„Moja żona to chodzący ideał, ale ja nie mogę jej znieść. Wciąż mam w pamięci to, co kiedyś zrobiła”

zdradzony mąż fot. iStock, Westend61
„Nie była przyzwyczajona do takiego życia. Wcześniej dużo wychodziła, spotykała się z ludźmi, łaziła po sklepach i kinach. Po narodzinach dziecka to wszystko zniknęło. Niewiele mogłem pomóc. Późno wracałem z pracy. Czuła się samotna i wymyśliła sposób, jak temu zaradzić”.
/ 28.11.2022 07:03
zdradzony mąż fot. iStock, Westend61

Zgasiłem silnik i siedziałem w samochodzie. Za oknami było już szaro, w dodatku zaczął siąpić deszcz. Samo to wystarczyło, żebym zwlekał z otwieraniem drzwi, ale nawet przy pięknej pogodzie nie miałbym na to specjalnej ochoty. Jakoś ostatnio nie ciągnęło mnie do domu. Ale przecież nie mogłem tu tkwić… Z westchnieniem wyjąłem kluczyk ze stacyjki i wysiadłem w mokry świat.

Chociaż z parkingu do domu miałem zaledwie 100 metrów, i tak dotarłem tam przemoczony i zmarznięty. Ada, kiedy tylko mnie zobaczyła, załamała ręce.

– O matko, skarbie, zdejmuj szybko te ciuchy – podbiegła do mnie, pomagając mi odpiąć guziki przy płaszczu. – Zupa się grzeje, wstawię też wodę na herbatę.

Umyłem ręce i usiadłem przy stole

Patrzyłem, jak moja żona krząta się, wlewa wrzątek do szklanki i wyjmuje talerz. Za chwilę postawiła na stole zupę i uśmiechnęła się do mnie.

– Masz, kapuśniak cię rozgrzeje – powiedziała. – A na drugie placki ziemniaczane, ale poczekamy, aż Natka wróci z zajęć, dobrze? Strasznie była podekscytowana, bo dziś mają zacząć ćwiczyć nowy układ na tańcach. A właśnie! Dostała piątkę z czytania. Może kupimy jej w nagrodę te getry? Strasznie o nich marzy, a naprawdę widzę, że ostatnio czyta i to wcale nie muszę jej do tego zmuszać.

– Jasne, wybierz coś, bo ja się nie znam – jadłem powoli, żeby się nie oparzyć.

Po obiedzie rozwaliłem się na kanapie przed telewizorem i włączyłem sport. Ada usiadła przy komputerze i zalogowała się na portalu społecznościowym.

– Kaśka z Jackiem się rozstają – oznajmiła nagle, odwracając się do mnie. – Napisali oficjalnie, że już nie są razem.

– To było chyba do przewidzenia – powiedziałem, nie odwracając wzroku od ekranu. – Nawet lepiej, że się zdecydowali na rozwód, zanim się pozabijali.

– Dalej nie rozumiem, że ludzie piszą takie rzeczy w internecie – Ada wzruszyła ramionami. – Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli tak publicznie dzielić się swoimi przeżyciami z naszego małżeństwa. A już gdyby było źle, to w ogóle bym o tym nie pisała.

Co miałem zrobić? Rzucić robotę?

Tym razem na nią spojrzałem. „Gdyby było źle”… Jest źle! Jest fatalnie. Tylko, że ona tego nie wie. Nie widzi, nie czuje. A może nie chce widzieć. Bo właściwie na pozór wszystko jest w najlepszym porządku. Nie kłócimy się, nie drzemy kotów, normalnie rozmawiamy.

Ada, tak obiektywnie rzecz biorąc, jest bardzo fajna. Wszyscy kumple mi jej zazdroszczą, mówiąc, że dobrze trafiłem. No fakt – gotuje świetnie, awantur nie urządza, rozumie, że facet musi obejrzeć mecz i pójść na piwo z kolegami. Gospodarna, pieniędzmi dobrze się rządzi i w sumie przy naszych skromnych zarobkach bez problemu starcza na spłatę kredytu i spokojne życie. I kocha mnie – to wiem. Czuję. Więc o co mi chodzi?

O to, że nie mogę zapomnieć. Kilka lat temu moja żona mnie zdradziła. Kiedy to mogło być? Natka była mała, miała niecały rok. Niedługo minie 6 lat! Ada siedziała wówczas z małą w domu, ja pracowałem. Wiem, że była zmęczona, a przede wszystkim czuła się samotna. Dla niej, dziewczyny, która zawsze lubiła się bawić, biegać po sklepach, chodzić do kina, uwiązanie przy dziecku było trudne. Ale co miałem zrobić? Rzucić robotę?

I tak nie starczało na wszystko, musiałem brać nadgodziny. Więc faktycznie Ada siedziała w domu całymi dniami sama. Czasem wpadła jakaś koleżanka, czasem jej mama, ale to jej nie wystarczało. Wtedy nasz związek przeżywał kryzys. Ja byłem przemęczony, ona sfrustrowana.

