„Myślałam, że miłość córek da się kupić. Nie poczuwałam się do winy za nasze relacje, bo przecież miały wszystko, co najlepsze”

Życie mojej przyjaciółki wydawało się być idealne, ale to było złudzenie fot. Adobe Stock, Marco
„Scena, którą widziałam po południu, nie dawała mi spokoju. Chciałam być supermamą i bardzo żałowałam, że nie stać mnie na to. Wiadomo – wszystko kosztuje: wyjście do kina, na basen czy wyprawa po ciuszki. Ja miałam ograniczony budżet… To pewnie dlatego dziewczynki nie były zainteresowane spędzaniem ze mną czasu”.
/ 29.01.2023 14:30
Życie mojej przyjaciółki wydawało się być idealne, ale to było złudzenie fot. Adobe Stock, Marco

Kiedy zobaczyłam, że córki Anki, mojej koleżanki z wydziału, czekają na nią przed naszym biurem, wesoło pomachałam do nich ręką. Dziewczynki były na oko w wieku mojej Ali i Oli. Odmachały mi i grzecznie się ukłoniły. Wsiadałam już do samochodu, kiedy wyszła Anka. Patrzyłam, jak ciepło się witają, a potem wesoło rozmawiając, idą przez park. Pozazdrościłam im tych szczęśliwych chwil, zwyczajnie żal serce mi ścisnął. Trudno powiedzieć, dlaczego między mną i córkami nie było tak fajnie.

Może sęk w tym, że sama je wychowuję?

Pracuję po 12 godzin na dobę i nigdy nie mam na nic czasu ani pieniędzy?

„Kiedy ledwo się wiąże koniec z końcem, trudno o beztroskę” – tłumaczyłam się sama przed sobą.

Jednak scena, którą widziałam po południu, nie dawała mi spokoju. Chciałam być supermamą i bardzo żałowałam, że nie stać mnie na to. Wiadomo – wszystko kosztuje: wyjście do kina, na basen czy wyprawa po ciuszki. Ja miałam ograniczony budżet… Następnego dnia w pracy sama zaczęłam rozmowę z Anką:

– Musiałyście mieć wczoraj miły dzień.

W moim głosie bystry obserwator od razu wyczułby nutkę goryczy.

– To prawda – powiedziała koleżanka.

Ja dawno już nigdzie nie byłam ze swoimi dzieciakami – przyznałam się, nie kryjąc rozgoryczenia.

– Dlaczego? – zapytała trzeźwo Anka.

Wyjaśniłam jej w paru zwięzłych zdaniach, że ciągle brakuje mi pieniędzy. Poza tym biegam od jednej pracy do drugiej, a kiedy wpadam do domu i widzę, że dziewczynki siedzą z nosami w komputerach, jestem szczęśliwa, bo wreszcie mam chwilkę dla siebie.

Mnie też na niezbyt wiele stać, bo mój mąż jest na rencie, ale kontakt z dziewczynkami jest dla mnie najważniejszy. Możemy żyć skromnie, byle blisko – odparła koleżanka, dając mi do zrozumienia, co jest dla niej cenne.

Obraz, który ciągle miałam przed oczami – zadowolona Anka i jej dwie uśmiechnięte córki – sprawił, że zweryfikowałam swoje życie. Zrobiłam szybko rachunek sumienia, z którego jasno wynikało, że kiedy tylko mam wolną chwilkę, marnuję ją, gapiąc się w telewizor. Nic z tego konstruktywnego nie wynikało, na domiar złego po takim kwadransie wcale nie czułam się wypoczęta i zrelaksowana. Kiedy dokonałam w myślach szybkich obliczeń, okazało się, że w tygodniu tracę w ten sposób co najmniej kilka godzin!

Tymczasem narzekałam na brak czasu…

Postanowiłam jakoś temu zaradzić. Następnego dnia rano sprawdziłam, co można robić w naszym dzielnicowym domu kultury. Było kilka możliwości spędzania wolnego czasu, a proponowane zajęcia okazały się niedrogie.

– Od przyszłego tygodnia będziemy chodziły na calanetics, co wy na to, dziewczynki? – spytałam po południu.

O dziwo, córki aż podskoczyły z radości. Widać było wyraźnie, jak bardzo brakowało im mojej inicjatywy. Od tego dnia życie naszej małej rodzinki zaczęło się zmieniać na lepsze… Ostatnio Baśka z działu kadr, matka dwóch dorastających chłopaków, powiedziała, że zazdrości mi takiej przyjacielskiej relacji, jaką mam z córkami.

– Szkoda, że nie mam czasu, żeby gdzieś wyjść ze swoimi synami – powiedziała smutno. – Ani pieniędzy.

Muszę z nią porozmawiać, może i ona nie dostrzega tego, co w życiu najważniejsze, może jak ja kiedyś, rozmienia swój czas na drobne? Oddam dalej to, co zyskałam kilka tygodni temu dzięki jakże pouczającej rozmowie z Anką. 

Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”

Redakcja poleca

REKLAMA