– Co ci szkodzi się przekonać, jaki on jest? – pytali znajomi. – To cię do niczego nie zobowiązuje. Jak uznasz, że to beznadziejny egzemplarz, więcej się z nim nie spotkasz. A może między wami zaiskrzy?
Zgodziłam się dla świętego spokoju.
Mam prawie pięćdziesiąt lat, jestem samotną rozwódką. Moje dziecko, zajęte swoim życiem, mieszka daleko ode mnie. Pracuję jako laborantka, jestem niezależna, mam własne mieszkanie, nie narzekam na samotność… Może tylko w niedziele i święta przychodzi mi do głowy, że fajnie byłoby mieć kogoś sensownego i miłego do towarzystwa. Myślę o facecie, bo koleżanek mam sporo, więc na brak babskich kontaktów nie narzekam!
Ten pan, którego tak mi zachwalali znajomi, także był bez pary. Twierdzili, że jest przystojny, sympatyczny, po wyższych studiach, czynny zawodowo i że na pierwszy rzut oka nie można mu niczego zarzucić.
– A na drugi rzut oka? – pytałam. – Sama się przekonaj! Według nas, to chodzący ideał!
Ten ideał miał już dwie żony i parę luźnych związków, ale podobno zawsze źle trafiał. Postanowiłam, że się nie będę uprzedzała, w końcu kobiety też bywają z piekła rodem!
Nikogo nie należy skreślać w przedbiegach
Spotkaliśmy się na grillu u znajomych. Mają działkę za miastem, więc w każdy ciepły weekend pełno tam ludzi spragnionych słońca i odpoczynku. Gada się, pije drinki, leży w cieniu albo na słoneczku, je zrumienioną karkówkę, jednym słowem – standard!
Pan Jurek wyglądał jak kowboj Dżony z Arizony! Obcisłe dżinsy, koszula, podwinięte rękawy, na szyi bandana. Faktycznie, mógł się podobać: był szczupły, bez śladu piwnego brzucha, modnie ostrzyżony, nieustannie pokazujący nieskazitelne, porcelanowe korony. Od razu było widać, że robi za duszę towarzystwa!
– To pani na mnie leci? Słyszałem, że szuka pani chłopa na gwałt – zapytał na powitanie.
To według niego był taki wspaniały, niewinny żarcik. Zdębiałam. Szczęka mi opadła. Tak mnie zaskoczył, że, choć nie jestem ofermą, tym razem nie wiedziałam, jak zareagować. Ale pana Jurka już nie było.
Przemieszczał się z prędkością światła. Tych witał, z tamtymi pił pierwszy toast, całował panie w rączki, panów klepał po plecach... No, faktycznie był centrum naszego, działkowego wszechświata. Wszystkie światła szły na niego!
Ja mam dosyć silny charakter i niełatwo się poddaję takiej hipnozie. Faceci głośni, dominujący, pewni siebie od razu mnie wkurzają, więc i pan Jurek mnie nie oczarował. Był tak rozkosznie zadowolony z siebie, taki bystry, elokwentny, zorientowany w każdym temacie, że od razu wiedziałam: z tej mąki ja się chleba nie najem!
Ale Pan Jurek, po pierwszych rozpoznawczych i zapoznawczych podskokach, przyczepił się do mnie jak rzep! Chyba uznał, że jestem tu dla niego, bo kiedy już wszystkich oczarował, postanowił mi łaskawie okazać swoje względy.
Najpierw się dokładnie wywiedział, gdzie pracuję, potem oświadczył, że przyjdzie do nas na kompleksowe badania i że liczy na „bez kolejki i za darmo”, wprosił się na obiad z kolacją, wytłumaczył mi dlaczego, według niego, kobiety są życiowo głupsze od mężczyzn i czemu on nie miał szczęścia w miłości.
– Za dobry byłem – użalał się nad sobą. – Na wszystko pozwalałem, a z kobietą trzeba jak na szosie; ograniczone zaufanie i oczy dookoła głowy! Facet musi być kontrolujący, inaczej baby go zniszczą!
Widzieliśmy się po raz pierwszy, rozmawialiśmy może z godzinę (to znaczy, on mówił), a ja już znałam budowę anatomiczną jego partnerek, ich wady (zalet nie miały): chytrość, pazerność i rozrzutność, bo próbowały go naciągać na prezenty i nie liczyły się z groszem.
Poza wszystkim, trzy z nich miały własne dzieci, a pan Jurek bachorów nie lubił i to w żadnym wieku.
– Ale ja też mam dziecko – powiedziałam. – Nie uprzedzili cię?
– Coś tam wspominali, ale, jeśli będziesz mądra, to da się to jakoś obejść – uznał łaskawie.
– To znaczy? – dopytywałam.
– Wystarczy, że ustawisz właściwy szyk: ja, ty, potem długo nic i na końcu dzieciak. To optymalne rozwiązanie.
– Co będzie w zamian?
– Jak to, w zamian?
– No, coś za coś. To chyba logiczne?
– Racja – przytaknął łaskawie. – To ma sens. Więc masz za to pełne łóżko i to bez wspomagaczy, bo ja jestem dziarski i mogę do woli. Poza tym – okrągłą sumkę na życie, ale bez szaleństw, raz w roku funduję ci pobyt w spa, raz wczasy zagraniczne, ale to na spółkę, czasami kwiatki i jakiś prezencik, jeśli będziesz grzeczna i przede wszystkim – masz mnie! To jest chyba najważniejsze!
Nie dam sobie rady z takim ideałem!
Mówił śmiertelnie poważnie. Gdyby żartował, uznałabym, że jest fajny, ale on był jak kondukt żałobny: uroczysty i dołujący! Jeszcze niedawno śmiał się i opowiadał kawały, teraz siedział nadęty i bez uśmiechu. Zrozumiałam, że na swój temat nie ma poczucia humoru.
– To jak będzie z nami? – zapytał w końcu.
– Nijak. Musisz poszukać lepszej ode mnie. Ja cię właściwie nie ocenię i nie docenię! Nie zasługuję na taki skarb!
– Czemu? Chyba masz oczy?
– Mam i widzę, że mnie przerastasz! Jesteś zbyt doskonały. Jak jakiś precyzyjny mechanizm… Nie umiałabym cię obsłużyć!
Nie zrozumiał ironii. Popatrzył na mnie surowo i spytał:
– Ale gdybyś się postarała i uwzględniła moje warunki, to co?
– Nic. Nie dopasujemy się. Muszę cię oddać w lepsze ręce. Moje się nie nadają!
– Czemu? – zapytał.
– Są zbyt słabe i nie lubią ciężkiej pracy. Ale nie trać nadziei, świat jest pełen silnych kobiet, a niektóre z nich kochają trudne wyzwania! Na pewno taką znajdziesz!
Czytaj także:
„Jestem skromną dziewczyną ze wsi, a spotykam się z samym prezesem. Mama twierdzi, że to nie miłość, a igraszka”
„Kocham swoją narzeczoną, ale po wieczorze kawalerskim obudziłem się obok obcej kobiety. Powiem jej o tym po ślubie”
„Mama ma obsesję na punkcie wieku. Nie chce, by wnuczka mówiła do niej >>babciu<<, bo to słowo kojarzy się ze starością”