„Na emeryturze pojechałam w podróż życia. Syn się obraził, bo musiał wynająć opiekunkę do dzieci”

uśmiechnięta kobieta fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„– Przecież takie podróże są bardzo męczące – zasugerował podczas rozmowy telefonicznej. – Nie bardziej niż opieka nad dwójką urwisów – odpowiedziałam ze śmiechem. – Zresztą jestem zdrowa i w dobrej formie. Na pewno sobie poradzę. A ty nie musisz się o mnie martwić – uspokoiłam go, chociaż doskonale wiedziałam, że ten niepokój ma drugie dno”.
/ 23.01.2024 08:30
uśmiechnięta kobieta fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Objazdowa podróż po Europie zawsze była moim marzeniem. Jednak przez długie lata nie mogłam sobie na to pozwolić. Ograniczała mnie praca i brak funduszy. Na emeryturze wszystko się zmieniło – nie tylko dysponowałam dużą ilością wolnego czasu, ale też miałam oszczędności, które umożliwiły spełnienie tego marzenia. Nigdy nie przypuszczałam, że mój własny syn sprzeciwi się temu pomysłowi. Obraził się za to, że na czas mojej nieobecności musiał wynająć opiekunkę do dzieci.

Z radością przeszłam na emeryturę

Zamknęłam za sobą drzwi klasy, w której spędziłam ostatnie lata swojej zawodowej drogi zawodowej. I chociaż kochałam dzieciaki całym sercem, to bardzo cieszyłam się, że moja kariera nauczycielska właśnie dobiegła końca.

– Nie będziesz tęskniła? – usłyszałam głos koleżanki, która niespodziewanie pojawiła się obok mnie. Chwilę się zastanowiłam, a potem odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– Oczywiście, że będę. Ale po tylu latach ciężkiej pracy chciałabym wreszcie odpocząć.

Koleżanka spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a potem wybuchła śmiechem.

– Ty i odpoczynek? – zapytała zdziwiona. – Przecież ty nie potrafisz siedzieć i nic nie robić.

To akurat była prawda. Od najmłodszych lat byłam bardzo energiczną osobą, która zawsze i wszędzie wynajdywała sobie jakieś zajęcia.

– A kto powiedział, że będę bezczynnie siedzieć? – zapytałam i mrugnęłam okiem.

Jeszcze nikomu tego nie mówiłam, ale na emeryturze planowałam spełnić jedno z największych marzeń swojego życia.

– No tak, tego można się było po tobie spodziewać – powiedziała koleżanka i mocno mnie objęła. – Powodzenia – dodała jeszcze na pożegnanie i poszła do swojej klasy. A ja z sentymentem przyjrzałam się znanemu otoczeniu, a potem ruszyłam do wyjścia. Właśnie rozpoczynałam nowy etap swojego życia.

Uwielbiam moje wnuki

– Babciu, babciu! – usłyszałam wesoły głos wnuka, który właśnie wbiegł do mojej kuchni. Za nim biegła jego siostra, która także wyczuła zapach świeżego ciasta. Dopiero potem zobaczyłam syna i synową, którzy ze śmiechem próbowali nadążyć za swoimi pociechami.

– Cześć kochani – odpowiedziałam wesoło i zaprosiłam ich do stołu.

Jak co niedzielę spotkaliśmy się na obiedzie, podczas którego mogłam pobawić się z wnukami. W tygodniu zazwyczaj nie było na to czasu, bo ja pracowałam, a dzieciaki były w przedszkolu lub pod opieką niani.

– I jak czujesz się jako świeżo upieczona emerytka? – zapytał mnie syn.

– Doskonale – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Wreszcie mam trochę więcej czasu na zabawę z tymi dwoma słodkimi szkrabami –odpowiedziałam i wskazałam wnuki, które właśnie pałaszowały moją popisową szarlotkę.

Chcieli zaoszczędzić

Jednocześnie nie umknęło mojej uwadze to, że syn z synową wymienili między sobą spojrzenia.

– A dlaczego pytasz? – uważnie spojrzałam na nich.

Podskórnie czułam, że mają wobec mnie jakieś plany, które nie do końca będą mi się podobać.

– Bo chciałbym z tobą porozmawiać o ważnej sprawie – odpowiedział w końcu syn.

– Stało się coś? – zapytałam zaniepokojona.

– Nie, nie –usłyszałam szybką odpowiedź. – Ale razem z Anetą doszliśmy do wniosku, że mogłabyś nam pomóc przy dzieciakach.

Spojrzałam na nich ze zdziwieniem.

– O jaką pomoc chodzi? – zapytałam.

Przez chwilę pomyślałam, że stało się coś złego.

Niania kosztuje sporo kasy... – usłyszałam. – A dzieciaki chorują i częściej przebywają w domu niż w przedszkolu. Dlatego pomyśleliśmy, że mogłabyś ich popilnować. W końcu jesteś na emeryturze, więc masz sporo wolnego czasu.

No tak, tego można się było spodziewać. Ale ja miałam zupełnie inne plany.

Miałam całkiem inne plany

Syn patrzył na mnie z nadzieją, że bez wahania zgodzę się na ich plan. Jednak czekało go spore rozczarowanie.

– Niestety, nie będę mogła wam pomóc. A przynajmniej nie przez kilka kolejnych miesięcy – powiedziałam.

Syn spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem, ale szybko odzyskał rezon.

– Rozumiem, że chcesz odpocząć – powiedział szybko. – Ale przecież opieka nad wnukami to sama przyjemność – dodał z uśmiechem na twarzy.

