„Ukochany zdradził mnie z moją synową, która była młodsza od niego o 30 lat. Mój świat rozleciał się na milion kawałków”

samotna starsza kobieta fot. Adobe Stock
„Kochani, nie możemy dalej żyć w kłamstwie. Połączyło nas niespodziewane uczucie. Próbowaliśmy z nim walczyć. Okazało się to niemożliwe. Nie chcemy Was dalej oszukiwać, dlatego zdecydowaliśmy się odejść. Natalia i Jacek”.
/ 07.05.2022 15:26
samotna starsza kobieta fot. Adobe Stock

W naszej dużej kuchni z widokiem na ogród krzątali się Jacek i Natalia. Jacek polewał dorsza sosem beszamelowym, a Natalia sprawdzała, czy biszkopt wyrósł w piekarniku. Do salonu dochodziły cudowne zapachy. Nakryłam do stołu i usiadłam jak królowa. Patryk męczył się z otwarciem wina. Wstrzymałam odruch, żeby mu pomóc. Mój syn miał już 24 lata i na pewno potrafił sam wyjąć korek. Zajęłam się szykowaniem stołu.

W niedzielę zawsze wyjmowałam zastawę po prababci

Porcelana z Ćmielowa z czerwonym pozłacanym obramowaniem. Cała nasza czwórka była dość zapracowana, ale w niedzielę choćby się paliło i waliło, jedliśmy wspólny obiad. Jackowi marzyły się codziennie takie obiady. Niestety, ja prowadziłam biuro podróży i wracałam późno, często też wyjeżdżałam. Patryk studiował i dorabiał w firmie ojca. Natalia była protetyczką, zdarzało się, że pracowała po 20 godzin dziennie. Jacek miał z nas najwięcej czasu. Kiedyś był wziętym trenerem personalnym, teraz prowadził swoją siłownię, ale nie przemęczał się. Zatrudnił zdolnego menedżera, który pracował za niego. Dla Jacka ważniejszy od pieniędzy był dom.

Na początku nie mogłam uwierzyć, że ktoś może być szczęśliwy, pijąc kawę na werandzie albo przycinając krzewy w ogrodzie. Moi byli partnerze, łącznie z jedynym mężem – ojcem Patryka – uwielbiali imprezować. Dom to było dla nich miejsce, gdzie odsypiało się balangi i zmieniało ciuchy. Też byłam zabawowa, jednak coraz częściej marzył mi się partner, z którym będę po prostu żyć.

Jacka poznałam 5 lat temu na siłowni. Ja byłam wolna, ona był wolny, ale na początku nie przypadł mi do gustu. Był taki akuratny – grzecznie przycięte siwe włosy, różowy sweterek. Podejrzewałam nawet, że ma inne upodobania. Gdy przychodziłam na zajęcia, zerkał ciekawie, w końcu zaproponował kawę. Trzy razy odmówiłam, za czwartym się zgodziłam. Oczarował mnie. Był oczytany, inteligentny, dowcipny, namiętny. Też miał rozwód na koncie.

Dość szybko się do mnie przeprowadził

Trochę się bałam, co na to Patryk. Co jakiś czas ktoś u mnie nocował, ale tak na stałe to po ojcu Patryka nikt tu nie mieszkał. Na początku było trochę napięć, ale w tak dużym domu po prostu jeden i drugi znaleźli swoje miejsce. Jacek rządził na dole, Patryk na górze. A gdy rok temu Patryk zakochał się w Natalii, to właśnie Jackowi się zwierzał. Dziś panowie trzymali sztamę.

Ja na początku nie byłam przekonana do Natalii. Jak to ja, potrzebowałam trochę czasu. Natalia była miła, zaradna, ale… bardzo, bardzo ładna. Długonoga, długowłosa blondynka mogła mieć każdego faceta. Patryk był moim synem, ale zdawałam sobie sprawę, że z niego jeszcze dzieciak. Chudy, nieśmiały, mało przebojowy. Na pieniądze nie leciała, bo po pierwsze była bogata z domu, po drugie sama już sporo zarabiała. Więc co ona w nim widziała? Coś musiała, bo pół roku temu zamieszkała z nami.
– Niosę rybkę – krzyknął Jacek i po chwili pojawił się z ogromnym półmiskiem. Wcześniej na stole wylądował ryż i warzywa. Uwielbiał pichcić, szukać nowych smaków. Potem patrzył na nas i pytał, jak nam smakuje. Bardzo. Gotowanie nie było moją mocną stroną, potrafiłam jednak docenić dobrego kucharza. Natalia też lubiła gotować, można więc powiedzieć, że znaleźliśmy się z synem w kulinarnym raju. Ryba była obłędna. Piętnaście minut później Jacek nastawiał kawę, a Natalia kroiła biszkopt. Patryk zbierał talerze ze stołu.
– Jestem szczęśliwy – szepnął, gdy zobaczył moje spojrzenie. – Może nie powinienem się przyznawać, żeby nie zapeszyć?
– Przestań. Ja też jestem szczęśliwa – uśmiechnęłam się.

