„Musiałam pomóc pacjentce, która bała się swojej bliźniaczki. Kobieta groziła, że ją zabije, jeśli nie odda jej mieszkania”

Kobieta w konflikcie ze swoją siostrą fot. Adobe Stock
Gdy moja była podopieczna poprosiła o rozmowę, weszłam do niej bez wahania. Czyżby choroba wróciła? Okazało się jednak, że problemy Anety są zgoła innej natury.
/ 01.04.2021 10:30
Kobieta w konflikcie ze swoją siostrą fot. Adobe Stock

Drzwi naprzeciwko otworzyły się i stanęła w nich Aneta, moja była podopieczna. Musiała usłyszeć, że wychodzę od pacjentki. Zajmowałam się nią kilka lat temu, ale doskonale pamiętałam.
– Znajdzie siostra dla mnie chwilę? Proszę, muszę to komuś powiedzieć – powiedziała błagalnie. Wyglądała tak blado, że natychmiast zareagowałam. Zauważyła nowe objawy? Rak się cofnął, lecz to podstępna choroba, nawroty nie są wykluczone.
– Co się dzieje? – spytałam, wchodząc do mieszkania.
– Ada, moja siostra, napisała, że przyjeżdża, będzie u mnie mieszkała – powiedziała znękanym tonem Aneta. – Nie wytrzymam z nią. Co mam robić? Siostra zawsze umiała dobrze mi doradzić…

O mało się nie roześmiałam.
– I to jest ta straszna wiadomość?
– Kto powiedział, że straszna? – zdziwiła się Aneta – Ale tak, ma siostra rację. Ada mnie nienawidzi, jest porywcza i nieprzewidywalna. Żąda udziału w spadku po rodzicach. Jest nim to mieszkanie, a ja nie mam tak dużej sumy, żeby ją spłacić. Boję się, co zrobi, jak odmówię.

Westchnęłam ze znużeniem. Ludzie myśleli, że ich kłopoty są moimi i powinnam znać lekarstwo na wszystkie bolączki żywota, a tymczasem miałam własne sprawy. Ostatnio, no dobrze, od dawna, kręciły się głównie wokół pracy, ale przecież i ja byłam człowiekiem z krwi i kości. Czy kogokolwiek interesowały moje zmartwienia?
– Napiłabym się herbaty i usiadła, zmęczona jestem – powiedziałam bez ogródek, wywołując u Anety lekki atak paniki, że wcześniej na to nie wpadła. Włączyła czajnik i wyjęła ciasto. Zerknęłam na nie z zainteresowaniem. Bomba kaloryczna zawierała górę cukru, ale zgłodniałam i rygorystyczne zasady odżywiania wywietrzały mi z głowy.
– Proszę mówić, nie mam za wiele czasu. Dlaczego obawia się pani wizyty siostry, czy pani coś grozi? – popędziłam Anetę.

Od dawna nie bawiłam się w słowne gierki i owijanie w bawełnę. Lata pracy z ludźmi przekonały mnie, że najlepiej działa prosty, wojskowy komunikat.
To nie wizyta, tylko najazd – odparła Aneta, podsuwając mi talerzyk. – Nie zapraszałam jej. Ada uważa, że nie muszę, bo mieszkanie jest wspólne, dopóki jej nie spłacę.
– Poniekąd ma rację.
– Ale to mój dom! – uniosła się. – Gdzie była Ada, kiedy opiekowałam się mamą? Za granicą! Zwiała od odpowiedzialności, przysyłała tylko pieniądze, jakby to zwalniało ją od obowiązku. Teraz przypomniała sobie o mieszkaniu i żąda swojej części.
– Ma prawo – powiedziałam.
– Ale ja nie mam takich pieniędzy! To mój dom, dach nad głową, innego nie mam. Takich rzeczy się nie wycenia.

