„Mam dość słuchania, jak syn z synową uprawiają seks. Nie mogę spać po nocach”

Niewyspana kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio
Czy ja już naprawdę tak stetryczałam, że zapomniałam na amen, co robią w łóżku młodzi ludzie? I jak cholernie długo to robią? Najchętniej walnęłabym w ścianę raz i drugi, ale przecież nie mogę.
/ 24.06.2021 12:24
Niewyspana kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Leżałam na łóżku z poduszką na głowie i opanowywała mnie zimna wściekłość. Miarowe stukanie zza ściany, jęki, westchnienia… Cholera jasna, czy ja naprawdę muszę uczestniczyć w życiu seksualnym własnego syna i jego żony?!

Co za diabeł mnie podkusił, żeby akurat w pokoju obok zaproponować im urządzenie sypialni? „Nie diabeł, tylko twoja własna bezmyślność, stara babo! – skarciłam się w myślach. – Sądziłaś, że będzie ciszej, niż jakby tam był salon”. Czy ja już naprawdę tak stetryczałam, że zapomniałam na amen, co robią w łóżku młodzi ludzie? I jak cholernie długo to robią? Najchętniej walnęłabym w ścianę raz i drugi, ale przecież nie mogę. Pomyśleliby sobie pewnie, że matce całkiem odbiło na stare lata!

Nasze wzajemne stosunki i tak robią się coraz gorsze, o lata świetlne od wyobrażeń, które miałam na temat wspólnego mieszkania. No dobra, mamy z górki… Krzysio przyśpiesza, aż kiwa się figurka na zagłówku, uderzając w ścianę, teraz Aneta wyda z siebie przeciągły krzyk niczym zarzynany kurczak, a dwie sekundy później pogna do łazienki. Raz, dwa, no! Ufff… Ale drzwiami mogłaby nie trzaskać, ostatecznie szał zmysłów przecież jej minął, prawda?

Ja tu, kurczę, mieszkam! Potem nie było już nic słychać. Młodzi zasnęli w poczuciu spełnienia, ja, rzecz jasna, miałam tę noc z głowy. Leżałam przybita, snując czarne scenariusze, aż nagle dotarło do mnie, że ostatnio młodzi kochają się jakby w określonych fazach czasowych, jakby…

– O nie! – powiedziałam głośno w ciemną pustkę. – Tylko nie to! Nie żebym nie chciała mieć wnuków, czemu nie? Ale nie pod tym samym dachem! Tego to na pewno nie wytrzymam. W końcu zasnęłam, wyobrażając sobie wrzeszczące niemowlę za ścianą, i oblewając się zimnym potem.

Rano jak zwykle pod drzwiami łazienki byłam druga, a gdy już udało mi się dostać do środka, usłyszałam lekkie pukanie i błagalny głosik Anety:

– Mamuś, mogłabyś się pośpieszyć? Nie zdążę do pracy. „Ciekawe, kiedy mój zegar biologiczny zarejestruje zmiany i nareszcie przestawi się z wypróżnianiem na południe? – pomyślałam, podrywając się z kibelka.

– No naprawdę te sprawy robią się z wiekiem tak absorbujące!”.

Kiedy syn z synową wyszli i zostałam nareszcie sama, byłam już taka zła, że puste mieszkanie nie sprawiało mi żadnej frajdy. W końcu złapałam za telefon, żeby się umówić z koleżanką gdzieś na mieście i trochę wyżalić. Ale czy to Terenia mało ma swoich trosk? Znowu powie, że moja sytuacja, w odróżnieniu od jej kłopotów zdrowotnych, to mały pikuś. I, na dobrą sprawę, będzie miała rację. Zawsze przecież liczyłam na to, że Krzyś zamieszka razem ze mną, gdy już założy własną rodzinę. W końcu po co miałby się pchać w kredyty albo koszta wynajmu, skoro mamy własny dom?

Niby nawet spory, cóż, że tak głupio zaplanowany, że nie można się nijak odizolować… Ani osobnej łazienki urządzić, ani kuchni, a już o oddzielnym wejściu nawet nie ma co marzyć! Bez sensu to wszystko.

