Zawsze myślałem, że moje życie z Beatą jest idealne. Kochaliśmy się, mieliśmy dostatnie życie. Dawałem jej wszystko, czego mogła zapragnąć. Nigdy nie musiała się martwić o pieniądze, bo to ja o to dbałem. Przez lata byłem pewien, że razem zbudowaliśmy trwały związek, oparty na miłości i zaufaniu. Jednak od pewnego czasu miałem nieodparte wrażenie, że coś się zmieniło.
Znikała na całe dnie
Beata, którą zawsze znałem jako ciepłą i oddaną, zaczęła się ode mnie oddalać. Coraz częściej wychodziła na długie zakupy czy spotkania z przyjaciółkami, ale gdy wracała, rzadko kiedy coś pokazywała. W naszym związku pojawiła się dziwna pustka. Próbowałem to ignorować, tłumaczyć sobie, że może po prostu potrzebuje więcej czasu dla siebie, ale wydatki na naszym wspólnym koncie zaczęły niepokojąco rosnąć. W końcu nie mogłem już tego dłużej ignorować. Zacząłem podejrzewać, że Beata coś przede mną ukrywa.
Pewnego wieczoru, kiedy wróciła późno, postanowiłem z nią porozmawiać.
– Beata, ostatnio wydajesz naprawdę sporo – powiedziałem, próbując nie brzmieć zbyt oskarżycielsko. – Co się dzieje? Na co właściwie idą te pieniądze?
Spojrzała na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale szybko się opanowała.
– Przecież wiesz, że uwielbiam zakupy – odpowiedziała z uśmiechem. – Poza tym spotykam się z Dorotą, to mnie relaksuje. Niczego nam przecież nie brakuje.
Próbowałem zaufać jej słowom, ale moje podejrzenia rosły. Częściej znikała na długie godziny, a nasze wspólne chwile stawały się coraz rzadsze. Zaczęło mnie to martwić na tyle, że postanowiłem działać. Musiałem dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się z moją żoną.
Zatrudniłem prywatnego detektywa
Po długim namyśle zdecydowałem się zrobić coś, czego nigdy wcześniej bym po sobie nie podejrzewał – zatrudniłem prywatnego detektywa. Miałem wyrzuty sumienia, że muszę śledzić własną żonę, ale nie widziałem innego wyjścia. Coś było nie tak, a ja musiałem to odkryć.
Detektyw spotkał się ze mną na neutralnym gruncie, w kawiarni. Z jego spokojnym, profesjonalnym podejściem poczułem, że to była właściwa decyzja.
– Co pana niepokoi? – zapytał, otwierając notes i szykując się do zapisania pierwszych szczegółów.
– Moja żona... ostatnio coś się zmieniło. Coraz częściej wychodzi, wydaje mnóstwo pieniędzy, ale nie ma z tego żadnych śladów – zacząłem, a potem wyrzuciłem z siebie resztę, opisując wszystkie drobne podejrzenia, które mnie dręczyły. – Chcę wiedzieć, co naprawdę robi, kiedy jej nie ma.
Detektyw kiwnął głową.
– Będziemy działać dyskretnie. Będziemy ją śledzić, sprawdzimy, gdzie się spotyka, co robi, z kim. Proszę się nie martwić, dowiemy się, co się dzieje.
Rozpoczęło się śledztwo. Czułem mieszankę ulgi i niepokoju. Jeśli moje podejrzenia były bezpodstawne, czekało mnie wstydliwe wycofanie się. Ale jeśli były prawdziwe... nie chciałem nawet o tym myśleć.
Poznałem bolesną prawdę
Kilka tygodni później detektyw dostarczył mi szokujące informacje. Beata nie chodziła na zakupy. Nie spotykała się z Dorotą. Wszystko, co mówiła, było kłamstwem. Zamiast tego regularnie spotykała się z młodszym mężczyzną, Tomkiem. Miał ledwie trzydzieści lat i żył w luksusie, który finansowała Beata... moimi pieniędzmi.
Zdjęcia, które przyniósł Wojtek, nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Beata spotykała się z nim w drogich restauracjach, wyjeżdżali razem na weekendy, a ja – w domu – niczego nie podejrzewałem. Czułem, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Świat, który zbudowałem, zaczynał się rozpadać.
– Pana żona spotyka się z tym mężczyzną od miesięcy. Wydała na niego fortunę. Pieniądze, które miały iść na wasze wspólne życie, poszły na jego luksusy.
