„Oprócz uwodzenia łatwych kobiet mój mąż nie potrafił nic. Mama kazała przy nim trwać, ale ja wyrzuciłam go za drzwi”

uśmiechnięta kobieta fot. Adobe Stock, Wordley Calvo Stock
„– Mężczyzna musi czasem zrobić skok w bok. Natomiast obowiązkiem kobiety jest przy nim trwać. – Mamo, o czym ty mówisz? Przecież mamy dzieci! – I właśnie ze względu na nie powinnaś udawać, że wszystko jest OK”.
/ 10.01.2024 13:12
uśmiechnięta kobieta fot. Adobe Stock, Wordley Calvo Stock

Pochodzę z małej wioski, choć w mojej historii nie to ma chyba większego znaczenia. Z perspektywy czasu stwierdzam, że ważniejsze są sposób wychowania i wartości, które mi wpajano od dziecka. Być może moja opowieść pomoże niektórym z was szybciej podjąć właściwą decyzję.

Podobała mi się jego pewność siebie

Staś był tzw. chłopakiem z sąsiedztwa. Kilka lat starszy, zawsze miły i grzeczny, ulubieniec dorosłych. Na mnie długo nie zwracał uwagi i  dopiero, gdy byłam w ostatniej klasie technikum, a on przyjeżdżał do rodziców w odwiedziny z Warszawy, zaczął mnie zauważać.

Po ukończeniu studiów, które robił tylko po to, by uniknąć powołania do wojska, wrócił na stałe do naszej miejscowości. Wtedy zaczęliśmy się regularnie spotykać. Pobyt w wielkim mieście zdecydowanie go zmienił, bo stał się bardziej buntowniczy, zadziorny, męski i wydawał się wiedzieć, czego chce. Bardzo podobał mi się wtedy ten jego niegrzeczny charakter. A przynajmniej ja, zahukana dziewczyna, tak wówczas o nim myślałam.

Pochodziłam z wielodzietnej rodziny, w której byłam najmłodsza. Technikum to w zasadzie wszystko, na co mogłam liczyć, jeśli chodzi o moje wykształcenie. Zgodnie bowiem ze stereotypami, które obowiązywały w mojej rodzinie, moim przeznaczeniem było pozostać w domu rodzinnym i opiekować się rodzicami na stare lata. Nikt nie motywował mnie ani do szukania męża, ani do kończenia innej szkoły. Wykształcenie, według mojej rodziny, nie było mi do niczego potrzebne.

Wzięliśmy ślub

Moi rodzice początkowo nie byli zachwyceni, bo burzyło im to plany, jakie mieli wobec mnie. Szybko jednak zmienili zdanie, bo Staś przekonał ich, że w razie konieczności, zawsze będą mogli na nas liczyć. Podobała się im jego odpowiedzialność. Nie bez znaczenia była też wizja posiadania wnuków.

Ślub był zorganizowany z pompą, a wesele huczne. Jak to bywa w większości małych miejscowości, odbyło się w lokalnej remizie strażackiej. Byłam przeszczęśliwa, mając cudownego, troskliwego i przystojnego męża oraz perspektywy innego życia niż tylko opieka nad starszymi rodzicami. Teraz gdy o tym myślę, mogę się tylko śmiać ze swojej naiwności.

Byłam najmłodsza z rodzeństwa, a więc gdy brałam ślub, moi dwaj bracia i trzy siostry już dawno nie mieszkali z rodzicami. Dom mieliśmy ogromny, więc naturalnym odruchem było, że wprowadziliśmy się do rodziców. To też dodatkowo ich uspokoiło, że nie zostaną sami. Ja jednak naprawdę nie chciałam, by moim jedynym przeznaczeniem była opieka nad nimi. Kochałam ich, oczywiście, ale uważałam, że każdy z nas ma taki sam obowiązek pomocy w razie potrzeby.

Wierzyłam mu 

– Nie martw się, nie zostaniemy tam na zawsze – mówił Staś. – Wybudujemy się za jakiś czas i przeprowadzimy na swoje. To jest tylko sytuacja tymczasowaPracuję w warsztacie samochodowym ojca, a sama wiesz, że jest to jedyny tego typu zakład w okolicy. O pieniądze więc nie musimy się martwić. To tylko kwestia czasu.

Kiwałam głową, myśląc, że przecież ja sama też podejmę jakąś pracę, więc na pewno sobie poradzimy. I rzeczywiście – znalazłam z pracy w sklepie spożywczym, a oprócz tego robiłam torty na zamówienie i byłam w tym naprawdę dobra.

Byłam zachwycona moim nowym życiem i szansą na przyszłość
W pierwszych latach po ślubie na świat przyszły nasze dzieci – synek i córka. Nie widziałam poza nimi świata i wiedziałam, że Staś kocha je tak samo mocno. Po drugim dziecku jednak zaczęłam zauważać pewne zmiany w zachowaniu męża. Być może wynikało to z tego, że więcej czasu spędzałam teraz w domu i widziałam rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi.

Czułam, że kłamie

W sumie zaczęło się od powrotu do rozmów związanych z naszą wyprowadzką od rodziców i budową własnego domu. Byłam dumna z tego, że udaje mi się odkładać pieniądze na zakup działki i byłam ciekawa, jak radzi sobie mój mąż. Nie mieliśmy bowiem wspólnego konta, ale dotychczas finanse nie stanowiły żadnego problemu ani tematu tabu.

