„Przyłapałam na zdradzie... moją 80-letnią babcię. Za nic miała schorowanego dziadka, złożyła pozew o rozwód”

kobieta która w wieku 80 lat postanowiła się rozwieść fot. Adobe Stock
„Wszyscy próbowaliśmy przemówić jej do rozumu. Ja nawet zagroziłam, że zabronię jej kontaktów z prawnukami. Wysłaliśmy do niej proboszcza, ale powiedziała mu tylko, że ma już niewiele czasu i chce go dobrze przeżyć.”
/ 29.03.2021 23:04
kobieta która w wieku 80 lat postanowiła się rozwieść fot. Adobe Stock

Sądziłam, że po rozwodzie z mężem, który zdradzał mnie na prawo i lewo, nic już mnie już nie zaskoczy. A jednak musiałam mocno chwycić się blatu stołu, gdy moja babcia Alina – lat ponad 80 – wyznała, że chce odejść od dziadka.

– Mówię ci to tylko dlatego, że miałaś okazję poznać Henryka – wypowiadając to imię, zarumieniła się jak nastolatka.

Owszem, miałam okazję poznać Henryka, jeśli można tak określić nakrycie babci obściskującej się w środku dnia w miejskim parku z mężczyzną, który bynajmniej nie był jej mężem. Z pewnością uśmiałabym się, gdyby ktoś opowiedział mi tę historię, ale mnie w tamtej chwili dosłownie zamurowało.

Babcia też poczuła się nieswojo, za to jej adorator słysząc moje imię, podskoczył na równe nogi i wyciągnął rękę na powitanie. Podobno słyszał o mnie wiele dobrego i był zaszczycony spotkaniem.

Oszołomiona zignorowałam go, podobnie jak babcię, i pobiegłam do szkoły po starszego syna

Jednak muszę przyznać, że widok tej pary nie dawał mi spokoju. Późnym popołudniem nie wytrzymałam i pojechałam do dziadków. O tej porze dziadek zazwyczaj ucinał sobie drzemkę, a że wyjmował z uszu aparaty słuchowe, to mogłam do woli krzyczeć na babcię. Początkowo brałam jej dziwne zachowanie za objaw wczesnej demencji. Po prostu pomyliła dziadka z jakimś Heniem i tyle, ale ona jednym zdaniem obaliła mój tok rozumowania.

– Nie szkoda ci dziadka? To schorowany człowiek…
– Kocham Henryka – wyznała ze łzami w oczach. – Nie zrozumiesz tego, bo jesteś młoda i czeka cię wiele okazji, ale ja… ja nie mam już na co liczyć. Henryk spadł mi jak z nieba i nie zamierzam rezygnować z tego uczucia.
– A dziadek? Przecież jeszcze niedawno stawiałaś nam wasz związek za wzór! Mówiłaś, że gdybyś przejmowała się kobietami wdzięczącymi się do twojego męża, to pewnie już dawno byłabyś samotną matką! Mówiłaś tak, nie zaprzeczaj!

Choć starałam się zachować spokój, to nie byłam w stanie zapomnieć przykrości, jaką sprawiły mi słowa babci wypowiedziane w chwili, gdy najbardziej potrzebowałam jej wsparcia. To jej pierwszej zwierzyłam się ze swoich problemów w związku. Opowiedziałam o portalach randkowych, po których buszował mój mąż, i o samotnych koleżankach z pracy, którym nie odmawiał odwiezienia do domu czy drobnych napraw.

Po 12 latach związku i kolejnych dawanych mu szansach uznałam, że moja cierpliwość się wyczerpała. W swej naiwności sądziłam, że najbliższe mi kobiety, czyli babcia i mama, staną za mną murem, jednak tak się nie stało. Mama prawie przestała się do mnie odzywać na wiadomość, że porzucam jej ulubionego zięcia. A babcia… No właśnie! Babcia palnęła mi pogadankę o poświęceniu i nadrzędnym celu, jakim dla każdej szanującej się kobiety jest rodzina.

– Nie zaprzeczysz, że Marek dba o ciebie i dzieci. Macie wszystko, czego potrzebujecie. A kochanki? Moja droga, gdyby z tak błahego powodu rozpadały się małżeństwa, to wszystkie byłyśmy rozwódkami. Te kochanki miną jak grypa, a ty zostaniesz – tłumaczyła mi kobieta, którą dotąd zawsze stawiałam sobie za wzór.

I oto ta sama kobieta po czterech latach od mojego rozwodu oszalała na punkcie jakiegoś faceta. Jednak, wierna swoim zasadom, wcale nie zamierzała odchodzić od dziadka. Przynajmniej jeszcze wtedy, czyli jakieś siedem miesięcy temu, Henryk był dla niej czymś w rodzaju romantycznej odskoczni od życia u boku starego, schorowanego męża. W zasadzie nie można powiedzieć – babcia pozostawała wierna swoim zasadom, tylko teraz role się odwróciły.

To ona zdradzała dziadka, jak on ją 50 czy 40 lat wcześniej

Nie chciała burzyć swojego życia, a jedynie zaznać odrobinę przyjemności, ale dla mnie było to skrajną hipokryzją. Początkowo chciałam nawet powiedzieć o wszystkim dziadkowi i mamie, ale powstrzymały mnie łzy babci. Zapłakana błagała mnie o milczenie i obiecała, że rzuci Henryka, jeśli tylko zachowam jej romans dla siebie.

