„Ojciec od 12 lat ma drugą rodzinę i uważa, że nie zrobił nic złego. Jego kochanka wiedziała o nas i akceptowała to”

Mężczyzna, który ma dwie rodziny fot. Adobe Stock
„– Chciałem to wam wcześniej powiedzieć, ale byliście zbyt mali. Gdy ty skończyłaś już 18 lat, a twój brat 16, mogę to zrobić. We Włoszech mieszka moja druga rodzina. Mam 10-letnią córkę i 6-letniego syna. Będziemy musieli to jakoś załatwić”.
/ 05.03.2022 18:18
Mężczyzna, który ma dwie rodziny fot. Adobe Stock

Wydawało mi się, że tylko w powieściach zdarzają się takie romanse. Tymczasem życie dostarcza jeszcze większych niespodzianek. Często bolesnych, gorzkich i trudnych do zaakceptowania. Minęliśmy austriacko-włoską granicę.

Przed nami jeszcze szmat drogi. Nie czułam jednak zmęczenia. Tato wspaniale prowadził samochód, cudownie też umiał zabawiać rozmową. Zresztą, w ogóle był fantastyczny. Z takim samym wdziękiem nosił wytworny smoking jak i wytarte dżinsy przeznaczone do pracy w ogrodzie. Nigdy się ze sobą nie nudziliśmy. Razem na wakacje, razem na pasterkę, razem do teatru czy kina. Wszystkie ważne uroczystości spędzaliśmy wspólnie.

Teraz tata odwoził mnie na kurs języka włoskiego do Perugii. To będzie już drugi mój pobyt w tym mieście. W przyszłym roku matura i studia we Włoszech. Wprawdzie w szkole nie miałam włoskiego, ale rodzice zafundowali mi prywatne lekcje. Nauczycielka cisnęła, więc i efekty były. Po dwóch latach nauki radziłam sobie całkiem nieźle z tym językiem. Ba, można powiedzieć bez fałszywej skromności, że całkiem dobrze. Odblokowała się pamięć z dzieciństwa. W końcu spędziłam we Włoszech pierwsze 6 lat mojego życia. Tam się urodziłam i tam mnie nieustannie ciągnęło. Ot, takie dziecko dwóch ojczyzn.

Gdy minęliśmy Bolonię, ojciec odebrał dziwny telefon

Mówił półsłówkami, cedził słowa, gadał jakimś szyfrem. To nie był mój tato. Wydawało mi się, że chce coś przede mną ukryć. Gdy skończył, zapytałam:
– Kto to był?
– Znajomy.
– Tato, nie kłam, kto to był?
– Moja kobieta.
– Twoja kobieta została w Polsce.
– To była moja włoska kobieta.

Zamarłam z przerażenia. Nagle zrozumiałam, dlaczego ojciec robił interesy tylko we Włoszech. Bardzo często tam wyjeżdżał. Właściwie to tydzień spędzał z nami, tydzień we Włoszech. Mimo to nie uwierzyłam. Spokojnie wykręciłam telefon do mamy i powiedziałam:
– Mamo, coś złego się dzieje, przyjeżdżaj natychmiast.
W pewnej chwili ojciec zaczął mówić.
– Chciałem to wam wcześniej powiedzieć, ale byliście zbyt mali. Gdy ty skończyłaś już 18 lat, a twój brat 16, mogę to zrobić. We Włoszech mieszka moja druga rodzina. Mam 10-letnią córkę i 6-letniego syna. Będziemy musieli to jakoś załatwić.

Ja dotarłam do Perugii, mama zjawiła się w miarę szybko w Bolonii. Z ojcem spotkali się w hotelu. Nie mogła uwierzyć, że przez tyle lat jej mąż prowadził dwa domy. Zarabiał krocie, więc ani jednej, ani drugiej rodzinie niczego nie brakowało. Żyliśmy naprawdę na wysokim poziomie. Wiele osób nam zazdrościło. Takie małżeństwa – mówiono – zdarzają się tylko w melodramatach lub kiczowatych powieściach.

Rodzice poznali się jeszcze w liceum. Po studiach wyjechali do Włoch. W nowej Polsce trafili na dogodną koniunkturę. Kto był odważny, mógł liczyć na sukces. Tato założył polsko-włoską firmę, mama nie musiała pracować. Dbała o dom i dzieci. I dbała wzorowo. I to nie tylko o naszą edukację, ale i rozrywki. Kursy tańca, narty, oczywiście w Alpach, a jak wyjazd nad morze, to obowiązkowo nad to ciepłe. Zwiedziliśmy dzięki temu pół świata.

