Mieliśmy z Kamilem śmiałe plany na wieczór. Przez cały dzień wysyłaliśmy do siebie gorące esemesy, ja poszłam nawet dalej, schowałam się w łazience i zrobiłam sobie fotę w samej bieliźnie, którą wysłałam mężowi.
„Ładny staniczek – odpisał – ale myślę, że lepiej będzie wyglądał na podłodze”.
„Jeszcze tylko siedem godzin i dokładnie tam wyląduje…” – odpisałam.
To był komplet, który sobie zamówiłam z myślą o naszej rocznicy, która minęła trzy tygodnie temu. Niestety, nie udało nam się tego wieczoru świętować w łóżku dziewięciolecia małżeństwa, bo Natka się rozchorowała i wolałam mieć ją w nocy na oku.
Potem rozgościła się w naszej sypialni na dobry tydzień, a kiedy już wróciła do swojego pokoju, „zaraza” przeniosła się na Kamila, więc zamiast wyczekanego seksu, miałam w łóżku marudnego, zakatarzonego mężczyznę przekonanego, że walczy o życie.
Po prawie miesiącu bez seksu miałam ochotę rzucić się na męża w kuchni, łazience albo ciemnym przedpokoju. Przy dwójce małych dzieci musieliśmy jednak zadowolić się szybkimi, choć namiętnymi pocałunkami, i dyskretnymi muśnięciami, kiedy maluchów nie było w pobliżu. A były niemal zawsze!
Nie miałam ochoty być grzeczną dziewczynką
No dobrze, nie zawsze, bo kiedy byłam w domu sama, Natka oglądała spokojnie bajki, a Miłosz grał na telefonie i nie interesowało ich, co robię. Ale kiedy wracał tatuś, dzieciaki wodziły za nami wzrokiem, siadały mu na kolanach i pakowały się do łóżka, a potem nie dawały z niego wyrzucić, zupełnie jakby wyczuwały, co planujemy…
Kiedy się poznaliśmy, przez długi czas nawet się nie dotknęliśmy. Kamil – jak potem mi wyznał – uważał, że nigdy nie zwrócę na niego uwagi i czuł przy mnie onieśmielenie, a ja byłam taką „dziewczyną z zasadami”, która uważała, że nie może dać chłopakowi poznać, że się jej podoba.
Całe szczęście, że na jakiejś imprezie u wspólnych znajomych ktoś oblał mnie winem, a przystojny obiekt moich westchnień rzucił się na pomoc, wycierając moją bluzkę chusteczką w chwilowo opustoszałej kuchni. Ten moment, kiedy niezdarnie, ale z zaangażowaniem, pocierał moją cienką bluzeczkę, był punktem, w którym nasza znajomość nabrała rozpędu.
– Ojej, przepraszam…– wyjąkał nagle, kiedy westchnęłam mimowolnie. – Rany, wiesz co… Może sama to zrób… Ja nie chciałem, przepraszam… jeśli to problem…
Ale mnie nie chciało się go słuchać. Zdążyłam wypić trochę prosecco i byłam nieco bardziej rozluźniona niż zwykle, a kiedy ten nieśmiały brunet, który od dawna mnie pociągał, dotknął moich piersi, a potem przejechał po sutkach, naciskając chusteczkę, poczułam wzbierającą falę podniecenia.
Nie miałam ochoty być dłużej grzeczną dziewczynką, i kiedy zaczął się jąkać, rumienić i zdradzać zamiar ucieczki, przytrzymałam stanowczo jego dłoń na swojej piersi, drugą ręką wyjęłam z niej mokrą chusteczkę, a potem, patrząc mu głęboko w oczy, powiedziałam:
– Jedynym problemem jest to, że jeszcze mnie nie pocałowałeś.
Potem powiedział mi, że był zszokowany i uszczęśliwiony jednocześnie. Ja pamiętałam jedynie, że całowaliśmy się tak namiętnie, jakby za minutę miał się skończyć świat. Musiałam jedynie troszkę go ośmielić – łagodnie poprowadziłam jego dłoń za dekolt mojej wciąż wilgotnej od wina bluzki. Poczułam jego palce sięgające sutka i jęknęłam, a potem usiadłam na stole i rozsunęłam nogi.
Nie mogliśmy oderwać od siebie rąk
Nie zdążyliśmy jednak zrobić nic więcej, bo ktoś wszedł do kuchni. Ale pamiętam, że od tamtego momentu nie mogliśmy oderwać od siebie rąk. Nasz związek był zmysłowy i pełen namiętności, do tego naprawdę się w sobie zakochaliśmy.
