Mam dwoje dzieci: Adelę, która skończyła siedemnaście lat, oraz trzy lata starszego Irka. Syn od najmłodszych lat królował na scenach szkolnych teatrzyków. We krwi ma aktorstwo, śpiew i taniec. Niestety, nie było nas stać, by rozwijał swój talent. Warsztaty teatralne i lekcje wokalu pochłonęłyby pieniądze przeznaczone na życie.
Irek chciał zarabiać występami na życie
Po maturze Irek zdawał do wyższej szkoły teatralnej. Liczyłam, że egzaminatorzy dostrzegą w nim potencjał. Nie udało się.
– Nie byłem wystarczająco dobry – powiedział po wszystkim. – Ale to się zmieni.
Mąż był zadowolony z klęski Irka: chciał, aby nasz syn poszedł na politechnikę. I tak się stało. Wszystko na jedną kartę
Minęły dwa lata, podczas których Irek ledwo zdawał egzaminy. Na politechnice się męczył. W końcu oznajmił nam:
– Mamo, tato, nie wiem, jak to przyjmiecie. Rzuciłem studia. Pójdę do pracy, zarobię na lekcje aktorstwa. Znów będę startować na studia teatralne.
Nie wierzyłam własnym uszom: jednak chce zaryzykować!
– Oszalałeś! – zaczął krzyczeć mąż. – Chcesz zmarnować te dwa lata? Wypruwaliśmy sobie żyły, żebyś miał jakiś start w życiu. Albo wrócisz na studia, albo nie chcę cię widzieć w tym domu!
Irek spakował się więc i zniknął. Zadzwonił po tygodniu. Oznajmił, że pracuje jako barman, wynajął kawalerkę i zaprasza naszą trójkę do siebie. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, tylko prychnął. Pojechałyśmy więc z córką same.
– Witam w Wersalu – po pierwszych uściskach Irek przybrał pozę wytwornego lorda. – Damy pozwolą do środka.
– Coś ty zrobił?– westchnęłam. – Jak można było na własne życzenie znaleźć się w takim miejscu? Przecież to nora.
– Kamerdyner zaniedbuje swoje obowiązki – Irek ciągnął żart, po chwili jednak spoważniał: – Pracuję całymi nocami, ale dzięki temu mogę chodzić na warsztaty aktorsko-taneczne. Prowadzą je profesjonaliści.
– Ależ to kosztuje kupę kasy! – wykrzyknęła Adela.
– Ten mój klub, gdzie się zatrudniłem, jest dość ekskluzywny, więc i napiwki spore.
Mój syn jest transwestytą?
Kilka dni po wizycie u Irka zauważyłam, że córka snuje się po domu dziwnie nieswoja.
– Coś się stało? – zagadnęłam.
– Nieee… A dlaczego?
– Znam cię na wylot. Opowiadaj, może coś zaradzimy.
Adela milczała przez chwilę.
– Dobra, mamo. Chciałam najpierw pogadać o tym z Irkiem, ale chyba powinnaś się już teraz dowiedzieć. Ta cała jego robota nie dawała mi spokoju. Okej, może z pensji barmana udaje mu się utrzymać, ale na pewno nie opłacać lekcje aktorstwa. Sprawdziłam w internecie różne kluby nocne. I znalazłam... Na stronie klubu gejowskiego fotki Irka w przebraniu drag queen.
– Irek i klub gejowski? – osłupiałam. – Co ty mówisz? I co to do licha jest drag queen?
– To taka postać estradowa. Mężczyźni przebierają się za kobiety, malują jak kobiety, tylko mocniej, i występują na scenie.
Czytałam gdzieś, że niektórzy mężczyźni mają potrzebę przebierania się w damskie stroje, i to się nazywa transwestytyzm. Ale żeby Irek... A może jest gejem? Nie, to jakiś niedorzeczny żart. Szybciej bym chyba uwierzyła, że kosmici hodują marchew na działce mojej teściowej.
– Jesteś pewna, że to był Irek? Pokaż mi te zdjęcia.
Włączyła komputer. Po chwili na ekranie zobaczyłam postać w turbanie, ubraną w skąpą srebrną suknię, z tipsami na palcach. Jej twarz była pokryta cudacznym makijażem. Nie miałam wątpliwości, kogo widzę.
Czy Irek na pewno nie jest gejem...?
Postanowiłyśmy pojechać do Irka jeszcze tego popołudnia.
– Co to za miny? – spytał, kiedy tylko weszłyśmy. – Wyglądacie jak wtedy, kiedy odchudzałyście się w tłusty czwartek, a ja jadłem przy was pączka.
– Na czym polega twoja praca? – zaczęłam ostrym tonem.
Syn znieruchomiał.
– Jak to?
– Może na tym, że kręcisz tyłkiem przed innymi facetami? – wybuchłam.
– Widziałyśmy w necie twoje foty – dorzuciła grobowym głosem Adela. – Robisz konkurencję Violetcie Villas?
Irek stał zmieszany.
