„Ojciec przepisał spadek swojej pierworodnej córce. Zostawił mnie z niczym, bo chciał wkupić się w jej łaski”

załamana córka fot. iStock, Deagreez
„Doskonale znałam historię naszej rodziny — ojciec porzucił żonę oraz dwuletnią córkę i związał się ze swoją kochanką, która zaszła w ciążę. Tą kochanką była moja mama, a owocem ich miłości byłam ja”.
/ 04.01.2024 14:30
załamana córka fot. iStock, Deagreez

Przez bardzo wiele lat ojciec unikał kontaktu ze swoją dawną rodziną i zachowywał się tak, jakby ich w ogóle nie było.

Do skończenia 18 lat nawet nie wiedziałam, że mam przyrodnią siostrę. Dopiero potem mama wspomniała mi, że nie jestem jedynaczką. A kiedy zaczęłam drążyć temat, to ojciec nie miał już wyjścia i musiał mi wszystko powiedzieć. Jednak robił wszystko, abym nie chciała poznać Martyny. I nie chciałam, gdyż miałam obawy, iż przyrodnia siostra stanie się konkurencją w walce o uczucia ojca. Dlatego byłam w szoku, gdy w swoim testamencie ojciec zapisał wszystko Martynie, a ja z mamą zostałam z niczym.

Zostało mi już niewiele czasu

O chorobie ojca dowiedziałam się przez przypadek. Akurat byłam w rodzinnym domu, gdy zadzwonił telefon.

— Dobrze panie doktorze, zgłoszę się na badania — usłyszałam głos ojca, który krzątał się po kuchni. Nawet nie wiedział, że usłyszałam jego słowa. Stał odwrócony plecami i nie zauważył, że stanęłam w progu.

— O jakie badania chodzi? — zapytałam ojca, gdy tylko zakończył rozmowę.

Byłam przekonana, że to jakieś standardowe wyniki badań, którym mój ojciec poddawał się z zadziwiającą regularnością. Co jak co, ale bardzo dbał o swoje zdrowie. Zawsze powtarzał, że musi być w formie, bo ma na głowie firmę zatrudniającą kilkadziesiąt osób. Jednak ojciec wyglądał na zaskoczonego.

— Podsłuchujesz moje rozmowy? — w jego głosie usłyszałam pretensje, które bardzo mnie zaskoczyły.

— Po prostu szłam zrobić sobie kawę i usłyszałam to, co mówisz — próbowałam się bronić. Reakcja ojca bardzo mnie zaskoczyła.

— Przepraszam cię córeczko. Niepotrzebnie się uniosłem — usłyszałam szybką odpowiedź. Jednak niepokój pozostał. Mój ojciec nigdy się tak nie zachowywał, a wyprowadzenie go z równowagi niemal graniczyło z cudem.

— Jakie to badania? — powtórzyłam pytanie. — Tylko nie kłam — szybko dodałam.

Byłam pewna, że usłyszę wytłumaczenie, że to tylko kontrolne badania. Jednak ojciec głośno westchnął, a potem podszedł do mnie i mocno mnie objął. Przestraszyłam się.

— I tak się w końcu dowiesz — wyszeptał, przytulając mnie do siebie. A potem odsunął się i spojrzał mi prosto w oczy.

Poczułam się, jakbym miała usłyszeć jedną z najgorszych wiadomości w moim życiu. I tak się stało.

— Kilka miesięcy temu wykryto u mnie raka — usłyszałam szept ojca. Zamarłam. Ale potem od razu pomyślałam, że przecież rak to nie wyrok i mnóstwo osób z tego wychodzi.

— Nie ma już szans na wyleczenie, a mi zostało zaledwie kilka miesięcy życia — ojciec szybko rozwiał moje nadzieje. — I chociaż chciałbym, aby było inaczej, to prawda jest taka, że umieram.

Poczułam, że tracę oddech

Moje oczy zaszły łzami, a ja nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa.