Poczułem, jak gniew we mnie narasta, ale obok gniewu pojawił się też głęboki smutek. Jak mogłem być tak ślepy? Zawsze myślałem, że Beata była szczęśliwa, a tymczasem okłamywała mnie każdego dnia. Musiałem ją skonfrontować z tą prawdą.
Jak mi to wszystko wytłumaczy?
Następnego wieczoru, kiedy Beata wróciła z „kolejnych zakupów”, czekałem na nią w salonie. W ręku trzymałem raporty detektywa, gotowy do rozmowy, która miała zmienić nasze życie. Byłem zdenerwowany, zraniony, ale wiedziałem, że nie mogę dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Beata weszła do domu, uśmiechnięta jak zawsze, ale gdy zobaczyła moją minę, jej wyraz twarzy się zmienił. Usiadłem naprzeciwko niej, a ona spojrzała na mnie pytająco.
– Michał, co się stało? – zapytała, choć chyba już przeczuwała, co nadchodzi.
– Wiem o wszystkim – powiedziałem, a głos mi lekko zadrżał. – Wiem o Tomku. O pieniądzach, które na niego wydajesz. Jak mogłaś mi to zrobić? Ufałem ci.
Jej twarz zbielała, a oczy wypełniły się łzami. Z początku próbowała się bronić, zaprzeczać, ale w końcu nie miała wyjścia. Przyznała się do wszystkiego.
– To nie jest takie proste – zaczęła łamiącym się głosem. – Zawsze byłeś zajęty pracą, a ja czułam się samotna. Tomek... on mnie rozumiał.
W mojej głowie zaczęło kłębić się milion myśli. Z jednej strony chciałem krzyczeć, wyładować swoją złość, ale z drugiej czułem pustkę. Jak mogłem tego nie zauważyć?
– Rozumiał? A co z pieniędzmi, które na niego wydawałaś? – spytałem zimno. – To dlatego nasze finanse są w rozsypce?
Beata zamilkła na chwilę, potem spuściła wzrok.
– Nie chciałam, żeby tak to się potoczyło. Ale nie wiedziałam, jak to zakończyć. Proszę, wybacz mi – szepnęła.
Zraniony, wpatrywałem się w nią, czując, że nasz związek już nigdy nie będzie taki sam.
Nie mogłem podjąć innej decyzji
Zrozumiałem, że stoję na rozdrożu. Miałem przed sobą dwie drogi: wybaczenie lub zakończenie tego, co zbudowaliśmy przez lata. Z jednej strony wciąż ją kochałem, z drugiej – czułem, że nasze małżeństwo zostało na zawsze zniszczone przez zdradę i oszustwo.
Przez wiele bezsennych nocy próbowałem znaleźć odpowiedź. Czy mogłem zapomnieć o tym, co się stało? Czy mogłem wybaczyć jej podwójne życie? Każda próba racjonalizacji kończyła się w tym samym miejscu – nie mogłem. Zaufanie, które było fundamentem naszego małżeństwa, zostało zniszczone.
– Nie mogę ci tego wybaczyć – powiedziałem pewnego wieczoru, kiedy usiedliśmy do rozmowy. – Nie tylko mnie zdradziłaś, ale też zniszczyłaś nasze życie finansowe. Myślałem, że jesteśmy partnerami, ale okazało się, że nasze życie to jedno wielkie kłamstwo.
Beata spojrzała na mnie zrozpaczona, ale wiedziałem, że to była jedyna słuszna decyzja. Nasze małżeństwo było skończone. Postanowiłem zacząć życie na nowo. Beata, pozbawiona zarówno mnie, jak i moich pieniędzy, musiała stawić czoła konsekwencjom swoich działań. Ja, choć zraniony, czułem ulgę. Wiedziałem, że czeka mnie trudna droga, ale przynajmniej wiedziałem, że jestem wolny od kłamstw.
Kochałem ją. Dałem jej wszystko, ale ona to zniszczyła. Teraz muszę zacząć od nowa, sam – pomyślałem, gotowy zamknąć ten rozdział mojego życia na zawsze.
Michał, 42 lata
Czytaj także:
„Żona bała się szastać pieniędzmi, bo mieliśmy kredyt. Gdy w końcu zaszalała, zostaliśmy bankrutami”
„Wybaczyłam mu zdradę, ale tego, co zrobił później już nie mogłam zapomnieć. Wolę być sama, niż z takim człowiekiem”
„Matka ciągle wydaje na nowe ciuchy, a potem płacze, że nie ma na czynsz. Nawet komornik nie przemówił jej do rozsądku”