„Siostra wymieniła mojego cudownego zięcia na nudziarza. Jej nowy mężuś nie dorasta Bartkowi do pięt”

Zmartwiona kobieta fot. Adobe Stock, DedMityay
„Uwielbialiśmy byłego męża mojej siostry. Zresztą to my ich ze sobą poznaliśmy. Lecz teraz Agata ma już nowego faceta. Nie możemy znieść tego nudziarza i bufona”.
/ 10.08.2023 06:45
Zmartwiona kobieta fot. Adobe Stock, DedMityay

Zamierzałam zdjąć z regału wazon, a niechcący strąciłam album ze zdjęciami. Zanim odłożyłam go na miejsce, przejrzałam kilka stron. Trafiłam na sylwestrowe fotki sprzed lat. Agata, Bartek oraz mój Michał i ja bawiliśmy się na balu w hotelu. Ależ to była szalona noc! Tańczyliśmy, jedliśmy, piliśmy szampana i planowaliśmy przyszłość pełną kolejnych takich balów.

Uśmiechnęłam się na widok mojej siostry całującej się o północy ze szwagrem i naszej czwórki unoszącej w toaście kieliszki.

A potem westchnęłam ciężko. Agata i Bartek rozwiedli się dwa lata temu. Te zdjęcia, na których byli tacy zakochani i szczęśliwi, to już tylko dokumentacja przeszłości, która nie ma żadnego znaczenia, jeśli wierzyć słowom mojej siostry. Szkoda… Byliśmy świetną paczką.

Dobre złego początki

– Mirka – głos męża wyrwał mnie ze wspomnień. – Idę na kosza!

– Wracasz o dziewiątej, jak zwykle?

– Jak zwykle – mąż pochylił się nade mną i cmoknął mnie w czoło.

Misiek chodził do hali sportowej dwa razy w tygodniu, lubił też biegać. Akurat to się nie zmieniło, odkąd się poznaliśmy. Zawsze uwielbiał sport i chyba to właśnie najbardziej mi w nim zaimponowało.
Zresztą właśnie w hali sportowej poznał Bartka, a potem wspólnie przedstawiliśmy go mojej siostrze. To był rewelacyjny układ: dwie siostry i dwóch dobrych kolegów. Wszyscy wszystkich lubili i czuli się ze sobą swobodnie i dobrze.

Jeszcze zanim urodziłam dzieci, spędzaliśmy we czwórkę wakacje, ferie i całe mnóstwo weekendów. Potem dzieci nieco ograniczyły nasze możliwości, ale wciąż chodziliśmy z Agatą i Bartkiem na koncerty plenerowe, kiedy jakaś gwiazda zawitała do naszego miasta, czy po prostu na pizzę, żeby pogadać, pośmiać się i na moment oderwać od szarej codzienności.

– Jak tam hala po remoncie? Dobrze się wam gra? – spytałam męża wieczorem.

– Hala w porządku, ale zmienił się skład drużyny – mruknął, odrywając się na chwilę od telewizora. – Mamy pięciu nowych gości. To już nie to co kiedyś…

Żalił się jeszcze przez dłuższy czas, że z nowymi kolegami „jakoś mu nie iskrzy” i gra w nowym składzie nie sprawia mu tyle frajdy co kiedyś. Mruknęłam, że takie jest życie – wokół nas ciągle zmieniają się ludzie, a Misiek spojrzał na mnie znacząco. Wiedziałam dlaczego. Temat „nowych ludzi w życiu” wypływał ostatnio dosyć często, jako że Agata znalazła sobie nowego faceta.

Bartek „rozwiódł się” też z nami

– Ale z niego nudziarz! – jęknął mąż po pierwszym spotkaniu we czwórkę. – Co ta Agata w nim widzi? Przecież on ma zerowe poczucie humoru! I ta poprawność polityczna mu się uszami wylewa. Człowiek nie może powiedzieć żadnego kawału, bo ten zaraz patrzy na ciebie jak na przestępcę…

Pokiwałam głową, bo Sebastian zrobił na mnie identyczne wrażenie. Irytowały mnie jego długie, wielokrotnie złożone zdania z mnóstwem mądrych słów, których nie rozumiał nikt poza nim. Drażniło mnie, że nie można było przy nim swobodnie pożartować i się powygłupiać. Facet był poważny do bólu.

