Przyszła do mnie znienacka, blada, z podkrążonymi oczami. Ledwo weszła, rozpłakała się. Chwilę trwało, zanim wyznała:
– Waldek ma kochankę!
– Co ty opowiadasz? – zdumiałam się. – Przecież to nonsens! Twój mąż? Niemożliwe! Nakryłaś go?
Elżbieta przecząco pokręciła głową
– No to skąd w ogóle taki pomysł?
Przekonana, że przyjaciółka coś pokręciła i teraz histeryzuje bez powodu, podałam jej kieliszek koniaku, i gładząc po ramieniu, tłumaczyłam:
– Nie znam lepiej dobranej pary od was, dlaczego Waldek miałby cię zdradzać?
– Bo się zestarzałam?
– A on to niby nie? – odbiłam piłeczkę.
– Od kilku miesięcy strasznie późno wraca z pracy – powiedziała Elżbieta.
– Też mi dowód! – prychnęłam. – Może na awans tyra, a może boi się o posadę? Sama wiesz, jak dzisiaj jest.
– Znalazłam w jego kieszeni rachunek za hotel – wyciągnęła asa z rękawa.
– Przeszukujesz mu kieszenie? – poczułam się wstrząśnięta.
– Jak do prania wrzuca, to przeszukuję – w głosie Elki pojawiła się twarda nuta. – Nie zamierzam potem obierać wszystkich ubrań z resztek zapomnianych chusteczek do nosa.
– I co z tym rachunkiem? – zapytałam.
– Dwuosobowy pokój w Kaliszu. Data pokrywa się ze służbowym wyjazdem Waldka do Poznania.
– Cóż, to rzeczywiście budzi pewne zastanowienie… – zawahałam się.
– Tyle że na inne nazwisko – dodała po chwili Ela. – Kolegi z firmy.
Odetchnęłam z ulgą
– No daj ty spokój, Elka! Cudzy rachunek zabrał z biurka przez pomyłkę, a może na podłodze znalazł i zapomniał oddać, a ty z igły widły robisz!
Wyszła ode mnie uspokojona, w lepszym nastroju. Od jedenastu lat pracuję z Elą w tej samej szkole, ona uczy polskiego, ja matematyki. Zaprzyjaźniłyśmy się od pierwszego spotkania i nigdy nas ta przyjaźń nie zawiodła. Waldka poznałam na ich ślubie, zrobił na mnie jak najlepsze wrażenie; sympatyczny, uśmiechnięty, elokwentny. Rozpoczynał właśnie karierę w międzynarodowej firmie handlującej komputerowym oprogramowaniem. Co najważniejsze, wpatrywał się w swoją żonę jak w tęczę. Upływ czasu niczego tutaj nie zmienił. Ela urodziła dwoje dzieci, wybudowali piękny dom, uchodzili za idealnie dobraną parę. Spotykaliśmy się dość często i nigdy nie zauważyłam u nich żadnych oznak kryzysu.
Nazajutrz obie miałyśmy okienko po czwartej lekcji. Ela zaparzyła nam kawę, wyjęła z torby babkę piaskową z mojej ulubionej cukierni i powiedziała, stawiając przede mną talerzyk:
– Przepraszam za wczoraj, Irenko. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
– Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się, zadowolona, że znów widzę przyjaciółkę w dobrej formie. – Naoglądałaś się pewnie jakichś głupich seriali i…
– …puściłam wodze fantazji – dokończyła ze śmiechem. – Masz rację.
Nie wracałyśmy więcej do sprawy. Kobieta była młodsza od Eli, bardzo ładna i zakochana Traf chciał, że tydzień później źle się poczułam i wyszłam ze szkoły wcześniej. Wracałam do domu przez park. Nagle zdało mi się, że w głębi alejki widzę znajomą sylwetkę.
To Waldek?
Dochodziła 11, o tej porze powinien być w pracy. Chciałam go zawołać, ale w tej chwili mąż Elżbiety podszedł do ławki, na której siedziała jakaś długowłosa, młoda kobieta, i czule się z nią przywitał. Wstrząśnięta, stanęłam w miejscu. Wiedziałam, że Waldek ma siostrę, ale to przecież nie była ona! Tymczasem para na ławce gruchała w najlepsze. Tulili się, całowali… Nie wiedziałam, jak się zachować. Demonstracyjnie przejść obok nich? Dyskretnie się wycofać? Skręcić w inną alejkę, udając, że nic nie widziałam?
Sytuacja rozwiązała się sama, bo w pewnej chwili Waldek odwrócił głowę i jego spojrzenie zderzyło się z moim. Byłam pewna, że mnie poznał. Odwróciwszy się na pięcie, odeszłam, czując na plecach jego palący wzrok.
„A to drań! Więc jednak Elżbieta miała rację! I co ja mam teraz zrobić z tą wiedzą?” – głowiłam się zdenerwowana, wracając do domu.
Poradziłabym się Rafała, ale mąż był akurat na szkoleniu za granicą, nie miałam sumienia zawracać mu głowy cudzymi problemami. W nocy niemal nie zmrużyłam oka, co rankiem starałam się zamaskować, malując się do pracy staranniej niż zwykle. Nie było to łatwe, bo ręce mi drżały… Waldek czekał na mnie przed klatką.
– Irenko – rzucił się, zastępując mi drogę. – Pozwól, że podwiozę cię do pracy.
Tupeciarz!
Przyjęłam jednak jego propozycję, bo po pierwsze, nie podjęłam jeszcze decyzji, co zrobię, a po drugie, byłam zwyczajnie ciekawa, co powie, jak się wytłumaczy. Przez całą drogę milczałam, słuchając samousprawiedliwień Waldka. Tak, wie, że źle zrobił. Tak, bardzo żałuje. Poznał tę panienkę pół roku temu i zgłupiał. To pewnie kryzys wieku średniego. Oczywiście, to już skończone. Nigdy więcej się nie powtórzy. Czy może prosić mnie o dyskrecję? Bardzo kocha Elę i nie chciałby jej skrzywdzić. Gdyby tylko mógł cofnąć czas…
Niczego mu nie obiecałam. Ale nic nie powiedziałam Eli. Widzę się z nią codziennie i wciąż rozważam wszystkie za i przeciw. Czy chciałaby poznać prawdę? A jeśli prawda ją załamie? Zniszczy ją i jej rodzinę? Co by jej to dało? Powinnam ją ostrzec – bo może to wcale nie jedyna taka tajemnica w życiu Waldka? Może były czy będą inne? I czy aby na pewno zakończył już ten romans? Z drugiej strony – Waldek mi zaufał. Jeśli się wygadam, ich małżeństwo może się zakończyć. O szczęśliwym dzieciństwie Arka i Mai nie wspominając… Dlatego wciąż się waham. Biję się z myślami. Lojalność wobec przyjaciółki nakazuje mi powiedzieć jej prawdę. Natomiast szczera troska o nią mnie przed tym powstrzymuje. Pamiętam z dzieciństwa taki wierszyk: „Prawda jest wielką cnotą, prawdą jest Bóg sam, lecz gdy masz prawdą zabić człowieka, wtedy kłam”. Więc… chyba zachowam tajemnicę.
Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”