Mąż marudził, że nasz piętnastolatek nie umawia się z żadną dziewczyną. Wspominał, że on w tym wieku zakochiwał się, biegał na randki, a Igor siedzi z nosem w książkach lub spotyka się tylko z kolegami…
– To nienormalne – powtarzał.
Kiwałam głową, przyznawałam mu rację, a w duchu się cieszyłam. Wolałam, żeby zajął się nauką, rozwijał swoje zainteresowania, pasje i nie zawracał sobie głowy dziewczynami. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę z tego, że któregoś dnia Igor się zakocha, taka kolej rzeczy, ale wolałam, żeby to stało się jak najpóźniej. Nie należę do matek, które są chorobliwie zazdrosne o swoich synów, ale uważałam, że tak będzie lepiej. Nastoletnie miłości potrafią być przecież bardzo burzliwe. Nie chciałam, żeby jakaś panna namieszała synowi w głowie lub, nie daj Boże, złamała mu serce.
Gdy ja zobaczyłam, mało nie dostałam zawału
Jakieś trzy miesiące temu zauważyłam, że zachowanie Igora się zmieniło. Zaczął wracać do domu później, częściej wychodzić wieczorami, bardziej o siebie dbał. Przed wyjściem potrafił godzinę stać przed lustrem i dobierać bluzy, poprawiać fryzurę. A jak raz dostrzegł na spodniach niewielką plamę, w panice zaczął szukać innych, choć wcześniej raczej nie zwracał uwagi na takie drobiazgi.
Zrozumiałam, że się zakochał. Sęk w tym, że nie miałam pojęcia, w kim, bo nie zwierzył się nawet mężowi, choć zwykle nie miał przed nim tajemnic. Chciałam go oczywiście natychmiast zapytać, co to za jedna…
– Daj chłopakowi spokój – powstrzymał mnie Piotr. – Jak będziesz naciskać, wypytywać, niczego się nie dowiesz. A tak może przyprowadzi dziewczynę do domu i będziesz miała okazję ją poznać – tłumaczył.
Choć więc w środku aż skręcało mnie z ciekawości, o nic się nie dopytywałam. Uzbroiłam się w cierpliwość. Moje pragnienie spełniło się po tygodniu. Gdy zobaczyłam tę Agatę, mało zawału nie dostałam. Liczyłam na to, że syn zakochał się w miłej, spokojnej, dobrze ułożonej dziewczynie. Tymczasem jego wybranka przypominała wulkan. Głośna, wygadana, chwilami wręcz bezczelna, a do tego ubrana i wymalowana, jakby szła na imprezę, choć był środek dnia. Nie przypadła mi do gustu, oj nie. Korciło mnie, żeby powiedzieć o tym synowi, ale ugryzłam się w język. Czułam, że się tylko zdenerwuje i na mnie obrazi. Postanowiłam zrzucić to na Piotra.
– Musisz koniecznie porozmawiać z Igorem – powiedziałam do męża.
– O czym? – zapytał.
– Nie o czym, tylko o kim. O Agacie. To dziewczyna nie dla niego.
– Skąd wiesz? – spojrzał na mnie spod oka.
– Matki wiedzą takie rzeczy. Wytłumacz mu że powinien jak najszybciej zakończyć tę znajomość. Tylko tak jakoś delikatnie… – odparłam, a mąż zamyślił się na dłuższą chwilę.
– Przykro mi, ale nie porozmawiam – odezwał się w końcu.
– O! A to dlaczego? – zdenerwowałam się.
– Bo nie ma o czym. To jest wybór Igora i powinniśmy go uszanować.
– Tak? A jeśli ta dziewczyna sprowadzi go na manowce? Albo, nie daj Boże, zajdzie w ciążę i zmarnuje naszemu dziecku życie? – naskoczyłam na niego.
– Nie przesadzaj… Nasz syn to rozsądny młody człowiek. A ta Agata wcale nie musi być taka zła, za jaką ją uważasz. Poczekajmy… To jego pierwsza wielka miłość… Nie należy jej niszczyć – zakończył stanowczym tonem.
Moje życzenie jednak się spełniło...