Biuro podróży przynosiło zysk, miałam cudownego faceta, mój syn dobrze ulokował swoje uczucia. Wszyscy byliśmy zdrowi, niczego nam nie brakowało. Chociaż… tak naprawdę byłam szczęśliwa tak na 90%. Te dziesięć to moje niezrealizowane marzenie, żeby mieszkać w Lizbonie. Uwielbiałam to miasto pachnące oceanem. Ogromne place, szerokie aleje, a zaraz obok labirynty wąskich uliczek. Restauracyjki prowadzone z pokolenia na pokolenie, ze zdjęciami przodków na ścianach. Prawdziwych, a nie z domu handlowego. Tam czas się dla mnie zatrzymywał. Miałam w Lizbonie koleżankę, która od lat namawiała mnie na spółkę. Mogłabym z nią prowadzić biuro turystyczne, ale warunkiem byłaby przeprowadzka.

Niestety, Jacek nie widział się w Portugalii, on już kilometr od domu był nieszczęśliwy. Uważał też, że jest już za późno na zaczynanie życia od nowa. Dwa lata temu skończył 50 lat i od razu poczuł się strasznie stary.

Wróciłam z pracy późnym wieczorem

Zaskoczyło mnie, że w domu nie paliło się światło i panowała cisza. Jacek zawsze czegoś słuchał – wiadomości w radiu, muzyki, czasem audiobooków. Z góry też zawsze dochodziło dudnienie, dzieciaki oglądały seriale albo teledyski. Wszyscy chodzili tam i z powrotem. Taka pustka była nienaturalna. Patryk zameldował, że będzie później, ale Natalia i Jacek już powinni być.
– Hop, hop, jest tu ktoś? – zawołałam.

Nikt nie odpowiedział. Pozapalałam światła. Nie wiem, kiedy zauważyłam list na stole w salonie. Dość późno. Zdążyłam przebrać się, wypić ziółka na sen, nawet porozmawiać z koleżanką przez telefon. Przechodziłam obok niego kilka razy, ale jakoś nie wpadł mi w oko. A może oczy widziały, tylko mózg oddalał ten moment, chciał mnie jak najdłużej chronić. Bo nie zaniepokoiła mnie ta pustka, ani to, że Natalia nie przygotowała nic dla Patryka. Przecież zawsze mu robiła coś do jedzenia, gdy późno wracał. Nawet, gdy w końcu stanęłam przy stole i zobaczyłam list, nadal byłam w świetnym humorze.

Na kopercie było odręcznie napisane: do Joanny i Patryka. Pierwsza myśl była taka, że przyszykowali nam niespodziankę. Dlaczego od razu pomyślałam, że to list od Jacka i Natalii?

Kochani, nie możemy dalej żyć w kłamstwie. Połączyło nas niespodziewane uczucie. Próbowaliśmy z nim walczyć. Okazało się to niemożliwe. Nie chcemy Was dalej oszukiwać, dlatego zdecydowaliśmy się odejść. Natalia i Jacek.

Opadłam na krzesło i długo siedziałam bez ruchu. Odpłynęła ode mnie cała krew. Miałam wrażenie, że świat zamienił się w gęstą watę i mnie otulił. Ocknęłam się, gdy Patryk wrócił do domu. Instynkt matki zadziałał. Musiałam chronić syna. Musiałam być silna.
– Ale mi dziś dali wycisk w pracy. Jestem głodny jak wilk. Co jest do jedzenia?! – krzyczał z przedpokoju. Strasznie długo zdejmował buty. Czas spowolnił, jak przed wypadkiem samochodowym. – Co tak cicho? Gdzie są wszyscy?

Jeszcze nic nie wiedział, jeszcze był szczęśliwy. Chciałam przedłużyć ten czas, bo wiedziałam, że zaraz jego świat rozleci się na tysiąc kawałków. Kochał Natalię całym swoim młodym sercem, wybrał pierścionek zaręczynowy, chciał się w wakacje oświadczyć. Byłam pewna, że będą dobrym małżeństwem.

Patryk wyjął list z mojej dłoni, zapomniałam, że wciąż go trzymam. Czytał, a ja patrzyłam na jego twarz. Może jednak to straszny sen i zaraz się obudzę obok Jacka? Zjemy szybkie śniadanie i rozbiegniemy się do pracy. To przecież nie mogło się dziać naprawdę. Patryk oddał mi list. Był strasznie spokojny. Dotknęłam jego ramienia, chciałam przytulić, nie pozwolił.
– Muszę się położyć.
– Patryk…
– Nic się martw, muszę się tylko położyć. Jutro porozmawiamy – poszedł na górę.

