, ale przecież nie jesteś w ciąży – wystraszyłem się na serio.
– Jeszcze nie, ale na pewno kiedyś będę. Wyobraź sobie tylko. Pewnego dnia staniesz się dziadkiem! – mówiła z ogromnym zapałem.
– Nie jestem pewien, czy ta perspektywa właśnie teraz mi pomaga – zrobiłem skrzywioną minę.
– Ach, tato. Masz po prostu złe podejście do tego. Idę do łóżka. Ty też powinieneś się wyspać i spróbować spojrzeć na to z dystansem.
Już nie czuję strachu
Udała się do swojego pokoju, podczas gdy ja pozostałem przy kuchennym blacie, zamyślony. Myślenie sprawiło, że zaczęła boleć mnie głowa – albo nadeszła fala kaca – więc zdecydowałem się położyć. Przespałem całą noc jak zabity. To pierwszy raz od długiego czasu, gdy nie obudziłem się ani razu i nie miałem żadnych snów. Na ranem, wstałem pełen energii i poczułem, że teraz pora się wziąć za siebie.
Zacząłem skupiać się na prowadzeniu firmy, poświęcałem więcej czasu moim córką, a także na regularne wizyty na siłowni – jednakże już nie w celu podrywu, ale dla samego siebie. Ćwiczyłem dla zdrowia, nie dla poprawy wyglądu.
Po pewnym czasie powróciły jednak myśli o kobietach. Tym razem jednak skupiłem się na tych, które są w moim wieku. Uświadomiłem sobie, że jestem w stanie znaleźć kogoś, kto będzie dla mnie prawdziwym partnerem. Kogoś, z kim będę mógł nie tylko dzielić życie, ale także prowadzić głębokie rozmowy. Doszedłem do wniosku, że nadal jestem w stanie się zakochać.
Nadal szukam. Przykro mi to stwierdzić, ale jest to o wiele bardziej skomplikowane niż uwodzenie młodych kobiet na jednorazowe spotkania. Miesiące mijają, a ja wciąż pozostaję sam. Jednak nie zniechęcam się. Szczególnie, że zawsze charakteryzował mnie zacięty duch.
Czytaj także:
„Nie planowałam być wredną teściową, ale z taką synową nie da się inaczej. Jest upartą, leniwą i bezmyślną dziewczyną”
„Miałam dostać spadek po babci, ale mamusia i ciotka wszystko rozgrabiły. Chciwe larwy zostawiły mnie z niczym”
„Syn przepuszcza całą kasę na wycieczki. Mógłby chociaż kupić nam nową lodówkę, a nie tylko myśleć o sobie”