Byłam wściekła na męża. Denerwowało mnie, że każe mi czekać i tak spokojnie podchodzi do problemu. W przeciwieństwie do niego nie potrafiłam być spokojna. Im lepiej poznawałam Agatę, tym mocniej utwierdzałam się w przekonaniu, że syn źle ulokował swoje uczucia. Próbowałam mu to wytłumaczyć, ale nie słuchał. Krzyczał, że to nie moja sprawa, że Agata to najwspanialsza dziewczyna pod słońcem. Czułam, że choćbym stawała na głowie, to i tak nie przemówię mu do rozumu. Kiedy więc wychodził na randkę lub przyprowadzał dziewczynę do domu, myślałam tylko o jednym: żeby się odkochał i ich znajomość w końcu się zakończyła.
Moje pragnienie się spełniło. Niestety, tylko w połowie. To bowiem nie Igor odkochał się w Agacie, tylko ona zostawiła jego. Któregoś dnia wyszedł do szkoły radosny jak skowronek, a wrócił z miną niczym gradowa chmura. Rzucił plecak w kąt i zamknął się w swoim pokoju. Nie przyszedł nawet na obiad, a gdy do niego zajrzałam, leżał na łóżku i tępo gapił się w sufit. Miałam wrażenie, że płakał.
– Masz jakieś kłopoty w szkole, synku? – zapytałam ostrożnie.
– Nie – odburknął.
– To co się stało?
– Nic się nie stało! – wybuchnął. – Agata mnie rzuciła. Od dziś spotyka się z Marcinem.
– Naprawdę? Bardzo mi przykro…
– Nie kłam! Nigdy jej nie lubiłaś!
Wszystko się jakoś ułoży
No i co miałam mu powiedzieć na taki tekst? Kłamać nie będę, bo i po co? Mój syn to inteligentny chłopak, nie ma sensu ściemniać i udawać smutku.
– Rzeczywiście… Może więc dobrze się stało… Nie ma powodu do rozpaczy. Zobaczysz, wkrótce poznasz inną dziewczynę.
– Nie chcę innej. Chcę ją. I zostaw mnie w spokoju! – warknął i ostentacyjnie odwrócił się do mnie plecami, dając mi do zrozumienia, że chce, bym wyszła.
Tak zrobiłam. Od tamtej pory minęło kilkanaście dni. Igor ciągle bardzo przeżywa rozstanie z ukochaną. Z nikim się nie widuje, nie wychodzi na żadne imprezy. Po szkole od razu wraca do domu i zamyka się w swoim pokoju. Nawet nie wiem, co robi, bo gdy tam wchodzę, od razu mnie stanowczo wyprasza. Gdy pomyślę, jak bardzo cierpi, to aż mi się serce w plasterki kraje. Boję się, że wpadnie w depresję albo zrobi sobie jakąś krzywdę. Tak mnie to przeraziło, że opowiedziałam o swoich obawach mężowi.
– O rany, przestań, nie będzie aż tak źle. Góra za parę tygodni się pozbiera – zaczął mnie uspokajać.
– Na pewno? A skąd to wiesz? – dopytywałam się.
– Jak byłem w jego wieku, to taka jedna też mi złamała serce. Miała na imię Monika. Pocierpiałem trochę i zakochałem się w Agnieszce. A potem jeszcze w Kaśce, Dorocie i Patrycji. A na końcu w tobie. Zobaczysz, wszystko będzie w porządku. Wystarczy tylko poczekać – przekonywał. I chyba miał rację, bo jak wczoraj ugotowałam gołąbki, to Igor, zwabiony zapachem, wychylił nos z pokoju i poprosił o trzy sztuki. Najgorsze ma już więc chyba za sobą i wkrótce poczuje się lepiej. Do następnego zakochania.
Czytaj także:
„Zakochałem się na zabój w pięknej nieznajomej. Żeby ją poderwać zachowałem się jak desperat, ale opłaciło się”
„Byłem takim samym mężem, jak mój ojciec. Przynosiłem pieniądze i tyle. Rodzina mnie nie interesowała, tylko imprezy i kochanki”
„Przyjaciele uwierzyli w durną plotkę i zmieszali mnie z błotem. To stado baranów jeszcze będzie błagać mnie o przebaczenie"