Po godzinie w jego towarzystwie czułam się bardziej zmęczona niż po całym dniu wykładów na temat historii taboru kolejowego w Polsce, którą musieliśmy zaliczać dawno temu podczas studiów. Kiedy więc siostra zapytała mnie, co o nim sądzę, powiedziałam, że chciałabym, aby szybko znalazła sobie kogoś zabawniejszego. Nie obraziła się, bo sama prosiła, żebym wyraziła opinię wprost, ale było jej przykro.

My zaś żałowaliśmy, że rozwodząc się z Agatą, Bartek „rozwiódł się” też z nami. Misiek jeszcze przez jakiś czas spotykał go w hali, ale potem Bartek się przeprowadził i nawet ten kontakt się zerwał.

Wiedziałam, że to dla męża bolesna strata. Przez tych kilka lat panowie stali się dobrymi przyjaciółmi. Razem chodzili na treningi i mecze, razem jeździli oglądać zawody w motocrossie, które nas, dziewczyn, kompletnie nie interesowały. Mieli swoje sprawy, do których się nie mieszałyśmy.

I chociaż podejrzewałyśmy, że część ich rozmów na pewno nie jest bardzo grzeczna, bo w końcu faceci to zawsze faceci, to byłyśmy zadowolone, że się przyjaźnią. A kiedy szwagier zniknął z naszego życia, mój mąż wyglądał jak ktoś po bolesnym rozstaniu.

– Masz przecież tylu kolegów w drużynie – mówiłam. – To może wybierzesz się na te motocykle z którymś z nich?

Misiek jednak nie znalazł sobie nikogo na miejsce szwagra. Na zawody pojechał sam. Na akrobacje lotnicze z litości poszłam z nim ja, choć wynudziłam się strasznie. Pokaz pojazdów wojskowych już sobie odpuścił, nie chcąc mnie zamęczać.

Imieniny nowego szwagra

Kiedy mąż wrócił wieczorem z treningu, jak zwykle zapytałam go, jak było. Mruknął, że niespecjalnie. Niestety nie bardzo miałam jak go pocieszyć. Gorzej… Musiałam przekazać mu niezbyt dobrą wieść.

– Agata zaprasza nas na imieniny Sebastiana. Nie! Nie wykręcaj się! Musimy iść!  – zastrzegłam od razu.

– Ja też bym wolała spędzić wieczór w domu, wierz mi…

Poszliśmy zatem jak na ścięcie. Dzieci zostały u dziadków, a my, robiąc dobrą minę do złej gry, udaliśmy się świętować z facetem, który działał nam na nerwy.

– Jak tam? Dobrze się bawicie? – zapytała Agata w kuchni, do której uciekłam, żeby nie musieć słuchać, jak Sebastian zanudza wszystkich opowieściami o swojej pracy.

– Ej, naprawdę, no powiedz szczerze. Wyglądasz, jakbyś się męczyła…

Więc odpowiedziałam szczerze. Że kiedy była z Bartkiem, na imprezy u nich czekało się z niecierpliwością. Goście śmiali się, aż bolały ich policzki. Można było pogadać o wszystkim i fantastycznie się bawić. Za to przy obecnym panu domu wszyscy czują się jak podczas jakiegoś egzaminu z poprawnej polszczyzny i poprawności poglądów. A gdy tylko ktoś zacznie opowiadać dowcip, to Sebastian robi taką minę, że wszystkim nagle robi się głupio, a opowiadający ma wrażenie, jakby zrobił z siebie ksenofobicznego idiotę.

– Sebastian pracuje w banku, jego szefowie to Amerykanie – przypomniała mi tonem wyjaśnienia siostra. – Wiesz, jakie oni tam mają standardy. To się udziela…

– Ale tu nie jest w banku i nie odpowiada przed swoim nowojorskim szefem – wytknęłam poirytowana tym, że go tak broni. – Tu jesteśmy we własnym gronie, chcemy się dobrze bawić. Czemu on jest zawsze taki spięty? Nie umie się wyluzować, nie ma poczucia humoru. Co ty w nim widzisz?

