Tak, wiem, że ludzie na łożu śmierci pragną, by zło, które wyrządzili innym, zostało im wybaczone. I może powinno się im wybaczać. Ale czy zawsze?
Siedziałam w ciemnym pokoju i patrzyłam na dzwoniący telefon. Wiedziałam, kto dzwoni i po co. Wiedziałam, że jeżeli odbiorę, będę musiała zmierzyć się z przeszłością. Tylko czy jestem na to gotowa?
Przez siedem lat starałam się wyrzucić z pamięci swoje traumatyczne dzieciństwo
Wszystko powróciło po raz pierwszy, gdy w sklepie spotkałam Panią Marylę, sklepową ze wsi, z której uciekłam. Od razu mnie poznała.
– Aniu, dziecko, co się z tobą działo? Gdzie się podziewałaś, przez te lata? Pewnie wiesz o tacie?
Tego się bałam. Nie chciałam o nim słyszeć. Ale czego o nim nie wiem? Może zapił się na śmierć? Zaciekawiłam się.
– A co się z nim dzieje? – zapytałam.
– Dziecko, ty naprawdę nic nie wiesz! Po twoim zniknięciu Staszek się załamał na dobre. Nigdy nie trzeźwiał. Stał się wrakiem człowieka. A teraz ten rak… Danusia, pamiętasz Danusię, córkę sołtysa? Jest pielęgniarką i powiedziała, że twojemu tacie został najwyżej miesiąc życia! Rak płuc! Jakie to życie kruche.
Nie mogłam tego dłużej słuchać.
– Przepraszam, pani Marylko, ale strasznie się śpieszę.
Już chciałam odejść, ale ona znowu zaczęła mówić:
– Aniu, ojciec to ojciec, ludzie popełniają błędy, czasami straszne, ale jesteśmy tylko ludźmi. Musimy sobie wybaczać.
Cała pani Marylka. Latami była bita przez męża, ale nigdy nic z tym nie zrobiła, bo przecież trzeba sobie wybaczać... Pani Maryla złapała mnie za dłoń i wykrztusiła:
– Zostaw mi swój numer. Zadzwonię i powiem co i jak. Sama zdecydujesz, czy zechcesz się z nim skontaktować. Tylko żebyś później nie żałowała...
Boże! Wiedziałam, że to kiedyś do mnie wróci! Ale dlaczego teraz, gdy już poukładałam swoje życie? Mam mu wybaczyć? Spotkać się z nim? Po tym, co mi zrobił?
To ojciec zafundował mi piekło
Przez niego stałam się zimna jak lód! To on po śmierci mamy miał zapewnić 10-letniej dziewczynce spokojny dom. Ale nie! On zaczął pić. Wyrzucili go z pracy, nasz dom zamienił się w melinę, pełną jego kumpli do wódki.
To ja martwiłam się o to, co będziemy jeść, czym będziemy palić w zimie. To ja podczas mrozów biegałam po wsi i szukałam go, bo bałam się, że zamarznie. Sąsiedzi widzieli mój dramat, ale nikt mi nie pomógł. Tylko jedna pani Marylka. Pomagałam jej w sklepie, dzięki czemu mieliśmy na opłaty.
Prosiłam ojca, aby się zmienił. Płakałam, błagałam. Pierwszy raz uderzył mnie, gdy wylałam wódkę do zlewu. Później obrywałam za byle co. Nocami płakałam. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to wszystko spotyka mnie.
Dlaczego jak moje koleżanki nie mogę jechać na wycieczkę klasową, nie mam komputera, dlaczego mam najgorsze ubrania. Stałam się odludkiem. Byłam taka samotna.
I pamiętny 28 czerwca. Byłam taka szczęśliwa
Świetnie zdałam maturę. Wróciłam uradowana do domu. Liczyłam na to, że ojciec jeszcze nie jest pijany. Pomyliłam się. Od rana pili w mieszkaniu. Gdy ojciec zasnął, do mojego pokoju wszedł jego kumpel, Władek.
– Śpisz, Aniu? – usłyszałam jego głos.
Nie odpowiedziałam. Po chwili rzucił się na moje łóżko. Nie zdążyłam krzyknąć. Zatkał mi dłonią usta. Płakałam, a on mnie gwałcił. Wychodząc, powiedział:
– Będziemy się częściej spotykać. Wystarczy flaszka dla twojego ojca.
Co? Mój ojciec mnie sprzedał? To niemożliwe! Pobiegłam do niego, spał pijany w kuchni. Zaczęłam go szarpać, pytałam, czy to prawda, a on tylko wymamrotał:
– Muszę mieć z ciebie jakiś pożytek. Nie wierzyłam w to, co usłyszałam. Mój ojciec sprzedał mnie za butelkę wódki!
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, wyciągnęłam ze swojej skrytki pieniądze. Poszłam na przystanek. Gdy przyjechał autobus, wsiadłam. Kierunek? Warszawa.
Przez dwie noce spałam na dworcu
Potem udało mi się wynająć tani pokój. Dostałam się na studia. Znalazłam pracę jako kelnerka. Powoli stawałam na nogi. Na samą myśl o ojcu dostawałam histerii. Nigdy nikogo tak nie nienawidziłam.
Później znalazłam lepszą pracę w biurze, wynajęłam mieszkanie, nawet zaczęłam się spotykać z Pawłem. A teraz znowu to wszystko wraca... Telefon wciąż dzwonił.
– Słucham? – odebrałam.
– Aniu, to ja Maryla. Twój tato jest na wykończeniu. Pyta o ciebie. On cierpi, wie, że źle zrobił. Chce umrzeć, wiedząc, że mu wybaczyłaś. Aniu? Jesteś? Aniu?
Rozłączyłam się i zaczęłam płakać. Powiedziałam sama do siebie:
– Za bardzo mnie skrzywdziłeś, tato, może kiedyś ci wybaczę, teraz nie potrafię.
Tydzień później zadzwoniła pani Maryla i powiedziała, że ojciec umarł. Nie byłam na pogrzebie. Nie chciałam wracać do tego wszystkiego. Mam nowe życie, a o tamtym muszę zapomnieć.
Czytaj też:
„Gdy urodziłam chorego syna, mąż odszedł do innej. Powiedział, że znalazł taką, która da mu zdrowe dziecko”
„Moich synów wychowywały babcie. Ja nie miałam czasu. Czy nie wystarczy, że ich urodziłam? To i tak bohaterstwo”
„Moja mama uważa, że pijaństwo męża to żaden problem. Jej zdaniem powinnam się cieszyć, że mnie nie bije”