Gdy skończyłam 16 lat, rodzice wybudowali mi śliczny niewielki domek na działce, gdzie mogłam przyjmować koleżanki. Ot, taki prezent dla dorastającej panienki. Nie zmarnowałam niczego. Świetnie się uczyłam, chodziłam na lekcje języków obcych, co roku wyjeżdżałam na wakacyjne kursy. Mój brat również. I teraz to wszystko miało się rozsypać jak domek z kart.

Rozmowa rodziców była niezwykle trudna

Mama usłyszała, iż jej rywalka wiedziała o niej wszystko od początku. Dlaczego – zastanawiała się – byłam taka naiwna i nie domyślałam się, że mój ukochany mężczyzna mnie oszukuje. Nawet przez chwilę nie dał po sobie poznać, że zdradza mnie z inną kobietą. Zawsze czuły, ciepły, cudowny kochanek.

Pewnie dlatego moja mama zdecydowała się na to, aby poznać rywalkę. Panie spotkały się we włoskim domu ojca. Równie wytwornym jak ten polski. Nie, mama nie zniżyła się do próśb i płaczu. Chciała tylko zapytać, czy włoskiej przyjaciółce męża nie przeszkadzało, że w Polsce mieszka jego rodzina.
– Dlaczego miało mi przeszkadzać? Wiedziałam przecież o was wszystko od samego początku. Kochamy się i jest nam ze sobą dobrze.

Po tej wizycie mama jeszcze raz rozmawiała z ojcem. Nie mogła mu wybaczyć, że tak okrutnie ją potraktował. On wprawdzie tłumaczył, że chciał to zrobić wreszcie w te wakacje, ale dla mamy wszystko było już jasne.
– Gdyby nie ten telefon – pewnie dalej żyłbyś w kłamstwie.
– Nie, chciałem wam wyznać prawdę. Weronika i Kuba są prawie dorośli i dadzą sobie radę beze mnie. Teraz opieki potrzebują moje włoskie dzieci. Wybieram mieszkanie z tamtą rodziną.
– I pewnie będziesz chciał rozwodu?
– Mnie on jest niepotrzebny. Chcę tylko powiedzieć, że nic się nie zmieni.
– Boże, jaki ty jesteś perfidny.
– Chyba mnie nie zrozumiałaś. Nic się nie zmieni, jeśli chodzi o wasz status. Zapewnię wam takie same warunki, jak do tej pory. Nie będę jednak was odwiedzał. Wybieram włoski dom.

Perugia okazała się dla mnie strasznym miejscem. Wydawało mi się, że niczego się tutaj nie nauczyłam. Żeby nie myśleć o tym, co się stało, zapisałam się na wszystkie dodatkowe zajęcia. Ale co z tego? Każdy kąt w tym mieście przypominał mi tatę. Tu z nim byłam na lodach, tam na pizzy, a jeszcze gdzie indziej spacerowaliśmy, bezustannie żartując. To były takie wspaniałe wyprawy. Teraz widziałam obok siebie moje włoskie rodzeństwo. Oni też chodzili z moim tatą na spacery, też jedli z nim razem lody i też tak samo się nazywali. I najsmutniejsze jest to, że teraz tylko one będą miały wspomnienia. Mnie je odebrano.

Wróciłam do domu dojrzalsza o kilka lat. Brat zresztą także bardzo przeżył rozstanie z tatą. Jemu jest trudniej, bo znajduje się w paskudnym okresie życia. O byle co się złości, zamknął się w sobie, nie chce z nami rozmawiać, obwinia cały świat o to, co się stało. Martwi mnie także stan mojej mamy. Płacze po kątach, stała się smutna, nieobecna. Żeby tylko nie skończyło się to jakąś depresją, akurat przed maturą nie jest mi to potrzebne.

Wierzę w mamę, zawsze była silna i zawsze umiała sobie poradzić w trudnych chwilach. Muszę ją namówić, aby poszła do pracy. Kontakt z ludźmi na pewno jej pomoże. Tylko czy ktoś będzie chciał przyjąć do pracy kobietę po czterdziestce, na dodatek bez zawodowego doświadczenia? Nie wiem także, czy mam ochotę na studia we Włoszech. A może jednak powinnam tam studiować? Byłabym wtedy takim wyrzutem sumienia dla ojca. W końcu jestem najstarsza z czwórki jego dzieci.REKLAMA

Czytaj także: „Teściowa to hetera, która ciągle mnie krytykuje i poucza. W uszach mam tylko jej ciągły jazgot”„Nasza miłość przetrwała życiowe burze, a pokonały ją drobne nieporozumienia. Mąż odszedł bez wyjaśnienia”„Mąż zdradził mnie z moją przyjaciółką, a ja postanowiłam, że już zawsze będę sama. Życie zdecydowało inaczej...”

Redakcja poleca

REKLAMA