„Moją byłą obchodziły tylko ciuchy i imprezy. Najpierw porzuciła własne dziecko, potem chciała je sprowadzić na złą drogę”

ojciec pociesza nastoletnią córkę fot. Adobe Stock, zinkevych
„– To twoja wina! Zniszczyłeś mi życie! – wrzeszczała Beata. – Nie mogę tak żyć! Nie mogę! Nie mogę! Chyba rzeczywiście nie mogła, bo po trzech miesiącach od narodzin Asi po prostu odeszła, zostawiając mnie z dzieckiem".
/ 01.12.2022 08:00
ojciec pociesza nastoletnią córkę fot. Adobe Stock, zinkevych

Gdy poznałem Beatę, byłem pewien, że złapałem Pana Boga za nogi. Niedługo potem zaszła w ciążę i urodziła zdrową dziewczynkę, a wtedy okazało się, że to raczej mnie złapał za pięty sam diabeł.

– To twoja wina! Zniszczyłeś mi życie! – wrzeszczała Beata, potrząsając niemowlęciem, które ja, przerażony, usiłowałem jej odebrać. – Nie mogę tak żyć! Nie mogę! Nie mogę!

Nagle... odeszła

Chyba rzeczywiście nie mogła, bo po trzech miesiącach od narodzin Asi po prostu odeszła, zostawiając mnie z dzieckiem. Od wspólnych znajomych wiedziałem, że zajęła się karierą w świecie mody – została projektantką.

Była niezwykle uzdolniona, więc nie zdziwiło mnie, że szybko zdobyła uznanie środowiska; raz widziałem nawet w telewizji, jak udziela wywiadu.

To było, kiedy Asia miała dziesięć lat, i ze zdziwieniem zauważyłem, że moja eks nie postarzała się nawet o rok. Przeciwnie, jej usta wyglądały na pełniejsze, a skóra na bardziej napiętą, niż kiedy ją poznałem. Mówiła o swoich projektach, lecz także o życiu pełnym imprez; o celebrytach, z którymi romansowała. Nikt by nie zgadł, że jej córka właśnie kończy czwartą klasę podstawówki…

Jeśli o mnie chodzi, sporo czasu upłynęło, zanim odważyłem się znowu zaufać kobiecie.

– Kochanie, chciałbym, żebyś poznała Elę. Pójdzie z nami na kręgle w sobotę – powiedziałem, z trudem ukrywając przed córką, ile mnie to kosztowało.

– O, tato, masz dziewczynę?! – wykrzyknęła Asia, która miała wtedy dwanaście lat.

– No, Ela i ja bardzo się przyjaźnimy… – zacząłem się jąkać.

– Tato! – zganiła mnie córka. – Nie musisz mi tłumaczyć, o co chodzi. Przecież wiem! Ty i ta Ela pewnie weźmiecie ślub!

Cieszyłem się, jak głupi

W zasadzie nie wybiegałem myślą tak daleko, ale ucieszyło mnie, że Asia nie ma nic przeciwko mojemu związkowi. Szybko jednak okazało się, że ta radość była mocno na wyrost, bo kobiety mojego życia dogadywały się raczej średnio… Może winę za to ponosiłem ja, bo chcąc wynagrodzić Asi brak matki, przez lata straszliwie ją rozpieszczałem. Teraz Eli trudno było cokolwiek od niej wyegzekwować.

– Po prostu posprzątaj łazienkę – powtórzyła nie wiadomo który raz moja partnerka, ale córka i tak to zlekceważyła.

– Joanno! – krzyknąłem. – Ela o coś cię poprosiła!

– Niech sama posprząta – rozległo się zza drzwi do pokoju młodej. – Ja mam lekcje!

– Więc posprzątasz wieczorem, zamiast grać w gry – oznajmiłem jej surowo.

W odpowiedzi usłyszałem litanię oskarżeń o to, że jestem niesprawiedliwy, że jej nie rozumiem i, oczywiście, że wolę narzeczoną od własnej córki.

Nie przyznała się, że jest jej matką

Sytuacja w domu stawała się coraz bardziej napięta.

– Może za dużo od niej wymagam? – zastanawiała się kiedyś na głos moja ukochana. – Ciągle bojkotuje moje polecenia, wścieka się o wszystko, co powiem. Myślisz, że powinnam jej odpuścić? Poluzować trochę?

– Skarbie, to nastolatka, bunt jest wpisany w ten wiek. Za dwa, trzy lata będzie już racjonalnie myślącą istotą. Przynajmniej taką mam nadzieję…

Wiedziałem, że Eli leży na sercu dobro przybranej córki

To mądra kobieta o sporym doświadczeniu życiowym. Po szarpaninie emocjonalnej, jaką zafundowała mi Beata, ceniłem to, że z Elą mogę o wszystkim spokojnie porozmawiać.