— Na pewno da się coś zrobić — powiedziałam.

— Niestety nie — odrzekł mój umierający ojciec.

I niestety okazało się to prawdą. Ojciec zmarł zaledwie pół roku po diagnozie. Niewiele pamiętam z przygotowań do pogrzebu i z samej uroczystości. I chociaż nigdy nie byłam z ojcem wybitnie blisko, to jednak go kochałam, a jego śmierć złamała mi serce. Podobnie jak mojej mamie, dla której śmierć ojca to był koniec życia, jakie znała. A strata męża była tak naprawdę początkiem wielkich zmian.

— Co to za dziewczyna? — zapytałam mamę, wskazując na wysoką i ciemnowłosą kobietę. Mama spojrzała we wskazanym kierunku i mocno zacisnęła usta.

— To Martyna, córka Jasia — odpowiedziała. — Nie sądziłam, że zjawi się na pogrzebie.

— Dlaczego? — zdziwiłam się. W końcu mój ojciec był także jej ojcem.

— Nie mieli najlepszych relacji — odpowiedziała mama. I na tym zakończyła temat.

Po uroczystościach pogrzebowych podeszłam do Martyny i chciałam się z nią przywitać.

— Czego chcesz? — usłyszałam jej głos, w którym brzmiała jedynie złość.

— Chciałam się przywitać — odpowiedziałam spokojnie.

— Ale ja nie chcę — powiedziała moja przyrodnia siostra. — To ty zabrałaś mi ojca — dodała i wyszła z kościoła.

Poczułam się niepewnie

Przez wiele lat w ogóle nie wiedziałam, że mam przyrodnią siostrę, a gdy w końcu ją poznałam, to okazało się, że ona mnie nienawidzi.

Przez wiele dni nie mogłam zapomnieć o tej wymianie zdać. Postanowiłam nawet, że spróbuję nawiązać kontakt z Martyną. Oczywiście nie liczyłam na wielką przyjaźń, ale miałam nadzieję, że nawiążemy przynajmniej nić porozumienia. Niestety nie było mi to dane.

W dniu odczytania testamentu ojca nic nie zwiastowało katastrofy. Byłam pewna, że cały majątek odziedziczymy ja i moja mama. A było tego sporo — dobrze prosperująca firma, duży dom, dwa mieszkania, domek letni, dwa samochody i spore oszczędności. Co mogło pójść nie tak?

Złych przeczuć nabrałam w momencie, gdy przekroczyłam próg kancelarii notarialnej. Przy stole siedziała Martyna. Na mój widok uśmiechnęła się złośliwie.

— Proszę zaczynać panie mecenasie — powiedziała głosem, w którym zabrzmiała nutka triumfu. Poczułam, jak po plecach przebiega mi dreszcz.

Odczytanie testamentu wspominam jako koszmar. Okazało się, że mój ojciec wszystko przepisał Martynie, a ja i moja mama zostałyśmy z niczym.

— Tak wygląda testament pana Jana — podsumował notariusz. — Czy chcą państwo coś dodać?

Początkowo nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Jednak po chwili otrząsnęłam się i zerwałam się na równe nogi.

— Przecież to niemożliwe! — wykrzyknęłam. — Ojciec nie zostawiłby nas z niczym.

Byłam przekonana, że testament jest sfałszowany lub podpisany pod wpływem jakichś środków.

— Przykro mi pani Karino — odpowiedział prawnik. — Pan Jan zmienił testament kilka tygodni przed śmiercią. A dla pani zostawił list, który miałem przekazać już po jego śmierci.

Spojrzałam na kopertę, którą prawnik trzymał w dłoni. Bałam się ją otworzyć.

