Jestem poważnym mężczyzną, który nie zamierzał włóczyć się po agencjach towarzyskich. Wystarczały mi występy kuszących kobiet. Nie sądziłem jednak, że odnajdę w nich swoją córkę... i że odkryję, że ma romans z jednym z moich współpracowników.
Moje małżeństwo wiało nudą
Moja żona, Aldona, nigdy nie należała do szczególnie aktywnych seksualnie czy ponętnych. Swój czas poświęcała za to prowadzeniu domu i przygotowywaniu pysznych wypieków. Kiedy zaczął doskwierać mi kryzys wieku średniego, rozważałem zdradę. Uznałem jednak, że moja małżonka nie zasługuje na takie potraktowanie.
Zdecydowałem się wyłącznie patrzeć na piękne kobiety i móc rozkoszować się ich towarzystwem, dokładnie tak, jak robili mężczyźni za dawnych czasów. Kiedy rozmawiałem z tym z kolegą z pracy, ten postanowił zaprosić mnie na listę oczekujących, która umożliwiła mi dołączenie do kręgów ekskluzywnego klubu dla dżentelmenów.
Kiedy pierwszy raz otwarłem masywne, rzeźbione drzwi, zaniemówiłem. Spodziewałem się podrzędnej speluny, tymczasem przed moimi oczyma stanął ekskluzywny lokal w stylu lat 20. Złoto przeplatało się w nim z zielenią, obrazami w stylu art deco i skórzanymi kanapami. Obecni w nim mężczyźni, ubrani wyłącznie w porządne garnitury, sączyli zaś whisky i zaciągali się cygarami.
Tuż obok strefy bilardowej i małego kasyna, znajdowała się też niewielka scena, na której w pierwszy dzień mojego pobytu, wystąpić miały artystki burleski.
– Dokładnie o to mi chodziło. – powiedziałem do kolegi, Mariusza. – Napatrzeć się, nacieszyć, pogadać o poważnych sprawach, wrócić do domu.
– I ja jestem tu z takiego powodu. – odpowiedział. – Ale i tak żona zabiłaby mnie, gdyby dowiedziała się, gdzie chodzę.
Roześmiałem się i zaciągnąłem cygarem, mocno się krztusząc. Cholera, ale to dziadostwo było mocne!
– Moja też. Dlatego zostanie to naszą tajemnicą. – obiecałem.
Nie radziliśmy sobie z córką
Moja córka, Sandra, buntowała się wielokrotnie. Przeżywałem dwudniowe ucieczki z domu, spotykanie się z chłopcami bez naszej zgody, a nawet: erę, w której przez dwa lata deklarowała, że należy do subkultury punkowej. Nie zdziwiło mnie więc to, że zaczęła odsłaniać coraz więcej ciała i przychodzić do domu z torbami z logo sklepów bieliźnianych. Uważałem, że to faza, przez którą przejdzie i koniec – w końcu 20–latka, pomimo metryki, wciąż miała moim zdaniem pstro w głowie.
Pewnego razu chciałem przekazać jej pilne wieści o złym samopoczuciu jej babci, a mojej matki. Wparowałem więc, jak gdyby nigdy nic, do jej pokoju. To, co ujrzałem, mocno mnie zszokowało. Sandra, przebrana w koronkową bieliznę i pas do pończoch, pozowała do zdjęć, które wykonywała najwidoczniej przednim aparatem telefonu.
– Tato! Puka się! – córka, mówiąc to, wyraźnie się speszyła i szybko zakryła kocem.
– Przepraszam... – powiedziałem, odwracając wzrok. – Ale co ty właściwie robisz? Zamierzasz komuś to wysłać?
– Nie, tato! To tylko dla mnie! No, wyjdź juuuż!
– Przyjdź zaraz do jadalni. Przyszły wyniki babci.
Nie chciałem moralizować Sandry, wiedząc, że jest w końcu dorosła. Zapewnienie, że nie zamierza wysłać nikomu zdjęć, wystarczyło. Temat zdrowia mojej mamy zajął zresztą wtedy moje myśli na tyle mocno, że sytuacja na długo wypadła mi z głowy. Żałuję, że nie zareagowałem już wtedy, wiedząc, kto może później otrzymać te zdjęcia...
Nie mogłem uwierzyć własnym oczom
Kiedy występy burleskowe skończyły się na dobre, do klubu zawitały wygimnastykowane tancerki, eksponujące swoje wdzięki w wymyślnych występach na rurze. Choć wyginały się przed nami różne kobiety, żadna z nich nie zwróciła mojej szczególnej uwagi. W któryś dzień, swój debiut ogłosiła jednak dziewczyna, której twarz skrywała się pod dużą, czarną maską z kocimi uszami. Zaimponowała mi swoją gracją i tajemniczością: uznałem, że maska dodaje tylko pikanterii wygibasom na scenie, bo najlepiej smakuje w końcu to, czego nie widać na pierwszy rzut oka.
