„Moja więź z siostrą zaczęła wymykać się spod kontroli. Ciągle miałam złe przeczucia. Zaczęłam popadać w obsesję”

Bliźniaczki przy stole fot. iStock by GettyImages, Uwe Krejci
„Bliźniaki jednojajowe łączy niezwykła więź. Kiedy jednemu coś się dzieje, drugie to czuje. Ja śniłam, że siostra tonie. Nie pozwolę, by coś jej się stało”.
/ 22.09.2023 22:30
Bliźniaczki przy stole fot. iStock by GettyImages, Uwe Krejci

Ten sen powracał do mnie jak bumerang. Był jak natrętna mucha, której w żaden sposób nie mogłam odgonić; zawsze tak samo przerażający i realny. Kiedy w końcu się budziłam, nie mogłam dojść do siebie. Czułam, że to nie jest zwykły sen, ale przestroga.

– Znowu to samo. Chciałabym się wreszcie porządnie wyspać – pożaliłam się mężowi.

Wstałam rano nieprzytomna. Żeby jakoś funkcjonować, musiałam przyjąć solidną dawkę kawy.

– Może idź do zaklinacza snów – zażartował Filip, ale mnie wcale nie było do śmiechu.

Początkowo myślałam, że to zwykły koszmar. Po prostu przyśniło mi się to, czego bałam się najbardziej: śmierć mojej bliźniaczej siostry. Ja i Majka byłyśmy ze sobą silnie związane. Rozumiałyśmy się bez słów, a kiedy jednej przytrafiło się coś złego, druga odczuwała silny niepokój. Taka więź często występuje u bliźniąt jednojajowych.

W dzieciństwie nie dość, że wyglądałyśmy identycznie, to jeszcze zachowywałyśmy się prawie tak samo – przez co bardzo ciężko było nas odróżnić. Dopiero w liceum każda z nas zaczęła szukać swojej drogi. Majka ścięła włosy, a ja z jasnego blond przefarbowałam się na rudo. Nagle każda z nas chciała być inna niż ta druga. Ale niezwyczajna więź pozostała.

– Muszę zadzwonić do Majki. To nie jest normalne, żeby ciągle nawiedzał mnie ten sam sen.

– Przecież już mówiłaś o nim Majce – przypomniał Filip. – I co? Wyśmiała cię.

Dawniej Majka by mi uwierzyła. Tylko że teraz była z Danielem, a on jawnie drwił z takich rzeczy. Pod jego wpływem moja siostra zaczęła się zmieniać. Nie wspominała już o żadnych przeczuciach. Zrobiła się tak samo pragmatyczna jak jej chłopak.

Gdy opowiedziałam jej o moim nawracającym śnie, usłyszałam: – Jesteśmy siostrami, to normalne, że się o siebie martwimy, ale Marta… daj spokój, nie jesteś w stanie przewidzieć mojej choroby czy śmierci. Ani ja twojej.

Śniłam o śmierci siostry od czterech tygodni!

Łatwo zapomniała o różnych faktach z dzieciństwa. Kiedy złamałam rękę na kolonii, ona też czuła dziwny ból w łokciu. Albo ta sytuacja ze starym Mateuszem. Byłyśmy wtedy na wakacjach u babci. Maja bawiła się z innymi dziećmi, a ja czytałam książkę. W pewnym momencie coś ścisnęło mnie w gardle. Z trudem łapałam powietrze, czułam, że się duszę.

Nagle wszystko minęło, tak szybko jak się pojawiło. Chwilę później do domu babci wpadł stary Mateusz. Prowadził Maję, która była blada jak trup. Opowiedział babci, że moja siostra pobiła się z jakąś dziewczynką i tamta złapała ją za szyję. Wczepiła się tak mocno, że pod wpływem uścisku Maja aż zemdlała. Czyli poczułam to samo co ona, dokładnie w tym samym momencie! Babcia spytała potem Maję, dlaczego w ogóle wzięła się do bicia.

– Klara czepiała się Marty. Śmiała się z niej, nazwała dziwolągiem, bo lubi czytać książki. Musiałam jej pokazać, że nie może przezywać mojej siostry – wyjaśniła.

