„Od początku mi się ten Radzio nie podobał. Ale jak zmajstrował dzieciaka mojej Karolince, to już ślub musiał być”

dziewczyna która dowiedziała się że jej ukochany jest dilerem fot. Adobe Stock, HERRNDORFF_ images
Mówiłem od początku, że ten cały Radzio nadaje się tylko do tego, by go spuścić ze schodów, najlepiej po zasadzeniu kopa w obciśnięty dżinsami tyłek. Ale moje panie były zachwycone, że taki grzeczny, przystojny, kwiaty przynosi, a mądry do tego! No, ja przepraszam, jakby był mądry, toby się przy mojej Karolinie nie kręcił.
/ 08.06.2021 12:45
dziewczyna która dowiedziała się że jej ukochany jest dilerem fot. Adobe Stock, HERRNDORFF_ images

Mówiłem od początku, że ten cały Radzio nadaje się tylko do tego, by go spuścić ze schodów, najlepiej po zasadzeniu kopa w obciśnięty dżinsami tyłek. Ale moje panie były zachwycone, że taki grzeczny, przystojny, kwiaty przynosi, a mądry do tego! No, ja przepraszam, jakby był mądry, toby się przy mojej Karolinie nie kręcił. Wiem, że to moja córka, wcale temu zaprzeczał nie będę – zawsze kobiety u nas w rodzinie były nadzwyczajnie urodziwe, ale raczej głupie, taka prawda.

Karolcia i tak daleko zaszła, bo technikum skończyła i przynajmniej maturę ma. Poza tym umie gotować, ciasta na wesela piekła i dorabiała sobie od piętnastego roku życia… I faktycznie ślicznotka: czarne loki, wielkie błękitne oczy, zgrabniutka. Ale powiedzmy sobie szczerze, pogadać to z nią za bardzo nie ma o czym, chyba że o zakupach i serialach. Tak więc inteligencja była u Radzia mocno przereklamowana, co zresztą przyszłość w całej pełni miała tylko potwierdzić. W każdym razie, łaził, badyle znosił jak na cmentarz, po łapkach całował, obiady chwalił…

Przede mną czmychał i kluczył, nawet jeden raz nie udało mi się drania dorwać sam na sam, żeby wybadać, jakie właściwie ma plany.

A potem się okazało, że moja Karolinka zaciążyła, to o czym miałem z miglancem gadać?

Że się wśliznął podstępnie jak wąż do naszej rodziny? A dumny był z siebie, jakby to było bógwico, dziewczynie dzieciaka zmajstrować.

– Teraz, kiedy będzie w rodzinie drugi mężczyzna – oświadczył, gdy sobie popił na weselu – będzie ojciec miał komu warsztat zostawić.

Jak to szybciutko już mnie, drań, w sosnowej jesionce widział! Udałem, że nie wiem, o co mu chodzi:

– A to zobaczymy jeszcze – walnąłem go w plecy z taką mocą, że mało nie wpadł do talerza z rosołem. – Zawsze się dziewczynka może urodzić i wcale jej się grzebanie w smarach nie spodoba, he, he!

Coś tam zaczął gadać, że on nie o dziecku, ale rżnąłem głupa… Wspólnik się znalazł. Potem Karolinka z matką wzięły się za urabianie mnie, żebym Radzia do roboty wziął. Pieniądze są potrzebne, tłukły mi, jakbym jakiś niedorozwinięty był. Wdroży się chłopak, zarobi, a ja będę miał pożytek z pracownika.

– Nie godzi się – przerwałem te żałosne podchody – żeby chłopak pod autami leżał. Studia ma, języki zna, niech poszuka czegoś na swoją miarę.

Trzeba mi było oczu nie wykłuwać dyplomem padalca. Co najmniej, jakby profesora miał, a nie ledwo licencjat z jakiejś wieczorowej uczelni! Kupiłem młodym mieszkanie, jeszcze przed ślubem zdążyłem, żeby na Karolinkę było.

– Kochani – powiedziałem – dach nad głową macie, o resztę niech zadba ojciec rodziny, ja się nie będę nikomu w kompetencje wtranżalał.

Nie zrozumieli na początku, myśleli, że ojciec rodziny to ja…

Radzio czekał, czekał, aż kobitki mu coś u mnie utargują, wreszcie się za robotą ruszył. Kwiaty zaczął wozić z Holandii.

– Teraz dopiero będziecie od niego bukiety dostawać – pochwaliłem ten wybór, ale Karolinka tylko spojrzała ciężkim wzrokiem. – No co? – zapytałem. – Kwiaty lubi, angielski wyszlifuje. Co ci się, córcia, nie widzi? Ja, jak się z twoją matką ożeniłem, to w cementowni robiłem.

Karolinka do lepszego standardu była przyzwyczajona, wiadomo. Ale cóż, wzięła gołodupca, niech teraz żyje pięknymi słówkami! Zawsze zresztą na obiad mogli przyjść, głodem nie przymierali. A jak się Nikolka urodziła, od razu jej pieniądze w banku zacząłem odkładać, żeby za głupotę rodziców nie płaciła. W sumie jakoś sobie chłopak radził, najpierw był za pomocnika, potem samodzielnie jeździł.

Szło ku lepszemu: Karolinka była weselsza, meble w kuchni zmienili, zaczęło się gadać o kupnie działeczki, żeby maleńka mogła wypoczywać na łonie natury. Żona co rusz gadała: a widzisz, Bronek, wyrobił ci się zięć, łeb ma! A co to, źle mu życzyłem czy jak? Niechże mu się wiedzie jak najlepiej, byle z daleka ode mnie!

I nagle, z dnia na dzień, szast-prast, Radzio wylądował w areszcie

Niby że przez pomyłkę i zwolnią go, gdy tylko się wyjaśni, że z pełną nieświadomością marihuanę woził. Miał kwiatki przeglądać i sprawdzać, co mu do transportu nałożyli? Dodałem sobie dwa do dwóch, nowe meble, działeczka, biżuteria dla Karolinki… i dałem na papugę, choć bez specjalnych nadziei. Niekarany, pracujący, z rodziną. Niby wzięli to wszystko pod uwagę, ale i tak trzy lata jak w pysk. W domu płacz, Karolinka na środkach uspokajających, dzieciak płacze, bo nie wie, co się dzieje. Ledwo żeśmy jakoś ten bajzel z moją Danką ogarnęli.

– Miałeś, Bronek, rację – przyznała mi żona. – Mądry to on nie jest. Takie ryzyko! I po co? Na meble, fatałaszki?
– Nic nie wiedział! – wydarła się córka, gdy jej próbowaliśmy przetłumaczyć, że każdemu się zdarza popełnić błąd, i najważniejsze, to umieć się w porę wycofać.
– Sąd udowodnił co innego, kochanie – tłumaczyła jej matka. – Zostaw go, po co ci mąż kryminalista?
– Przysięgałam i będę trwać u jego boku! – zaperzyła się Karolka.

Postanowiłem, że wtrącał się nie będę, już mi dość nerwów zżarła ta telenowela. Ale jak się dowiedziałem wczoraj, że córka się wybiera w odwiedziny do więzienia z dzieckiem, to jakby mnie piorun trafił! Moja wnuczka wśród zbirów, za kratami?!

– Przecież to jej tatuś, są sobie nawzajem potrzebni – wyjaśniła Karolina.
– Po jaką cholerę małej taki tatuś? – zapytałem. – Klocki będzie z nią układał, piosenki śpiewał?
– Ale on za nią tęskni…
– Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślał! – prychnąłem. – Chcesz, to jedź do mężulka, ale Nikolę zostaw. Potem fortunę wydasz na psychologa, żeby ją z traumy wyciągnąć.

Zagroziłem, że od finansów odetnę, jak będzie dzieciaka po więzieniach ciągać. Huknęła drzwiami i poszła… Mam nadzieję, że po rozum do głowy!

Czytaj także:
Głupio mi nawet przed sobą, ale wstydziłem się dziadka
Gdy rodzice zginęli, cała rodzina zaczęła się kłócić o nasz dom
Nawet gdy byłam w ciąży, teściowa robiła ze mnie służącą

Redakcja poleca

REKLAMA