Zanim doszło do rozpadu naszej rodziny, mój syn był świadkiem wielu przerażających wydarzeń i widział, jak jego ojciec psychicznie mnie maltretował.
Mąż nie próbował nawet ukrywać, że w jego życiu jest inna kobieta i bez ogródek mi o tym mówił, dodając, że dla mojego dobra powinnam się wyprowadzić. Sam nie zamierzał opuszczać domu, bo przecież to było jego mieszkanie. Ja natomiast nie miałam się gdzie podziać. Zresztą nie chciałam mu ułatwiać rozwiązania.
– Ja mam się błąkać z dzieckiem nie wiadomo gdzie, bo pan i władca ma nowy plan na swoje życie i rodzina mu przeszkadza? – protestowałam, kiedy moi rodzice sugerowali, abym się do nich przeprowadziła. – On ma dostać wszystko, a ja nic?!
Nie mieliśmy wyboru
Podczas ostatniego spięcia, wparował do pokoju i rzucił mu w twarz:
– Jesteś największym gnojem na świecie!
– Dobrze, że już o tym wiesz – odpowiedział. – Łatwiej nam będzie się rozstać. Radzę wam zorganizować sobie życie beze mnie.
Poddałam się. Szczególnie, kiedy dostrzegłam, jak syn, by pokazać swój sprzeciw, zaczął pakować plecak. W przeciągu godziny byliśmy spakowani, a moi rodzice zostali poinformowani, że jedziemy do nich.
– O całej reszcie zdecyduje sąd – oświadczyłam po przybyciu.
I tym sposobem nagle, z nowoczesnego osiedla znaleźliśmy się na starym, górniczym blokowisku, gdzie nie mieliśmy nikogo znajomego. Ja wróciłam do miejsca znanego mi z dzieciństwa, natomiast dla mojego syna to był zupełnie inny świat. Pojawiał się tu sporadycznie, głównie podczas świąt czy rodzinnych uroczystości.
Synowi było trudniej
– Nie rozumiem, co oni mówią – irytował się.
Wszystko tutaj mu nie pasowało: dziadkowie – mieszkańcy Śląska, ich rodzima kuchnia, historyjki dotyczące życia górników, jak również nowe otoczenie szkolne i rówieśnicy.
– Pracują jak niewolnicy – wyrażał swoją pogardę. – Bezustannie podkreślają, że to oni przez lata utrzymywali warszawiaków, i że nadal jest tak samo, a później popijają ogromne ilości piwa i chrapią obok swoich żonek.
Nigdy wcześniej mój chłopiec nie miał w sobie tyle agresji. Przyczyną tego był pewnie rozpad jego relacji z ojcem. Czułam się bezsilna, zwłaszcza że w tamtym okresie byłam wyjątkowo przemęczona. Bardzo starałam się znaleźć pracę, co nie było łatwe, a sytuacji nie ułatwiał fakt, że byliśmy z Patrykiem utrzymywani przez moich rodziców na emeryturze. Dodatkowo starałam się walczyć z mężem o podział majątku. Prawnik z urzędu nie wykazywał zbytniego zaangażowania, a mąż nie miał żadnych skrupułów. Wydaje mi się, że jego nowa partnerka miała dość wysokie oczekiwania...
I tak upłynęło kilka miesięcy. Patryk, po okresie głośnego protestu, stał się bardzo skryty. Byłam już całkowicie zagubiona, nie wiedząc, co jest lepsze – gdy wybuchał gniewem, czy teraz, gdy unikał jakichkolwiek kontaktów, spędzał całe godziny w swoim pokoju. Czułam, że oddalamy się od siebie.
Spotkałam starego kolegę
To właśnie wtedy w naszym życiu pojawił się ten górnik. Był moim starszym kolegą ze szkoły podstawowej, sąsiadem z bloku, ale przez lata tak bardzo się zmienił, że podczas naszego pierwszego spotkania, nie wiedziałam, kto to jest. Był siwy, łysiejący i miał piwny brzuszek. Dla Patryka był obciachowym gościem, a dla mnie uosobieniem spokoju.
Wszystko zaczęło się od tego momentu, kiedy Jura, załatwił mi pracę. Później zaczął zapraszać mnie na wieczorne rozmowy przy sąsiedzkim płocie. Był zupełnym przeciwieństwem mojego męża – spokojny, potrafił słuchać, dawać rady, a na dodatek znał się na wymianie uszczelek i innych pracach domowych. Czułam się przy nim bardzo swobodnie.
Gdy Patryk odkrył, że zaczęliśmy się spotykać, musiałam stawić czoła trudnym pytaniom.
– Mamo, nie mogłaś wybrać sobie kogoś lepszego? – wykrzykiwał mój syn.