Mogłabym przytoczyć mnóstwo podobnych sytuacji. Szkoda, że teraz Majka wszystkiego się zaparła. A przecież jeszcze dwa lata temu, w dniu mojego ślubu, mówiła, że czuje się tak szczęśliwa, jakby to ona sama wychodziła za mąż za ukochanego mężczyznę.

– Zrobiłaś, co mogłaś – głos męża wyrwał mnie z zamyślenia. – Powiedziałaś Majce, żeby trzymała się z daleka od wody…

– Nie rozumiesz! Ja wiem, że coś jej się stanie. To przeczucie z każdym dniem staje się silniejsze!
Jakby ta katastrofa była coraz bliżej i bliżej… Tylko ja mogłam ją uratować! To nie mógł być przypadek. Zwykły koszmar przyśniłby mi się raz, a ja śniłam o śmierci siostry od czterech tygodni! Chwyciłam za telefon, żeby wybrać jej numer. W tym samym momencie moja komórka zaczęła dzwonić. Maja. A nie mówiłam? Przywołałam ją myślami.

– Marta? Padniesz, jak ci powiem! – zawołała podekscytowana. – Jadę z Danielem na Mazury! On chce mi się tam oświadczyć – piszczała. – Jego brat wygadał się po pijaku. Szykuj kieckę na wesele!

Omal nie wypuściłam telefonu z ręki. Jak to na Mazury? Przecież tam jest pełno wody! O nie, po moim trupie. Muszę coś wymyślić, zanim dojdzie do tragedii.

– Dlaczego aż tam? I to jesienią? – spytałam słabym głosem.

– To pomysł Daniela. Wynajmie żaglówkę. Boże, ależ on jest romantyczny – westchnęła.

Raczej głupi! Czy on chce ją zabić? Doskonale wiedział, co mi się śniło. Słyszał, jak przestrzegałam ją przed wodą, a on – najwyraźniej celowo i na złość mnie – zabiera Majkę na cholerne Mazury! Ależ się wkurzyłam. Nawet jeśli miał mnie za oderwaną od rzeczywistości wariatkę i chciał mi coś udowodnić, nie powinien aż tak ryzykować. Skoro ją kocha, powinien dmuchać na zimne.

Muszę być sprytniejsza niż on!

– Kiedy jedziecie?

– Pojutrze.

A więc miałam dwa dni. Musiałam jakimś cudem przekonać Daniela, żeby odwołał ten wyjazd. Pożegnałam się z siostrą i zadzwoniłam do mojego przyszłego szwagra. Zdziwił się, skąd wiem o jego niespodziance dla Mai. Jeszcze raz wspomniałam mu o moim śnie. Opowiedziałam też o kilku sytuacjach z dzieciństwa, a gdy się nie przejął, zaczęłam go błagać, żeby nie zabierał Mai w pobliże wody. A ten buc na mnie nakrzyczał! Jego zdaniem byłam zazdrosna, bo mało kreatywny Filip oświadczył mi się w samochodzie…

– Nie odwołam tego wyjazdu. Mam gdzieś, co ci się śni. Nie jesteś jakimś pieprzonym medium! A nawet gdybyś była, i tak bym ci nie uwierzył!

Rozłączył się, a ja zaklęłam.

W sumie mogłam się spodziewać takiej reakcji. Byłam naiwna, skoro sądziłam, że Daniel mnie posłucha. Zaczęłam intensywnie myśleć. Cóż, nie było wyjścia: musiałam uciec się do kłamstwa.

– Możesz do mnie przyjechać? Źle się czuję – poskarżyłam się siostrze przez telefon dwa dni później.
Był wczesny ranek. Majka i Daniel pewnie już szykowali się do drogi. Wiedziałam, że na hasło „źle się czuję” Majka zaraz do mnie przyjedzie. Ja zrobiłabym dla niej to samo. Położyłam się na sofie i przybrałam zbolałą minę. Musiałam być wiarygodna.

– Rozchorowała się akurat w dzień naszego wyjazdu, cóż za zbieg okoliczności! – drwił Daniel, gdy zjawili się w moim mieszkaniu. Nie przejmował się tym, że go słyszę.