– Nie miałem, z czego odkładać – powiedział mąż. – Tata miał problemy finansowe i musiałem dokładać do zakładu.

– Przecież otworzyliście nowy dział związany z renowacją pojazdów, więc o jakich problemach mówisz? – zapytałam.

– To nie twoja sprawa, kochanie – powiedział, całując mnie w czoło. – Gdybyś studiowała, to rozumiałabyś zawiłości prowadzenia własnej firmy.

Może i nie miałam wyższego wykształcenia, ale nie byłam też idiotką. Moje wątpliwości potwierdziły się zresztą, gdy przy kolejnych kilku próbach przeprowadzenia takich rozmów, zbywał mnie w podobny sposób.

Nie mogłam na niego liczyć

Zauważyłem też, że wszystkie drobne naprawy, o które poprosiłam męża, później wykonywał mój ojciec. Nie wytrzymałam i zapytałam w końcu:

– Tato, prosiłam o to Stasia, czemu ty to robisz? – podeszłam do ojca, który naprawiał kółka wózku dziecka.

– Twój mąż kompletnie nie zna się na żadnych, drobnych pracach domowych. Gdy naprawiał cieknący zlew, zalało piwnicę. Gdy oliwił zawiasy, drzwi przestały się domykać. Najczęściej jednak wymiguje się pracą i mówi, że to tobie zależy, by coś zrobić. Tak jak w przypadku tego wózka. Dlatego staram się pomóc.

Byłam wściekła. Nie dość, że mąż nie odkładał żadnych pieniędzy, żebyśmy mogli opuścić dom rodziców, to jeszcze wysługuje się starszymi rodzicami, zamiast robić to wszystko samemu.

Byłam w szoku

Kilka dni później na spacerze w parku spotkałam moją przyjaciółkę. Usiadłyśmy na ławce, dzieci drzemały wózku, a my mogłyśmy chwilę porozmawiać.

– Muszę ci powiedzieć, że cię podziwiam – zaczęła Iwona. – Popieram zasadę, że żona zawsze powinna być przy mężu ze względu na dzieci, ale ty jesteś dla mnie wzorem. Nie wiem, czy bym tak mogła.

Popatrzyłam na nią zaintrygowana. Raczej nie mówiła o braku zdolności do prac domowych mojego męża ani o tym, że nie odkłada pieniędzy, bo skąd miałaby to wiedzieć?

– Chyba nie wiem, o czym mówisz – powiedziałam.

– No chyba nie sądzisz, że on po nocach i w weekendy robi tylko w warsztacie ojca?

Musiałam mieć bardzo zdziwioną minę, bo Iwona pokręciła głową, westchnęła ciężko i powiedziała:

– Przykro mi, że dowiadujesz się ode mnie. Twój mąż kocha imprezy i dość często bywa w tym małym pensjonacie koło jeziora. Dość często widywany jest w dwuznacznych sytuacjach z różnymi paniami… Wszyscy dookoła o tym mówią…

Gdybym stała, to bym się przewróciła, bo poczułam, że moje nogi są jak z waty.

Wszyscy byli wyrozumiali

Po powrocie do domu zwierzyłam się z tego, co się dowiedziałam, mojej mamie. W odpowiedzi usłyszałam:

– Mężczyzna musi czasem zrobić skok w bok. Natomiast obowiązkiem kobiety jest przy nim trwać.

– Mamo, o czym ty mówisz? Przecież mamy dzieci!

– I właśnie ze względu na nie powinnaś udawać, że wszystko jest OK.

Nie mogłem pojąć, dlaczego wszyscy tak wyrozumiale traktują Stasia. Ja, odkąd się o tym wszystkim dowiedziałam, nie mogłam na niego patrzeć. Próbowałam jednak dostosować się do tego, jak byłam wychowana i co wszędzie dookoła mi mówiono, że powinnam trwać przy mężu. Jednak obrzydzenie, które odczuwałam, zaczynało pęcznieć. Próbowałam rozmawiać z mężem, ale on nawet niczego się nie wypierał i nie odczuwał żadnej skruchy.

Ciągłe wieczorne eskapady, znikanie w weekendy na kilka godzin, ciągłe wymówki – miałam dość. Udawanie ślepoty to nie to samo, co bycie niewidomym. Dzieci zresztą niedługo zaczną zauważać, że tata zachowuje się niewłaściwie. Trudno uznać, aby był to wzorzec godny do naśladowania. Wytrzymałam jeszcze pół roku i wyrzuciłam go z domu. Oczywiście skandal był na całą miejscowość, ale mnie było dużo lżej na duszy. Nigdy więcej nie pozwolę się tak oszukiwać i wykorzystać.

Czytaj także: „Żałowałam rozwodu, więc uwiodłam byłego męża i zaszłam w ciążę, by do mnie wrócił”
„Zbliżałam się do 40-stki i czułam się z tym źle. Za namową koleżanki chciałam się szybko upiększyć, ale to był błąd”
„Mąż był pewny, że zajmie się domem lepiej niż ja. Prawie zgubił córkę, dostał mandat i dał dzieciom pizzę na obiad”

Redakcja poleca

REKLAMA