„Nie wyszło mi na studiach, chłopak mnie rzucił, a znajomi odwrócili się ode mnie. Moje łzy otarł tajemniczy nieznajomy”

kobieta, która straciła radość życia fot. iStock by Getty Images,Martin Dimitrov
„– Jesteś młoda, całe życie przed tobą – powiedział, kiedy wreszcie skończyłam opowieść. – Wykorzystaj je dobrze. Zasługujesz na to, żeby było piękne i spełnione. Nie cofniesz już tego, co się stało, ale nie wolno ci się pogrążać w smutku. Nawet jeżeli teraz jest ci ciężko, nie poddawaj się. Zobaczysz, że wszystko się ułoży”.
/ 15.08.2023 20:42
kobieta, która straciła radość życia fot. iStock by Getty Images,Martin Dimitrov

Tego dnia miałam wyjątkowo kiepski humor. Po skończonych zajęciach na uczelni przysiadłam na chwilę na ławce w parku. W ogóle nie miałam ochoty wracać do domu. Jeśli matka jest sama, to pół biedy, ale jeżeli z ojcem... Wprawdzie ostatnio ojciec bywał w domu coraz rzadziej, lecz kiedy tylko się zjawiał, od razu wybuchały kłótnie. To mnie okropnie przygnębiało. Tym bardziej że od pewnego czasu jak na złość nie udawało mi się w życiu kompletnie nic.

Po trzech latach studiowania ekonomii, która mnie nudziła, zaczęłam drugi kierunek – wymarzone filmoznawstwo. Jednak, niestety, szybko okazało się, że nie jestem w stanie pogodzić nauki na dwóch wydziałach jednocześnie. Z ciężkim sercem zrezygnowałam z filmoznawstwa, a teraz wydawało mi się, że poddałam się zbyt łatwo. Poza tym chłopak, na którym mi zależało, niedawno oświadczył, że odchodzi. A gdy potrzebowałam wsparcia znajomych, nikt nie znalazł na to czasu.

Niby wiedziałam, że nie są to żadne wielkie życiowe tragedie, a ludzie mają dużo poważniejsze problemy, ale dziś ta świadomość wcale mnie nie pocieszała. Nie potrafiłam wyplątać się ze smutnych myśli. Czułam się totalnie przegrana! Nawet nie wiem, kiedy po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.

Zaczęłam się przed nim otwierać

– Nie płacz! – usłyszałam głos i dopiero wtedy spostrzegłam, że tuż obok mnie idzie jakiś mężczyzna w średnim wieku, ubrany elegancko, choć nieco staroświecko. – Proszę – podał mi chusteczkę, a zaraz potem zdjął szalik. – Widzę, że jesteś zmarznięta. Powinnaś to włożyć.

Byłam tak zaskoczona, że posłusznie otarłam łzy i otuliłam się szalikiem, mówiąc słowa podziękowania. Rzeczywiście, od razu zrobiło mi się cieplej. I przyjemnie, że ktoś się o mnie zatroszczył. Zaraz jednak zapaliła mi się w głowie ostrzegawcza lampka. Każdy wie, że kiedy jakiś nieznajomy zaczepia cię na ulicy, lepiej zachować ostrożność.

 – Nie wiem, co cię martwi, ale… nie warto się tak przejmować – zagadnął.

Mimowolnie zaczęłam mu opowiadać o swoich kłopotach. Chyba bardzo potrzebowałam się komuś zwierzyć, a czasem łatwiej otworzyć się przed obcym.

 Mężczyzna słuchał cierpliwie, a ja z każdą chwilą coraz bardziej mu ufałam. Robiło mi się też lżej na duchu.

– Jesteś młoda, całe życie przed tobą – powiedział, kiedy wreszcie skończyłam opowieść. – Wykorzystaj je dobrze. Zasługujesz na to, żeby było piękne i spełnione. Nie cofniesz już tego, co się stało, ale nie wolno ci się pogrążać w smutku. Nawet jeżeli teraz jest ci ciężko, nie poddawaj się. Zobaczysz, że wszystko się ułoży.

Cieszę się, że stanął na mojej drodze

Kiedy miałam już skręcać w boczną uliczkę, przy której mieszkałam, chciałam oddać mężczyźnie szalik. Protestował, twierdząc, że mam jeszcze kawałek drogi do przejścia, lecz nalegałam, więc w końcu podał mi swój adres, a ja obiecałam odnieść mu szalik. Po tym niespodziewanym spotkaniu poczułam się dużo lepiej. Ciekawe, że czasem wystarczy usłyszeć parę ciepłych słów, by uwierzyć, że pasmo porażek się skończy.

Następnego dnia zaraz po zajęciach na uczelni pojechałam oddać temu panu szalik. „Czy to aby na pewno tutaj?...” – pomyślałam zaskoczona, gdy dotarłam na miejsce. Znalazłam tam jedynie starą, zdewastowana kamienicę. Na podwórku starsza pani zamiatała liście.

 – Przepraszam – zwróciłam się do niej.

– Czy tu mieszka pan… – tu urwałam.

Przecież nie wiedziałam, jak mężczyzna się nazywał! Opisałam więc jego wygląd.

 – Nikogo takiego tu nie ma – starsza pani pokręciła głową. – Same pijaczki, co to na czynsz nie mają, ale na wódkę zawsze. Kiedyś to była porządna kamienica – dodała z westchnieniem. – Wtedy mieszkał tu taki jeden, opis zgadzałby się z tym, co pani mówi. Ale on już nie żyje. I wie pani... – ściszyła głos – z życiem nie umiał sobie poradzić…

Nie szukałam już dłużej tajemniczego mężczyzny. Nigdy więcej go nie spotkałam. Nie wiem, kto to taki, ani dlaczego podał mi ten adres. Może chciał, żebym usłyszała tę historię? Kimkolwiek był, dziękuję mu, że stanął na mojej drodze.

Czytaj także:
„Tajemniczy nieznajomy zdradził mi sekret narzeczonego. Jedną nogą staliśmy przed ołtarzem, a tej gnidzie zachciało się kochanki”
„Tajemniczy nieznajomy wyrwał mnie na parkiet i wirowaliśmy w tańcu do rana. W tym czasie mój mąż sobie smacznie spał”
„Po 10 latach uciekłam od przemocowego męża. Tajemniczy nieznajomy z internetu miał być dla mnie szansą”

Redakcja poleca

REKLAMA