„Moja była wymyśliła wyrafinowaną zemstę, za to że zerwałem z nią SMS-em. Podrzuciła mi psa ze schroniska”

mężczyzna, któremu jego eks podrzuciła psa fot. Adobe Stock, Mediteraneo
„Natalia wiedziała, że chociaż zostawiłem ją bez wyjaśnienia, to nie byłbym w stanie porzucić psa. Dlatego postanowiła mnie ukarać i podrzuciła mi znajdka ze schroniska. Nieźle to sobie wymyśliła”.
/ 29.01.2022 12:35
mężczyzna, któremu jego eks podrzuciła psa fot. Adobe Stock, Mediteraneo

Natalia była ostatnią osobą, na którą chciałbym się natknąć, więc jak ją zobaczyłem idącą chodnikiem, zamarłem w bezruchu. Nie ma to jak mimikra – wtopię się w tło, upodobnię do przechodniów i szarego muru kamienicy, to mnie nie zauważy. Naiwniak, powinienem jeszcze zamknąć oczy, na jedno by wyszło. Bystre spojrzenie Natalii od razu wyłowiło mnie z otoczenia.

– Maciej? – zatrzymała się, równie niechętna spotkaniu jak ja.
– Ano ja, kopę lat się nie widzieliśmy – przywitałem ją niezręcznie.
– Bez przesady, nie więcej niż rok – odparła swobodnie.

Odprężyłem się, widząc, że nie ma już do mnie żalu. Było, minęło, i dobrze. Słyszałem, że się wściekła, kiedy zrezygnowałem ze znajomości, mówiła, że jestem gnojkiem, który porzuca dziewczynę bez słowa czy tam zrywa esemesem, bo to na jedno wychodzi. Według mnie wcale nie, ale nie będę się spierał z kobietą. Wiem, kiedy się wycofać.

W sumie racja, chyba jestem jej coś winien…

Z Natalią było mi dobrze, aż za bardzo. Miła, czuła, uważająca, niekłótliwa, niczego nieżądająca dla siebie, tak dobra, że aż nudna. Przestraszyłem się, że ugrzęznę w związku podobnym do starego, zgranego małżeństwa, żadnych dram, trzęsień ziemi, niepewności. Nie, żebym lubił życie na huśtawce, ale co za słodko, to niezdrowo. To był impuls, odruch samozachowawczy ratujący skórę, wysłałem esemesa i odetchnąłem. Koniec, finito, nie będę się dłużej zastanawiał, czy dobrze robię, sprawa zakończona. Zerwałem z nią i odetchnąłem.

Kocham wolność, jeszcze za wcześnie, żeby się wiązać, nawet z taką dziewczyna jak ona. Napisałem, że nie dojrzałem do stałego związku, więc uważam, że uczciwie będzie jej o tym powiedzieć. Faceci kochają zołzy, ale o tym nawet się nie zająknąłem.

– Co za traf, nie spodziewałam się ciebie tutaj zobaczyć… – Natalia wyraźnie się nad czymś zastanawiała.

Była dziwnie roztargniona, już zapomniała, że pracuję w pobliżu i o tej godzinie zwykle idę na przystanek?

– Właściwie, to mam do ciebie prośbę – zdecydowała się nagle. – Weźmiesz pieska na dwa tygodnie? Wyjeżdżam i nie mam go z kim zostawić.

Delikatnie odmówiłem, nie chciało mi się użerać z jej futrzakiem, ale wtedy tak na mnie spojrzała, że zrobiło mi się głupio. Coś jej byłem winien, zerwałem z nią dość gwałtownie i bez powodu, trzeba spłacać honorowe długi. Co mi szkodzi pomieszkać trochę z jej psem, lubię zwierzaki. Zgodziłem się. Natalia pojaśniała i powiedziała, że przyprowadzi Rudka jutro z samego rana.

