„Na stoku poznałem tajemniczą piękność. Myślałem, że jest kelnerką albo sprzątaczką, a ona okazała się prawdziwą szychą”

para na nartach fot. Adobe Stock, Kalim
„– Rany, chłopie, nie wiedziałem, że tak lubisz mgłę – Adrian przy kolacji przyjrzał mi się uważnie. Przewróciłem oczami i tajemniczo się uśmiechnąłem. – No nie, stary, naprawdę kogoś poznałeś? Jesteś niemożliwy – koledzy zaczęli poklepywać mnie po plecach”.
/ 13.03.2023 19:15
para na nartach fot. Adobe Stock, Kalim

Nieopatrznie zdradziłem mamie, że na sylwestrowy wyjazd moi koledzy zabierają swoje dziewczyny.

– Zobaczysz, koledzy będą się świetnie bawić, a ty będziesz smętny sam siedział w kącie!

Takich przestróg mamy słuchałem od lat przy świątecznym stole.

Byłem innego zdania: koledzy będą pilnowani, a ja kolejny raz poszaleję. W tym miejscu co roku jest pełno wesołych singielek. 

Ruszyłem na trasę sam, skoro znajomi nie chcieli

Już na pierwszej kolacji zacząłem się rozglądać po sali. Co, u licha. Rodzina, rodzina, para, rodzina, dwóch samotnych facetów, para… A gdzie są dziewczyny? W rogu sali siedziały przy stoliku trzy kobiety, ale na oko starsze ode mnie o piętnaście lat. Nie tak to miało wyglądać! Spojrzałem na moich kumpli zajętych konwersacją ze swoimi damami. Czyżby to oni mieli się lepiej bawić na tym wyjeździe?

Trzy kolejne dni nie przyniosły żadnych ciekawych wydarzeń. Była piękna pogoda, więc przynajmniej poszalałem na nartach. Trzeciego dnia już od rana nie było nic widać. Mgła i zadymka śnieżna.

– Nie ma mowy, żebym w ogóle wyściubiła dziś nos z hotelu! – oświadczyły dziewczyny. Koledzy grzecznie zgodzili się zostać z nimi.

Wybrałem się sam na stok i postanowiłem zjechać z trasy. W pewnej chwili coś przede mną zamajaczyło. Usłyszałem pisk i zapadła cisza.

– Halo? – zapytałem. Nic. – Halo?! – zawołałem głośniej.

– Here! Help! – dobiegł mnie stłumiony damski głos.

Schylony zobaczyłem we mgle głowę w kasku.

– Tutaj, wpadłam w dziurę. Nic mi nie jest, ale nie mogę się wygrzebać – kobieta mówiła po angielsku ze śpiewnym, włoskim akcentem. Po kilku minutach udało mi się ją odkopać. Wyłowiłem spod śniegu jej narty i pomogłem je przypiąć.

– W porządku?  – zapytałem.

– Tak, jasne. Tylko moja godność ucierpiała – dziewczyna zaczęła otrzepywać się ze śniegu. – Dasz się zaprosić na cappucino?

Jasne, że się dałem. Podjechaliśmy do barku kilkadziesiąt metrów niżej.

– Ciao, Daniela – powitał ją barman.

– Ciao, Matteo! Due capuccini, per favore!

Daniela cmoknęła barmana w policzek i zaczęła ściągać z siebie kolejne warstwy. Z jej zachowania wynikało, że nie jest turystką. „Kelnerka? Instruktorka?” – zachodziłem w głowę. Ale nie miałem czasu na dalsze rozważania, bo na stole wylądowały dwie parujące filiżanki. A na ławkę koło mnie wsunęła się Daniela. Długi, czarny warkocz, wielkie, brązowe oczy. I piękny uśmiech. „Może to jednak nie będzie nieudany wyjazd?”, pomyślałem.

– Jesteś stąd – zagaiłem. Daniela skinęła głową.

A co robisz?

– A to różnie.

Nie drążyłem. Może jest sprzątaczką i wstydzi się przyznać?

Opowiedziałem trochę o sobie, wspomniałem, że trochę jestem na tym wyjeździe samotny, bo koledzy są zajęci swoimi paniami. Daniela zareagowała tak, jak oczekiwałem.

– Naprawdę? Wielka szkoda. Ale jak chcesz, to mogę ci pokazać parę ciekawych miejsc w okolicy. W okolicy jest bardzo malownicza jaskinia.

Wystarczyła chwila i zakochałem się bez pamięci

Umówiliśmy się na 9 rano. Do hotelu wróciłem, wesoło pogwizdując.

– Rany, chłopie, nie wiedziałem, że tak lubisz mgłę – Adrian przy kolacji przyjrzał mi się uważnie. Przewróciłem oczami i tajemniczo się uśmiechnąłem. – No nie, stary, naprawdę kogoś poznałeś? Jesteś niemożliwy – koledzy zaczęli poklepywać mnie po plecach.

Wycieczka była udana. Wieczorem Daniela dała się zaprosić na kolację w miasteczku. Świetnie nam się rozmawiało. Postanowiłem kuć żelazo, póki gorące.

– Co robisz w sylwestra? W hotelu organizują bal. Może przyjmiesz moje zaproszenie?

– Dzięki, niestety muszę pracować. Ale myślę, że pewnie się spotkamy!

To dało mi do myślenia. Czym ta dziewczyna się zajmuje?

Dostaliśmy na sali stolik zaraz przy parkiecie. Jedliśmy, tańczyliśmy, a ja cały czas szukałem wzrokiem Danieli. Zbliżała się północ, a jej nigdzie nie było widać.

– Szanowni państwo, chciałbym zająć państwu chwilę – muzyka umilkła i na scenę wyszedł właściciel hotelu. – Chciałbym przedstawić państwu moją córkę, która wróciła do Europy po studiach w Stanach. I od jutra obejmie stanowisko dyrektora hotelu. Przed państwem Daniela!

Opadła mi szczęka. Córka właściciela? Dyrektorka? Czy ja w ogóle mam jakąś szansę? Nawet nie zauważyłem, że minęła północ.

– Zatańczymy? – usłyszałem głos Danieli. Poszliśmy na parkiet. Chwilę tańczyliśmy bez słowa. – Przepraszam, że nic nie powiedziałam. Lubię trochę się podroczyć. A stolik się znajomym podoba?

Zrozumiałem, dlaczego dostaliśmy takie dobre miejsca. Gdy przyprowadziłem Danielę do stoika i przedstawiłem ją, moi kumple zaniemówili. Bawiliśmy się do rana.

– Chodź, pokażę ci moje sekretne miejsce – Daniela pociągnęła mnie za rękę. Winda zawiozła nas na ostatnie piętro. Po schodach pożarowych wyszliśmy na dach. Widok na góry zapierał dech w piersiach. Ale ja byłem bardziej zauroczony Danielą. Niewiele myśląc, pochyliłem się nad nią i ją pocałowałem.

Aż do mojego wyjazdu nic więcej między nami nie zaszło. Daniela proponowała, żebym został, ale musiałem wracać do pracy. Umówiliśmy się, że przylecę jednak na kilka dni w drugiej połowie stycznia.

W Polsce dni ciągnęły mi się niemiłosiernie. W końcu wsiadłem do samolotu. Daniela odebrała mnie z lotniska. Pocałowaliśmy się. Wieczorem wyznałem jej, że choć znamy się tak krótko, wiem, że jestem w niej zakochany.

– No przecież wiem, głuptasie.

Mama popłakała się ze szczęścia

W czasie tych kilku dni ani razu nie spałem w zarezerwowanym dla mnie pokoju. Umówiliśmy się, że Daniela przyjedzie do Polski na Wielkanoc. Nic nie mówiłem mamie. Chciałem jej zrobić niespodziankę. Wygadałem się dzień przed jej przyjazdem.

– A my znowu tylko we dwójkę. I sama muszę wszystko szykować. Przydałaby się jakaś młoda gospodyni, która by się wszystkim zajęła – utyskiwała mama.

– Mamuś, nakryj jutro dla trojga. Nie pożałujesz – uśmiechnąłem się tajemniczo. Mama się rozpromieniła. – Synuś! No brawo. Dlaczego mi nic nie mówiłeś?

Wieczorem pojechałem po Danielę na lotnisko. Rano mieliśmy kłopot, żeby wstać na świąteczne śniadanie. Spóźniliśmy się kwadrans.

– Mamusiu, to jest Daniela – przedstawiłem dziewczynę. Mama była rozpromieniona dopóki nie zorientowała się, że Daniela nie mówi po polsku.

– Cudzoziemka…? – wycedziła. – No ładne rzeczy. I jak ja mam z nią rozmawiać? Piękne święta….

Jakoś przetrwaliśmy to śniadanie i obiad. Po deserze szybko się pożegnaliśmy.

– Mama nie była zachwycona – zauważyła w aucie Daniela. Kiwnąłem głową. – Ale nie martw się, coś wymyślimy. Jestem pewna, że moje tagliatelle skruszy każde lody – oznajmiła i wypakowała z walizki maszynę do makaronu, włoską mąkę i słoiki pełne sosów. – A teraz musisz mnie nauczyć paru zdań po polsku.

Plan Danieli się powiódł. Gdy wkroczyła do kuchni mamy z tymi wszystkimi urządzeniami i produktami i całkiem poprawnie wyrecytowała:

– Proszę odpocząć, a ja przygotuję obiad. Makaron według przepisu mojej babci – mama się rozchmurzyła.

Makaron rzeczywiście był doskonały. A włoska nalewka już zupełnie rozluźniła atmosferę. Do wieczora mama nauczyła się dziesięciu włoskich słów, a Daniela polskich. Na pożegnanie obie panie serdecznie się wycałowały.

W wakacje przeprowadziłem się do Włoch. Jestem programistą, mogę pracować z każdego miejsca na świecie. Mama trochę się boczyła, ale po miesięcznych lipcowych wakacjach w Dolomitach uznała, że jakoś to będzie. A gdy się dowiedziała, że oświadczyłem się Danieli i zostałem przyjęty, aż podskoczyła z radości.

Ślub wzięliśmy w uroczym kościółku w dolinie koło hotelu Danieli. Mama płakała, ale ciągle podkreślała, że to ze szczęścia. Na ślub oczywiście zjechali też moi kumple i ich dziewczyny. Wszyscy zostali na sylwestra.

– Drodzy goście, rok temu poznaliście moją córkę. Dziś z przyjemnością przedstawiam wam mojego zięcia Adama i jego uroczą mamę, donnę Anetę! – teść uparł się, żebyśmy wszyscy wyszli z nim na scenę. Spojrzałem na mamę. Była absolutnie zachwycona! Kłaniała się na lewo i prawo i machała ręką, jak angielska królowa.

Czytaj także:
„Miałam 19 lat i romans z księdzem. Wykorzystał mnie i zostawił, ale dzięki niemu poznałam miłość życia”
„Wierzyłam, że na wakacjach poznałam miłość życia. Mój habibi okazał się zwykłym krętaczem”
„Stronię od towarzystwa, więc mają mnie za dziwaczkę. Ale gdyby nie to, że jestem odludkiem, nie poznałabym miłości życia”

Redakcja poleca

REKLAMA