Wzięliśmy ślub, urodziłam Natkę, potem Miłosza, przeżyliśmy dwie przeprowadzki i spanie przez jakiś czas w jednym pokoju razem z małą córeczką, ale nigdy nie przestaliśmy szukać okazji, by się kochać. Mąż podniecał mnie nieprzerwanie od ponad dziesięciu lat, sama myśl o jego zręcznych palcach, giętkim języku czy gorącym oddechu przyprawiała mnie o przyjemny dreszczyk podniecenia.
Tego wieczoru zamierzaliśmy się kochać, choćby nie wiem co! Moja siostra miała wpaść po dzieciaki o dwudziestej i przechować je do rana, żeby na pewno nic nam nie przeszkadzało. Przez cały dzień niemal ocierałam się o ściany, tak mnie nakręcała myśl o tym, co będziemy robili z Kamilem w sypialni. Miałam cały scenariusz w głowie i przez cały dzień wysyłałam mu rozmaite podpowiedzi, co ma robić, kiedy wreszcie zostaniemy sami.
Kiedy wrócił do domu, dzieci się na niego rzuciły, razem zjedliśmy kolację i zaczęłam je przygotowywać do wyjścia z ciocią. Myślami jednak byłam już w łóżku, w koronkowym body z rozcięciami w strategicznych miejscach, z Kamilem biorącym mnie od tyłu i ciągnącym za włosy, bo właśnie na to miałam ochotę. Nie tylko na to, zresztą. Chciałam, żeby było elegancko, romantycznie, namiętnie i mocno. Kolejność dowolna!
Jedno spojrzenie na Kamila i wiedziałam, że i on jest całkowicie gotów do akcji.
– Sorry, kochani, ale u mnie w bloku pękła rura, nie ma wody… Nie mogę wziąć dzieci do siebie – siostra w jeden moment zabiła wszystkie nasze nadzieje. – Właściwie to chciałam spać u was. Mogę, prawda?
Miałam ochotę krzyczeć z frustracji! Kamil wyglądał, jakby dostał cios w brzuch. Tylko dzieci się cieszyły, że ciocia będzie u nas nocować. A Aśka, jak to Aśka, od razu zaczęła się mościć na kanapie, dzieciaki ją obsiadły, a potem cała trójka zażądała naleśników z konfiturami babci.
– Konfitury są w piwnicy – niemal warknęłam. – Nie będzie naleśników!
– Czekaj, a może po prostu po nie pójdziemy? – rzucił niespodziewanie mąż.
– Nie pamiętam, gdzie stoją, ale jak poszukamy, to znajdziemy.
Spojrzałam na niego i nagle zrozumiałam sprytny plan.
– No to idziemy! – rzuciłam przez ramię i niemal wyskoczyłam na klatkę.
Wiedział, czego pragnę
Pół minuty później otwieraliśmy ciężkie drzwi do piwnicy. Sięgnęłam do włącznika światła, ale Kamil złapał mnie za nadgarstek. A potem za drugi. Nie opierałam się, kiedy podniósł moje ręce nad głowę i przytrzymał je jedną swoją. A potem naparł na mnie całym ciałem, a jego druga ręka wślizgnęła się pod moją koszulkę.
– Rany, jak ja o tym marzyłem! – jęknął, obejmując dłonią moją pierś.
W odpowiedzi wpiłam się w jego usta, czując, że moje ręce wciąż są uwięzione nad głową. Usta Kamila były wszędzie – na mojej szyi, dekolcie, płatkach uszu.
Ale nagle przestał mnie całować. Spojrzał mi głęboko w oczy i w półmroku piwnicy zobaczyłam w nich to samo co wtedy, kiedy po raz pierwszy zażądałam, żeby mnie pocałował: pożądanie tak dzikie, że przeszedł mnie dreszcz, bo wiedziałam, że zbliża się eksplodująca rozkosz.
Sekundę później mąż odwrócił mnie gwałtownie twarzą do ściany i sięgnął dłonią między moje nogi. Potrzebowałam mocnego, niemal brutalnego seksu, żeby odbić sobie ten miesiąc postu. I chociaż nic nie poszło zgodnie z planem, nie było koronkowej bielizny, miękkiego łóżka ani zmysłowego oświetlenia świec, dostałam to, czego chciałam! A nim znaleźliśmy konfitury, dostałam to jeszcze raz!
Czytaj także:
„Śmierć męża była dla mnie tragedią. Kiedy znowu się zakochałam, poczułam się jak zdrajczyni”
„Ostatnio byłem kiepskim mężem, a żona, zamiast się mnie pozbyć, ożywiła nasze małżeństwo na nowo. Anioł, nie kobieta!”
„Nocna mara spędzała mi sen z powiek. Mąż pod osłoną nocy zagroził mi, że >>moje dni są policzone<<”