„Nie dość, że synalek znajomej narobił nam syfu, to jeszcze jego matka zarzuciła nam, że go… rozpijamy! Ludzie to mają tupet”

Zamartwiam się o swoje dorosłe dziecko fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro
„Nie, żebym przepadała za tym Arturkiem, bo nie wiem, po co taki gnojek się wszędzie szwenda za starszymi, no ale w końcu dzieciak… I młodemu też dobry przykład trzeba dać, żeby na przyszłość wiedział, jak się zachować. Stwierdziłam, że zadzwonię do matki chłopca, lecz ta nie odbierała telefonu”.
/ 25.01.2023 17:15
Zamartwiam się o swoje dorosłe dziecko fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro

Dopiero zaczęło zmierzchać, nawet jeszcze nie włączałam światła, a Patryk już wrócił do domu. Spojrzałam na męża, ale ten tylko wzruszył ramionami i wrócił do przeglądu prasy. Ale, ale… Tak wcześnie? A jeszcze dziś przed wyjściem syn użerał się ze mną, że powinnam mu pozwolić zostać na ognisku do jedenastej, bo chłopcy go przezywają od maminsynków.

– I co, synu, jak było? – zagadałam, gdy nas mijał w drodze do swojego pokoju.

– Okej – mruknął i zniknął.

Wydało mi się to podejrzane

Tak po prostu, bez żadnych opowieści? Męża to nie dziwiło, bo, jak sam stwierdził, chłopak jest już w drugiej gimnazjum i nie musi nam opowiadać, jak mu minął dzień. Niby tak, ale i tak coś mi nie grało, więc poszłam za synem. Zapukałam, usłyszałam coś na kształt niechętnego zaproszenia, więc weszłam. Patryk leżał na łóżku i gapił się w sufit. Naprawdę dziwnie się zachowywał, na ogół gada za dużo, a nader rzadko milczy. Do tego stopnia, że uważany jest za dziecinnego, także wśród kolegów. –

Piłeś coś? – strzeliłam bez większego namysłu, raczej po to, żeby go rozruszać, ponieważ jak dotąd nie miewał żadnych ciągot do alkoholu.

– Nie! – zaprzeczył oburzony, lecz czułam, że się waha; i słusznie, bo po chwili dodał: – Jedno piwo, właściwie połowę.

Powinnam była go ochrzanić, jednak ja ucieszyłam się, że powiedział prawdę, i postanowiłam nie wykorzystywać tego przeciwko niemu. Skrzywiłam się tylko.

– Chcesz być sam? – zapytałam. – Patryk, źle się czujesz?

Nie odpowiedział. Albo miał problem, albo po prostu tak reagował na trunki – brakowało mi doświadczenia, żeby go rozgryźć. Miałam już wychodzić, gdy rzucił nagle:

Czy wieczory są teraz bardzo zimne?

– No przecież to dopiero koniec marca! – odparłam zaskoczona. – Nawet jeśli dzień jest tak piękny jak dziś, po zachodzie słońca robi się lodowato.

Wróciłam do męża, a chwilę później do stołowego wkroczył Patryk.

Nie wiem, co robić – stwierdził bezradnie, opadając na krzesło.

I zaczął opowiadać… Okazało się, że na ognisko przyszli też starsi chłopcy i przynieśli wódkę. Od razu się wszystko popsuło, Patryk ze swoim kolegą Kubą wzięli tylko piwo na spółkę, żeby się nikt nie czepiał, ale inni pili.

No i Artur się spił na umór

– On jest młodszy od ciebie! – oburzyłam się. – Dlaczego na to pozwoliłeś?

A jak mu miałem zabronić? – syn był bliski płaczu. – Powiedział, że mam się odczepić, a tamci zaczęli nawet szarpać mnie i Kubę, i wyzywać od przedszkolaków i tchórzy.

W każdym razie rzeczony Arturek tak się załatwił tą wódką, że zaległ gdzieś na trawie, zupełnie nieprzytomny. W końcu któryś z chłopaków powiedział, że w telewizji leci świetny film, i wszyscy poszli do domów.

Zostawiliście kolegę? – mąż na dobre stracił chęć do czytania.

– Bo oni powiedzieli, że jak wytrzeźwieje, to sam przyjdzie… Ale jest zimno.

Spojrzeliśmy po sobie wszyscy troje: przecież tak nie można! Nie, żebym przepadała za tym Arturkiem, bo nie wiem, po co taki gnojek się wszędzie szwenda za starszymi, no ale w końcu dzieciak… I młodemu też dobry przykład trzeba dać, żeby na przyszłość wiedział, jak się zachować. Stwierdziłam, że zadzwonię do matki chłopca, lecz ta nie odbierała telefonu. W końcu miałam dość słuchania debilnej melodyjki, którą miała ustawioną jako sygnał, więc zarządziłam, że sami przywieziemy chłopaka. Bo w sumie co ona poradzi, skoro nawet nie ma auta? Będzie go niosła znad jeziora na plecach?

– Szkoda kobiety – rzuciłam. – Sama wychowuje syna, urabia ręce po łokcie…

– Może byłoby lepiej, gdyby mniej ganiała za pieniędzmi, żeby mu niczego nie brakowało, a bardziej miała na synalka baczenie? – zasugerował mąż, po czym stwierdził, że wystarczy, jeśli po dzieciaka pojedzie tylko on z Patrykiem.

Dość długo ich nie było, już się zaczęłam martwić, czy coś się tamtemu chłopcu nie stało – może zasłabł i na pogotowie musieli jechać?

W końcu wrócili

Mąż był taki wściekły, że aż się bałam pytać, co się stało, więc wzięłam na spytki Patryka.

– Pani Basia powiedziała, że zadzwoni na policję – syn wydawał się zdezorientowany. – Zgłosi, że rozpijam Artura.

Od słowa do słowa, mój mąż zwymyślał Barbarę

– Czujesz to, Ewa?! – eksplodował w końcu mój ślubny. – Przywożę jej tego łajzę pod drzwi, a ona mi robi awanturę! Nawet przez ten tleniony łeb jej nie przeszło, żeby podziękować, tylko wyskoczyła z pyskiem! Powiedziałem, że to mój syn jest trzeźwy, a jej zalany, do tego niepełnoletni i niech zgłasza, proszę! Może policja uzna, że powinien go wychowywać ktoś inny, skoro ona sobie nie radzi.

– No, ja rozumiem, że to szok swojego chłopaka zobaczyć w takim stanie… Pewnie się Baśka opamięta i przyjdzie do nas z przeprosinami.

– Raczej nie – mąż się skrzywił. – Zapowiedziałem, że jak się tu pokaże, to jej wręczę do wyprania pokrowiec z auta, który mi ten gagatek zapaskudził.

Miałam nadzieję, że to się jakoś uleży, ale dziś, gdy wracałam ze sklepu, sąsiadka przeszła na drugą stronę drogi… Może iść do niej i pogadać jak kobieta z kobietą, załagodzić… Że też ten mój Jerzyk ma taką gębę niewyparzoną! 

Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”

Redakcja poleca

REKLAMA