– Anka, musisz jechać do szpitala… Bartek miał chyba udar – mówił łamiącym się głosem współpracownik męża.
Kiedy najgorsze minęło, lekarze powiedzieli, że mój mąż z tego wyjdzie, ale potrzebna jest długa i żmudna rehabilitacja. A ja myślałam tylko o tym, że nic już nie będzie takie samo. Nie poddawałam się jednak czarnym myślom.
Musiałam być silna. Dla niego
Po wyjściu ze szpitala Bartek wymagał całodobowej opieki i regularnych wizyt u specjalistów. Do tej pory silny 37-letni facet nagle stał się tak kruchy.
– Myśli pan, że wrócę do swojego poprzedniego stanu? Że znowu będę aktywny? – dopytywał często lekarzy.
Wiedziałam, że w rekonwalescencji po udarze najważniejsze jest szybkie działanie. Załatwiłam najlepszych fizjoterapeutów i logopedów, żeby mąż nie musiał czekać w kolejce i nie tracił cennego czasu. Pilnowałam leków, wizyt, posiłków i ćwiczyłam z nim w domu. Poza tym prałam, sprzątałam, gotowałam i brałam dodatkowe zlecenia, bo prywatne leczenie było bardzo kosztowne, a my wciąż spłacaliśmy kredyt za mieszkanie.
Pomimo wsparcia rodziny i przyjaciół, czułam się przytłoczona. Chudłam, miałam mdłości i zarywałam noce, nie mogąc zasnąć. Choroba męża boleśnie uświadomiła mi, że mogę go stracić w każdej chwili.
– Jest lepiej! – oznajmił po kilku miesiącach neurolog. – Praca się opłaciła. Jeszcze troszkę i wróci pan do formy.
Po kolejnych kilku miesiącach Bartek doszedł do siebie na tyle, że wrócił do pracy. Myślałam, że w końcu będzie jak dawniej, ale mąż się ode mnie odsunął, nie okazywał mi czułości. Nie rozumiałam, co się dzieje, ale tłumaczyłam sobie, że potrzebuje czasu. Któregoś dnia zadzwonił telefon.
– Słuchaj… Ten bydlak cię zdradza! – krzyknęła koleżanka do telefonu.
– Co ty bredzisz?! – oburzyłam się.
– Widzę go teraz! Jest w restauracji z jakąś panną! Przyjedź, to zobaczysz!
Natychmiast się rozłączyłam i zadzwoniłam do męża
– Jestem w pracy, zadzwonię później – powiedział i się rozłączył.
Urwałam się z biura i pojechałam do restauracji. Weszłam dyskretnie i zza baru obserwowałam, jak mój ukochany czule całuje inną kobietę! Dotykał jej ręki, gładził po twarzy. Robił wszystko, za czym ja tęskniłam. Do domu odwiozła mnie koleżanka.
– Wiem, ile dla niego zrobiłaś, tak mi przykro – powiedziała, gdy się żegnałyśmy. – I jeszcze jedno… Zanim do ciebie zadzwoniłam, rozmawiałam z Izą. Ona twierdzi, że Bartek zdradzał cię od dawna, ale później był ten udar i nie wiedziała, czy ci powiedzieć…
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po powrocie do domu, była kąpiel. Zupełnie jakbym chciała z siebie zmyć te wszystkie kłamstwa, którymi karmił mnie ukochany. Później spakowałam rzeczy męża w torby podróżne, usiadłam w fotelu i czekałam. Po godzinie usłyszałam dźwięk klucza. Mąż włączył światło w salonie i ze zdziwieniem przyjrzał się torbom ustawionym na środku pokoju.
– Wybierasz się gdzieś?
– Nie ja, tylko ty. Wyprowadzasz się. Ale zanim to zrobisz, powiedz… od kiedy spotykasz się z tą kobietą?
Zrobił się blady. Ręce mu się trzęsły, ale starał się zachować spokój.
– Przecież ja bym cię nigdy…
– Daruj sobie – przerwałam. – Dziś was widziałam. I mam świadka, więc nie rób ze mnie idiotki.
Zaczęłam przesuwać bagaże w stronę przedpokoju
Byłam tak wściekła, że nawet nie chciało mi się płakać.
– Zapracowywałam się dla ciebie, odmawiałam sobie wszystkiego, zrezygnowałam z wolnego czasu, spotkań z przyjaciółmi… Kiedy się odsunąłeś, dałam ci czas… A ty mnie zdradzasz?!
– Czułem się przy tobie jak przy pielęgniarce. Nie pociągasz mnie, wybacz.
– A zanim miałeś udar? Też byłam dla ciebie pielęgniarką? Bo z tego co pamiętam, było nam razem dobrze!
– Zanim trafiłem do szpitala, chciałem ci powiedzieć, że odchodzę… Ale po udarze myślałem, że nie wyzdrowieję… potrzebowałem cię.
– Mnie?! A gdzie była twoja ukochana, kiedy byłeś zależny od innych, kiedy byłeś chory, kiedy twoja głupia żona pomagała ci we wszystkim?!
Nie odpowiedział. Chwilę później zabrał bagaże i wyszedł
Dopiero wtedy kompletnie się rozkleiłam. Pewnie dlatego, że nigdy wcześniej nie czułam się tak wykorzystana i oszukana. Dostałam rozwód z orzeczeniem o winie męża. Mieszkanie sprzedaliśmy i podzieliliśmy pieniądze.
Nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Minęły dwa lata, od niedawna znów się z kimś się spotykam. Ale jestem nieufna, bo moje małżeństwo boleśnie uświadomiło mi, jak naiwna i głupia potrafię być, gdy kocham. Wierzę jednak, że w końcu ułożę sobie życie na nowo. Tym razem bez ślepej miłości i poświęcenia dla drugiej osoby, kosztem swojego zdrowia i szczęścia. Nie powinno się powtarzać błędów.
Czytaj także:
Ciotka była taką jedzą, że mąż uciekł od niej na tamten świat. Ciągnęliśmy losy, u kogo nocuje
Mój mąż miał kompleks - on był robotnikiem, ja lekarką. To dlatego usprawiedliwiał przemoc
Syn jest ode mnie młodszy o 13 lat. Jego matka zginęła w wypadku, ja już wtedy znałam jego ojca