„Po 25 latach byłam dla męża jak duch. Wolał oglądać celebrytki w telewizji, niż starą żonę. Wszystko zmienił... przypadek”

Odmieniona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio
„Norbert nigdy nie widział takich rzeczy, już się do tego przyzwyczaiłam. Czego innego mogłam się spodziewać po 25 latach małżeństwa? Nie interesowało go, co robię, o czym myślę, a co dopiero to, jak wyglądam. Czułam, że nasza iskra już dawno wygasła”.
/ 31.08.2022 18:30
Odmieniona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio

– Wiesz co, kochanie, jutro po pracy idę do fryzjera – powiedziałam do męża.

– Mhm… – mruknął, nawet nie patrząc w moją stronę.

„No cóż, do jutra na pewno zapomni i nawet nie zauważy, że podcięłam włosy” – pomyślałam. Norbert nigdy nie widział takich rzeczy, już się do tego przyzwyczaiłam. Czego innego mogłam się spodziewać po dwudziestu pięciu latach małżeństwa?

Szkoda, bo włosy mam nadal niezłe. Gęste, błyszczące, zdrowe. I już od kilku lat noszę tę samą twarzową fryzurę, która pozwala mi na szybkie uczesanie się rano. Po prostu myję włosy, zwieszam głowę i suszę pasma szybko słabym strumieniem powietrza, by nadać im puszystości. Kiedy następnego dnia usiadłam w fotelu u mojej fryzjerki, pani Ania zapytała tylko:

Nagle przyszła mi do głowy myśl, żeby…

– Tniemy jak zwykle?

– Tak, oczywiście.

– I kolorek odświeżamy? – upewniła się.

– Jasne – uśmiechnęłam się do niej.

Pokiwała głową, założyła mi pelerynkę i poszła na zaplecze przygotować farbę. Od lat kładłam na włosy kolor bardzo zbliżony do mojego naturalnego. Wydawał mi się bezpieczny, chociaż nie krył siwizny tak, jakbym sobie tego życzyła. No cóż, miałam pięćdziesiąt lat, więc widocznie tak musiało być.

– Pani Renatko, pani siwe włosy pojawiają się dopiero teraz, a co ja mam powiedzieć? – westchnęła jedna z moich pracownic, kiedy męczyłam ją narzekaniem. – Ja mam trzydzieści cztery lata i proszę, co się dzieje na mojej głowie. Siwizna wszędzie! – pokazała mi. – Mówi się trudno, ja tam się jej nie poddaję – uśmiechnęła się. – A co do pani, to ja widziałabym panią z jaśniejszymi włosami.

– A gdzie mnie tam do jasnych! To dobre dla młodych! – machnęłam ręką, bo dobrze mi było w moim kolorze i zamierzałam się go trzymać.

Coś się stało

Kiedy pani Ania wróciła z miseczką, wzięłam z półeczki pod lustrem kolorowy magazyn o gwiazdach.

– Tylko zdrady i romanse, romanse i zdrady. Przecież nie tak wygląda prawdziwe życie. Prawda? – odłożyłam pismo z niesmakiem. – A tej znanej aktorki na okładce to prawie nie poznałam! Tak ją odmieniła ta fryzura… – powiedziałam.

– Ale ładnie jej, prawda? Czasami taka zmiana dobrze robi – pokiwała głową pani Ania.

Uśmiechnęłam się, myśląc, że ja bym się jednak na coś takiego nie zdecydowała. Chwilę później usiadłam na kanapie z farbą nałożoną na włosy i filiżanką kawy w ręce, a pani Ania zajęła się innym klientem. Po dwudziestu minutach podeszła do mnie, żeby sprawdzić, jak działa farba i… wyczułam pewną nerwowość w jej gestach.

– Pani Renatko, nie wiem, jak to się stało, ale… musiałam pomylić farby – usłyszałam nagle i przeraziłam się.

– Jak bardzo się pani pomyliła? – zapytałam, siląc się na spokój.

– Są… jaśniejsze. Znacznie jaśniejsze – powiedziała.  – Ale zaraz coś z tym zrobimy! Ufarbuję je na nowo. Proszę się nie martwić.

I nagle, nie wiedzieć czemu, przyszła mi do głowy myśl, żeby…

– A jak pani uważa, czy w tym kolorze będzie mi dobrze? – zapytałam.

– Na pewno – odparła fryzjerka.

– Kiedyś go zresztą pani proponowałam i może to mnie tak zafiksowało…

– Ach tak… No, to może go wypróbujmy – przełknęłam ślinę.

A co mi tam! Raz kozie śmierć!

– Oczywiście – pani Ania chyba odetchnęła z ulgą, że jej nie zrugałam.

A ja z niecierpliwością i obawami czekałam na efekt koloryzacji. Było całkiem nieźle! Moja twarz jakby lekko pojaśniała i odmłodniała!

– Jest idealny na lato – zapewniła mnie fryzjerka. – To co? Tniemy?

– Tak, ale inaczej niż zawsze! – podjęłam nagle kolejną decyzję. – Kiedyś miałam jasne włosy. Jeszcze jaśniejsze niż te. I wtedy, pamiętam, że pasowała mi taka krótka fryzura…

– Krótkie włosy to doskonały wybór – uśmiechnęła się fryzjerka i z zadowoleniem wzięła nożyczki do ręki.

Bez żalu patrzyłam, jak na podłogę wokół fotela spadają kolejne pasma. Naprawdę byłam ciekawa, co z tego wszystkiego wyjdzie.

– Pięknie! – uśmiechnęła się pani Ania, kiedy już ułożyła mi włosy.

– To prawda – spojrzałam w lustro.

Myślałam, że nasza iskra już dawno wygasła

Kiedy wróciłam do domu, Norbert jak zwykle siedział przed telewizorem. Nie liczyłam, że coś zauważy, ale…

– Zmieniłaś uczesanie? – spojrzał na mnie ze swojego fotela. – Takie włosy miałaś, kiedy cię poznałem!

– Tak! – roześmiałam się zaskoczona. – Naprawdę to pamiętasz?

– A co mam nie pamiętać, jak pięknie wyglądała moja ukochana. I wciąż pięknie wygląda – pocałował mnie.

Tak dawno tego nie robił! Myślałam, że nasza iskra już dawno wygasła. A mąż, jak jurny młodzik podszedł do mnie, odgarnął pasma świeżych włosów i pocałował w czoło. Nie sądziłam, że nowa fryzura da mi tez nowe życie. Dobrze, że pani Ania pomyliła farby.

Czytaj także:
„Rzuciłam pracę, żeby zająć się wnukami, a synowa wynajęła nianię. Zamontowałam ukrytą kamerę w misiu, żeby się jej pozbyć”
„Dla Mirka byłam tylko >>inwestycją<<. Polował na naiwniaczkę, której wciśnie pierścionek, by dostać wielki spadek”
„Znalazłam u męża rachunek za koronkową bieliznę. Myślałam, że to prezent na rocznicę, ale to był... upominek dla jego kochanki”

Redakcja poleca

REKLAMA