– Podoba ci się, co? – rzucił Mariusz. – Przecież widzę, jak na nią patrzysz. Ale nic z tego, to ja spotykam się z nią po godzinach. Do niczego nie dochodzi, takie mam zasady, ale mam całą galerię jej zdjęć. Płacę jej za to gotówką.
– Serio? To przeciw zasadom klubu...
– Wyluzuj. Tutaj dziewczyny nie mogą się z nami spotykać, w grę wchodzi co najwyżej rozmowa przy serwowaniu drinków. Nie robimy nic w klubie, więc nie ma problemu.
– Jak tam chcesz. Tylko ostrożnie, i ani słowa żonie!
– Jak chcesz, to załatwię ci zdjęcia jej koleżanki, tej rudej. Całkiem nagie.
– Kusisz, diable. – odparłem żartobliwie. Potem zaś załatwiłem za jego pośrednictwem jej zdjęcia.
Kilka dni później, tajemnicza kocica zdecydowała się na pierwszy występ bez maski. Poprzedzał to długi, mocno erotyczny taniec z udziałem krzesła, w którym eksponowała swoje wdzięki i pokazywała kuszące ruchy. Kiedy jednak dziewczyna zdjęła maskę, zdębiałem. To była moja córka! Nie zauważyła mnie, bo na czas występu światła gasły, a twarze gości klubu rozmywały się w ciemności. Ja jednak zauważyłem ją.
Czułem się, jakbym dostał w twarz
– Sandra! – zawołałem od razu po powrocie do domu. – Coś ty narobiła? Taniec na rurze? Zdjęcia?
– Jaka rura, o czym ty mówisz? – córka strugała głupa.
– Wszystko wiem! Występujesz w klubie, do którego ja też chodzę.
– Co? Jak to? Tato... To tylko występy! Przepraszam cię, ale...
– Zdjęcia! Przekazywałaś Mariuszowi zdjęcia! – wykrzyczałem.
– Znasz Mariusza?
– To mój kolega! Rany boskie, co ja teraz zrobię...
Kilka godzin później wparowałem do kawalerki kumpla, niemal prezentując mu limo na twarzy.
– Bydlaku! Tancerka, której zdjęcia kupowałeś, to moja córka! – mówiąc to, od razu rzuciłem się na niego z pięściami.
– Tak? O widzisz, ale się niefortunnie złożyło... Chyba nie chcesz, żeby dowiedziała się o tym żona?
– Ty...
– I nie chcesz, by dowiedziała się też o tym, że sam kupowałeś nagie zdjęcia rudej panny? Kontaktowałem się już z Sandrą. W pełni mnie popiera.
Nie dowierzałem własnym uszom. Ta skubana małolata śmiała szantażować mnie, kiedy to ja byłem główną ofiarą? Kiedy wlokłem się poobijany do domu, uzmysłowiłem sobie, że muszę wyliczyć straty. Moja żona nie pogodzi się z tym, co zrobiłem, i z pewnością zażąda rozwodu. Stracę też wtedy córkę, która stanie po stronie matki i Mariusza, zapewne prezentując się w roli ofiary i zwalając całą winę na mnie. Nie mogłem stracić ich obydwu.
Twierdziła, że robi to dla nas
– Tatku. Żyjecie skromnie, a ja nie chcę dla siebie takiej przyszłości. Weszłam w związek z Mariuszem. Daje mi nawet kilka tysięcy w miesiącu! – wyrecytowała, w ogóle nie czując zażenowania.
– O czym ty mówisz? Jak możesz tak żyć?
– Nie martw się. Kiedy z tym skończę, znajdę sobie męża, który nie potraktuje mnie tak, jak ty mamy. Sama skończę też z dorabianiem sobie w ten sposób. – tymi słowami skompromitowała mnie doszczętnie.
– Jak możesz nazywać to dorabianiem?! – wybuchłem.
– No już, spokojnie. A teraz pojedź ze mną do galerii. Nie mam jak tam dotrzeć, przecież wiesz, że to na obrzeżach... A jak już tam dotrzemy, tatuś sprezentuje mi buty, o których zawsze marzyłam. To jak? Jedziemy?
Zgodziłem się. Stałem się w ten sposób niewolnikiem, który spłaca swój dług, pozwalając wykorzystywać się finansowo córce. Płacę jej też milczeniem, bo nie chcę, żeby prawda przeważyła na mojej relacji z żoną.
Wypisałem się też z klubu dżentelmenów i spędzam każdą możliwą chwilę z Aldoną. Odkryłem, że odpowiednio pielęgnowana, potrafi wykrzesać z siebie nadludzkie zdolności w łóżku. Gdybym wiedział o tym wcześniej, nigdy nie przyszłoby mi płacić za to wszystko tak wysokiej ceny...
Czytaj także:
„Kolega nie może ścierpieć, że dałam mu kosza. Naopowiadał we wsi, że jestem prostytutką, a ja tylko tańczę na rurze”
„Moja 19-letnia córka tańczy na rurze. Oszukała nas, że jest kelnerką i naraziła na wstyd przed całą wsią”
„Jestem nauczycielką, ale w weekendy tańczę na rurze. Mężowi, córce i rodzinie powiedziałam, że jestem kelnerką”