Julia wydała mi się nieszczera

Miałam dość. Nie zamierzałam roztrząsać spraw majątkowych byłej pacjentki.
– Proszę się poradzić prawnika, ja pani nie pomogę – podniosłam się z krzesła.
– Ona się wścieknie, jak jej to powiem. Boję się. Już raz o mało mnie nie zabiła – wyszeptała Aneta, patrząc na mnie błagalnie. – Co mogę zrobić?
Zanim odpowiedziałam, usłyszałam trzaśnięcie drzwi i dziewczęcy głos.
– Jestem, mamo! Do kuchni weszła młodsza kopia Anety. Skorzystałam z okazji i spytałam: – Pani też obawia się ciotki? Jeśli jesteście w niebezpieczeństwie, trzeba zawiadomić policję.
– O, siostra! – zidentyfikowała mnie córka Anety, Julia. – Ja się nie czuję się zagrożona – roześmiała się nieszczerze. Nie była zdziwiona nietypowym pytaniem, a powinna.
– Jak byłam mała, to mówiłam do ciotki Ady „mamo”.
– No właśnie – rzuciła z przekąsem moja była pacjentka.

Julia zamilkła spłoszona, a ja zrozumiałam, że więcej przy matce nie powie. Zastanowiłam się przelotnie, czy dziewczyna nie próbuje ukryć jakiejś mrocznej tajemnicy. Ludzie rzadko chcą opowiadać o przemocy w rodzinie. Aneta próbowała mi się zwierzyć, a ja ją zlekceważyłam, ale mogłam jeszcze to nadrobić.
– Pójdę już, a pani mnie odprowadzi – powiedziałam do Julii cokolwiek rozkazującym tonem, jakiego niestety nabyłam, obcując z niektórymi pacjentami. Zdziwiła się, ale posłusznie podreptała za mną. Wyciągnęłam ją na klatkę schodową i zamknęłam drzwi.
– Mama jest przerażona wizytą siostry, czy ma powody? – zajrzałam dziewczynie w oczy. Były jasne i spokojne. – Nie ma się czego wstydzić, przemoc zdarza się nawet w najbardziej szanowanych rodzinach. Jeśli zajdzie potrzeba, dostaniecie fachową pomoc, a na razie najlepiej trzymać agresywną krewną jak najdalej. Myśli pani, że to możliwe?

Źrenice Julii rozszerzyły się nagle, co oznaczało silny bodziec emocjonalny, strach lub zdziwienie. Stawiałam na to pierwsze. Dziewczyna bała się, że rodzinna tajemnica wyjdzie na jaw.
– Co też siostra mówi – zająknęła się i poczerwieniała na twarzy. – Mama jak zwykle przesadza, zdenerwowała się i nagadała głupot. Są bliźniaczkami, wyglądają identycznie. Kiedy byłam mała, myliłam ciotkę Adę z mamą. Mówią i myślą podobnie, mają ze sobą prawie telepatyczny kontakt. Mieszkają daleko od siebie, nie widują się, nie rozmawiają, a jedna o drugiej wszystko wie. Może dlatego tak się nie znoszą? Człowiek chciałby być niepowtarzalny, mieć własne tajemnice, a one są jak dwie krople wody. To musi być denerwujące. Kiedy mama zachorowała, ciotka wiedziała wcześniej od niej. To ona wysłała ją na badania, tak się awanturowała, że mama nie wytrzymała i poszła do lekarza. Ciotka Ada uratowała jej życie.