W pewnym momencie zażądała, że chce mieć wolne soboty. Ja co prawda, też chciałem odpocząć po całym tygodniu pracy, ale rozumiałem ją. Zresztą uwielbiałem Natkę, która wcale nie była kłopotliwa, więc zostawałem z nią, a Ada szalała: fryzjer, kawa z kumpelą, jakieś kino. Wracała z tych eskapad coraz później, coraz bardziej zrelaksowana i wypoczęta.

Niby fajnie, jednak wcale nie wpływało to na poprawę naszych relacji. Ada robiła się jakaś taka obca, miała dla mnie coraz mniej czasu i czułości. A nie było nawet kiedy porozmawiać! W tygodniu po pracy padałem, w weekendy ona balowała.

Wreszcie powiedziałem, że mam tego dość, że musimy to tak zorganizować, żeby miała czas i dla mnie, żeby to ze mną wychodziła i bawiła się. No i wtedy wybuchła bomba! Najpierw Ada coś kręciła, narzekała, że to są babskie spotkania, że ona musi odreagować. Ale mi się to nie podobało, zacząłem coś podejrzewać, drążyć temat i wreszcie przyznała, że kogoś ma.

Poznała go w kręgielni, to był jakiś samotny facet, niewiele starszy. Cały świat zwalił mi się na głowę, wszystko wydawało mi się skończone.

Rozmawiałem już nawet z prawnikiem

Najpierw się wściekłem. Wyszedłem wówczas do pubu, chciałem być sam. Zamawiałem setkę za setką i próbowałem jakoś to ogarnąć w głowie. No bo jak to? Ja haruję jak wół, zajmuję się dzieckiem, dbam o rodzinę, a ona się puszcza?! Zdzira! Strasznie byłem nabuzowany i pamiętam, że w przebłysku rozsądku postanowiłem nie wracać do domu na noc.

Pojechałem do brata. Zresztą to jedyna osoba, która wie o wszystkim. Wypiliśmy wówczas jeszcze po kielichu, wysłuchał mnie i przenocował. A rano przy kawie powiedział swoje.

– Dobrze, że do mnie przyjechałeś – stwierdził. – Po pijaku chyba byś ją zabił. Sam zresztą mam na to ochotę. Mimo wszystko musisz z nią pogadać.

– Nie mamy o czym! – krzyknąłem.

– Niby tak, ale macie dziecko. Zastanów się, czy chcesz o nie walczyć – klarował mi Maciek. – Nasze sądy są zazwyczaj po stronie matki, ale może gdyby Ada się wyprowadziła, można to by było podciągnąć pod porzucenie rodziny? Szwagier mojego kumpla jest prawnikiem, umówię cię z nim, dowiesz się, co dalej robić.

– Ale… Mówisz o rozwodzie?

– No a o czym? – mój brat spojrzał na mnie zdziwiony. – Krzysiek, ty to jesteś wybitny, słowo daję. Baba ma kogoś, zdradza cię, nie interesuje się tobą i dzieckiem, a ty chcesz z nią nadal być?

– Nie wiem… Nie myślałem o rozwodzie. W ogóle nie wiem, co teraz.

– Właśnie dlatego najpierw pogadaj z prawnikiem – upierał się.

Wróciłem do domu...

Natka spała, Ada siedziała w kuchni, blada, bardzo zdenerwowana.

– Gdzie ty byłeś? – naskoczyła na mnie. – Martwiłam się!

– Ciekawe dlaczego. Chyba już nie jestem dla ciebie ważny, nie?

– Nigdy tak nie robiłeś – wyszeptała.

– Bo nigdy nie było takiej sytuacji. Musimy pogadać.

– Wiem – Ada westchnęła. – Całą noc siedziałam i rozmyślałam. Musimy porozmawiać, ale nie wiem, jak zacząć.

– Może po prostu powiedz, jak sobie to dalej wyobrażasz – rzuciłem. – Wyprowadzisz się do niego?

– Kiedy ja nie chcę – jej głos się załamał. – Rozmyślałam, próbowałam sobie wyobrazić różne scenariusze… Ja nie chcę z nim być, chcę być z tobą!

– I dlatego mnie zdradzałaś – ironizowałem. – To jest, rozumiem, nowy sposób na okazywanie miłości i przywiązania?

– Przestań – zaszlochała. – Wiem, że jesteś wściekły, masz prawo być. Ale kiedy wyobrażałam sobie, że odchodzę od ciebie, że mieszkam z Albertem… Wiesz, ja go właściwie nie znam. I nie kocham.

– To po co to było? Długo tak?

– No, parę miesięcy… Ja nie wiem, nie rozumiem, dlaczego to zrobiłam – Ada nagle wybuchła płaczem. – Wiesz, kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, to poczułam się tak fajnie. Znowu jak dziewczyna, bez zobowiązań, atrakcyjna, po prostu było mi dobrze. A potem…

– Nie masz 18 lat! – skomentowałem sucho. – I w ogóle, jak to sobie wyobrażałaś? Gdybym nie nabrał podejrzeń, to co? Nadal tydzień tu, a weekendy z nim?

