„Mój narzeczony ma niepełnosprawnego brata. Zataił przede mną, że po ślubie mamy przejąć nad nim opiekę”

Z życia wzięte fot. Fotolia
„Mam swoje życie podporządkować biednemu kalece, dlatego że jego matka nie chce na siebie wziąć ciężaru opieki nad chorym synem!”.
Listy od Czytelniczek / 26.11.2021 14:41
Z życia wzięte fot. Fotolia

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Rozmyślam, rozpaczam, chudnę… Od mojego zerwania z Mirkiem minął prawie miesiąc. Tata mnie pociesza. Mówi, że wszystko się ułoży. Mama cierpi ze mną; widzę, jak popłakuje, chociaż raz jej się wyrwało, że wypuściłam szczęście z rąk.

Wielka miłość z ogrodnikiem

Tylko czy to, co chciał mi dać Mirek, było szczęściem? Poznaliśmy się w sklepie ogrodniczym jego ojca. Kupowałam jakieś sadzonki. Chłopak, który mi pomagał, był nadzwyczaj uprzejmy i uśmiechał się do mnie szczerze. Oczywiście pomyślałam, że musi się tak zachowywać, bo mu szef każe. Jest tyle pięknych zdrowych dziewczyn… Mam krótszą nogę, uszkodzony staw biodrowy, kuleję, kołysząc się na boki. Chłopcy zwracali na mnie uwagę jedynie wtedy, gdy nie umieli napisać wypracowania z polskiego. A potem, na studiach, gdy chcieli pożyczyć notatki.

On mnie też kochał. Na swój sposób. Kiedy znów odwiedziłam ogrodnika, zorientowałam się, że chłopak wyraźnie mi nadskakuje. Na do widzenia powiedziałam mu z żalem, że następnym razem zobaczymy się za rok, kiedy znów będę kupować kwiaty do ogródka. Wtedy przejął inicjatywę i poprosił o numer mojego telefonu. Zadzwonił następnego dnia. Zakochałam się w Mirku na zabój. Rodzice od razu go polubili. Mama najpierw się bała, że on może pobawić się mną i zostawić, kiedy się znudzi. Jej obawy były jednak bezpodstawne.

Bajkowe plany na przyszłość

Już po kilku miesiącach, kiedy poznałam jego rodziców i niepełnosprawnego 16-letniego brata, Mirek oświadczył mi się. Szalałam ze szczęścia. W swoim narzeczonym widziałam człowieka pracowitego, szlachetnego. Podziwiałam go za to, jak troskliwie opiekował się bratem. Paweł wymagał pielęgnowania przez 24 godziny na dobę. Ja na szczęście, poza drobną ułomnością, byłam zdrowa, mogłam urodzić dzieci i prowadzić normalny dom. Czułam, że Mirek bardzo mnie kocha i szanuje.

Spotykaliśmy się co drugi dzień. Kiedy nie przychodził do mnie, opiekował się Pawłem. Moi rodzice postanowili podzielić nasz domek po dziadkach tak, by stworzyć dla nas niekrępujące mieszkanie z osobnym wejściem. Mój narzeczony pomagał w przebudowie, wiele robót wziął wyłącznie na siebie. Zdawało się, że los nam sprzyja. We wrześniu ubiegłego roku przyjęto mnie na etat polonistki w pobliskiej podstawówce.

„Czego chcieć więcej – myślałam. – Oboje mamy pracę, mieszkanie, kochamy się…”. Ślub planowaliśmy na kwiecień. Po uroczystości miał być obiad dla najbliższych i przyjaciół. Mamy rezerwację w restauracji. W mojej szafie wisi już gotowa suknia. Mirka garnitur szyty na miarę też jest gotowy. Ale ślubu nie będzie, chociaż ja wciąż kocham Mirka. Tuż po Nowym Roku rodzice zaprosili moich przyszłych teściów na obiad. Rozmawialiśmy o ślubie, kto czego ma dopilnować. Przy okazji pokazałam im nasze przyszłe gniazdko. Wydawało mi się, że jego mama wcale nie była tym zainteresowana.

Tajemnica narzeczonego

Zapytała wprawdzie, gdzie kupiłam takie ładne zasłony, ale to było wszystko, co ją ciekawiło. Następnego dnia spytałam Mirka, czy rodzicom się spodobało. Tylko wzruszył ramionami.

– Mama po prostu zdziwiła się po co to wszystko, ta cała przebudowa, skoro i tak będziemy mieszkać u nich.
– Jak to u nich?! Przecież mamy mieszkać tutaj! – aż krzyknęłam ze zdziwieniem.

Wtedy Mirek zrobił minę skrzywdzonego dziecka i wyznał, że jego mama stanowczo sprzeciwia się naszym planom. Mówił, że nie może wyprowadzić się z rodzinnego domu, bo przecież spoczywa na nim obowiązek opieki nad chorym bratem.
– Nie mogę mamy zostawić z Pawłem samej. Co innego, jak ty się wprowadzisz do nas, Dominiczko. Na górze są dwa wolne pokoje. No i będziesz mi pomagać, prawda? – mój narzeczony był do bólu szczery.

Wyjaśnił mi jeszcze, że już dawno oswoił się z myślą, że zawsze będzie się opiekował bratem, i uspokoił mnie, że to może potrwać jeszcze jakieś 10–15 lat. Podobno ludzie z takimi wadami, jakie ma Paweł, dożywają najwyżej trzydziestki… Moje plany, moje życie są nieważne!

Przeżyłam szok. Okazało się bowiem, że tak długo karmiłam się złudzeniami! Człowiek, którego kocham i z którym planuję iść przez resztę życia, cynicznie mnie oszukał już na początku tej drogi. Mam swoje życie podporządkować biednemu kalece, dlatego że jego matka nie chce na siebie wziąć ciężaru opieki nad chorym synem! Nie chce zatrudnić pielęgniarki, mimo że ją na to stać… Dla wygody teściowej ja mam zrezygnować ze szczęścia i zamiast stworzyć własną rodzinę, poświęcić się dla swoich dzieci, miałabym wraz z mężem czekać na śmierć jego brata!

Zerwałam zaręczyny. Mirek twierdzi, że go skrzywdziłam, bo wierzył, że taka osoba jak ja, czyli kaleka, na pewno go zrozumie. Niestety, pomylił się. Tak jak ja.

Więcej prawdziwych historii: „Za miesiąc mój ślub, ale ja kocham innego. Żeby uprawiać seks z narzeczonym, muszę wcześniej się napić wina”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”„Wychowuję nie swoje dziecko. Żona mnie zdradziła i zaszła w ciążę z... moim bratem”

Redakcja poleca

REKLAMA