„Moja żona nie widzi problemu, by 15-letni syn sprowadzał na noc panienki. Ciekawe, kto będzie pchał za nich wózek”

Mężczyzna, który kłóci się z żoną fot. Adobe Stock, Photographee.eu
„Jak to, nocuje? Że niby jak, będą do rana kuć wzory? O nie, nie ze mną te numery. Na razie to dwoje gówniarzy, którzy mają się uczyć, a nie zwiększać przyrost naturalny! Potrafię sobie wyobrazić dla syna inną karierę niż pchanie wózka, zanim osiągnie pełnoletność”.
/ 19.02.2022 06:14
Mężczyzna, który kłóci się z żoną fot. Adobe Stock, Photographee.eu

Trochę inaczej sobie wyobrażałem ten przymusowy urlop. I nastrój  mi psuła nawet nie tyle wizja niedalekiej operacji, co uczucie, że jestem we własnym domu jakimś obcym ciałem – jak kamień w bucie przeszkadzałem wszystkim.

– Może kupimy ciastka i pogramy wszyscy w scrabble? – zaproponowałem tamtego wieczoru i nawet nie musiałem czekać na odpowiedź, bo po minie żony poznałem, że to ostatnia rzecz, na jaką miałaby ochotę.

Tylko dobre wychowanie powstrzymało ją od parsknięcia mi prosto w nos.

– Sorry, kochanie – pogłaskała mnie po włosach jak jednego ze swoich przedszkolaków. – W piątki spotykam się z dziewczynami, to już nasza świecka tradycja.

Jasna cholera! Wczoraj był kurs włoskiego, potrzebny Renacie chyba tylko do śpiewania arii pod prysznicem, przedwczoraj siłownia, która pomaga jej rzeźbić figurę. Nawet nie pytam dla kogo – ja, odkąd wróciłem, oglądam ją w garsonkach albo w barchanowej piżamie. Naprawdę nie znajdzie miejsca w wypełnionym po brzegi harmonogramie, żeby spędzić trochę czasu z mężem?

– Do mnie przyjeżdża koleżanka, będziemy się uczyć matmy do poniedziałkowego sprawdzianu – Dawid, który musiał słyszeć naszą rozmowę z łazienki, też pośpiesznie pozbawił mnie wszelkich złudzeń co do wspólnego spędzenia wieczoru.

No to super. Wezmę zatem Wielką Encyklopedię Zdrowia i dokończę rozdział o hemoroidach. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce będę miał temat tak perfekcyjnie opanowany, że sam się zoperuję.

I pomyśleć, że przemierzając trasy całej Europy, śpiąc w śmierdzącej kabinie i myjąc się w zimnej wodzie na niezliczonych parkingach, dołowałem się tym, że powinienem być przy rodzinie, która tęskni…

Wygląda na to, że koncertowy naiwniak ze mnie!

Beatę chyba ruszyło sumienie, bo wychodząc, obiecała, że wróci wcześniej. Na dziesiątą już na pewno będzie w domu. Na pożegnanie pocałowała mnie w policzek i stwierdziła, że wszyscy potrzebujemy czasu, aby przywyknąć do nowej sytuacji.

Jakiej znowu nowej? Jestem jej mężem już ponad siedemnaście lat! Poszedłem się wykąpać, potem włączyłem telewizor. Jeden program, drugi, dziesiąty… Nic ciekawego. Trzeba mieć nie lada tupet, żeby pokazywać film z 1997 roku i opatrzyć go nagłówkiem „premiera”! Znalazłem jakiś teatr, gdy przyjechała koleżanka Dawida. Odstrzelona na tę wspólną naukę jak na dyskotekę, w makijażu. Święty by się nie domyślił, że ma dopiero piętnaście lat!

Zrobili sobie herbaty i zamknęli się w pokoju. No dobrze, niech zakuwają, przynajmniej ktoś spędzi ten wieczór z korzyścią. Ledwo wciągnąłem się trochę w akcję teatru, zadzwoniła mama, żeby porozmawiać o czekającej mnie operacji.

Mam wrażenie, że odkąd zacząłem biegać po lekarzach, nareszcie ma ze mną o czym gadać. Głównie opowiada o niedociągnięciach w służbie zdrowia i ich braku kompetencji – mama powinna się zająć pisaniem horrorów medycznych! Kiedy nareszcie skończyła, byłem zlany zimnym potem i musiałem się czegoś napić.

Idąc do kuchni, przystanąłem pod drzwiami syna, za którymi panowała cisza, podkreślana jeszcze szemrzącą romantycznie muzyką. Hmm… Jak oni niby się uczą? Przekazują sobie myśli telepatycznie? Zapukałem, nic. Co, do licha? Znów zapukałem, a potem otworzyłem drzwi.

