Nasz Julek skończył SGH z najwyższą notą. Już wtedy wiadomo było, że nie tylko teoretycznie pojmuje prawidła ekonomii i rynku papierów wartościowych. Pieniądze, które otrzymał w dniu swoich 21 urodzin z polisy posagowej, jaką ufundowaliśmy obu synom, umiejętnie zainwestował na giełdzie. Kiedy zdawał egzamin magisterski w wieku 24 lat, na jego „posagowym” koncie była trzykrotnie wyższa suma.
Mąż pękał z dumy...
– Zobaczysz, Julek zrobi karierę.
I robił. Zaraz po dyplomie został zaproszony do współtworzenia pewnej spółki. Dwa lata później został właścicielem jednej firmy, zasiadając równocześnie w zarządzie innej, o międzynarodowym zasięgu.
W ciągu kilku lat stworzył cztery kolejne spółki i był naprawdę zamożnym człowiekiem. Wtedy poznał Dominikę, dziewczynę śliczną i inteligentną. Pracowała jako analityk w jednej z firm zarządzanych przez Julka. Syn błyskawicznie się zakochał i zaraz postanowił się z nią ożenić.
Gdy go spytałam, po co ten pośpiech, stwierdził, że dla człowieka z taką pozycją jak on, rodzina jest bardzo ważna. Zdziwił mnie ten racjonalny ton.
Po ślubie – tylko cywilnym – rodzina i najbliżsi przyjaciele młodych zjawili się na uroczystej kolacji w jednej z najbardziej wykwintnych restauracji. Podczas tego wieczoru nasz syn kilkakrotnie znikał, aby z kimś omówić ważne sprawy. Na jego biznesowym horyzoncie majaczyła kolejna spółka…
Kiedy młodzi wrócili z egzotycznej podróży poślubnej, nie mogłam Julka nigdy zastać, a Dominika żyła tak naprawdę sama.
Julek wciąż był w rozjazdach...
Jeśli nawet udało się złapać go późno wieczorem w domu, to zwykle był czymś bardzo zajęty. Dla rodziny czasu nie miał wcale. Rok po ślubie syn z żoną zamieszkali w pięknym domu nad samym morzem, który przypominał pałac. Byliśmy tam z wizytą w niedzielę, tuż po przeprowadzce. Niestety, nie zastaliśmy syna. Wtedy po raz pierwszy zauważyłam, że nasza śliczna synowa wcale nie jest szczęśliwa. Oprowadzała nas po swoim nowym gospodarstwie, jakby pokazywała eksponaty w muzeum:
– Tu jest nasza sypialnia, łazienka, garderoba… Tu pokoje… Może będą dla dzieci. Julek jeszcze nie postanowił. A tu gabinet Julka, tam po prawej mój… – mówiła bez cienia entuzjazmu.
Nie znałam zbyt dobrze Dominiki, bo i niewiele było okazji, aby z nią rozmawiać. Jednak widziałam, że z dziewczyną jest niedobrze. Gdy ją spytałam, czy dzieje się coś złego lub może jest chora, odpowiedź po prostu mną wstrząsnęła:
– Nie widziałam Julka od kilku dni. Jest taki zapracowany. Czuję się samotna… Z dalszej rozmowy wynikało, że nasz syn nie zna życia poza pracą. Nawet na urlop zabrał żonę na wyspę, gdzie działa jedna z jego firm.
Postanowiłam porozmawiać z synem
Udało mi się go złapać przy okazji imienin męża. Tym razem jednak nie zaprosiliśmy nikogo oprócz Julka. Rozmowa była trudna. Każde pytanie moje czy męża o plany życiowe, o Dominikę, o dzieci, syn zbywał:
– Mam na głowie inne sprawy… Ja pracuję, zarabiam pieniądze… – Ale po co ci aż tyle? Już wszystko masz, a za chwilę stracisz żonę, szansę na normalną rodzinę – tłumaczyłam.
– Jest jakaś inna kobieta? – zapytał mąż.
– Nie mam czasu, tato, na takie rzeczy… – to mówiąc, Julek wyszedł.
Małżeństwo Julka i Dominiki trwało jeszcze dwa lata
Niepotrzebnie. Rozwód był tylko formalnością. Dominika złożyła pozew, uzasadniając, że ich pożycie małżeńskie ustało, bo „męża nie było w domu.
Do dziś nie mogę Julkowi darować tego, co zrobił Dominice. Nasz młodszy syn, Jasiek, jest nauczycielem. Zarabia niewiele, ale nie przejmuje się tym zbytnio. I ja przestałam się nim martwić, jak utrzyma żonę i swoją córeczkę. Jakoś to będzie. Teraz już wiem, że pieniądze nie dają szczęścia.
Czytaj także:
„Rodzinie nie podobało się, że związałem się z Basią jeszcze w trakcie żałoby po żonie. A niech sobie gadają, co chcą"
„Byliśmy jak papużki-nierozłączki, ale ja wybrałam życie w wielkim mieście, u boku prawnika. Bardzo szybko tego pożałowałam”
„Moi teściowie to zwykłe świnie. Oddali nam działkę, zaczekali, aż zbudujemy na niej dom, a potem sprzedali komuś innemu”