Była jeszcze taka młoda, odruchowo przeszłam na „ty”.
– Mówiłaś, że nie rozmawiają ze sobą – uniosłam brwi, przyłapując dziewczynę na kłamstwie.
– To był wyjątek, zwykle przekazują sobie wiadomości przeze mnie i Magdę, córkę Ady – Julia zręcznie wybrnęła, ale mnie nie przekonała.
– Pani Aneta mówiła, że siostra próbowała ją zabić, czy to prawda? – spytałam surowo.
– Owszem – przytaknęła spokojnie Julia. – Złapała kuchenny nóż, mama chwyciła rakietę tenisową i okładała siostrę ze wszystkich sił. Wybiły szybę w drzwiach i wpadły przez dziurę do pokoju, kalecząc się. Adzie trzeba było zszywać rękę, do tej pory ma bliznę.
– I mówisz to tak spokojnie? – podniosłam głos, bo mnie poniosło.
– Biły się, kiedy miały po kilkanaście lat, potem im przeszło. Między siostrami tak bywa, kochają się i nienawidzą jednocześnie.
– Wiesz, że ciotka chce pozbawić was mieszkania? – zaczęłam z innej beczki, zastanawiając się, czy ta wiadomość wytrąci Julię z równowagi i skłoni do szczerości. Byłam pewna, że dotąd serwowała mi uspokajające kłamstwa.
– Obiło mi się o uszy. Ciotka znowu coś wykombinowała, żeby dopiec mamie. Jestem ciekawa, jak to się skończy – Julia nie dała się sprowokować.

Poddałam się. Poprosiłam, żeby zadzwoniła, gdyby potrzebowały pomocy, więcej dla nich zrobić nie mogłam. Odeszłam pełna złych przeczuć.

Sąsiedzi słyszeli potężną awanturę

Pielęgniarski nos mnie nie zawiódł. Wizytując pacjentkę mieszkającą obok Anety, dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Podobno zza ściany dochodziły krzyki, trzaskały drzwi, sypało się szkło. W cichej i spokojnej rodzinie Anety niedobrze się działo. Bez wahania zadzwoniłam do drzwi, gotowa w razie czego wezwać pomoc. Otworzyła mi Aneta.
– Jest pani bezpieczna? – spytałam bez wstępów.
– Że co proszę? – Aneta zamierzała zamknąć mi drzwi przed nosem, ale powstrzymała ją Julia.
– Proszę, nich siostra pozna moją straszną ciotkę – zaśmiała się. – Donoszę, że obie z mamą żyjemy i nic nam nie jest.
– Aneta mnie oczerniła? Nic nowego – uśmiechnęła się do mnie Ada. – Zawsze była wredna.
– Chcę z nią porozmawiać – odsunęłam tarasującą wejście bliźniaczkę.
– Nic jej nie zrobiłam – mruknęła, idąc za mną. – Ale po tym, co usłyszałam, mam zamiar – dodała bez żenady.

Aneta miała się dobrze, ale wyglądała na strasznie skrępowaną moją obecnością. Najchętniej pozbyłaby się niewygodnego świadka. Tak zachowują się ofiary wstydzące się przemocy domowej. Julia nie spuszczała ze mnie wzroku.
– Pokażę coś siostrze – poprowadziła mnie do mniejszego pokoju. – Teraz ja tu sypiam, ale przed laty należał do bliźniaczek. Ubrania ciotki ciągle leżą w szafie, mama nie pozwala ich tknąć, to świętość.
– To jeszcze nie dowodzi… – zaczęłam. Julia prychnęła jak kotka.
– Miło, że siostra nas chce chronić, ale to fałszywy alarm. Ciotka darowała mamie spłatę mieszkania, w zamian zażądała rodzinnych pamiątek, a teraz kłócą się o każdą sztukę. Przedwojenny wazon nie wytrzymał i rozbił się w drobny mak, ale one chyba świetnie się bawią. Zastanawiam się, kiedy dorosną na tyle, by porzucić dziecinne uprzedzenia. Myśli siostra, że koło osiemdziesiątki czy wcześniej?

Zobacz więcej prawdziwych historii:
Śmierć psa przeżyłam mocniej, niż śmierć matki
Córka w wieku 6 lat zobaczyła, jak uprawiam seks z kochankiem
Przyłapałam na zdradzie moją 80-letnią babcię

Redakcja poleca

REKLAMA