„Mój ojciec przez nałóg zniszczył życie matce. Teraz na ofiarę wybrał mnie i chce mi zrobić z życia piekło”

Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, Alina Valetka
„Myślałam, że w końcu nadejdzie dzień, w którym uwolnię się od toksycznego ojca. Niestety, przeszłość nie chce dać mi spokoju”.
/ 06.04.2024 11:15
Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, Alina Valetka

Ojciec pił, odkąd pamiętam. Niestety, był książkową definicją wysoko funkcjonującego alkoholika, bo pił, ale jednocześnie doskonale się kamuflował. Pracował, zajmował całkiem wysokie stanowisko, dobrze zarabiał. W towarzystwie brylował i robił doskonałe wrażenie, a w domu zamieniał się w tyrana, wokół którego wiecznie trzeba było chodzić na paluszkach.

Mama była od niego całkowicie uzależniona finansowo, ale i emocjonalnie, dlatego nigdy nie odeszła. Bardzo długo nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego przy nim trwa. Regularnie widziałam jak płacze, a potem ociera łzy i zabiera się za szykowanie nam obiadu. Pękało mi serce, gdy widziałam, jak bardzo cierpi w tym małżeństwie, a jednak czuła też swego rodzaju odpowiedzialność za ojca.

Dzisiaj wiem, że to tylko dzięki niej zupełnie się nie stoczył jeszcze przed czterdziestką – chociaż zupełnie nie zasługiwał na to, żeby utrzymywała go na powierzchni swoim kosztem. A może robiła to bardziej dla nas? Nie wiem.

Matka cierpliwie, wręcz anielsko znosiła agresję i krytykę ojca. Dzwoniła do pracy i wymyślała historie o jego chorobach, gdy zapił w tygodniu i nie był w stanie wstać do biura następnego dnia. Dyskretnie zabierała go z towarzystwa, gdy zaczynał zachowywać się wulgarnie po alkoholu. Usypiała czujność swoich rodziców czy innych krewnych, gdy z niepokojem obserwowali jego zachowanie.

– Jest przemęczony, ma naprawdę ogromną odpowiedzialność w pracy. To naprawdę dobry człowiek – kłamała jak z nut, żeby tylko nikt nie zaburzył tego toksycznego, ale i znajomego świata, który sobie zbudowała.

Oczywiście szybko się wyprowadziłam i praktycznie zaprzestałam utrzymywania kontaktów z ojcem. Mama wyszarpywała od niego pieniądze, którymi wspierała mnie na studiach, kiedy jeszcze nie pracowałam – bo on przecież za nic w świecie by mi ich nie przesyłał, mimo że to był nadal jego obowiązek. Później jednak znalazłam pracę i szybko odcięłam się od pieniędzy ojca. Wiedziałam, że za każdą złotówkę, którą przelewa mnie, płaci w inny sposób i nie chciałam przysparzać jej kolejnych problemów.

Wkrótce mama zachorowała

Jakieś dwa lata później mama ciężko zachorowała. Zawsze stawiała siebie na ostatnim miejscu, więc i do lekarza poszła, kiedy objawy stały się już bardzo dokuczliwe. Diagnoza? Rak. W bardzo zaawansowanym stadium.

Lekarze kazali jej wypoczywać, unikać stresów i dbać o siebie, ale przecież w naszym domu to było niemożliwe. Nawet tak ciężka choroba matki nie sprawiła, że ojciec się opamiętał. Nadal mu nadskakiwała i kompleksowo obsługiwała, a on w podzięce jedynie ją krytykował, obrażał, a czasem i bił, w napadach pijackiej złości. Zmarła cztery miesiące po diagnozie.

Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Obwiniałam los, Boga i cały świat o to, że przedwcześnie odebrali mi kobietę, która podarowała mi namiastkę bezpieczeństwa, miłości i prawdziwej troski. Najbardziej jednak obwiniałam ojca.

– To ty ją wykończyłeś! – wykrzyczałam mu na pogrzebie. – Żyłaby, gdyby nie ty! Jesteś nikim, rozumiesz? Jesteś zwykłym śmieciem!

Ojciec, oczywiście, był zupełnie pijany, więc chyba nawet nie docierały do niego moje słowa. Patrzył na mnie tylko z drwiącym, nieobecnym uśmiechem i kiwał się na nogach. Dopiero dziadkowie zdołali mnie uspokoić i odciągnąć, bo byłam bliska rzucenia się na niego z pazurami.

Po śmierci mamy, prawdziwe oblicze ojca wyszło na jaw. Nie miał już nikogo, kto by go krył, kłamał i robił mu dobrą reklamę. Szybko stracił pracę i niezłe zarobki, co tylko popchnęło go jeszcze głębiej w szpony nałogu. Nie było mi go żal. Uważałam, że zasłużył na wszystko, co go spotkało i nie miałam najmniejszej ochoty mu pomagać.

– Daria, ojciec znowu błąka się po dworcu... – wzdychała babcia. – On sobie zmarnuje życie, jeśli nikt nie wyśle go na jakieś leczenie.

– Zmarnował życie mamie, więc nie szkoda mi go – odpowiadałam bezwzględnie.

Nie miałam zamiaru go ratować. Szczerze go nienawidziłam i miałam ku temu bardzo wiele powodów. Choć czasem sama byłam tym zaskoczona, naprawdę nie tlił się we mnie nawet cień uczucia wobec niego.

