– Kochasz mnie? – pytam. – Jeśli mnie kochasz, nigdy więcej nie spojrzysz na Lucynę! Jest wredna, podstępna i tyle razy przez nią płakałam. Tylko czyha, żeby mi cię odebrać.
Zadaję ci takie pytania przynajmniej raz na godzinę. Nigdy nie odpowiadasz wprost, chociaż naciskam, dąsam się, marudzę. Śmiejesz się i przeciągasz jak wielki kocur. Mrużysz oczy. Leżysz na kanapie, a ja tylko czekam, żebyś zapraszająco otworzył ramiona. Znajdę się natychmiast tam, gdzie moje miejsce – w zagłębieniu między twoja szyją a obojczykiem. Sam wiesz, że żadna inna tam nie pasuje. Tylko ja! Na zawsze.
Musisz być wyspany i najedzony. Jeśli tak nie jest, żadna siła nie zmusi cię do czułości. Będziesz prychał, stukał palcami w stół, zaglądał do garnków, aż wreszcie dostaniesz coś smacznego i rozsiądziesz się zadowolony, z parawanem gazety przed talerzem. Nie wolno ci wówczas przeszkadzać. Dopiero po jedzeniu i dwóch papierosach znowu jesteś do życia.
Uwielbiam te chwile, bo wiem, że wtedy jesteś cały mój
Nigdzie się nie spieszysz. Nie spoglądasz na zegar. Nie bawisz się telefonem, jakbyś czekał, żeby się odezwał i wywabił cię z domu jakimś tajemnym komunikatem. Nienawidzę twojej komórki. Brzmi jak godowe wołanie obcej samiczki. Robisz się niespokojny, a potem znikasz na długie godziny, nie wiadomo gdzie.
Nie lubisz, kiedy siedzę przy stole i patrzę się na ciebie, więc tylko znad prasowania albo patelni zerkam, jak po obiedzie kładziesz się wygodnie i zapadasz w krótką drzemkę. Marzę wtedy, żeby ta chwila trwała i trwała. Ale nie trwa, niestety...
Nie pomaga kolorowy fartuszek z motylkami na ramionach zakładany na gołe ciało, jak lubisz. Uszyłam sobie kilka takich fikuśnych, chociaż na początku wydawały mi się nie do przyjęcia. Ale, czemu nie, skoro ciebie to kręci? Lubisz także, abym miała opalone na brąz ramiona, więc męczę się w solarium. I uda muszę mieć bez cellulitu, więc masuję je specjalną szczotką z okrągłymi, gumowymi końcówkami i rozpływam się ze szczęścia, kiedy przeciągasz niedbale dłonią po mojej skórze i mruczysz:
– Ale aksamitna...
Na brzuchu mogę mieć jedną fałdkę, ale tylko jedną. Nie przepadasz za dziećmi, więc swojego Antka trzymam z daleka od ciebie. Nie jesteś dla niego zły, skądże znowu. Nawet kazałeś mi kupić drugi telewizor i wstawić go do pokoju syna, żeby nam nie przeszkadzał, kiedy chcemy obejrzeć jakiś film. Było mi wtedy trochę przykro, ale mi wytłumaczyłeś, o co chodzi, więc się zgodziłam.
– Kochanie moje – szeptałeś mi prosto do ucha, a mnie od razu robiło się gorąco. – Kochanie moje, tak będzie wszystkim wygodniej... Przecież czasami chcemy zobaczyć jakieś figo fago i zrobić coś bardzo niegrzecznego... Jakiż to byłby przykład dla twojego syna? A nie chcesz chyba nas pozbawiać takich pięknych chwil?
Oczywiście, nie chciałam. Więc Antek, kiedy jest w domu, siedzi w swoim pokoju, a ja czyham na każde zaproszenie do raju. Bo miłość z tobą to jest raj. Dobrze o tym wiesz.
Nigdy, przenigdy i z nikim nie było mi tak dobrze
Mój były nigdy nie dał mi rozkoszy. Dopiero ty pokazałeś mi, po co kobieta ma ciało. Gdy czasami przypomnę sobie w pracy albo w autobusie, jak kochaliśmy się w nocy, natychmiast miękną mi kolana. Gdybym się dowiedziała, że robisz to wszystko także z inną, pękłoby mi serce. Mam w głowie taką szufladkę, specjalnie dla ciebie, i tam chowam wszystko, co jest między nami. Na starość będę miała, co wspominać, smakować na nowo...
Dlaczego tak się dzieje? Antek nocuje tygodniami u mojej mamy. Ona cię nie lubi, więc nie ma ryzyka, że go niespodziewanie przywiezie. Trochę narzeka, że od niej daleko do Antkowej szkoły, ale trudno. Pół życia była sama, więc niech zrozumie, że jej córce coś się należy od życia. Ona boi się marudzić, bo zrobiłam się nerwowa i zaraz wpadam w szał. Dla niej i nawet dla Antka nie mam cierpliwości. Tylko ty potrafisz mnie uspokoić i wyciszyć. Wystarczy, że przytulę się do ciebie i posłucham, jak bije ci serce. Mam nadzieję, że bije tylko dla mnie? Kiedy się o ciebie niespodziewanie otrę, cała drżę. Staram się nie robić tego za często, bo widzę, jak się krzywisz. Tego też nie lubisz? Co mam zrobić, żebyś się uśmiechał i przeciągał jak zadowolony tygrys?
