„Ostatnio byłem kiepskim mężem, a żona, zamiast się mnie pozbyć, ożywiła nasze małżeństwo na nowo. Anioł, nie kobieta”

Nie zasługuję na swoją żonę fot. Adobe Stock, Monkey Business
„Zaczęło się od depilacji laserowej. Kamila męczyła mnie, żebym zgodził się na ten zabieg. Zwariowała? Kobieto, w twoim wieku? To dobre dla młodych dziewczyn, które noszą spodenki ledwie przykrywające pośladki, a nie dla dojrzałej niewiasty, z którą codziennie siedzę na kanapie, oglądam telewizję, a na miasto wychodzę raptem raz do roku”.
/ 21.07.2022 21:30
Nie zasługuję na swoją żonę fot. Adobe Stock, Monkey Business

Niecały miesiąc temu skończyłem 48 lat. Ja i Kamila jesteśmy małżeństwem z ponad 20-letnim stażem, mamy dorosłego syna, studenta politechniki. Po tylu latach razem w naszym związku dawno zapanowała rutyna. Właściwie nie pamiętam, kiedy ostatnio świętowaliśmy moje lub jej urodziny. Ot, minął kolejny rok. Co tu czcić, po co się wysilać, burzyć codzienną rutynę?

Jednak moja żona postanowiła mnie zaskoczyć

Widać codzienność dopiekła jej za bardzo. Zaczęło się od depilacji laserowej… Już w grudniu Kamila męczyła mnie, żebym zgodził się na ten zabieg.

„Kobieto, w twoim wieku? – pomyślałem. – To dobre dla młodych dziewczyn, które noszą spodenki ledwie przykrywające pośladki, a nie dla dojrzałej niewiasty, z którą codziennie siedzę na kanapie, oglądam telewizję, a »na miasto« wychodzę raptem raz do roku”.

Chyba zwariowałaś – powiedziałem, gdy wyznała, ile kosztuje zabieg.

Przy okazji wypomniałem jej inne ekstrawagancje oraz wszystkie chwile, gdy drwiła z moich marzeń o wymianie części w aucie czy nowej wkrętarce, która naprawdę ułatwiłaby mi życie… No i nie odzywaliśmy się do siebie przez dwa dni. Właściwie to nic nadzwyczajnego – ot, małżonkowie, jakich wielu, mijający się w przedpokoju bez słowa. Potem zaczęliśmy rozmawiać jak gdyby nigdy nic, a temat niespełnionych marzeń małżonki przestał istnieć. Dalej prowadziliśmy swoje zwykłe życie – praca, dom, ziemniaki, schabowy i surówka na obiad, okazjonalne wino w czasie filmu.

Moje urodziny wypadały w czwartek

W pracy pokłóciłem się z szefem, ponieważ przez nieuwagę wysłałem do klienta niewłaściwe meble i przez pół dnia musiałem wszystko odkręcać. Dzień stracony! Nie mogłem się doczekać, kiedy wrócę do domu, wezmę prysznic i zalegnę na kanapie. To było moje największe marzenie na ten wieczór.

Okazało się jednak, że mogę o nim zapomnieć. Żona przywitała mnie w progu z podejrzanym uśmiechem na ustach. Od razu wiedziałem, że coś kombinuje, tylko nie byłem pewien, czy to dobrze, czy źle. Odgrzała mi obiad, zrobiła kawę, odprowadziła wzrokiem, gdy szedłem pod prysznic, a kiedy już czysty usiadłem na kanapie… zniknęła w łazience. Na długo. Chyba przysnąłem, ponieważ w pewnym momencie poczułem, jak coś wbija mi się w żebra. Otworzyłem oczy. Moja żona pochylała się nade mną. Była w samym ręczniku. Mokre włosy spływały z jej ramion. Postawiła na kanapie nogę, a tym, co poczułem między żebrami, były palce jej stopy.

Położyłem dłoń na jej łydce. Okazała się niezwykle gładka. Obudziło się we mnie przyjemne, dawno zapomniane pragnienie. Spojrzałem z uśmiechem w oczy Kamili.

– Depilacja laserowa – powiedziała, opierając zabawnie dłonie na biodrach jak przekupka z bazaru. – Urodzinowa niespodzianka dla ciebie.

W tym samym momencie zrzuciła ręcznik, a ja poczułem się o 20 lat młodszy, choć obchodzone tego dnia urodziny powinny mnie skłonić do odwrotnych przemyśleń. Po wszystkim czułem się wspaniale. Kamila leżała obok, wtulona w moją pierś. Nie rozmawialiśmy, cieszyliśmy się chwilą. W mojej głowie kłębiły się różne myśli. Dlaczego pozwoliłem, by nasza miłość stała się letnia?

Kobiecie takiej, jak Kamila, codziennie należą się kwiaty

Każdego dnia powinienem witać ją z uśmiechem na ustach! Stwierdziłem, że muszę się zmienić, że karta naszego wspólnego losu musi się odwrócić i byłem wdzięczny żonie za uczynienie pierwszego kroku. Pomyślałem z rozczuleniem o depilacji, na którą nie zgodziłem się w grudniu. Jaki byłem głupi, jaki małostkowy! Ucieszyłem się na myśl, że moja przebiegła żona postąpiła wbrew woli głupiego męża. Zrobiła coś, dzięki czemu oboje odmłodnieliśmy. Niby drobiazg, a jednak…

Przypomniałem sobie, za co pokochałem ją 25 lat temu. Jej głos przerwał moje rozmyślania.