– Spokojnie, pozwólcie mi wyjaśnić. W tygodniu naprawdę pracuję jako barman. Wiedziałem jednak, że w ten sposób nie uda mi się opłacić lekcji, szukałem więc czegoś dodatkowego. Znalazłem w internecie ogłoszenie. Od razu mnie przyjęli.
– Sprzedałeś się! – nie wytrzymałam. – Jesteś gejem?
– Nie. Ciągnie mnie do dziewczyn, mamo, przecież wiesz. Poza tym wcale się nie sprzedałem. Ja zwyczajnie występuję na scenie. Śpiewam, tańczę. A że w takim stroju? Artyści występują w różnych strojach! Nikt z publiczności nigdy mnie nawet nie dotknął. Do klubu przychodzą różni, nie tylko geje. Jest fajnie. Czasem zdarzają się rozróby, ale nie częściej niż w innych dyskotekach. Ukrywałem to przed wami, bo się bałem, że całkiem mnie już przekreślicie.
Zapadła cisza.
– Synku, to wszystko nie mieści mi się w głowie – wyszeptałam.
– Mam pomysł! – wykrzyknął nagle Irek. – Mamo, po prostu przyjdź w sobotę do klubu. Sama zobaczysz, jak to wszystko wygląda. Przekonasz się, na czym polega moja praca.
Na prośbę Irka poszłam do gejowskiego klubu
Trzy dni później siedziałam w niewielkim zatłoczonym lokalu. Najpierw czułam się nieswojo. Rozluźniłam się jednak dość szybko, patrząc na ubranych zabawnie i kolorowo ludzi, którzy swobodnie pili drinki i rozmawiali przy stolikach.
W pewnym momencie na scenie pojawił się mężczyzna we fraku.
– Zapraszam państwa na występ naszej gwiazdy. Diwo Esmeraldo, prosimy!
Na scenę tanecznym krokiem wszedł Irek. Ubrany był w połyskującą fioletową sukienkę mini, różowe boa i białe botki. Na głowie miał znany mi już turban.
Publiczność zaczęła klaskać.
– Dziękuję, kochani – powiedział Irek do mikrofonu modulowanym uwodzicielskim głosem. – Przygotowałam dla was na dzisiaj coś specjalnego: utwór Marilyn Monroe „I Wanna Be Loved By You”.
Zaczął śpiewać. Szło mu wyśmienicie. Kiedy skończył, sala nagrodziła piosenkę entuzjastycznymi oklaskami.
Byłam oszołomiona. Miałam wrażenie, że świat wraz ze mną kręci się w odwrotnym kierunku.
Kiedy występ dobiegł końca, także i ja wstałam, by uczcić występ brawami. Diwa Esmeralda zniknęła za kurtyną.
Poszłam na zaplecze, tam się wcześniej umówiliśmy.
– Jak ci się podobało? – niepewnie spytał Irek.
– Sama nie wiem, synku – westchnęłam. – Za dużo sprzecznych emocji... Muszę to wszystko przemyśleć. Być może źle to wszystko oceniłam. Twój występ był świetny. Tylko ten strój...
– Ha, wiedziałam, że nie będziesz do końca zachwycona – powiedział Irek głosem diwy Esmeraldy i zatrzepotał sztucznymi rzęsami. – Żadna kobieta nie byłaby szczęśliwa, widząc moje zgrabne nogi!
Uśmiechnęłam się. Irek objął mnie i pocałował w czoło, zostawiając ślad po perłowej różowej szmince.
Musiałam się pogodzić z zajęciem syna
Minęło kilka miesięcy. Pogodziłam się z zajęciem syna. Być może nie jest ono szczytem moich pragnień, ale cóż – nie muszę być czymś zachwycona, aby móc to akceptować.
Pewnego dnia mąż zapytał mnie niby mimochodem, kiedy w końcu zaproszę Irka do nas na obiad. Poczułam ulgę: nareszcie! Przy stole rozmawialiśmy o neutralnych sprawach. Mąż nadal oficjalnie udaje obrażonego, ale wiem, że w głębi serca cieszy się, że jego syn okazał się konsekwentny i dał sobie radę bez niczyjej pomocy. Ale na razie nie powiedzieliśmy mu, co to za klub, w którym występuje Irek.
Trzeba Irkowi przyznać, że przez rok ciężko pracował nad swoim warsztatem aktorskim. W tym roku znów będzie zdawał do szkoły teatralnej. W popisowym numerze wystąpi jako drag queen. Wierzę, że będzie przyjęty. On chyba naprawdę urodził się po to, by dawać ludziom radość.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Ukrywam przed mężem, że wpadłam w długi. Nie umiem powstrzymać się od zakupów
Zostałam wdową w wieku 32 lat. Rodzice zmuszali mnie, bym wstawała z łóżka
Miałam 28 lat, a mój mąż 53. Ale to była prawdziwa miłość życia...
Od 11 lat wychowuję cudze dziecko. Żona mi wmówiła, że jest moje
Złapałam go na dziecko... Myślałam, że wtedy się zmieni