Majka była cała w moich wymiocinach

– Przestań – zburczała go Majka. – Może naprawdę coś jej jest. Muszę sprawdzić, bo inaczej źle się będę bawić.

Weszła do salonu i spojrzała na mnie z troską. Wyjaśniłam jej, że złapały mnie dziwne duszności.

– Słabo mi… – wyszeptałam, i dla efektu zaczęłam ciężej oddychać.

Przestraszona Maja chciała już wzywać karetkę. Poprosiłam, żeby tego nie robiła. Okłamałam ją, że ten napad jest związany z arytmią serca.

– A od kiedy ty masz arytmię? – zdumiała się.

– Chyba te letnie upały mnie osłabiły i się… ten… przyplątała…

– Robiłaś badania? Może to niedobór jakichś pierwiastków?

– Może…

– No to robiłaś badania czy nie? Masz jakieś tabletki?

Rany, nie wiedziałam, co odpowiadać! Jedno kłamstwo pociągało za sobą następne. Nagle strasznie mnie zemdliło. Chyba od tych nerwów, krętactw i zamartwiania się o siostrę faktycznie źle się poczułam. Zanim zdążyłam dobiec do toalety, zwymiotowałam wprost na siostrę.

– Fuj! – Daniel skrzywił się z obrzydzaniem.

Maja posłała mu krzywe spojrzenie. W ogóle nie przejęła się tym, że jest brudna. Swoją uwagę skupiła na mnie. Dopytywała z niepokojem, czy na pewno nic mi nie jest.

– Wszystko w porządku, idź się umyć. Już mi lepiej. Widać to był żołądek, nie serce. W łazience są czyste ręczniki – poinstruowałam siostrę.

Majka miała moje wymiociny nawet we włosach, dlatego stwierdziła, że weźmie krótką kąpiel.

Ona poszła, ja zostałam z Danielem i zapadła krępująca cisza. Czuliśmy się tak niezręcznie, że w końcu szwagier ruszył w stronę łazienki i zaczął poganiać Majkę.

– Weź tylko prysznic! Wiem, że lubisz się moczyć, ale musimy już jechać, jeśli mamy dotrzeć przed wieczorem! Majka?

Woda się lała, ale Majka nie odpowiadała. Zawołał ją ponownie. I znowu nic. Zapukał. Cisza. Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia. Wstałam i podeszłam do niego. Złapałam za klamkę, pchnęłam drzwi, które na szczęście nie były zamknięte, weszłam do środka i… mało zawału nie dostałam! Moja siostra leżała w wannie, zanurzona pod wodą. Musiała zasłabnąć.

– Daniel, szybko!

Wyciągnęliśmy Majkę, nie oddychała. Zaczęłam wykonywać masaż serca i sztuczne oddychanie. Mało się nie popłakałam, kiedy odkaszlnęła. Mój Boże, niewiele brakowało… Do tragedii wcale nie było potrzebne jezioro, wystarczyła zwykła wanna! I to u mnie w domu, gdzie ściągnęłam ją podstępem…

Czy gdybym nie panikowała, do niczego by nie doszło? Wykrakałam problemy z wodą? Czy właśnie stało się to, co było jej pisane i dzięki mnie wymknęła się przeznaczeniu? Bo może skończyłoby się dużo gorzej, gdyby zasłabła gdzie indziej?

W każdym razie Majka szybko doszła do siebie, mnie przestały nawiedzać koszmary o śmierci siostry, a Daniel od tamtej pory nie kpi z łączącej nas więzi. No i zamiast na Mazury, pojechali w góry…

Czytaj także:
„Ukradłam życie swojej wykształconej, ale chorej siostry. Nie mam wyrzutów sumienia - zrobiłam to też dla niej”
„Siostra przyniosła wstyd naszej rodzinie. To, co zrobiła, woła o pomstę do nieba”
„O siostrze bliźniaczce dowiedziałam się, gdy stanęła w drzwiach mojej pracy. Matka oddała ją do adopcji po urodzeniu”

Redakcja poleca

REKLAMA