– Jest dobrym człowiekiem – odparła krótko Agata i wymaszerowała z kuchni.

Wyszliśmy z mężem wkrótce po tej rozmowie w kuchni. Moja siostra przez resztę wieczoru unikała mojego wzroku, więc miałam poczucie winy, że ją uraziłam. A Misiek koszmarnie się nudził.

Inni goście też niezbyt chętnie brali udział w dyskusjach inicjowanych przez gospodarza. Doszło do tego, że grupka osób palących papierosy zrobiła sobie swoją własną miniimprezę na balkonie. Niepalący, zmuszeni do pozostania w pokoju z Sebastianem, który wygłaszał wykład na temat szkodliwości utwardzanych tłuszczów, z zazdrością patrzyli na ludzi śmiejących się za szybą. Nawet Gordon, pies Agaty, wyglądał na śmiertelnie znudzonego

Więcej tam nie idę – oświadczył Misiek, kiedy już wyszliśmy. – Chyba że Agata znajdzie sobie nowego faceta.

– Miejmy nadzieję, że tak będzie – mruknęłam, bo w pełni podzielałam jego zdanie.

Powrót przyjaciela

Jakoś tak się złożyło, że niedługo potem w centrum handlowym przypadkiem spotkaliśmy Bartka. Właśnie wychodził ze sklepu sportowego, dzierżąc solidny, czerwony kask. On i Misiek niemal się zderzyli.

– Bartek! – wykrzyknął mój mąż z autentyczną radością. – Co ty tu masz?

– Kask do hokeja – on też był szczęśliwy, że nas widzi. – Nie masz pojęcia, stary, jaki to jest kosmos, ten hokej! Gram od pół roku. Normalnie mówię ci, koszykówka przy tym to jest podwórko szkolne. Spieszycie się gdzieś? Może usiądziemy i pogadamy?

Zostawiłam chłopaków samych, bo czekała mnie jeszcze wizyta w perfumerii. Poszli na steki, nie przerywając rozmowy o sportach, full kontakcie i adrenalinie.

Wieczorem Misiek był bardzo ożywiony. Wyraźnie trzy godziny z kumplem dały mu potężną dawkę pozytywnej energii.

– Kurde, ten Bartek to naprawdę jest gość! – entuzjazmował się. – Wiesz, jaki hokej potrafi być wyczerpujący? I daje niezłego kopa adrenaliny! Tak sobie myślę… Może i ja bym spróbował? Mają podobno jeden otwarty trening w tygodniu. Chyba tam pójdę. Co mi szkodzi?

Zastanowiłam się nad skutkami takiego pomysłu. A co, jeśli Miśkowi spodoba się hokej? Znowu zacznie widywać się z Bartkiem… A jeśli Agata się dowie? Na pewno powiedziałaby mi coś cierpkiego na temat lojalności w rodzinie. Z drugiej jednak strony Misiek po prostu lubił się z Bartkiem. Przecież im nie zabronię kontaktów! „No cóż, Agata po prostu nie może się o tym dowiedzieć” – uznałam.

Sebastian chce być już na zawsze

To akurat było łatwe, bo siostra nie odzywała się do mnie od imienin swojego faceta. Kiedy raz zadzwoniłam, była dość oschła i „musiała szybko kończyć”.

Nie rozumiałam tego. Co ja jej takiego powiedziałam? Spytała, czy dobrze się bawię, a ja szczerze odpowiedziałam, że Sebastian to nudziarz, w dodatku traktujący innych z góry. I że z Bartkiem było fajniej. Dlaczego nie chciała zrozumieć, co czujemy? Dlaczego jej rozwód musiał zaważyć również na naszym życiu? Przez nią Misiek stracił najlepszego kumpla, a ja musiałam teraz ukrywać fakt, że oni znowu się spotykają. Jakby to było coś złego!

Postanowiłam zadzwonić do Agaty i sprawę wyjaśnić. O dziwo, przyznała, że mamy sobie coś do wyjaśnienia. Umówiłyśmy się w kawiarni. Po wymianie pytań na temat zdrowia dzieci, rodziców i psa, Agata pierwsza przeszła do ataku.

