„Od 11 lat wychowuję cudze dziecko. Żona wmówiła mi, że jest ze mną w ciąży. Jaki ja byłem głupi”

Załamany mężczyzna fot. Adobe Stock
Ponad 11 lat temu moja żona zachowała się bardzo egoistycznie. Aby mieć pełną rodzinę, wykorzystała i mnie, i Leszka.
/ 24.10.2020 16:03
Załamany mężczyzna fot. Adobe Stock

– Zobacz, tato – Staś pokazał mi zeszyt z klasówką z matematyki, za którą dostał piątkę. – Udało mi się. Tylko Czarek był lepszy ode mnie – powiedział z dumą.
– Cieszę się, synku – pogratulowałem mu.
Dwa dni siedzieliśmy wspólnie nad zadaniami, żeby się przygotował do tego sprawdzianu. Zawsze byłem dobry z przedmiotów ścisłych, podobnie jak moja żona, za to Staś to typowy humanista i cyferki ciężko wchodzą mu do głowy. Powinienem czuć prawdziwą dumę... Jednak nie potrafiłem i Staszek wyczuł to w moim głosie.
– Wolałbyś szóstkę? – zapytał.
– Nie, Stasiu. Piątka to świetna ocena.
– To czemu jesteś smutny?
– Źle się czuję, jestem zmęczony... Muszę po prostu odpocząć – kłamałem jak najęty, ale nie mogłem powiedzieć mu prawdy. Jeszcze nie teraz. – Idź pograć na komputerze.

Chyba nie uwierzył mi do końca. Miał już w końcu 11 lat. Ale był wciąż bardzo posłusznym dzieckiem, dlatego bez słowa sprzeciwu poszedł do swojego pokoju. A ja położyłem się na kanapie, wpatrując się bezmyślnie w sufit i udając, że odpoczywam.

Ewa, moja żona, wróciła tego dnia bardzo późno z pracy. Staś już spał. Ja wciąż liczyłem kropki farby na suficie. Kiedy weszła do pokoju, nie spojrzałem na nią nawet, tylko powiedziałem:
– Widziałem cię z Leszkiem.
– A tak, wpadłam na niego ostatnio – odparła niefrasobliwie.
Czułem, że zaraz postara się wymyślić jakieś zręczne kłamstwo, postanowiłem więc dłużej już nie owijać w bawełnę.
Wiem, że Staś jest jego synem.
– Darek, ty oszalałeś – krzyknęła Ewa.
– Szalony byłem wtedy, gdy uwierzyłem, że to ze mną jesteś w ciąży...
– Ale przecież on ma twoją grupę krwi.
– Zapewne Leszek też taką ma. Tak jak miliony innych facetów. Za to DNA to rzecz absolutnie wyjątkowa – wyjąłem z kieszeni spodni kartkę z wynikiem. – Nie masz pojęcia, jak prosto teraz zrobić takie badanie .

Żona wzięła ode mnie kartkę i przez chwilę przypatrywała się jej w milczeniu.
Jak się domyśliłeś? – zapytała wreszcie.
– Zobaczyłem was przypadkiem w tej knajpie, gdzie czasem wpadasz w trakcie pracy. Wiedziałem, że tam będziesz, chciałem ci zrobić niespodziankę. I wtedy zobaczyłem jego twarz. Po raz pierwszy od ponad 11 lat... To było jak rażenie piorunem. Zrozumiałem, że tak właśnie będzie wyglądał Staś w wieku 40 lat. No i postanowiłem sprawdzić...
– Aż tak ci zależało, żeby to wiedzieć?
– Dziwisz się?
– Tak, dziwię się. Wychowywałeś go jak swojego syna, on traktuję cię jak ojca. Dlaczego chcesz wszystko zmienić?
– Ja nic nie chcę zmieniać, bo ode mnie nic nie zależy. Prawda jest taka, że Staś nie jest moim synem. I nic tego nie zmieni.
– Prawda – prychnęła pogardliwie Ewa.
– Prawda jest taka, że mówiąc małemu prawdę, pozbawisz go ojca.
– Jest Leszek...
– On nigdy ojcem nie będzie.
– Dlaczego?
– A wiesz, dlaczego TO zrobiłam? Bo ty nie mogłeś mi dać dziecka, a Leszek dzieci mieć nie chciał...
– I teraz zaczęłaś się z nim spotykać, bo chcesz mieć drugie dziecko?!
– Jesteś idiotą.
– Byłem. Teraz już się z tego wyleczyłem  – oznajmiłem, ruszając do drzwi.
Ewa chwyciła mnie za rękę.
– Ty nic nie rozumiesz. To on sam... Leszek poszedł przypadkiem na wywiadówkę swojego siostrzeńca, Tomka Burskiego.
– Tego z klasy Stasia?
– Tak. I zobaczył Staszka na korytarzu, usłyszał nazwisko i domyślił się. Dlatego chciał się ze mną spotkać.
– Chciał potwierdzenia? – domyśliłem się.
– Nie tylko. Zażądał ode mnie, by Staś się dowiedział, że to on jest jego ojcem. Chce nawet płacić na niego alimenty...
– Oszczędzę mu kłopotu – przerwałem jej. – Szybko się rozwiedziemy i będziesz mogła zamieszkać z prawdziwym tatusiem Stasia.
– Ale Leszek nie chce zamieszkać ze Stasiem. Chce mieć jeden weekend w miesiącu i zabrać go na tydzień wakacji. On ma 40 lat, a wciąż nie dorósł do ojcostwa.
– To nie moja wina – prychnąłem. – Ale to ostatecznie rozwiązuje problem...
– Jak to? – zdziwiła się zatrwożona.
– Dobrze wiesz, że Leszek to wprawdzie gówniarz, ale taki gówniarz, który zawsze dostaje to, czego chce – powiedziałem z goryczą. – Jeśli postanowił, że Staś ma dowiedzieć się prawdy, to zrobi wszystko, żeby tak się stało. Zna przecież nawet plan jego lekcji.
– Musimy wyjechać. Musimy mu uciec – Ewa zaczęła mówić, jakby nagle dostała gorączki. – On nie może tego zrobić!
– Ej, zastanów się – rzuciłem ostrzegawczo. – Nie rzucimy pracy z dnia na dzień.
– Darek, proszę cię – jęknęła.
– Nic z tego. Zapomnij.
– To co masz zamiar zrobić?
– Teraz muszę chwilę pomyśleć – uznałem. – Zostaw mnie samego i idź spać... No już, naprawdę na dziś mam dość gadania.