Śmiał się z niego. W jego głosie była tylko pogarda
Rzeczywiście, ojciec Patryka to przystojny mężczyzna o eleganckim wyglądzie, zawsze ubrany w szykowne garnitury i popijający wyrafinowane drinki. A ten nowy to prosty miłośnik piwa i orkiestr górniczych, który jak wszyscy tutaj, nieustannie powtarza, że przez całe swoje życie haruje na darmozjadów z Warszawy.
Patryk był przeciwny
Patryk przez dłuższy okres czasu odnosił się do niego z pogardą. Wydaje mi się, że źródłem niechęci Patryka do Jury było między innymi to, że doskonale pamiętał, jak bardzo skrzywdził mnie jego ojciec i bał się, żeby to się nie powtórzyło – starał się być moim obrońcą.
Zwłaszcza, że z jego perspektywy moje stosunki z Jurą były absolutnie niedopuszczalne, wręcz skrajnie nieodpowiednie. Choć nie byłem jeszcze żoną górnika, jak na taką przystało, za każdym razem czekałam z obiadem na swojego mężczyznę, a po jego powrocie, choć był już po paru piwach wypitych z kolegami, usługiwałam mu przy stole. Pewnie było też tak dlatego, że ja, dotąd znana mojemu synowi jako wolna warszawianka, która uciekła od konwencjonalnej roli żony na Śląsku, teraz bez trudu do niej powróciłam.
I w ten sposób, podobnie jak dawniej moja matka oczekiwała na powrót swojego męża-górnika, tak obecnie ja wyczekiwałam swojego. Patryk nie potrafił zaakceptować tego modelu. Sprzeciwiał się w moim imieniu, interpretując moje zachowanie jako upokorzenie. Nie wiedział tego, co ja teraz już doskonale rozumiałam – że praca górników jest tak skomplikowana, iż zasługuje na uznanie, a także troskę.
A jednak się polubili
Mój syn doświadczył tego na własnej skórze, kiedy pewnego razu wybrał się z Jurą do kopalni. Razem z nim zszedł pod ziemię i jak na złość, miał okazję zobaczyć awarię czujników, które rejestrują poziom stężenia metanu, co jest bardzo niebezpieczne. Jura natychmiast przejął kontrolę nad sytuacją, zarządzając ewakuację.
Na szczęście, szybko udało się opanować sytuację i wszyscy byli zdrowi, bezpieczni i powrócili na powierzchnię, jednakże ten incydent dał młodemu człowiekowi solidną lekcję. Wywołał w nim na tyle silne emocje, że zdecydował się dołączyć do Jury i jego zespołu w pobliskim barze.
Wtedy po raz pierwszy mój syn był nietrzeźwy. Ta ilość alkoholu, którą dorośli mężczyźni zwykle spożywają przy specjalnych okazjach, okazała się dla młodego chłopca zbyt duża. Ale wówczas zrozumiał i zaakceptował Jurę. Zobaczył, jaki naprawdę jest, poznał jego zdolności do opanowania sytuacji, coś, co odróżnia prawdziwego mężczyznę od słabeusza, jakim bez wątpienia jest jego ojciec.
Również zrobiło na nim wrażenie to poczucie solidarności, które towarzyszyło ewakuacji oraz późniejszemu przyjacielskiemu spotkaniu, jak również szacunek i powaga, jaką Jura budzi u ludzi. Do późnej nocy, zadowolony, dzielił się ze mną tymi przemyśleniami, a następnie przez wiele dni powracał do tych wspomnień.
Mamy normalny dom
Nie ulega wątpliwości, że ta zmiana w ich relacjach oznacza, że teraz już dwóch mężczyzn czeka, by otrzymać pożywny posiłek po ciężkim dniu pracy. Patryk został bowiem wolontariuszem w grupie ratowniczej w kopalni. Zdecydował też, że w przyszłości chciałby studiować na Akademii Górniczo-Hutniczej. O powrocie do Warszawy i kontaktach z ojcem nie chce nawet słyszeć.
Dzisiaj jestem wdzięczna za to, że mój podły mąż usunął nas ze swojego życia. Osoba, której podaję teraz codziennie kolację, okazuje mi o wiele więcej szacunku, niż ten, który w swoich najlepszych czasach zabierał mnie do luksusowych restauracji! Nie żyjemy w luksusie, ale mamy siebie i święty spokój.
Czytaj także: „Udawałam przed matką, że nam się dobrze powodzi. Wolałam mieć debet lub pożyczyć pieniądze, niż z czegoś zrezygnować”
„Mąż uważał, że miejsce kobiety jest w domu. Zdębiał, gdy przyniosłam pierwszą wypłatę i podsunęłam mu ją pod nos”
„Teściowa zrezygnowała z leczenia męża po wypadku. Wierzyła, że powrót do zdrowia zapewni mu modlitwa”