Synowa również się uśmiechnęła. Zrobiło mi się trochę przykro, że za chwilę zburzę ich wszystkie plany.

– Ale to nie chodzi o zmęczenie – powiedziałam po chwili.

– A o co? – zapytała synowa.

Do tej pory prawie nic nie mówiła, pozwalając by to jej mąż prowadził tą rozmowę. Wstałam od stołu i podeszłam do szafki, w której przechowywałam foldery, katalogi i bilety.

– O to – odpowiedziałam, kładąc to wszystko na stole.

– Wycieczka po Europie? –zapytał syn, a w jego głosie pojawiło się zdziwienie.

– Tak, wycieczka po Europie – odpowiedziałam z entuzjazmem, który nie opuszczał mnie od momentu wykupienia podróży. – Wiele lat temu postanowiłam sobie, że na emeryturze spełnię swoje marzenie o odwiedzeniu najpiękniejszych miast Europy. I teraz właśnie nadszedł ten moment. Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu i nie będzie mnie kilka miesięcy.

Zaskoczyłam ich

Syn milczał przez kilkanaście sekund, a ja byłam pewna, że cieszy się razem ze mną. Jednak zamiast radości, na jego twarzy zobaczyłam złość.

– Jak to kilka miesięcy? – zapytał z oburzeniem.

– Tyle trwa wycieczka – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – I przez taki okres czasu nie będzie mnie w Polsce.

– A wnuki? – zapytała synowa, która wydawała się tak samo zaskoczona jak jej mąż.

Wnuki mają rodziców, przedszkole i nianię – poinformowałam ich. –Na pewno sobie jakoś poradzicie – dodałam.

Jednocześnie pocieszyłam ich, że nie są jedynymi rodzicami, którzy znaleźli się w takiej sytuacji. To jednak odniosło zupełnie inny skutek. Syn z synową podnieśli się od stołu, bez słowa ubrali dzieciaki i obrażeni opuścili moje mieszkanie. Myślałam, że im przejdzie. Nawet nie przypuszczałam, że mój własny syn obrazi się na mnie za to, że chcę spełniać swoje marzenia.

Syn próbował mnie zniechęcić

Przez kilka kolejnych dni syn próbował mnie namówić, abym zmieniła swoje plany.

– Przecież takie podróże są bardzo męczące – zasugerował podczas rozmowy telefonicznej.

– Nie bardziej niż opieka nad dwójką urwisów – odpowiedziałam ze śmiechem. – Zresztą jestem zdrowa i w dobrej formie. Na pewno sobie poradzę. A ty nie musisz się o mnie martwić – uspokoiłam go, chociaż doskonale wiedziałam, że ten niepokój ma drugie dno.

– Ale mamo, masz już 60 lat – powiedział w końcu oburzony.

–Czy to znaczy, że jestem za stara na przyjemności? –zapytałam ze złością.

Naciski syna zaczynały mnie coraz bardziej irytować.

– Oczywiście, że nie – syn próbował wybrnąć z tych niezręcznych słów, ale niesmak pozostał.

Przestał się do mnie odzywać

A potem szybko się pożegnał i zakończył rozmowę. Miałam nadzieję, że dzieci zrozumieją w końcu, że ja także mam prawo do spełniania swoich marzeń. Niestety, tak się nie stało.

– Wpadniecie na obiad? – zapytałam kilka dni później.

Chciałam zobaczyć się z rodziną, bo przez kolejne miesiące miały pozostać nam jedynie rozmowy telefoniczne.

Nie mamy czasu – odpowiedział syn.

Zaproponowałam inny termin, ale usłyszałam, że także i wtedy nie wygospodarują nawet godziny na odwiedziny. Kolejne próby umówienia się na spotkanie także spaliły na panewce. I chociaż dzwoniłam i pisałam jeszcze wielokrotnie, to za każdym razem moje prośby pozostawały bez odpowiedzi. Wyglądało to tak, jakby syn zupełnie zapomniał, że ma matkę.

– Syn się na mnie obraził – powiedziałam koleżance, która razem ze mną wyruszała na podbój Europy.

Tak naprawdę to właśnie ona namówiła mnie na to, aby po przejściu na emeryturę zrealizować swoje marzenie.

Przejdzie mu – odpowiedziała Krysia i wróciła do pakowania walizki. Ona nie miała takich dylematów, bo jej dzieci mieszkały w innym mieście.

– Nie byłabym tego taka pewna – westchnęłam. – Jest uparty jak osioł.

– No cóż, ma to po tobie – roześmiała się koleżanka.

Przed wyjazdem jeszcze kilkukrotnie próbowałam porozmawiać z synem, jednak on za każdym razem szybko kończył rozmowę. W końcu doszłam do wniosku, że zachowuje się jak naburmuszony dzieciak, a ja przecież nie musiałam tego znosić. Zostawiłam za sobą wszystkie humory syna oraz synowej i wyruszyłam w podróż życia. Niczego nie żałuję. Owszem, jestem babcią i kocham swoje wnuki, ale mam też prawo do własnego życia i spełniania swoich marzeń. Syn musi to zrozumieć.

Czytaj także: „Żona gotowała obiadki, a uciech dostarczała mi kochanka. Wystarczyło, że sypnąłem kasą i obie były szczęśliwe”
„Casanova z sanatorium skradł nie tylko moje serce. Udawał niewinnego romantyka, by powoli ogołocić moje konto”
„Zaliczyłam wpadkę z żonatym facetem. Nie zdradziłam córce, kim jest jej ojciec, a ona teraz chce go poznać”

 

Redakcja poleca

REKLAMA