Kiedy Ewa wyszła, wyjąłem z półki albumy ze zdjęciami i... Całą noc przesiedziałem, „przeglądając swoje życie”. I zobaczyłem coś, na co wcześniej nie zwróciłem uwagi. Na wszystkich zdjęciach i ja, i Staś byliśmy uśmiechnięci lub zapatrzeni w siebie. Albo ja obserwowałem coś, co on robił, albo on pilnie śledził moje ruchy. Wszędzie byliśmy szczęśliwi i dumni z tego drugiego...

Dopiero nad ranem udało mi się zasnąć. Kiedy obudziłem się koło 10, Ewa była już w pracy, a Staś w szkole. Zadzwoniłem do swojej firmy poprosić o jednodniowy urlop. Potem wykonałem jeden telefon...
Godzinę później byłem już pod biurowcem redakcji, w której pracował Leszek. Po chwili stałem w drzwiach dużego i przeszklonego gabinetu redaktora naczelnego.
– Zdziwiłem się, gdy do mnie zadzwoniłeś – przywitał mnie z kpiącym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. – Dawno się nie widzieliśmy, Dario...
– Wiesz, po co przyszedłem?
– Powiedzmy, że się domyślam – uśmieszek nie znikał z jego twarzy. – No a co tam u... naszego syna?
– Świetnie. Wczoraj dostał piątkę z matmy – teraz ja zacząłem wpatrywać się w niego kpiąco, co trochę go zdezorientowało.
– Przyszedłeś ustalić wysokość alimentów, jakie mam na niego płacić?
– Nie. Przyszedłem powiedzieć ci, że jeżeli zbliżysz się do mojego syna na mniej niż sto metrów, połamię ci obie ręce i nogi.
Twarz Leszka stężała, kpiący uśmieszek zniknął z niej zupełnie.
– Pamiętasz, że byłem wicemistrzem regionu w swojej kategorii w karate? – dodałem.
– To pewnie ktoś cię kopnął między nogi i dlatego nie mogłeś...

Nie dokończył. Błyskawicznie do niego doskoczyłem, wykręciłem mu rękę i przycisnąłem go twarzą do biurka. Zauważyłem kątem oka, że sekretarka gdzieś dzwoni. Nie obchodziło mnie to.
– Zrozumiałeś?! Mniej niż sto metrów i będziesz kaleką. I gówno mnie obchodzi, że pójdę za to siedzieć! Jasne!?
– Jasne! Puszczaj!
Dopiero widząc przez przeszkloną ścianę biegnących ochroniarzy, puściłem Leszka. Gdy wpadli do środka, pan redaktor powstrzymał ich gestem ręki i powiedział:
– Mój gość sam wychodzi. Prawda?
– Prawda. I mam nadzieję, że już więcej nie spotkam pana redaktora.
Ewa już na mnie czekała w domu.
– Co ty tu robisz?
– Dzwonił do mnie Leszek. Powiedział, co zrobiłeś i... – urwała.
– I co?
– Groził, że jeśli się do niego zbliżysz...
– Mówił coś o Stasiu?
– Że nie miał pojęcia, że to może wywołać takie emocje, i w takim razie on rezygnuje.
– Nie dość, że tchórz, to jeszcze ma nas za idiotów.
– Dlaczego to zrobiłeś?
– Raczej dla kogo. Dla Stasia. Bo on nie zasłużył, żeby jego ojcem był taki skurwysyn jak Leszek.
– Czyli co, wszystko będzie... tak jak dawniej?
Nie. Nic nie będzie tak jak dawniej. Chcę rozwodu.
– Ale Staś...
– Nie będzie mu łatwo. Dlatego najważniejsze jest, żebyśmy wszystko przeprowadzili w pełnej zgodzie. Wynajmę jakieś mieszkanie niedaleko stąd. Staś będzie mieszkał dwa tygodnie u mnie, dwa tygodnie u ciebie. Wakacjami też dzielimy się po połowie.

Ewa jeszcze przez chwilę próbowała mnie przekonać, lecz chyba tak bardziej dla formalności. W końcu zgodziła się.

Staś był zaszokowany naszą decyzją. Dużo płakał i pytał, czy to przez niego. Zgodnie z prawdą odpowiadałem mu, że nie, że to wyłącznie sprawa między tatą i mamą. Bo to Ewa zawiodła kompletnie moje zaufanie, traktując mnie jak wynajętego opiekuna do swojego dziecka. I nie wina Stasia, że ja nie potrafię żyć z nią pod jednym dachem. Choć może dla jego dobra – powinienem?

Więcej prawdziwych historii: „Za miesiąc mój ślub, ale ja kocham innego. Żeby uprawiać seks z narzeczonym, muszę wcześniej się napić wina”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”„Wychowuję nie swoje dziecko. Żona mnie zdradziła i zaszła w ciążę z... moim bratem”

Redakcja poleca

REKLAMA