Najpierw matka, teraz ja

Ojciec szybko stracił wszystko, czego się dorobił. Pracę, reputację, samochód, a nawet nasze stare, całkiem spore i ładne, mieszkanie. Wiedziałam, że wpadł w takie kłopoty finansowe, że musiał je sprzedać.

Wynajmował jakiś pokój w obskurnym mieszkaniu za kilkaset złotych z zasiłku, który dostawał. Resztę pewnie przepijał, a za co żył – nie wiem. Ja, na szczęście, zaczęłam sobie radzić coraz lepiej. Miałam dobrze płatną pracę, wynajmowałam mieszkanie wraz ze swoim chłopakiem i zawsze mogłam liczyć na pomoc dziadków, choć starałam się z niej nie korzystać.

Rodzice mamy, po jej śmierci, w końcu poznali prawdę o jej małżeństwie i zaoferowali, że zrobią wszystko, żeby zrekompensować mi moje dzieciństwo. Nie chciałam ich pieniędzy. Cieszyłam się, że w końcu mam miejsce, w którym czuję się bezpiecznie, jestem kochana, mogę być szczera i otwarta.

Przez całe dzieciństwo mama, bądź co bądź, zmuszała mnie do uczestniczenia w zmowie milczenia na temat prawdziwej natury ojca. Teraz jej nie było, więc mogłam w końcu zrzucić z siebie ten balast i wykrzyczeć całemu światu, że nie chcę znać tego człowieka.

Niestety, przeszłość okazała się być trudniejsza do odcięcia niż mi się wydawało. Miałam niecałe trzydzieści lat i właśnie awansowałam na menadżera w korporacji, gdy ojciec pozwał mnie o... alimenty! Znalazł sobie jakiegoś darmowego prawnika w ośrodku pomocy, który zajmował się ludźmi „porzuconymi i zaniedbywanymi przez swoje rodziny”.

Oczywiście kłamał jak z nut! W piśmie przeczytałam, że odrzuciłam swojego ojca, gdy tylko stracił pracę i zarobki i przestał mnie utrzymywać, że jest w złej kondycji zdrowotnej i wymaga stałej opieki i porządnych warunków mieszkaniowych... No i oczywiście, że już nie pije, co było wierutnym kłamstwem, które z pewnością, jak przez wiele lat wcześniej, umiejętnie kamuflował. Do czasu.

– Nie ma mowy! Nie dostanie ode mnie złamanego grosza! – wściekałam się, płacząc ze złości w objęciach mojego chłopaka.

– Spokojnie, na pewno można temu jakoś zaradzić... Przecież masz dziadków, oni poświadczą, że ojciec się nad wami znęcał, że wykończył twoją mamę – uspokajał mnie Damian.

– Nie znasz go. To jest wyrachowany drań, który nie spocznie, dopóki nie osiągnie tego, co chce. Kompletny socjopata – płakałam.

Nie miałam pojęcia, co zrobić

Niestety, taktyka mamy obróciła się przeciwko mnie. Latami tak umiejętnie ukrywała alkoholizm i agresję ojca, że właściwie nie potrafiłam znaleźć żadnej osoby, która byłaby naocznym świadkiem tego, co działo się w naszym domu. Na domiar złego, ojciec znalazł sobie jakichś świadków, którzy poświadczali jego bzdurną wersję wydarzeń.

– To pewnie jakieś męty, które przekupił flaszką albo czymś innym! Przecież to kompletne bzdury! Co jeśli będę musiała mu płacić za te lata cierpień i utrzymywać darmozjada i pijaka, który zniszczył życie mnie i mojej matce? – rozpaczałam.

– Kochanie, nie pozwolę na to. Będziemy z nim walczyć. Masz dziadków, możemy odezwać się do jego starego pracodawcy, do dawnych znajomych, z którymi nagle urwał kontakt. Nie jesteś bez szans – wspierał mnie Damian.

Gdyby nie on, nie wiem, jak bym przetrwała ten okres. To on dawał mi nadzieję na to, że jeszcze kiedykolwiek uda mi się zupełnie odciąć od mojego ojca i zbudować spokojne życie z dala od niego. Gdybym nie miała przy sobie tak kochającego i wspierającego mężczyzny, chyba po prostu położyłabym się do łóżka, zalała łzami i wpadła w dół.

Doceniam też to, że dziadkowie twardo stoją po mojej stronie i szukają mi dobrego prawnika. Dziś wiem, że najbliżsi to ci, którzy są przy tobie, kiedy tego potrzebujesz, ci, którzy otaczają cię miłością i opieką, ci, którzy sprawiają, że masz siłę się podnieść, gdy życie daje w kość. A nie ci, którzy cię spłodzili, „wychowywali” czy łaskawie utrzymywali... Jestem gotowa na walkę z ojcem i nie odpuszczę. 

Czytaj także:
„Koleżanka z pracy uwodziła mnie dekoltem i zalotnym spojrzeniem. Chciała zrobić karierę przez łóżko”
„Matka zabroniła pochowania jej w jednym grobie z ojcem, bo miała powód. Szukała sobie miejsca na innym cmentarzu”
„Matka twierdzi, że ślub kościelny to chrześcijański obowiązek. Na klęczkach błaga Boga, bym się opamiętał”

Redakcja poleca

REKLAMA