Zostałam sama w salonie

Gdy zamknęły się drzwi pokoju Patryka, pękły wszystkie ochrony w mojej głowie i spływały obrazy. Jacek rozmawiający z Natalią. Ich wspólne gotowanie, bieganie po pobliskim lesie. Oboje byli tacy fit. Kiedy się to zaczęło? Jak długo trwało? Dlaczego niczego nie zauważyłam? On był od niej starszy o prawie 30 lat, To przez moją pracę? Za mało było mnie w domu? Za mało dbałam o siebie? Powinnam była z nimi biegać? Tysiące myśli. Wciąż siedziałam przy stole, bo wiedziałam, że nie zasnę. Jak on mógł to zrobić?! Jak on mógł to zrobić Patrykowi?!

Syna najbardziej było mi żal. Nigdy nie miałam dla niego czasu. Zawsze najważniejsza była praca. A jak nie praca, to jakiś nic nie warty przystojniak. Gdybym bardziej skupiła się na nim, wszystko inaczej by się potoczyło. Gdybym mogła cofnąć czas…

Miałam nadzieję, że Patryk spał. Sen był najlepszym lekarstwem. Ja nie czułam senności. O świcie wzięłam zimny prysznic, zrobiłam sobie mocną kawę. O Natalii nie myślałam za dużo. Była młoda, miała prawo do błędów, ale Jacek był dojrzałym facetem. Gdy poczuł, że coś się zaczyna między nimi, powinien od razu to przerwać. Może próbował… Jak długo nas oszukiwali? To było chyba najgorsze. Kiedy robili niedzielny obiad dla nas, już wiedzieli, że w poniedziałek odejdą? Musieli wiedzieć. Gdy tylko z Patrykiem poszliśmy do pracy, zaczęli się pakować?

Dopiłam kawę, musiałam wziąć się w garść. W pracy podpisywałam dziś kilka ważnych umów, ale nie mogłam zostawić Patryka samego. Poszłam po cichu do jego pokoju. Zza drzwi nie dochodziły żadne dźwięki. Nacisnęłam klamkę. Otworzyłam drzwi. Spał, jakby nic się nie stało. Oddychał głęboko, twarz miał spokojną. Nie wyglądał teraz na swoje lata. Gładka twarz, słaby zarost. Chyba nic mu się nie śniło. Opuściłam żaluzje w oknie. Patryk lubił długo spać. Postanowiłam pojechać na chwilę do pracy.

Wróciłam zaledwie cztery godziny później. Od razu poszłam do jego pokoju. Łóżko było puste, starannie pościelone. Patryk zawsze zostawiał pościel w postaci wygniecionego kokona. Znalazłam syna w łazience.

Po próbie samobójczej Patryka sprzedałam dom. Za połowę wartości, bo chciałam jak najszybciej się go pozbyć. Wynajęłam niewielkie, dwupokojowe mieszkanie w Lizbonie, blisko centrum, ale przy spokojnej uliczce. Wstawaliśmy późno, piliśmy kawę w knajpce na dole. Potem on biegł do swoich zajęć, a ja spacerowałam, szłam do muzeum albo czytałam książki w parku. Wracałam do domu i robiłam obiad. Wieczorem wspólnie oglądaliśmy seriale. Nie rozmawialiśmy na poważne tematy. Koleżanka naciskała, żeby jak najszybciej wejść z nią w spółkę. Odmawiałam. Aż przyszła ciepła niedziela. Zrobiłam na obiad zapiekankę z krewetkami, a na deser ciasto biszkoptowe. Oba dania przyrządziłam po raz pierwszy i byłam z nich strasznie dumna.
– Wiesz, że biszkopt pochodzi właśnie z Portugalii? Tu na nie mówią pao de lo.

Patryk popatrzył na ciasto i… rozpłakał się

Łzy mu leciały jedna za drugą. Serce mi zastygło.
– To ostatnie ciasto, które zrobiła Natalia – wyjaśnił.

– Przepraszam – przypomniałam sobie, że rzeczywiście Natalia wtedy zrobiła biszkopt.
– To nie twoja wina. To ja tak… – wyciągnął ramiona do mnie. Przytuliliśmy się i płakaliśmy razem. Gdy już się uspokoiliśmy, dopadł nas wściekły głód. Pao de lo miało zupełnie inny smak niż tamten biszkopt. Było słodsze i bardziej wilgotne. Zjedliśmy całe.
– Twoje ciasto jest znacznie lepsze, mamo – uśmiechnął się Patryk.

Niedługo potem wyjechał do Londynu. Tam znalazł pracę w agencji reklamowej. Ja wreszcie zgodziłam się poprowadzić biuro turystyczne z koleżanką.

Czytaj także:
„Mimo starań nie mogłam zajść w ciążę. Mąż zaproponował mi, żebym zaadoptowała dziecko jego kochanki”
„Dniami i nocami harowałam na wesele i wspólne życie. Tydzień przed ślubem mój narzeczony przegrał wszystko…”
„Raz jeden wysłałam kochankowi swoje nagie zdjęcie. Gdy z nim zerwałam, zaczął mnie nim szantażować”

Redakcja poleca

REKLAMA