– To trwało zaledwie kilka tygodni – wyznała zdruzgotana.

Zrobiło mi się jej żal, więc obiecałam puścić całe zdarzenie w niepamięć. W sumie, co mnie to obchodzi. Jest dorosła, wie, co robi, a dziadkowi nie dzieje się krzywda – uznałam. Nie sądziłam jednak, że babcia siedem miesięcy później nie tylko nadal będzie spotykać się z Henrykiem, ale zdecyduje się na stare lata odejść od dziadka!

– Miałaś rację, dziecko, przez całe życie byłam hipokrytką – wyznała. – Przymykałam oczy na romanse Anatola, a potem sama chciałam uwikłać się w coś podobnego, ale dość tego! Pójdę w twoje ślady! – patrzyła na mnie wyraźnie wzruszona, sądząc zapewne, że pochwalę jej odwagę. 

Ewa pogoniła męża i jest szczęśliwa

– Babciu, ale w tym wieku tak się nie robi! Jak ty sobie to wyobrażasz? Co będzie z dziadkiem, to stary, schorowany człowiek… A podział majątku i wszystkie formalności, przecież to może ciągnąć się latami. Czy ty na pewno wiesz, co robisz? – przyjrzałam się jej uważnie, podejrzewając, że zwariowała.
– I ty to mówisz? – zapytała.

Nie miała racji, jej sytuacja w niczym nie przypominała mojej – nie zamierzałam dopuścić do rozstania dziadków. Zaangażowałam całą rodzinę i znajome babci, robiłam wszystko, aby powstrzymać ją przed podjęciem opłakanej w skutkach decyzji. Kiedy nie pomogły prośby ani tłumaczenia, moi rodzice zagrozili wynajęciem najlepszego adwokata dla dziadka, który zedrze z babci skórę, a ja – odsunięciem od wnuków. Niestety, zdało się to na nic. Babcia w ciągu miesiąca złożyła papiery rozwodowe, zgodziła się nawet na rozwód ze swojej winy i pomniejszenie swojej części majątku, byle tylko szybciej zacząć życie ze swoim ukochanym.

– Mam niewiele czasu, ale ten, co mi pozostał, chcę przeżyć dobrze – tłumaczyła wysłanemu do niej proboszczowi.

Nie przejęła się nawet dziadkiem, który na widok pozwu po prostu się załamał.

– Sama mówiłaś, że z czasem każdy mężczyzna przyzwyczai się do nowej sytuacji – cytowała moje słowa, kiedy zabrakło jej już własnych argumentów.

I właśnie przez to skłóciła mnie z dalszą rodziną… Za moimi plecami tak często powoływała się na mój przykład, że wszyscy zaczęli podejrzewać, że to ja stoję za tym kuriozalnym rozstaniem. Coraz częściej dawali mi do zrozumienia, że gdybym nie obnosiła się tak ze swoim rozwodem, z tym, jaką siłę odnalazłam w sobie po rozstaniu, i odzyskaną radością życia, pewnie babci nigdy nie przyszłoby do głowy porzucać dziadka. Zaczęli tworzyć na mój temat niestworzone historie, podejrzewając mnie o romanse, do których przecież nie miałam ani głowy, ani czasu.

Początkowo próbowałam tłumaczyć rodzinie, że babcia jest pełnoletnia i to ona całkowicie ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Jednak po kilku miesiącach machnęłam ręką. Niech gadają – pomyślałam. Pozostał tylko żal, że kolejny raz musiałam ze wszystkim uporać się sama. Jeśli sądzicie, że ta sytuacja połączyła mnie jakoś szczególnie z babcią, to jesteście w błędzie.

Ona przeżywa obecnie drugą młodość. Kompletnie straciła głowę dla Henryka, z którym zamieszkała już w dniu ogłoszenia wyroku sądu, czyli dwa lata temu. Nie interesuje się mną ani nikim z naszej rodziny, nawet swoim byłym mężem. Czasami zadzwoni, przyśle kartkę z wycieczki po Polsce, ale gdy już mówi, to opowiada wyłącznie o sobie. Może kiedy się wyszaleje, przypomni sobie o was – pocieszają mnie przyjaciółki, lecz ja szczerze w to wątpię.

Nie życzę babci źle, kocham ją i chcę, żeby jej się wiodło. Uważam, że każdy ma prawo do szczęścia, nawet człowiek, delikatnie mówiąc, mocno posunięty w latach… Szkoda mi tylko, że babcia okazała się taką egoistką. Zrobiła ze mnie czarną owcę w rodzinie i nigdy za to nie przeprosiła. Wykorzystała mój rozwód do własnych celów. Kto wie, może dawniej wykorzystywała w ten sposób dziadka? Dzisiaj inaczej już patrzę na kobietę, która przez wiele lat była dla mnie wzorem. Przykro mi i bardzo smutno.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Moja synowa to znana ginekolożka, która ma problemy z własną płodnością
Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa, ale i tak nie mam spokoju
Próbowałam żyć w chorym trójkącie - ja, Adam i jego matka

Redakcja poleca

REKLAMA