– A teraz druga część niespodzianki.

Jeśli o mnie chodzi, pierwsza część w zupełności by wystarczyła, jednak nie odezwałem się słowem, żeby nie zepsuć cudownej chwili. Kamila wstała, podeszła do szafy i wyciągnęła sukienkę, w której nigdy jej nie widziałem. Czarna, dosyć obcisła. Kiedy ją włożyła, zapomniałem języka w gębie.

– Kama… – zdołałem jedynie wydukać, tymczasem ona wróciła do szafy, wyciągnęła ręce, tak że sukienka uniosła się, ukazując zgrabne łydki.

Wyjęła z szafy przyszykowany wcześniej stosik męskich ubrań, których również nigdy wcześniej nie widziałem. Rzuciła mi je ze słowami:

Twoja kolej.

W dopasowanych czarnych spodniach czułem się całkiem nieźle. Koszula i sweter z dekoltem w trójkąt nie należały do moich ulubionych zestawień, ale tego wieczora włożyłbym wszystko, nawet worek.

Kamila mogła mną sterować jak marionetką

Drugą częścią niespodzianki okazała się kolacja w restauracji, w której poprosiłem ją o rękę. Kamila świetnie wszystko przygotowała. Zarezerwowała ten sam stolik. Jak się później dowiedziałem, poprosiła menedżera, żeby puszczał przeboje sprzed lat. Na naszym stoliku brakowało menu, bowiem Kamila uzgodniła zawczasu, by kelner podawał nam te same potrawy i trunki, co 25 lat temu. Nie miałem pojęcia, dlaczego akurat te urodziny uznała za wyjątkowe, lecz byłbym wariatem, gdybym zaczął się dopytywać.

Przez głowę przeleciała mi pewna myśl. Otóż często mówi się, że gdy facet nagle obsypuje żonę prezentami, znaczy, że coś przeskrobał. Odpędziłem jednak tę myśl. Kamila? Ceniona księgowa, matka zdolnego dziecka, żona całkiem niebrzydkiego męża, posiadaczka wygodnego, ciepłego mieszkania, odrobiny oszczędności na koncie? Nie, to niemożliwe. Spędziliśmy razem naprawdę wspaniały wieczór, a mnie opuściły wszelkie wątpliwości. Odkurzyliśmy kilka zabawnych wspomnień. Wróciliśmy pamięcią do pierwszego pocałunku, wspólnych wyjazdów pod namiot, wyjść na koncerty, wynajmowanego M2, narodzin syna.

Moja żona tryskała energią i promieniała wewnętrznym blaskiem, które latami pozostawały uśpione.

Dlaczego upływ czasu zabija w nas ogień?

Wróciliśmy do domu tylko dlatego, że obsługa chciała już zamykać lokal. Kiedy się rozebrałem i poszedłem schować do szafy nowe ubrania, Kamila zniknęła w kuchni. Usłyszałem jej westchnienie, jakby mierzyła się z jakimś ciężarem. Odwróciłem się, by sprawdzić, jaki musiała podźwignąć balast. Zdążyła już do mnie podejść.

Trzecia część niespodzianki – powiedziała, wręczając mi niebieską, plastikową walizkę.

Wiedziałem, co ujrzę w środku. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Przysiadłem na kanapie. Kamila klapnęła obok mnie. Położyłem walizkę na kolanach i z namaszczeniem otworzyłem zamek. Ujrzałem nowiutką wkrętarkę, o jakiej zawsze marzyłem. Zamurowało mnie. Pogładziłem czule urządzenie i z jeszcze większą czułością spojrzałem na żonę. Odpowiedziała szelmowskim uśmiechem. Chyba nigdy nie kochałem jej bardziej niż wtedy.

– Kama… – wydukałem niemądrze po raz drugi tego dnia.

Naprawdę dobrze odrobiła lekcje. Uciszyła mnie gestem dłoni i wtuliła twarz w moje ramię. To był najwspanialszy moment od wielu lat. Poruszył mnie trafiony prezent. Bliskość Kamili również zadziałała wyjątkowo. Wiosna obudziła się nie tylko pośród traw i liści, ale i w moim sercu. W kolejnych dniach zastanawiałem się, czy aby Kamila nie czytała ostatnio jakichś poradników na temat związków. Może zadziałała pod wpływem wskazówek psychologa albo, nie wiem, przeczytała jedną z tych babskich powieści. Przejrzałem półki naszej biblioteczki, lecz niczego w tym stylu nie znalazłem.

Zauważyłem za to, że żona nieco uszczupliła nasze wspólne konto. Sprawdziłem historię wydatków. Oczywiście. Cztery seanse w gabinecie kosmetycznym „Piękna od ręki”. Ale nie tylko. Kilkaset złotych przeznaczyła na udział w warsztatach psychologicznych. Wszystko stało się jasne, tylko kiedy ona zdążyła na nie pójść? Mógłbym się zdenerwować, a nawet zrobić awanturę jak za czasów sprzed moich 48. urodzin, ale śmiałem się tylko i cieszyłem nowym, przebiegłym obliczem mojej żony. Niecierpliwie czekam na następne niespodzianki…

Sam zaś stałem się do bólu przewidywalny, ponieważ codziennie witam Kamilę uśmiechem, i staram się, by przynajmniej dwa razy w tygodniu po powrocie z pracy czekał na nią bukiet kwiatów.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA