„Od 40 lat mąż zarzuca mi, że go nie kocham. Fakt, zaczęliśmy od zdrady i wpadki, ale to nie znaczy, że tego żałuję”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, JackF
„Tak, 40 lat temu zdradziłam Jurka, mojego ówczesnego chłopaka, z moim obecnym mężem i zaliczyliśmy wpadkę. Ale czy żałuję? Czy naprawdę go kocham? Jakbym mogła żałować, skoro mam z nim ukochane dzieci, skoro spędziliśmy ze sobą prawie pół wieku”.
/ 09.01.2022 12:53
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, JackF

Wiadomość o śmierci Jurka zaskoczyła mnie i Olka, mojego męża. Jurek był moim pierwszym chłopakiem, moją pierwszą miłością. Olek i Jurek byli kolegami z podwórka. Obydwaj się o mnie starali, a finał tych młodzieńczych umizgów był na tyle dramatyczny, że wspomnienie Jerzego wracało do naszego małżeństwa przez całe czterdzieści lat. „Trzeba było wyjść za Jurka!” – wypominał mi mąż zawsze, gdy wybuchały między nami kłótnie.

– Zmarł na zawał… – Olek patrzył na mnie badawczo, jakby spodziewał się, że zareaguję rozpaczą.

– Kto by pomyślał? Taki był przecież wysportowany… – starałam się zachować rzeczowy ton.

– Wysportowany to on był w młodości. Potem się spasł jak świnia. Nie pamiętasz? Widzieliśmy go kiedyś na ślubie. Chyba Antka z mojej bramy…

– Tak, racja!

Na tym ślubie Antka Jurek zerkał na mnie ukradkiem przez cały czas. On też pewnie się czasem zastanawiał, jakby to mogło między nami być…

Nasz związek przetrwał niemal całe liceum

Podzieliły nas ostatnie wakacje przed maturą. Wyjechałam wtedy do pracy w Niemczech. Mieliśmy jechać razem, ale jego tata, który miał warsztat samochodowy, uparł się, żeby syn został i uczył się fachu.

Na te truskawki pojechał też Olek i jakoś tak z tygodnia na tydzień moja sympatia do niego rosła. Tym bardziej że miałam pretensje do Jurka, że posłuchał ojca. Po dwóch tygodniach zdradziłam Jurka z Olkiem. Nie przypuszczałam tylko, jakie to będzie miało konsekwencje. Po przyjeździe do domu okazało się, że jestem w ciąży.

Co było dalej? Awantura w domu, płacz, wymuszone narzeczeństwo, indywidulany tok nauki, poród, matura, ślub. Oczywiście z Olkiem, bo Jurek nie chciał mnie znać. Dalej moje życie potoczyło się już normalnym torem. Wychowanie dziecka, praca, druga ciąża, trochę małżeńskich wzlotów, równie dużo upadków…

– Na pogrzeb trzeba pójść – rzucił mąż, kiedy wydawało mi się, że sprawa śmierci Jurka została już przegadana.

– Chcesz iść?

– A czemu nie? – spojrzał na mnie prowokacyjnie.

 Na pogrzebie wspominaliśmy ze znajomymi stare czasy.

–  A wyście byli parą, Ewka! Co nie..? – zagadnęła w końcu jedna z koleżanek, a ja kiwnęłam głową na tak. Chciałam coś odpowiedzieć, ale odebrało mi głos.

Czy kochałam Jurka? Tak. Czy kocham nadal? Nie

Wtedy właśnie pojawiła się żona Jurka. Znałam ja tylko z widzenia. Pod rękę prowadził ją młody facet, prawdopodobnie ich syn. Musiał ją podtrzymywać, bo szła na miękkich nogach. Na początku pomyślałam, że przesadziła z lekami na uspokojenie, ale potem nabrałam podejrzenia, że jest po prostu pijana.

Zerkałam na nią z ciekawością i w pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Szybko odwróciłam wzrok. Odprowadziliśmy trumnę na miejsce spoczynku, a gdy pracownicy firmy pogrzebowej złożyli ją w grobie, przyszedł czas na kondolencje. Nie chciałam się tam pchać, ale wszyscy znajomi ustawili się w kolejce i nie miałam odwagi wyłamać się z grupy.

Gdybym wiedziała, co się wydarzy, na pewno odpuściłabym sobie tę część ceremonii. Tymczasem żona Jerzego uścisnęła moją dłoń, a potem przyciągnęła do siebie. Przylgnęła do mnie mocno i szepnęła mi do ucha coś, co wytrąciło mnie z równowagi.

– Teraz możesz go sobie wziąć…

Odsunęłam się od niej i spojrzałam w jej oczy. Była w nich wściekłość, żal, rozgoryczenie i smutek. Ale była też nienawiść. Wszystko widział mój mąż, który stał obok. Chwycił mnie pod rękę i delikatnie pociągnął za sobą. Gdy już wyszliśmy z tłumu i dołączyliśmy z powrotem do znajomych.

– Co to było? – zapytała jedna z koleżanek.

– Nie wiem… – odpowiedziałam.

– Ona jest kompletnie pijana – dodał ktoś.

Wymieniliśmy spojrzenia pełne politowania, a potem ruszyliśmy do samochodów. Pożegnaliśmy się na parkingu i każdy odjechał w swoją stronę. 

–  Co ci powiedziała? – zapytał mnie mąż, gdy oddaliliśmy się od cmentarza.

– Nie zrozumiałam… – potarłam czoło nieco zakłopotana.

– Ewka, nie okłamuj mnie… – syknął Olek.

– Nie kłamię! Naprawdę nie rozumiem, co miała na myśli…  – jęknęłam ze zniecierpliwieniem.

– Nie pytam, co miała na myśli. Chcę wiedzieć, co powiedziała!

– Że teraz mogę go sobie wziąć! – krzyknęłam zniecierpliwiona.

Myślałam o tym, czy małżeństwo Jerzego było tak beznadziejne, że jego żona musiała urządzać pokaz nienawiści nad grobem?!

– Była z nim chyba nieszczęśliwa… – przerwał moje rozmyślania mąż.

– To bez sensu! – nie wiedziałam, co powiedzieć, żeby Olek dał mi spokój.

– Musiała wiedzieć, że cię kochał. Że byliście razem  – dodał jeszcze.

Z każdym słowem jego głos tężał. Znałam ten ton, wiedziałam, do czego to zmierza.

– Co za bzdura, Olek!

– A jak inaczej to wytłumaczysz, do cholery?! Okazuje się, że nie tylko my rozpamiętujemy w domu twoją pierwszą miłość. Żałujesz, że się ze mną przespałaś, co? Żałujesz, prawda? – syknął.

– Olek… – jęknęłam.

– Co Olek? Co Olek?! Tylko mi nie mów teraz, że wymyślam i się czepiam. Widziałaś, co się działo, jak na ciebie zareagowała!

– A to moja wina? Ja coś zrobiłam, żeby ją sprowokować? Zresztą, o czym to świadczy!? O tym, że kochałam Jurka cały czas!? O tym, że nie kocham ciebie!? Bzdura!

– Tak, właśnie tak!

– A z kim mam dzieci? Z kim mieszkam ponad czterdzieści lat, do cholery!?

– Ze mną…. Ale nigdy tego nie chciałaś! Zrobiłaś jeden błąd i dlatego zostałaś ze mną. Przez ciążę... Gdyby nie ciąża, wróciłabyś do niego. Pieprzony tłuścioch!

– Nie nazywaj naszego dziecka błędem!

Nie wytrzymałam. Kazałam mu się zatrzymać, a kiedy mnie zignorował, zaczęłam otwierać drzwi w czasie jazdy. Wtedy stanął. Wysiadłam w środku miasta i pobiegłam przed siebie.  Zdyszana zatrzymałam się za rogiem jakiegoś budynku. Jak już złapałam oddech, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam kawiarnię. Weszłam do niej i zamówiłam kawę. Musiałam przemyśleć, co się stało.

Po pięciu minutach Olek zadzwonił pierwszy raz. Potem drugi i trzeci. A potem napisał esemes: „Gdzie jesteś”. Oddzwoniłam do niego po chwili. Miał wystraszony głos. Nigdy mu takiego numeru jeszcze nie wykręciłam. Kłóciliśmy się już wiele razy, ale trzymaliśmy się zasady, że nie znika się nie wiadomo gdzie.

– Ewa…? – jęknął drżącym głosem.

– Co?

– Gdzie jesteś?

– W kawiarni.

– W której? Przyjadę po ciebie.

– Żeby znowu mi robić awanturę?

– Nie, żeby zabrać cię do domu. Wiesz, próbuję to wszystko zrozumieć.

– Co takiego?

– Dlaczego jestem zazdrosny… Dlaczego to się ciągnie tyle lat. Nie przypuszczałem, że on będzie z nami tak długo…

– Sam go od lat przywołujesz. Ja bym go zapomniała. Zostałby tylko sentyment…

– A ona? Żona Jurka? Ona też była zazdrosna… – słychać było, że przełyka łzy. Że w końcu, po czterdziestu latach jest ze mną w tej kwestii szczery. Że mówi o swoich emocjach, zamiast na mnie krzyczeć. 

– Może byli nieszczęśliwi… Może się nie kochali…

– A my?

– My się kochamy. Czy ty jeszcze wątpisz po tylu latach?

– Wątpię, czy ty kochasz mnie… Znaczy czasami...

– Niepotrzebnie, Olek. Zupełnie niepotrzebnie.

– Dobrze…. Gdzie jesteś? Przyjadę.

Czy powiedziałam Olkowi prawdę?

Czy naprawdę go kocham i jestem pewna, że dobrze wybrałam? Jakbym mogła żałować, skoro mam z nim dzieci, skoro spędziliśmy ze sobą czterdzieści lat? Czy życie z Jurkiem byłoby szczęśliwsze, lepsze, ciekawsze?

Oczywiście, że mnie to ciekawi, ale z drugiej strony nie aż tak, żeby chcieć cofnąć czas… Nigdy nie zaryzykowałabym tego, co z Olkiem zbudowaliśmy. Jurek zostawił żonę nad grobem zgorzkniałą i sfrustrowaną. Może gdybym była właśnie z nim, też nauczyłabym się topić smutki w alkoholu... Kto wie?

Czytaj także:
„Synowa odseparowuje mnie od wnuczka i wyznacza terminy spotkań z nim. Ta mądrala nie chce moich rad”
„Po rozwodzie straciłam pewność siebie i zaufanie do facetów. Gorący romans z Portugalczykiem pomógł mi stanąć na nogi”
„Matka traktuje mojego chłopaka jak ostatniego łajdaka. Okazało się, że mama skrywa okrutną tajemnicę i zna tę rodzinę”

Redakcja poleca

REKLAMA