Najgorsze jest to, że przestaję młodych lubić, zwłaszcza synową, choć obiektywnie uważam, że to świetna dziewczyna i Krzyś nie mógłby trafić lepiej. Ale cenić kogoś na odległość to zupełnie co innego, niż przywyknąć do jego ciągłej obecności.

Powiedzmy sobie szczerze – jej kuchenne zwyczaje, wciskanie się do łazienki na pierwszego i nocne galopady działają na mnie jak płachta na byka, a co gorsze, podejrzewam, że – w obie strony. Postanowiłam umyć okna, żeby się czymś zająć, ale oczywiście okazało się, że nie ma płynu. Rozumiem, mógł się skończyć, ale do licha, czy tak ciężko wyrzucić pustą butelkę, zamiast ją ustawiać dla zmyłki na półce?!

Robię się starą zrzędliwą babą

Pewnie przez to permanentne niedosypianie. Nawet już samej siebie nie lubię… Terenia uważa, że powinniśmy zamienić dom na dwa mieszkania. W końcu tę piekielną chałupę mój Wiesiek postawił tak sprytnie, że z biegiem czasu znalazła się prawie w centrum miasta, które rozrosło się niczym moloch. Przynajmniej to się świętej pamięci mężowi udało, bo poza tym budynek to porażka – niefunkcjonalny, bez możliwości przebudowy, już nie wspominając o tym, że to właśnie latami ciągnąca się budowa najpierw rozwaliła moje małżeństwo, a w końcu uczyniła wdową…

Załatwianie wszystkiego, użeranie się o pozwolenia, o materiały, w końcu dodatkowe tyranie po godzinach w zimnie i deszczu.

– Ciebie też nienawidzę, willo ze snów! – kopnęłam ze złością w ścianę. Ubrałam się w końcu i wyszłam po ten płyn do mycia szyb, bo czułam, że jeszcze trochę i całkiem mi odbije. Podjechałam tramwajem do marketu, potem poszłam do parku nakarmić kaczki, wreszcie zorientowałam się, że się ściemnia. To aż tyle czasu zabawiłam? A lekarstwa, które miałam wziąć o trzeciej? Kiedy wreszcie dotarłam, po prostu klapnęłam na schody pod drzwiami, bo nie miałam siły szukać klucza. I wtedy, przez uchylone okno, usłyszałam głos synowej, która najwyraźniej wróciła dziś wcześniej i teraz rozmawiała z kimś przez telefon.

– Krzysiek mówi, że nas nie stać na wynajem – tłumaczyła komuś. – Kredytu też nie dostaniemy. Co, zamiana? Pewnie, że byłoby super, ale teściowa się nie zgodzi. Ten dom to całe jej życie, jest do niego przywiązana. To dzie-dzic-two! – wyskandowała złośliwie. – Krzyśkowi to zwisa, ten facet nie ma sentymentów, tylko obowiązki – parsknęła Aneta. – Obowiązek opiekowania się matką, pilnowanie jej komfortu. Ja się nie liczę.

Zrobiło mi się głupio, wróciłam do furtki i zaczęłam przy niej hałasować. Zawsze myślałam, że Krzyś kocha ten dom… Może Aneta nie wie, jak jest naprawdę? A może właśnie wie? Ale jak o tym pogadać, nie przyznając się, że podsłuchałam rozmowę i nie rozbijając mitu o szczęśliwym małżeństwie jego rodziców i ich wspólnym dziele? Strasznie niezręcznie wyskakiwać z takim pomysłem. Najbardziej się boję, że syn pomyśli, że wyrzucam go z domu!

Czytaj także:
Zaszłam w ciążę z młodym kochankiem. Nie powiem mężowi
Dopiero po śmierci żony pogodziłem się z jedynym synem
Kiedy spalił się nam dom, dowiedzieliśmy się na kogo możemy liczyć

Redakcja poleca

REKLAMA