– Zabolało mnie nie to, co powiedziałaś wtedy o Sebastianie, ale ogólnie twój stosunek do niego – powiedziała, nie patrząc na mnie. – Wierz mi, to nie jest fajne, kiedy jedna z najbliższych ci osób nie akceptuje drugiej. A ty nie akceptujesz Sebastiana i wiem, że wolałabyś, żebym była z kimś innym. Kimś „fajniejszym” – nakreśliła znak cudzysłowu palcami. – Ale wiesz co? On dla mnie jest wystarczająco fajny. Ja nie potrzebuję, żeby ktoś mnie zabawiał. Chcę, żeby o mnie dbał, doceniał mnie i zapewniał mi poczucie bezpieczeństwa. A Sebastian mi to daje. Rozumiesz? Nie obchodzi mnie, co ludzie o nim myślą, i że ciągle porównują go z Bartkiem. Bartek miał setki ciekawszych rzeczy do zrobienia niż praca nad naszym związkiem, aż w końcu ten związek się rozpadł, a Sebastian chce ze mną być już zawsze. I ja też tego chcę, czy ci się to podoba, czy nie. Rozumiesz mnie?

Przełknęłam ślinę. Byłam więcej niż zaskoczona. Myślałam, że to ja będę tu wygłaszać swoje pretensje, a tymczasem siostra strzeliła mi prawdą między oczy. Bo rzeczywiście, to ona była w związku z Sebastianem, a nie Misiek i ja. My mogliśmy go lubić albo nie, ale ona go kochała. Jakie mieliśmy prawo krytykować jej wybór?

Zrobiło mi się głupio. Przeprosiłam siostrę i zapewniłam, że postaram się zaakceptować jej nowego faceta. Zrobię to dla niej.

– A Misiek? – zapytała Agata, już udobruchana. – On chyba tęskni za Bartkiem, co? Kurczę, wierz mi, nie chciałam, żeby oni zrywali znajomość. Misiek przecież go poznał, zanim ja się z nim związałam. Kumplowali się… Szkoda, że już nie grają razem w kosza i nie jeżdżą na te swoje zawody motokrosowe.

– Wiesz, właściwie to… – zaczęłam i opowiedziałam Agacie o przypadkowym spotkaniu, hokeju i planach Miśka.

Przekonałam się do niego

Niepotrzebnie bałam się jej reakcji. Agata też miała lekkie poczucie winy, że „zepsuła” chłopakom przyjaźń, i ucieszyła się, że jej szwagier znowu spotyka się z kumplem.

Zostałyśmy w kawiarni jeszcze długo. To był nasz czas, taki jak kiedyś. Gadałyśmy o wspólnych znajomych, śmiałyśmy się z prywatnych żartów. Potem ja wróciłam do swojego ukochanego, a ona do swojego.

Zrozumiałam, że życie to ciągła zmiana i że pewnych rzeczy nie da się zatrzymać. Nasza paczka już nie istniała, pewnie też nigdy nie stworzymy jej z Sebastianem. Ale co z tego? Ważne, że Agata jest szczęśliwa, bo to jej wybór, nie nasz. Misiek faktycznie złapał hokejowego bakcyla i znowu wraca z treningów z błyszczącymi oczami. Ma też z kim jeździć na motokros i pokazy.

A ja schowałam głęboko album ze zdjęciami, żeby nie strącać go za każdym razem, kiedy biorę flakon. Tamten sylwester był wiele lat temu. Teraz lubię oglądać zdjęcia z ostatniej imprezy. Ja, Misiek, dzieciaki oraz Sebastian w garniturze, krawacie, i Agata z lekko zaokrąglonym brzuszkiem.

Czytaj także:
„Synowa rozwiodła się nie tylko z moim synem, ale i ze mną. Zawistna franca odcięła mnie od wnuka i uciekła do kochanka”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Choć nie oszalałam z miłości, oddałam Jackowi swe ciało, bo imponował mi kasą. To jego syn przyprawiał mnie o dreszcze”

Redakcja poleca

REKLAMA