Moja druga żona jest jednak nie tylko rozsądna i zrównoważona, przede wszystkim sporo wymaga od siebie i innych. Za największy grzech uważa lenistwo i uleganie zgubnym pokusom – to dzięki niej przestałem palić papierosy i zacząłem aktywnie spędzać weekendy. Niestety, Asia tego nie doceniała. Z jej punktu widzenia Ela „się czepiała”, „coś jej kazała” i „nie pozwalała” żyć własnym życiem.

– Ale co właściwie chciałabyś zrobić z tym życiem? – zapytałem kiedyś.

– Tato, ja mam piętnaście lat! – oświadczyła, jakbym nie wiedział. – Chcę chodzić na dyskoteki i jechać z koleżankami pod namiot w wakacje.

– Chyba żartujesz! – krzyknąłem, chociaż obiecywałem sobie, że to będzie spokojna rozmowa. – Na pewno nigdzie sama nie pojedziesz!

– Ich rodzice się zgodzili! – w jej oczach błysnęły łzy. – No tak, ale one mają prawdziwe mamy… A Elka ciągle wtrąca się w moje życie, chociaż w ogóle nie ma do tego prawa! Ona nie jest moją matką! Jest nikim! A ja jestem półsierotą…

Zabolały mnie te słowa

Tak bardzo, że odesłałem córkę do pokoju i nalałem sobie whisky, żeby się uspokoić. Nie wiem, czy pomysł, który wtedy mi przyszedł do głowy, był skutkiem wypitego alkoholu, czy po prostu byłem tak zdesperowany, ale zadzwoniłem do Beaty.

– Asia musi wiedzieć, że ma matkę. Że wcale nie jest inna niż jej koleżanki – wyjaśniłem jej. – Potrzebuje tego…

O dziwo, moja była nie robiła problemów. Zapowiedziała się na weekend, co przyjąłem z mieszaniną ulgi i irracjonalnego lęku.

– Mama przyjeżdża? – Asia patrzyła na mnie zdumiona.

Dopiero teraz zauważyłem, że na powiekach ma grubą warstwę srebrnego cienia, a usta pociągnięte prawie czarną szminką. Rany! 

– Moja prawdziwa mama?

W tym momencie zdałem sobie sprawę, że kobieta, która przez lata woziła Asię do szkoły i na rozmaite zajęcia, prała jej ubrania, gotowała ulubione potrawy, chodziła na wywiadówki i pomagała w lekcjach – naprawdę nic dla niej nie znaczy… Nie jest „prawdziwą” mamą.

Beata pojawiła się w naszym domu z szumem i pompą

Przywiozła Asi ubrania ze swojej kolekcji. Dla mnie wyglądały raczej jak kreacje z filmu o nieletnich prostytutkach niż ciuchy dla normalnej nastolatki, ale nie skomentowałem tego. Joasia była zachwycona.

– Za tydzień jest otwarcie nowego klubu nocnego w centrum, mam zaproszenie – oznajmiła nam moja eks i zauważyłem, że kiedy mówi, nie porusza się żaden z mięśni górnej partii jej twarzy; mgliście przypomniało mi się, co czytałem o botoksie. – Jeśli chcesz, mogę cię zabrać.

– Super! – Asia aż podskoczyła z radości. – Włożę tę czarną mini od ciebie!

– Klub nocny? – wyraziłem wątpliwość. – Ona ma piętnaście lat, nawet jej nie wpuszczą!

– Och, Rafał! – roześmiała się Beata, pokazując białe ząbki. – Dzisiaj nie sprawdza się już dowodu przy drzwiach, a już na pewno nie na zamkniętych imprezach! Mała wejdzie ze mną, spokojnie.

– Mamo, genialna jesteś! – nasza córka była wniebowzięta.

Nie miałem wyjścia, musiałem się zgodzić

„W końcu – uznałem – lepiej, żeby poszła pod opieką Beaty na prestiżową imprezę, niż żeby się włóczyła z rówieśnicami nie wiadomo gdzie”.

I tak Beata wdarła się w nasze życie z szelestem luksusowych tkanin, opowieściami o znanych ludziach i zaproszeniami na pokazy mody, wernisaże czy przyjęcia koktajlowe. Asia promieniała dumą, że ma taką obytą w świecie matkę, i nawet nie przyćmiewał jej radości fakt, że na tych wszystkich imprezach ta matka przedstawiała ją jako swoją kuzynkęNajwyraźniej Beata uznała, że prawie dorosła córka mogłaby niepotrzebnie zwracać uwagę na jej wiek.

Mijały miesiące, córka skończyła szesnaście lat. Wciąż uczyła się nieźle, ale w domu zaczęła się zachowywać jak gość. Czy raczej księżniczka. Ela na próżno próbowała wyegzekwować od Joanny wypełnianie obowiązków…

– Miałaś rozwiesić pranie – przypomniała jej kiedyś.