Zrobię wszystko. Wiesz o tym. Tylko już mi tak nie mów, jak wczoraj:
– DAJ MI WRESZCIE SPOKÓJ, TY WSTRĘTNA BABO.
Myślałam, że umrę, że kończy się świat. Wiesz, że nie chciałam cię zezłościć. Już nigdy nie będę ci zawracała głowy pracą. Znajdziesz w końcu taką, jaką chcesz. Kiedyś... Nie ma pośpiechu. Wcale tak bardzo się nie martwię, że nie pracujesz. Na razie są pieniądze. O urlop też się nie martw. Wezmę szybki kredyt i pojedziemy na tę twoją wymarzoną Kretę. Mnie też się przyda odpoczynek. Sam mówiłeś, że biorę za dużo dyżurów. Czuję się zmęczona, dlatego może nerwy czasami mi puszczają? Ale przecież zawsze umiem cię przeprosić, prawda?
Myślę, że taki niepokój między nami wprowadza ta Lucyna, którą niepotrzebnie do nas zapraszasz. Nie lubię jej. Uważam, że ona coś knuje za moimi plecami. W końcu to, że razem pracujemy, nie upoważnia jej do tak częstych wizyt. Kiedy ty jesteś w domu, jest i ona. Dopóki ciebie nie poznała, nawet nie wiedziała, jak mam na imię, dopiero teraz udaje wielką przyjaźń. Czuję, że chodzi jej tylko o ciebie. Gdy wychodzi, oddycham z ulgą. Ty jednak wtedy się wyrywasz:
– Odwiedzaj nas często.
Albo mówisz coś gorszego:
– Poczekaj, odprowadzę cię...
Po czym znikasz na długie godziny, a ja chodzę od okna do okna. Myślę wtedy, że może coś was łączy? Chciałabym, żebyś zaprzeczył, ale ty znowu milczysz i tylko się tajemniczo uśmiechasz, a we mnie wszystko się gotuje.
Wiem, że ostatnio źle wyglądam
Mam podkrążone oczy, bo nie mogę spać. Zaniedbałam włosy, bo trzeba oszczędzać, więc na razie nie stać mnie na tego fryzjera, do którego zawsze chodziłam. Jest strasznie drogi. Jak znajdziesz pracę, to zrobię sobie odrosty i porozpieszczam się u kosmetyczki. Na razie koniec z takimi luksusami. No, co ja takiego powiedziałam, żeby zaraz trzaskać drzwiami i wychodzić?! Dzwonię i dzwonię, a ty nie odbierasz, chyba wyłączyłeś komórkę? Przecież nie chciałam ci dokuczać i nie robiłam żadnej awantury. Kochanie, naprawdę jesteś niesprawiedliwy.
Przypominam sobie podsłuchaną rozmowę na mój temat w łazience w pracy. To miłe dziewczyny. Znam je niezbyt dobrze, bo pracują na innym oddziale.
– Ty widzisz, jak ona ostatnio wygląda? To będzie dla niej katastrofa, jak się dowie, co w trawie piszczy. Współczuję jej.
– A ja nie bardzo. Kobieta w jej wieku powinna widzieć, co się dookoła niej dzieje. Jak jest ślepa, bo chce być ślepa, musi się potłuc.
O czym one gadały? O jakiej katastrofie? O czym mam się dowiedzieć? Nie będę się przejmowała głupimi plotkami! Wiem, że wszystkie mi ciebie zazdroszczą i dlatego tak podle mnie obmawiają. Teraz się umyję, zrobię makijaż i spokojnie na ciebie poczekam.
Przecież wrócisz. Nigdzie nie będzie ci lepiej. Oboje o tym wiemy. Po prostu musisz się przekonać, że nikt na całym świecie nie kocha cię mocniej niż ja. Wtedy wrócisz. Ja tu zawsze będę. A jutro biegnę do biura podróży i kupuję dla nas dwa tygodnie nad ciepłym morzem, w luksusie. Tak, jak chcesz i lubisz. Wyślę ci sms-a, jak wszystko załatwię. Widzisz? Umiem dotrzymać słowa.
Czytaj także:
„Zazdrościłam przyjaciółce wszystkiego, ale najbardziej męża, który ją kochał. Próbowałam więc zniszczyć jej związek”
„Moja bratanica kupuje sobie miłość za pieniądze ojca. Nie widzi, że jej ukochanemu zależy tylko na nich…”
„Mama kazała mi mówić, że ojciec nie żyje, bo był psychicznie chory. Latami ukrywała, że cały czas do mnie pisał”