Skrzywdziłem swoją rodzinę

Z listu dowiedziałam się, że ojciec przez wiele lat żałował tego, co zrobił. Próbował pogodzić się z córką z pierwszego małżeństwa, ale ona nie chciała go znać. A jego zżerały wyrzuty sumienia. Dlatego postanowił przepisać na nią cały swój majątek. „Musiałem tak postąpić. To moje zadośćuczynienie za krzywdy, które wyrządziłem Zosi i Martynce” — tak brzmiały wytłumaczenia. A na końcu listu mój ojciec dodał, że ja na pewno sobie poradzę, bo jestem mądra i zaradna. Szkoda tylko, że nie pomyślał o mojej mamie.

Postanowiłam porozmawiać z Martyną. W tym przypadku nie chodziło już o mnie. Bardziej martwiła mnie sytuacja mamy, która nigdy nie pracowała, a na stare lata została bez domu i bez pieniędzy.

— Nie mam zamiaru wam pomagać — powiedziała mi Martyna, gdy poprosiłam ją, aby zostawiła mamie dach nad głową i niewielkie oszczędności. — Twoja matka nie myślała o mnie i o mojej mamie, gdy wskakiwała ojcu do łóżka. Dlaczego teraz ja mam myśleć o niej?

No tak, w jakimś sensie ją rozumiałam. Ja zapewne też nie potrafiłabym wybaczyć czegoś takiego.

— Ja nic od ciebie nie chcę — próbowałam jeszcze ją przekonać. — Proszę cię tylko o to, aby moja mam miała za co żyć.

Martyna tylko się roześmiała.

— Szczerze? Niewiele mnie to obchodzi — powiedziała i odwróciła się na pięcie. Potem jeszcze raz spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem. — Cieszę się, że zapłacicie za wszystkie krzywdy, które nam wyrządziłyście.

Nie miałam siły tłumaczyć, że początkowo nawet nie wiedziałam o jej istnieniu, a gdy się dowiedziałam, to chciałam ją poznać. To i tak nic by nie zmieniło. Martyna była zaślepiona nienawiścią i w tym momencie nic by jej nie przekonało.

— Co my teraz zrobimy? — zapytała mnie mama i zalała się łzami. Najgorsze jest to, że sama nie wiedziałam.

Po rozmowie ze znajomych prawnikiem przekonałam się, że nie muszę pokornie znosić decyzji swojego ojca. Okazało się, że zarówno ja, jak i moja mama możemy walczyć w sądzie o należny nam zachowek. Dlatego złożyłam właściwy wniosek i czekałam na rozprawę.

— Dlaczego nie pogodzisz się z tym, że ojciec nie chciał wam nic zapisać? — usłyszałam w słuchawce głos Martyny, która zadzwoniła do mnie w tym samym dniu, w którym wniosek wpłynął do sądu.

Nic nie odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Nie miałam ochoty rozmawiać z kimś, kto kieruje się nienawiścią i złością. Taka rozmowa nie miałaby sensu.

Martyna była wściekła

Po kilku tygodniach odbyła się rozprawa sądowa. Tak jak przewidział nasz prawnik, zakończyła się ona sukcesem. Otrzymałyśmy należny nam zachowek, który pozwoli mamie na godne życie. Przy drzwiach sądu spotkałam Martynę, która nie kryła złości.

Wysyczała, że jestem złodziejką cudzych ojców i pobiegła do samochodu. Zrobiło mi się przykro. I nawet jeżeli wcześniej miałam nadzieję na poprawę siostrzanych relacji, to teraz wiem, że w najbliższym czasie nie będzie to możliwe

Czytaj także:
„Mąż co wieczór wymykał się z domu i wracał spocony. Sprawa śmierdziała na kilometr, ale to nie o inną kobietę chodziło”
„Żona była pewna, że z kimś romansuję. To prawda, że ją okłamywałem, ale było to podyktowane uczuciem”
„Stawiałam ojcu ołtarze za życia. Byłam w szoku, gdy po jego śmierci dowiedziałam się, jaki był naprawdę”

Redakcja poleca

REKLAMA