Ciekawe, do której Dawid przyjmuje teraz gości

Noż, jasny gwint, tak to się Dawid matematyki nie nauczy! Odskoczyli od siebie, jakby ich prąd poraził… Zapytałem dla pozoru, czy nie są głodni, a gdy podziękowali, wycofałem się do kuchni, myśląc o tym, jak ten czas mija. Dopiero co woziłem smarkacza w wózku na spacery, a ten się już do dziewcząt dobiera. Ma 15 lat, nie za wcześnie to?

A potem mi się przypomniało, jak na dyskotece w ósmej klasie całowałem się z Baśką B., i zachciało mi się śmiać. Wychowawczyni zaświeciła światło i zapanowała kompletna panika! Najbardziej się bałem, że ktoś puści farbę mojemu ojcu…

Wybiła dziesiąta, żony wciąż nie było. Nic też nie wskazywało na to, by koleżanka Dawida wybierała się do domu. Ciekawe, do której też godziny młody przyjmuje teraz gości… Chętnie bym zapytał, ale nie miałem odwagi po raz drugi pakować mu się do pokoju. W końcu zachrobotał klucz w zamku i pojawiła się Renata.

– Widzisz? Wróciłam wcześniej do ciebie.

Cóż, chyba nawet byłem jej wdzięczny, może ona wyratuje nas z opresji. Zapytałem, jak długo ta cała Arleta zamierza jeszcze u nas siedzieć. Rodzice jej nie mówią, kiedy powinna być z powrotem, czy jak?

– Ona tu nocuje – rzuciła Renata i zaczęła szukać czegoś w bieliźniarce. – Cholera, będzie miała pościel nie do pary, trudno.

Jak to, kurna, nocuje? Mój piętnastoletni syn zaprasza sobie pannę na noc? Że niby jak, będą do rana kuć wzory? O nie, nie ze mną te numery, Brunner! A Renata, jakby nigdy nic, powiada, że to nic dziwnego, Dawid też zostaje czasem u tej Arletki na noc. Tak teraz jest, takie czasy.

– Po moim trupie, skarbie – oświadczyłem.

Nie dziwi mnie wcale, że smarkaczom to odpowiada – hormony im szaleją. Ale od tego są rodzice, żeby kierować się zdrowym rozsądkiem! Młodzi mogą sobie sypiać razem, gdy będą zdolni ponieść konsekwencje. A na razie to dwoje gówniarzy, którzy mają się uczyć, a nie zwiększać przyrost naturalny!

– Ale ja im ścielę osobno – wyjaśniła Renata. – Dawid śpi na materacu dmuchanym.

No, nie wierzę własnym uszom… Kładzie ich w jednym pokoju i wierzy, że śpią osobno? Co z tą moją babą?!

Młody się teraz do mnie nie odzywa. Trudno

Powiedziałem, że smarkula ma być za kwadrans gotowa, odwiozę ją do domu. A Renata od razu zaczęła, że nie wypada, skoro już Dawid ją zaprosił. Może jej matka akurat kogoś ma, korzystając z wolnej chaty? To samotna rozwódka – może tak być.

– Poza tym, jak zamierzasz kierować samochodem, skoro właściwie nie możesz siedzieć? – dodała. – Zapomniałeś, czemu jesteś w domu, a nie w trasie?

Zdecydowałem, że w takim razie Dawid będzie spał na materacu, owszem, ale w naszej sypialni. I guzik mnie obchodzi, na co pozwala matka dziewczyny. W moim domu panują moje zasady, a ja w odróżnieniu od niej wiem, czym takie spanie razem może się skończyć.

I potrafię sobie wyobrazić dla dziecka inną karierę niż pchanie wózka, zanim osiągnie pełnoletność.
Stało się, jak postanowiłem, i teraz syn się do mnie nie odzywa. Twierdzi, że wstydu mu tylko narobiłem, bo jestem niedzisiejszy i mam przedpotopowe poglądy. Naprawdę? No to trudno.

Czytaj także:
„Nakłamałam szefowi na temat szwagierki, żeby nie dostała pracy u nas w firmie. Teraz mi głupio, bo Gośka nie ma kasy na życie”
„Zawsze podobali mi się pulchni faceci, byli namiętnymi kochankami. Ernest był mizerotą i cherlakiem, ale pociągał mnie”
„Rodzice żyli jak pies z kotem. Wyznania miłości przeplatały się z wrzaskami. Pochowaliśmy ich w jednym grobie a ten pękł na pół”

Redakcja poleca

REKLAMA