– Potem rozwieszę, teraz lecę na premierę z mamą! – odkrzyknęła moja latorośl i wybiegła z domu, postukując obcasami wysokich szpilek.

Ela westchnęła i chwyciła miskę z praniem.

– Zatęchłoby do rana – mruknęła znużonym głosem, a do mnie wreszcie dotarło, że muszę coś z tym zrobić.

Niestety, „zrobienie czegoś” nie było takie proste. Asia miała już szesnaście lat i marnie mi szło przypominanie o tym, co powinna, a czego jej nie wolno. Gdy wychodziła z domu w spódnicy wielkości chustki do nosa i kusym sweterku, ciągnąc za sobą smugę mocnych perfum, miałem wrażenie, że to jakaś niezbyt sympatyczna dziewczyna, którą przyszło mi zbyt długo gościć, a nie moje dziecko.

Potwierdzały to nasze rozmowy – krótkie, obojętne, okraszone jej wywracaniem oczami i ostentacyjnym spoglądaniem na zegarek. Straciłem z nią kontakt i bolało mnie to…

Ta kobieta chyba zwariowała!

– Co tu tak śmierdzi papierosami? – zapytała któregoś dnia Ela i oboje podeszliśmy do kurtki Asi rzuconej niedbale na krzesło.

Była przesiąknięta dymem tytoniowym. To przelało czarę.

– Rozumiem, że ma prawo do prywatności, ale nie pozwolę, żeby sobie szkodziła! – sapałem, otwierając drzwi do pokoju córki. – Jeśli tylko była w towarzystwie palaczy, to pół biedy. Gorzej, jeśli sama pali.

Ela próbowała mnie powstrzymać. Jej zdaniem najpierw powinienem był porozmawiać z córką, i na znak dezaprobaty nawet nie weszła do pokoju pasierbicy, więc zaglądałem do szuflad sam. Nie znalazłem papierosów. Znalazłem za to dwie paczki prezerwatyw smakowych i blister pigułek antykoncepcyjnych… Nie powiem, żeby mi się to spodobało.

Seks, papierosy, zapewne także alkohol – czy to wszystko zdarza się normalnym szesnastolatkom?

Może ich relacje się poprawią

Kiedy Beata zerwała z nami kontakty, Asia przez kilka tygodni zdradzała symptomy depresji. Nie powiedziałem jej o mojej rozmowie z byłą żoną.

– Mama znowu mnie porzuciła – powiedziała kiedyś z żalem rozdzierającym serce. – Robiłam wszystko, co chciała: nazywałam ją Beti i mówiłam, że jestem jej kuzynką, byłam miła dla jej nadętych znajomych, ubierałam się w jej ciuchy…

– Nigdy mnie nie kochała, prawda? Byłam dla niej czymś w rodzaju maskotki. Chwaliła się mną, ale nigdy się nie przyznała, że jestem jej córką. Chciała się tylko mną bawić… – wreszcie tama pękła, Asia zaczęła otwarcie szlochać.

Nie odpowiedziałem, przytuliłem ją tylko

Na tę scenę weszła Ela. Chciała się dyskretnie wycofać, ale ku mojemu zdumieniu Asia ją powstrzymała.

– Chodź do nas… – wyciągnęła do niej rękę.

Ela usiadła obok z lekką rezerwą; w końcu Joanna okazywała jej brak akceptacji od lat. Jednak widok zapłakanej nastolatki z iście scenicznym makijażem ściekającym po policzkach potrafi każdego zmiękczyć. Żona pogłaskała ją po głowie i poczułem, jak Asia rozluźnia się. Siedzieliśmy tak chwilę, aż w końcu Ela powiedziała, że pora na obiad.

– Pomogę ci – córka wstała.

„Cóż, może to tylko obiad – pomyślałem – a może początek czegoś nowego”.

Zdaje się, że Joanna coś zrozumiała z całej tej historii. Choćby to, że nie trzeba urodzić dziecka, żeby je kochać i chcieć dla niego jak najlepiej. Potwierdzenie tej teorii otrzymałem miesiąc później, gdy odkryłem, że wystawiła na internetowej aukcji wszystkie te drogie ubrania, jakie dostała od Beaty.

– Dostałaś za nie niezłe ceny – skomentowałem. – Chcesz kupić coś specjalnego?

– Tak – uśmiechnęła się. – Ela ma niedługo urodziny.

Czytaj także:
„Urodziłam w wieku 16 lat. Rodzice chcieli oddać moje dziecko do adopcji, a mój chłopak został wysłany za granicę”
„Mąż, by zatuszować swój romans, wynajął faceta, który miał mnie uwieść. Nie wiem, co bardziej boli: zdrada czy zniewaga”
„Widziałam jak umiera dziadek mojej koleżanki. To nie był dobry człowiek, nie było mi go żal”

Redakcja poleca

REKLAMA