Nie podziękowała, odwróciła się i poszła, a ja długo za nią patrzyłem. Kiedyś rozpływałaby się nad moją dobrocią, wychwalała pod niebiosa, teraz potraktowała przysługę jako coś oczywistego.

Zmieniła się, czy kogoś ma?

Rudek był pociotkiem teriera, niedużym psem o sprytnych oczkach. Nie przywitał się wylewnie, jak tego oczekiwałem, łaskawie dał do zrozumienia, że mnie widzi i zgadza się na moją obecność. Bardziej zainteresowała go tymczasowa kwatera, obszedł wszystkie kąty i zatrzymał się wymownie przy lodówce. Dałem mu parówkę, zjadł i, podobnie jak jego pani, nawet nie podziękował.

– Uważa, że mu się należy, charakterny jest – zaśmiała się Natalia. – Nie jest posłuszny, lubi działać na własną łapę, dlatego myślę, że znajdziecie wspólny język i dogadacie się – strzeliła złośliwie zielonym okiem, zupełnie jak nie ona.
– Miałem kiedyś psa, umiem się obchodzić z czworonogiem – odparłem z rezerwą.
– Fajnie spotkać kogoś, kto wszystko wie – powiedziała z ironią. – Muszę cię uprzedzić, że Rudek może cię jeszcze wiele nauczyć.
– Na przykład? – spytałem ostrożnie.
– To mistrz ucieczek i nie zawsze dogaduje się z innymi psami.

Obiecałem, że będę uważał i oddam go w jednym kawałku. Natalia roześmiała się, jakbym powiedział dowcip, i poszła, zapomniawszy się pożegnać.

– Niezła agentka się zrobiła z twojej pani – powiedziałem do Rudka, zaskoczony jej zachowaniem.

Pies rozdziawił pysk w uśmiechu, ubawiony moimi słowami. Naprawdę fajny był, reagował na każde słowo, można było z nim pogadać, szczególnie jeśli dużo mówiło się o paróweczkach. Już na pierwszym spacerze dowiedziałem się, o czym mówiła Natalia. W ciele małego pieska ukrywał się dominujący lew czekający na okazję, by się wykazać. Rudek wychodził ze skóry, żeby zwrócić uwagę każdego większego od siebie psa.

Znieważał słownie przeciwnika, szczekając ile sił, wieszając się na smyczy i dławiąc od nagromadzonych emocji. Jeśli pies na niego spojrzał, Rudek przerywał koncert i przybierał postawę bojową, usztywniając grzbiet i zniżając głowę. Nie było czworonoga w okolicy, który nie zrozumiałby wyzwania i go nie podjął. Wszystkie, nawet te najłagodniejsze, od pierwszej sekundy znienawidziły Rudka i nie wahały się tego okazywać. Wkrótce trasę naszego spaceru znaczyło gromkie szczekanie. Ewakuowałem się do domu, ciągnąc opierającego się teriera, a przy okazji objeżdżałem go, ile wlezie.

– Natalia cię rozpuściła, ale przy mnie nie będziesz się tak zachowywać. Za kogo ty się masz, dlaczego zaczepiasz duże psy, co?

Rudek wywalił język i spojrzał na mnie z politowaniem. Jego wzrok mówił: „A ty, kolego, nigdy nie miałeś ochoty sprawdzić się z silniejszym”? Coś w tym było, niepotrzebnie się go czepiałem, taką miał naturę. Mogłem to zrozumieć, ale zapowiedziałem Rudkowi, że nie będę tolerował takich wyskoków. Przyjął do wiadomości, po czym urządził pokazową awanturę znanemu z widzenia bokserowi, namawiając łagodną psinę do sparigu.