– Nie wiem – Ada aż się zanosiła od płaczu, ja jednak zupełnie nie umiałem wzbudzić w sobie żalu. – Nie wiem, ja nie myślałam. Ale nie chcę cię tracić. Krzysiu, ja cię kocham.

– A ja sam już nie wiem, co czuję i myślę – przyznałem, zostawiając ją samą.

To oczywiście nie była jedyna rozmowa

Na zewnątrz wszystko wyglądało jak dawniej, z tą różnicą, że Ada nigdzie sama nie wychodziła. Nie wiem, jak w tygodniu, kiedy ja byłem w pracy. Ale miałem nadzieję, że przynajmniej nie ciąga ze sobą Natki na spotkania. W każdym razie ilekroć dzwoniłem, słyszałem w tle głos małej.

A w domu było posprzątane, ugotowane, poprane. Weekendy spędzała ze mną. Zmieniła się. Widać było, że ma wyrzuty sumienia. I widziałem, że mnie kocha. Ciągle zastanawiałem się, co dalej, ale nie mogłem się na nic zdecydować.

Mój brat tego nie rozumiał.

– Głupi jesteś – oznajmił. – Masz zamiar z nią być, jakby nic się nie wydarzyło?

– Nie jestem głupi, tylko rozsądny – wkurzałem się. – Rozstać się łatwo. Ale ja mam córkę. Wspólne mieszkanie i kredyt. A poza tym… Wiesz, Ada się zmieniła, i może to dziwne, jednak ja jestem pewien, że mnie kocha.

– A ty ją? – Maciek był bezlitosny. – Myślisz, że kiedykolwiek zapomnisz? Albo że wybaczysz? Zdradziła cię, i to nie jeden raz. Miała kogoś na boku. Potrafisz z tym żyć? A poza tym… zaufasz jej? Skoro raz to zrobiła…

– To nieprawda – krzyknąłem. – Ludzie się zmieniają, sam o tym dobrze wiesz. Jak raz się popełni błąd, to często wystarczy, żeby już nigdy tego nie zrobić.

– Jak chcesz – Maciek wzruszył ramionami. – To twoje życie. Ale moim zdaniem wszystko jest przesądzone. Ja bym swojej kobiecie nie wybaczył.

Nie wiem, dlaczego rozmowa z bratem tak strasznie mnie wtedy zdenerwowała. Ale wszedł mi na ambicję i postanowiłem udowodnić mu, że się myli. A poza tym, przyznaję, trochę się bałem. Co innego rozmawiać o rozwodzie, o rozstaniu, a co innego faktycznie złożyć papiery, przekreślić małżeństwo.

Uświadomiłem to sobie, gdy pytałem w sądzie, jak to wygląda, co jest potrzebne do pozwu. Urzędniczka sucho i bez emocji tłumaczyła wszystko, a do mnie docierało, że to oznacza koniec jakiegoś kawałka mojego życia. Ważnego kawałka. Najważniejszego. Zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę tego chcę. Byłem wściekły na Adę, a jednak nadal ją kochałem.

Nie złożyłem papierów rozwodowych. Czas mijał, wszystko wydawało się wracać do normy. Ada jest cudowną żoną i świetną przyjaciółką. Nie powiem, zaufanie do niej straciłem, a ona zdaje sobie z tego sprawę. Widzę, że ją boli, gdy pytam, dokąd idzie albo kto dzwonił. Uważnie obserwuję ją podczas imprez. Nigdy jednak nie zrobiła nic, co mogłoby nasunąć bodaj cień podejrzeń, że mnie zdradza.

A jednak nie potrafię zapomnieć. Nie potrafię jej wybaczyć. W ciągu dnia, gdy rozmawiamy, śmiejemy się, bawimy się z Natką, wszystko jest w porządku. Ale gdy przychodzi noc i idziemy do sypialni, to coś się we mnie zacina. Nie jestem w stanie się przełamać.

Nasze intymne życie praktycznie nie istnieje

Mam ochotę ją przytulić, lecz wyobraźnia natychmiast podsuwa jakieś okropne obrazy. Inny facet ją miał! Ona to robiła z innym! Zdradziła mnie! Znowu zastanawiam się, czy to ma sens. Bo męczy mnie nasze małżeństwo. Poprawne i bez uczucia. Przynajmniej z mojej strony.

Nie wiem, czy Ada tego nie widzi, czy za wszelką cenę chce utrzymać ten związek. Ja już nie chcę. I tylko zwlekam, żeby jej to powiedzieć. Zranię ją, wiem. Naprawdę wierzyłem, że mi się uda zapomnieć, niestety, nie udało się… Już chyba wolałbym nic nie wiedzieć.

Czytaj także:
„Ten związek mnie niszczył, ale nie potrafiłem odejść. Po wypadku zrozumiałem, że nie o każdą miłość warto walczyć”
„Żona boi się wystawić nosa za drzwi i wymaga, żebym został pustelnikiem. Pandemia zmieniła ją”
„Córka z radosnej nastolatki przemieniła się w apatyczną i przygaszoną. Odpowiedź znalazłam w pamiętniku”

Redakcja poleca

REKLAMA