Po 3 dniach wywalili nas z kursu grzeczności

Przed końcem tygodnia staliśmy się z Rudkiem niemile widziani na osiedlu i w dalszej okolicy, wszyscy omijali nas z daleka albo zwracali mi uwagę, że tak dłużej być nie może. Byłem tego samego zdania, zadzwoniłem więc do Natalii. Chciałem oddać jej psa, ale widać przewidziała mój ruch, bo nie odebrała telefonu – ani tego, ani wielu innych. Dobra, nie ze mną te numery, ja się łatwo nie poddaję. Zasypałem ją wiadomościami, jedną dłuższą od drugiej.

Pisałem, że źle wychowała psa i niech go sobie zabiera, bo sąsiedzi ani chybi planują na mnie towarzyski lincz. Nie dostałem żadnej odpowiedzi, Natalia zapadła się pod ziemię. Nie jestem człowiekiem podejrzliwym, ale zacząłem się niepokoić. Zgłosi się po Rudka czy nie? A może wyjechała na zawsze, wtryniając mi szalonego teriera? O tym nie chciałem nawet myśleć, lubię psy, ale nie wyobrażałem sobie życia z Rudkiem.

Zrobiłem mały wywiad, próbując ustalić miejsce pobytu Natalii, ale nikt nic o niej nie wiedział. Albo nie chciał mi powiedzieć, co na jedno wychodzi. Wysłałem jeszcze jedną, alarmującą wiadomość i w końcu się doczekałem, Natalia zdecydowała się odpisać:

Rudek został oddany do schroniska przez ludzi, którzy nie dawali sobie z nim rady. Zdecydowałam się poszukać mu opiekuna i chyba znalazłam. Nadajesz się idealnie, o ile wiem, nie lubisz zbyt łatwych związków, Rudek spełnia twoje wymagania, stworzycie idealną parę. Ale nic na siłę, jeśli Ci to nie pasuje, masz inne wyjście. Oddaj go do schroniska, gdzie spędzi resztę życia, bo nie sądzę, żeby ktoś go zechciał.

– Załatwiła mnie. Zołza z tej Natalii, nie spodziewałem się tego po niej – powiedziałem do Rudka.

Machnął ogonem na znak, że słucha.

– Ona wie, że cię nie mogę oddać, aż taką świnią nie jestem.

Pies ziewnął z aprobatą i położył się u moich nóg, kładąc łeb na stopie.

– Cwaniak z ciebie, Rudusiu – powiedziałem z mimowolnym uznaniem. – Ej, a paróweczkę byś zjadł?

Rudek zerwał się i podskoczył jak szczeniak. Rozumiał każde słowo, oczywiście oprócz komend i rozkazów, ale czy mogłem mu się dziwić? Po prostu kochał wolność, podobnie jak ja. Mimo to zapisałem go na kurs posłuszeństwa. Rudek zachowywał się idealnie, dopóki miał do czynienia z kursantami mniejszymi od siebie. Zaprzyjaźnił się ze wszystkimi, ale jak dołączyły dwa owczarki, urządził huczną awanturę, bawiąc się przy tym doskonale.

Obaj zostaliśmy wyrzuceni z zajęć i teraz ćwiczę go sam, ze zmiennym skutkiem. Idzie nam tak sobie, ale Rudek jest mądry, a mnie na nim zależy, więc nie tracę nadziei, że kiedyś osiągniemy sukces. Natalia nie wychodzi mi z głowy, cały czas o niej myślę. Ze złością, a czasem z uznaniem. Nie ma co, nieźle mnie wkręciła, obdarzając Rudkiem. Chyba nie jest aż tak miła i dobra, jak myślałem, może uda nam się z Rudkiem spotkać ją przypadkiem na ulicy? Na pewno chciałaby go zobaczyć, będę musiał się o to postarać. 

Czytaj także:
Odrzuciłam faceta, bo dał mi pierścionek z odzysku
Rodzice zginęli, a ja od tamtej pory nie opuszczam naszej wsi
Po śmierci rodziców, zaopiekował się mną brat. Gardziłem nim

Redakcja poleca

REKLAMA